Próżney wielkości blaskiem ośzalona, Sama to tylko wdzięczności nasiona
Duma wygładza: lecz nie w tych pamięct, Których określił Bóg i stan i chęci.
On panom liczne zostawił dochody, Obszerne włości, budowane grody, Swietne honory i ukłony grzeczne: A mnie dał serce wdzięczne i stateczne.
Droższy iest u mnie ten, Królu, podarek, Niż od tysiąca poddanych folwarek, Z którego oddam, nie kradzioną kwartę, Lecz całe serce ieśli czego warte.
Nie tak się dziwi słonecznych promieni Swiatłu, na polney kto stoi przestrzeni: Ja ów, co w ciemney zamkniony komorze, Drobnym okienkiem śliczne wita zorze.
Acz nie są zgoła, ukochany Panie, Rymopisowie w tak ubogim stanie; By same wielkich królów maiestaty Godney z ich ręku nie brały zapłaty.
Ich pieśniom losy w dyamencie ryte, Oddały w dziale wieki nieprzeżyte: Kogo chcą oni wdzięczną podać mową, Ten szlachetnieyszą nie umrze połową.
Wyięty z ciżby, iz pospolstwa wrzawy Wartkim polotem wznoszącey się sławy; Przeniknie grobów tayniki posępnych, Zyiąc w pamięci u wieków następnych.
Z tego ci skarbu, Królu szczodrobliwy, Muzy oddawać będą hołd życzliwy; Sławiąc twą dobroć, abyś w późne lata Oycem był zwany uczonego świata.
Ich rymem lanym z czystego Kastalu Piękniey, niż ryty na złotym medalu, Swiecić będziesz potomnym wiekom, puki Kwitnąć w narodzie twym będą nauki.
Wiersz Króla Jegomości Pruskiego.
Słuchay! gdybym ia był tak, iako i ty,
I kto w swym kolwiek domu mieszka skryty; Kontent z drobnego zagonu mey roli, Niechciałbym zayrzeć ludzi owych doli,
Którym w zamysłach chętne szczęscie sprzyia, I złotym kołem w progi ich zawiia.
Znam dobrze trudy honorów bez miary, Urzędów, kto im dość czyni, ciężary: Kłamstwa obłudnych pochlebców wytworne, Grzeczność zmyśloną, i inne pozorne Nędze; iakiemi ten się wiecznie bawi, Kogo na pierwszym szczeblu los postawi.
Gardzę i sławy źnikomą zaletą, Chociem iest razem królem i poetą. Kiedy dni moich śmierć przędzę usiecze, I nieprzespaną mgłą oczy powlecze; Mało dbam, że mię potomność poświęci, Gdy żyć przestanę, w kościele pamięci.
Jedna godzina, gdy ią wesoł pędzę, Lepsza iest, niżli tysiąc wieków w księdze. Niech naszym losom nikt nie zayrzy, proszę: Szczera wesołość, prawdziwe roskosze Zawsze pierzchaią, iak świat stoi światem, Przed tym co błysnął berłem, lub szkarłatem.
Ktokolwiek ieno zna ich cenę, snadnie Nad wszystkie skarby wyżey one kładnie. Woli w lenistwie słodkie życie trawić, Niźli się dzieły wysokiemi wsławić;
A na rozrywkach pędząc czas wesoły, Nie znać, co to są kosztowne mozoły.
W takowey żyiąc spokoyności duszy, Zadna mię pewnie troska nie poruszy: I czy swe łaski hoynie na mnie ciska, Czy los na koło piorunami błyska; Spałbym bezpiecznie wesoły i zdrowy, Nie chyląc temu bałwanowi głowy.
Ale tam trudno być swey woli panem, Gdzie się koniecznie trzeba rządzić stanem: I podług iego surowey ustawy,
Mierząc nie chybnie i chęci i sprawy, Od siebie często błędna myśl ucieka, I w sobie widzi innego człowieka.
Ty miedzy swemi spokoyny Szwaycary. W pośrzodku ludu nieskażoney wiary, Siedząc bespiecznie w pałacu pieszczoty, 1. Możesz się rządzić prawem ostrey cnoty; I rządzić sobą, iako zechce ona, Wziąwszy za model mądrego Platona.
Mnie móy stan słodycz tę życia odbiera, I żyć inaczey każe od Woltera.
Już widzę zdala, iak się niebo chmurzy, Grom się ozywa, wody wicher burzy.
Trzeba czym prędzey nawałność odpierać, A po królewsku myśleć i umierać.
Króla Polskiego W. Książęcia Litewskiego, i Elektora Saskiego, w Roku 1763.
Lutni moia! coś chwilę przedtym wdzięczne strony Na głośne chciała stroić serc radosnych tony, Sposobiąc się na króla wielkiego przybycie; Już go niemasz, iuż skończył to śmiertelne życie! Juź z tego maiestatu, co mu świat bił czołem, Cień stoi próżny tylko z nikczemnym popiołem. Któżby na to nie westchnął, kto skargą płaczliwą Nie miałby się żałować na śmierć zazdrośliwą; Iz nam w smutnym złożyła tego pana grobie, Co imię króla z oycem złączył w swey osobie?
Kiedyż większą nadzieię to królestwo miało, Ze się z innemi zrównać ma w Europie chwałą; Jak gdy pod iego rządem wiek tocząc spokoyny, Oboiętnym patrzało okiem na świat zbroyny;
« PoprzedniaDalej » |