Ta, co nie dawno w szkarłatney odzieży Była pieszczoną dziewczych rąk zabawką; Już się niezgrabnym cierniem tylko ieży Róża, po miedzy ostem i żegawką. Co wprzód pod buynym ugięta ciężarem, Ledwo dźwigała płod na sobie słodki; Wiekiem i letnim uwarzona skwarem, Drobne mać winna wydaie iagodki. Nie miłe nozdrzom i Arabskie gumy, Pytasz mię, co te podobieństwa znaczą, Póki żywszemi bystra krew rzucała Darmo się starość na pierwszą wysila Homer który pisał Woynę Zab i Myszow. Nierozerwanym spoiony ogniwem, W nowym gospodarz mieszkaniu zażywa Nim go do szczętu czas pożuł surowy, Pyszney Palmiry gmach cudem był świata: Teraz i pusty do swoiey budowy Ledwo co z wielkich głazow kmieć wyłata. Wszyscyśmy prawom podlegli natury; Komu omu fortuna chętn z powicia A dni iasnego poskoczne życia Złotemi kreski naznacza; Spokoyność wiernym uzbraia szczytem, Potrzeby plennym mierzy dosytem, Któżby nie mówił, iż ten szczęśliwy? Jeśli nie doznał troski zgryźliwey, Nie zna błyskotney nędzy niedole, Podobny temu, co bystrym okiem Z krągiem się promiennym zbracił; Naylekszym z nagła zdięty pomrokiem Rozumie, że wzrok utracił. Grubsza ślepota na tego pada, Kto nigdy nie widział cienia. Z tęższym grom hukiem w pieskliwym siada Uchu, gdy bez doświadczenia. Blaskiem pochlebnym umyślnie wabi, Ze złotey cewki wiódł bez przysady Żagrzmiał gdzieś Galba, aż on bez rady A ty, Łokietku, choć cię trzy-krotnym Przykre są nader fortunne kroki; Długo się cieszyć, los rzadki. Odmienia szczęście niepewne skoki, Pomyślney doli te są przywary I ludzi próżnych kłopotu; Pomnażać zazdrość światłem bez miary, A gasnąć też bez powrotu. Szczęśliwszy często, komu burzliwy Bo ieszcze przecie, dopóki żywy, Ufny w swym Bogu, ufny w sumnieniu, Tym czasem mężny umysł wyprawia, I w równą wiernie szalę ustawia Więc gdy lekuchnym niebo Zefirem Potrafi dzielnym kierować styrem, Silniey szlifowne kroią lemiesze, Dłużey trwa w głazie twarz ryta; Dąb buyniey rodzi, co go stal krzesze, |