Pisma Stefana Garczyńskiego

Przednia okładka
Nakł. Ludowika Merzbacha, 1860 - 350

Z wnętrza książki

Wybrane strony

Inne wydania - Wyświetl wszystko

Kluczowe wyrazy i wyrażenia

Popularne fragmenty

Strona 188 - Obyście nigdy nie znali tych krajów, Gdzie wieczna zima mrozem ścina duszę, Gdzie gwałt i hańba — męczarnie — katusze Prawem narodu — godłem obyczajów. Obyście nigdy nie znali tych krajów! Między wiecznością i życiem doczesnem, Jeżeli wiara i nadzieja nie snem, Zbawienia chwila jest w skonu godzinie; Ale kto na wschód z zachodu popłynie, Ten niech nadziei powrotu zaniecha! Ach, kto raz dotknął nogą tej granicy, Temu zgasła nadzieja — pociecha!
Strona 79 - Starzec mam życia mało — lecz jeśli godzina Nie wybiła mi dotąd, chwilę pożyć wolno, Chciałbym dłoń moją jeszcze podnieść nieudolną Na obronę praw naszych — a wtenczas mi zetnij Głowę, Boże — a wtenczas niech olśnią te oczy, Niech sam wróg krew niewinną po ziemi rozbroczy, Ja będę najszczęśliwszy! — Mnie prawda pacierze Albo psalmów Dawida odświeżone żale Bardziej by w wiek przypadły — niż mowy — zachęty, A przecież słowa moje dziś od Boga dzierżę,...
Strona 46 - Wytarta miał bekieszę, pasu nió j wytarty, Przecież śmiech wiecznie prawie do twarzy przyrosły. Oczy bystre — włos rudy — nos w górę zadarty, Nie najlepsze świadectwo duszy jego niosły. W ręku kij i tłomoczek na plecach zwieszony, Świadczyły podróżnego.
Strona 77 - Hasło" — ktoś pyta z sieni. — „Jest, było i będzie" — „Dobrze" — drzwi się otwarły. — „Czy są?" — „wszyscy właśnie". Tak mówiąc znowu mocne zatrzasnął podwoje, Ręką wskazał — iw górne wiedzie ich pokoje. W -niezamieszkałej dawno sali wielkiej, pustej, Zwykły stół był na środku — krzyż czarny na stole A przy nim osadzeni związkowi w półkole. Milczenie głuche w sali — trwożliwymi usty Nikt nie śmiał ruszyć wprzódy, aż doszedł z pewnością...
Strona 250 - Kamienie, cegły, dachy rozrzuca szeroko, Albo jak owa lawa gór strzaskawszy głowę, Kiedy z wnętrza ciemnego wyświeci swe oko, Wszystko po drodze niszczy, rozmiata i pali, Tak granaty gdy śmigniem w kolumny pułkowe Ręce, nogi, w powietrze unoszą Moskali! Strzelajcie napastnicy! nam w naszej obronie Zimny proch posłuszniejszy, oko lepiej świeci, Bo my broń ojców wznieśli na obrone dzieci! Mąż umrzeć lub zwyciężyć na krzyż przysiągł żonie: Na nas ojczyzna cała, świat buduje...
Strona 46 - Jan, Paweł — Niemiec, Polak — czyż to daje złoto? Imie spasłym nie czyni. Więc lepió jz ochotą Wypić jeszcze ! » (Śplewając przytłumionym głosem Jak gdyby dla siebie, tak jednak ieny wszyscy słyszeli.) « Gdzie dobrze urodzajna niwa, Pop ma litość, król z ludem przyjaźń zobopólną; Gdzie wszystko myśleć wolno, wszystko mówić wolno, A sędzia ubogiemu sprawiedliwość przyzna, Tam kraj mój — moje imie — rodzina — ojczyzna!
Strona 251 - Obrócili z stron wszystkich — strzał pada na strzale Hurra! hurra! i zewsząd cisną się Moskale! Bagnet sparł się z bagnetem aż w piersiach przepada, Gromada jedna padła, znów druga gromada, Żołnierz polski tysiące trupów w lesie kładzie: Ten cara przeklinając — coś o dzieciach gada I umiera — ten...
Strona 191 - Ty mnie nie kochasz, umierasz beze mnie" Rzekł wreszcie z płaczem ów starszy młodzieniec „Gdym cię rodzicom wydzierał tajemnie, Ze mną męczeński chciałaś dzielić wieniec, Ze mną przysięgłaś żyć, umierać razem! Uciesz kochanka jedynym wyrazem, Powiedz, że żyjesz, że kochasz, żeś moją!
Strona 23 - Geniuszu! ty i piersi natchniesz zemsty pieśnią, I śpiew mój będzie czuły jak płacz matki, Mściwy jak w piekle zemsty sobie nie śnią, I ludzie, niebo — staną mu na świadki: Jako sercu — myśl wysoka, Jako myśli — czynów dzielność, Jako czas — pieśniom proroka, Jako prawdzie — nieśmiertelność! A gdy przyjdzie godzina, wieszcz słaby zaginie, Geniuszu! ty i śmierci bądź moim aniołem!

Informacje bibliograficzne