Obrazy na stronie
PDF
ePub

Próżney wielkości blaskiem ośzalona,
Sama to tylko wdzięczności nasiona

Duma wygładza: lecz nie w tych pamięct,
Których określił Bóg i stan i chęci.

On panom liczne zostawił dochody,
Obszerne włości, budowane grody,
Swietne honory i ukłony grzeczne:
A mnie dał serce wdzięczne i stateczne.

Droższy iest u mnie ten, Królu, podarek,
Niż od tysiąca poddanych folwarek,
Z którego oddam, nie kradzioną kwartę,
Lecz całe serce ieśli
czego warte.

Nie tak się dziwi słonecznych promieni
Swiatłu, na polney kto stoi przestrzeni:
Ja ów, co w ciemney zamkniony komorze,
Drobnym okienkiem śliczne wita zorze.

Acz nie są zgoła, ukochany Panie,
Rymopisowie w tak ubogim stanie;
By same wielkich królów maiestaty
Godney z ich ręku nie brały zapłaty.

Ich pieśniom losy w dyamencie ryte,
Oddały w dziale wieki nieprzeżyte:
Kogo chcą oni wdzięczną podać mową,
Ten szlachetnieyszą nie umrze połową.

Wyięty z ciżby, iz pospolstwa wrzawy
Wartkim polotem wznoszącey się sławy;
Przeniknie grobów tayniki posępnych,
Zyiąc w pamięci u wieków następnych.

Z tego ci skarbu, Królu szczodrobliwy,
Muzy oddawać będą hołd życzliwy;
Sławiąc twą dobroć, abyś w późne lata
Oycem był zwany uczonego świata.

Ich rymem lanym z czystego Kastalu
Piękniey, niż ryty na złotym medalu,
Swiecić będziesz potomnym wiekom, puki
Kwitnąć w narodzie twym będą nauki.

O DA IV.

DO WOLTER A.

Wiersz Króla Jegomości Pruskiego.

Słuchay! gdybym ia był tak, iako i ty,

I kto w swym kolwiek domu mieszka skryty;
Kontent z drobnego zagonu mey roli,
Niechciałbym zayrzeć ludzi owych doli,

Którym w zamysłach chętne szczęscie sprzyia,
I złotym kołem w progi ich zawiia.

Znam dobrze trudy honorów bez miary,
Urzędów, kto im dość czyni, ciężary:
Kłamstwa obłudnych pochlebców wytworne,
Grzeczność zmyśloną, i inne pozorne
Nędze; iakiemi ten się wiecznie bawi,
Kogo na pierwszym szczeblu los postawi.

Gardzę i sławy źnikomą zaletą,
Chociem iest razem królem i poetą.
Kiedy dni moich śmierć przędzę usiecze,
I nieprzespaną mgłą oczy powlecze;
Mało dbam, że mię potomność poświęci,
Gdy żyć przestanę, w kościele pamięci.

Jedna godzina, gdy ią wesoł pędzę,
Lepsza iest, niżli tysiąc wieków w księdze.
Niech naszym losom nikt nie zayrzy, proszę:
Szczera wesołość, prawdziwe roskosze
Zawsze pierzchaią, iak świat stoi światem,
Przed tym co błysnął berłem, lub szkarłatem.

Ktokolwiek ieno zna ich cenę, snadnie
Nad wszystkie skarby wyżey one kładnie.
Woli w lenistwie słodkie życie trawić,
Niźli się dzieły wysokiemi wsławić;

EME

[ocr errors]
[ocr errors][ocr errors]

A na rozrywkach pędząc czas wesoły,
Nie znać, co to są kosztowne mozoły.

W takowey żyiąc spokoyności duszy,
Zadna mię pewnie troska nie poruszy:
I czy swe łaski hoynie na mnie ciska,
Czy los na koło piorunami błyska;
Spałbym bezpiecznie wesoły i zdrowy,
Nie chyląc temu bałwanowi głowy.

Ale tam trudno być swey woli panem,
Gdzie się koniecznie trzeba rządzić stanem:
I podług iego surowey ustawy,

Mierząc nie chybnie i chęci i sprawy,
Od siebie często błędna myśl ucieka,
I w sobie widzi innego człowieka.

Ty miedzy swemi spokoyny Szwaycary.
W pośrzodku ludu nieskażoney wiary,
Siedząc bespiecznie w pałacu pieszczoty, 1.
Możesz się rządzić prawem ostrey cnoty;
I rządzić sobą, iako zechce ona,
Wziąwszy za model mądrego Platona.

Mnie móy stan słodycz tę życia odbiera,
I żyć inaczey każe od Woltera.

Już widzę zdala, iak się niebo chmurzy,
Grom się ozywa, wody wicher burzy.

I. les Délices.

Trzeba czym prędzey nawałność odpierać,
A po królewsku myśleć i umierać.

ODA V.

NA SMIERĆ AUGUSTA III.

Króla Polskiego W. Książęcia Litewskiego, i Elektora Saskiego, w Roku 1763.

Lutni moia! coś chwilę przedtym wdzięczne strony
Na głośne chciała stroić serc radosnych tony,
Sposobiąc się na króla wielkiego przybycie;
Już go niemasz, iuż skończył to śmiertelne życie!
Juź z tego maiestatu, co mu świat bił czołem,
Cień stoi próżny tylko z nikczemnym popiołem.
Któżby na to nie westchnął, kto skargą płaczliwą
Nie miałby się żałować na śmierć zazdrośliwą;
Iz nam w smutnym złożyła tego pana grobie,
Co imię króla z oycem złączył w swey osobie?

Kiedyż większą nadzieię to królestwo miało,
Ze się z innemi zrównać ma w Europie chwałą;
Jak gdy pod iego rządem wiek tocząc spokoyny,
Oboiętnym patrzało okiem na świat zbroyny;

« PoprzedniaDalej »