Obrazy na stronie
PDF
ePub

A wkoło prawie maiąc pożary Marsowe,
Na łono iego próżną trosk schylało głowę?
Pokoiem państwa kwitną, a kto więc zdobyczy
Z woien szuka; mniey zysku, więcey szkody liczy.
Laury, Marsowe szczepy, drzewa są niepłodne;
Krom cienia nic nie czynią, ni mogą być godne
Porównania z oliwą, którą Pallas sadzi:
Zkąd ludzie i cień maią i owoce radzi.

Tego zgoła monarcha nasz był zawsze zdania.
Nie liczył on dni mieczem swego panowania;
Wznawiaiąc złote wieki w Polszcze August nowy,
Zawarł na lat trzydzieści kościoł Janusowy.
Lecz on, co pokoy miły rad w swym państwie chował,
O iakże z sobą walczył, iak więc tryumfował?
Placem mu całe życie, orężem myśl dzielna,
Celem przykład, a zyskiem sława nieśmiertelna.
Wiemy, wszak na to patrzał świat cały zdumiany,
Gdyś ani na umyśle, ni na twarzy zmiany
Nie ukazał, Monarcho! choć cię wyrok Boski
Rozlicznemi doświadczał w lat przeciągu troski:
Gdy twoię nieprzyiazna Bellona krainę
Pustosząc, wsie i miasta mieniła w perzynę.
Kiedyś (zal wspomnieć! toną we łzach mi zrzenice)
Naydroższą życia twego stracił połowicę:

Panią w cnotach, w mądrości nigdy nie zrównaną, A wiekami całemi nie odżałowaną!

Drugiby na te ciosy niechciał żyć na świecie : Boć to i bohatyrskie serce, sercem przecie

Jest ludzkim; a od żalu wolna nigdy dusza
Niebyła Alexandra, ani Juliusza:

Zwłaszcza kiedy uprzeyma miłość i wrodzona
W żal srogi i nieznośny smutek iest zmieniona.
Toś iednak zniosł wspaniale, a cnota twa wzgurę
Wynioła cię nad ludzie, i nad ich naturę.
Tak stoi niewzruszony cedr na twardey ziemi,
Choć nań Eol szturmuie wiatry potężnemi:
Więc gdy się inne drzewka łamią w tym odmęcie,
On sam wstrzymuie impet, stoiąc mu na wstręcie.
Czynią człeka częstokroć fortunne Zefiry
Szczęśliwym; lecz przeciwność sama z bohatyry
Obok sadza, za przykład stawiąc wieko-pomnym
Czasom, kto ią wytrzymał umysłem niezłomnym.
To serce tak odważne, ten umysł wspaniały
Nie same tylko oczy ludzkie oglądały;

I śmierć nań zdumiała, gdy na przyiście oney
Ukazał nasz monarcha umysł nie ztrwożony;
A którey, co pod niebem tchnie, zabiia wszystko,
Nię zmrużonym oglądał okiem kosę płytką.
Tak i życiem i śmiercią to pokazał iaśnie,

Kto sławnym był za życia, z tym sława niegaśnie.

O DA VI.

DO MALARSTWA.

Siostro

tro ma
ma ukochana! wszakem urodzona
Z teyze Mnemozyny łona :

Jeden nam przymiot chętna natura obiema
Dała: tyś poezys niema,

Ja wymowną zowię się malarką; a obie

W tymże kłamiemy sposobie.

I

Jeślić me skarby stoią niebronnym otworem

Z całym obrazow przestworem,

Z których twoy płodny pędzel Boskim się zapala
Ogniem; a kunsztem Dedala

Nie policzone świata dzieła i istoty,

Wieczney udawca roboty

Tworząc coraz, żywemi sny napawa oko:
Wywiń złocistą powłoką

Przybytek twoy ukryty, a na mą cytarę
Racz kanąć kropelek parę

Sokow owych, któremi iak tylko nasiękną,
I nieme w niey struny iękną.

Tobie kiedy usiądziesz przy tworczym warstacie,
W gwiazdami utkaney szacie;

1. Malarstwo wiele zasięga wiadomości z poetyki, do którey należy mitologia, albo history baieczna bożkow, pułbożków, bohatyrow etc.

Skrzydlaty dowcip wespoł z przyrodzeniem dzielnym
Płomyczkiem błyska 2 naczelnym,

Styruiąc raźnym szykiem dłoń misterną; czy to
W pierwotnych ieszcze ukrytą

Kryskach, wątłą wprowadzasz duszę na tablicę;
Czy kiedy w ciało i w lice

Pod życio-lewnym palcem iuż narasta z wolna
Osnowa, brać farby zdolna;

A z niezgrabnych zalążkow kształtna postać składnie
Zmysłem i chęciami władnie.

Więc i w bystro-promienne upuszona pierze,
Po rozliczney światow sferze,

Pochopny nieścignionym pędem lot zawiia
Buyna Imaginacya :

A co ma w sobie tylko piękności wytworney,
Zbior elementow poczworny,

Z lądu, ognia, powietrza i morskiey otchłani,
Niesie do szyku swey pani.

Na iey dzielne skinienie, na drobnym swe ściska
Gruncie, morze topieliska;

Iskrzą się iasne zorza, i z wysokiey osi
Każda się na doł przenosi.

Ziemia widzi na wątłym rąbku dziwne płody;
Tu ogień pali bez szkody,

Idą w rumy cne miasta, drugie ogromnemi

Ciosy dźwigaią się z ziemi;

2. Dowcip, natura i imaginacya są naypierwsze malarza przymioty. Dowcip le Génie maluie się ze skrzydłami, i z płomieniem z czoła wynikaiącym.

Stoią roty miedziane, na bratnią zagładę

Przynosząc umysły rade;

Inne iuż wściekłość mąci, i mordem wzaiemnym Lochom zasyła 3 podziemnym;

A cokolwiek dowcipny znaydzie wynalazek,

Nie płocho w ieden obrazek

Wiąże, lecz rozumowi daie do wybioru,
Natury pilnuiąc toru.

Proźno czas płoche lata niewsteczny porywa,
I w rdzawych tayniach ukrywa :

On gniecie, a ta broniąc z paszczy mu wytrąca,
I od zapadłych tysiąca

Wiekow, w śmiertelny letarg okute, z katusze
Tłumney wydobywa dusze.

Zyią, i nad natury nie przeskoczne prawa,
Za następcy 4 Stanisława,

Wskrzeszeni monarchowie szanownym rozkazem,
Gardząc zimnym śmierci głazem.

Ani ieszcze od tylu lat zbiegłych, umiera
Piorunnym wzrokiem 5 Asswera

Groźnego niegdyś, twoia, ręko złoto-lita,
Trwożliwa Ester przeszyta.

3. Malarstwo wyraża różne świata sprawy i woyny, budowania

miast etc.

4. Mowa tu o pokoiu marmurowym, o którym Oda będzie w II. Tomie, na karcie pierwszey.

5. Mowa tu teraz o dziwnie pięknym obrazie Estery w pokoiu J. K. Mci, wymalowanym od JP. Baciarellego.

« PoprzedniaDalej »