Obrazy na stronie
PDF
ePub

O cuda, cuda! o śliczne cuda!

Kto ma pieniążki, niechay ie tu da.

Chlubny iunak, co w kącie szablą wiatry kroi,
Gdy go wyzwą, nie ztchórzy i placu dostoi:
Krytyk spraw cudzych, a sam w niczym niezganiony;
Sędzia ma czyste ręce od łez i mamony.

O cuda, cuda! o śliczne cuda!
Kto ma pieniążki, niechay ie tu da.

Dama udatna, piękna, iak iutrzeńka złota,.
A szwanku iey stateczna nie doznaie cnota;
Biega młokos samopas, kędy chce, a przecie
Nic złego o nim ludzie nie mówią na świecie.

O cuda, cuda! o śliczne cuda!

Kto ma pieniążki, niechay ie tu da.

Pomyślne ożenienie, bez mądrey uwagi,
Ze nie czynią szczęśliwym piękność i posagi:
Zasługi bez zazdrości, cnota bez obłudy,
Czyliż miedzy pierwsze mi niema mieysca cudy?

O cuda, cuda! o śliczne cuda!

Kto ma pieniążki, niechay ie tu da.

Polityk a nie szalbierz, bogacz a nie zdzierca, Wdzięczny za dobrodzieystwa, żołnierz nie bluźnierca; Szczęśliwy tak, że go nic w życiu nie zasmuci, Poczciwy tak, że mu nic żaden nie wyrzuci.

O cuda, cuda! o śliczne cuda!

Kto ma pieniążki, niechay ie tu da.

Pieśń moia tak ucieszna, tak skromna, tak miła,
By ganiąc obyczaie, osob nie ganiła;

Gdy ią każdy pochwali, ani okiem krzywym
Rzuciwszy na nią, rzeknie tonem uraźliwym:

Kto pisał, wielki musiał być duda.
O cuda, cuda! o śliczne cuda!
Kto ma pieniążki, niechay ie tu da,

O DA XIV.

ODPIS z PUSZCZY

I

Czyli Rekollekcyi 1 ośmiodniowey.

Kiedy

w Scytyiskie zagnany pustynie,
Siedział Owidy przy dzikim Euksynie;
Wybaczcie, mówił, mili towarzysze,
Jeżeli do was rym nie gladki piszę!

Sama myśl wolna i bez żadney skazy
Rysować zwykła nadobne obrazy;

A ia w głębokich smutkach ponurzony,

Jako mam brząkać w złoto-mówne strony?

I Gdy autor na ośmiodniowych rekollekcyach u Jezuitow zostawał, Król Jmé dowiedziawszy się o tym we czwartek na obiedzie literackim, posłał mu ze stołu butelkę wina; z tey tedy okoliczności tę Odę napisał.

Nie długa ieszcze chwila, iak, niestety!
Struchlały patrzę na kosmate Gety;

A przecie krótki czas to sprawił we mnie,
Ze choć chcę śpiewać, silę się daremnie.

Tak i ia w czarney osadzony celi,
Daleko od Muz ucieszney kapeli,
Piekielne tylko zbiiaiąc potwory,

Co za dziw, żem tak w odpisie nieskory?

Lecz iako owe kruszce ognio-rode,
Gdy na nie sztuczną chymik wleie wodę,
Zaraz się burzą; a płomień obfity
Wnet wyda, że w nim był ogień ukryty:

Skoro mię doszła z rąk moiego pana
Rosa od pszczołek niebieskich ulana;
Skorom ią oschłe podniebienie zmoczył,
Wnet rymo-płody pożar mię otoczył.

Już ia wymowny: iuż ia przy puharze
Brząkam, iak dawniey, na słodkiey cytarze;
I coraz śpiewam, podchmieliwszy sobie:
Kto panu krzywy, boday leżał w grobie.

OD A XV.

ZEGAREK

Imieniem L. Sk. T....

Ty, co w okręgu misterney machiny

Zamykasz czasow niedościgłe biegi;
Idź, móy zegarku, w ręce Tymoryny,
Wymierzać iey dni i słodkie noclegi:
O gdyby, ile razy cię nakręci,
Stanął iey dawca na żywey pamięci!

Nie iesteś w prawdzie tak drogim podarkiem,
Abyś mógł zrównać daiącego żądze:
Chciałbym, by serce me było zegarkiem,
Lecz ia losami moiemi nie rządzę:
Wieczne wyroki zagrodziły drogę,
Ze czego pragnę, iuż oddać nie mogę.

To wiem, że gdyby bogini, co łączy
Serca, ten zegar w ręce ci oddała;
O iakby każdy dzień miał obrot rączy,
Jakby nam każda godzina leciała!
Jakby powolne serce było, ani
Chybiło woli na moment swey pani.

Szczęśliwy darze, co się nie raz w ręku

Nad śnieg i mleko bielszych będziesz mieścić:
Będzie, twoiego doświadczaiąc dźwięku,
Do skroń przykładać, i z tobą się pieścić.
Może być i to ieszcze, że cię ona
Zawiesi czasem u pięknego łona.

Więc kiedykolwiek przymknie cię do ucha,
Badaiąc, ieśli mówisz i masz życie;
Czy się szczebietny ięzyczek twóy rucha:
Powiedz odemnie te kilka słów skrycie:
Uchodzi, pani, z czasem chwila płocha,
Ale ten wiecznie trwa, który cię kocha.

O DA XVI.

HYMN DO BOGA.

Nie umieszczona w śmiertelnym rozumie,

Co świat dźwignąwszy rządzisz wszystko-władnie,
Sprawczyni wieczna, o którey człek umie
To tylko mówić, żeć nigdy nie zgadnie.

Pochwały moie i wytworne pienia,
Cóż względem ciebie są, ogromny Panie?
Pozbywa kropla z istotą imienia,
Gdy się w bezdennym zamknie oceanie.

« PoprzedniaDalej »