Każdy czas sprzyia tey, ukochał którą Naywyższy stwórca z opatrzną naturą; Która zbior wszelkich cnot, imienia sławę, Ma za wyprawę:
W każdey pomyślnie czas sprzyia godzinie Tey, którey godna krew od przodkow płynie; Która cnot z pieluch miała przykład rzadki Z oyca i matki.
() tobie Muza wdzięczne nuci pienia, Zacna Teresso! na którą z rządzenia Niebios, a gwoli twoiey, miłość święta Wkłada dziś pęta.
W których nie płocha kryie się ponęta; Lecz wiara, statek, i co czynić może Szczęśliwym łoże.
Nie próżne o tym nam wróżki zaiste Głoszą, że w dobry czas progi oyczyste Porzucasz, kiedy otwiera ci wrota
Za tobą póydą droższe nad kleynoty W dom Radzickie go zgoda, pokoy złoty; I uszczęśliwić cokolwiek sowicie
Wszakżeś szczęśliwsza i sama z tey miary, Ze ci Bóg zdarzył dobroć równey pary; Ześ równie wzięła w Jozefa osobie,
Na ozdobne mieszkanie w Pióromoncie.
Kędy wprzód same widzieć było gury,
Gdzie źwierz na błędne trzody rzucał strachy; Tam dzielna ręka dowcipnego Piury Nayroskosznieysze zbudowała gmachy. Dziś już przed niemi i wspaniałe mury, I świetne książąt prawie gasną dachy; Ledwobyś nie rzekł zadumiany na nie, Ze to Bóg iakiś założył mieszkanie.
Nie rwie tu wprawdzie oka kamień drogi, Ani sufitów cedrowych blask złoty. Nie błyszczą świetnym iaspisem podłogi, Kupne krwawemi nędznych kmieciow poty: Niemasz tych ozdob, które ucisk srogi I twarde panow wymuszaią młoty:
Sam wszystkie kąty piękny gust odziewa, Co czyni cuda z papieru i z drzewa.
Ztąd bystra rzeka od miasta przecina, I szumem pod most zapieniony bieży; Owdzie wielkiego dzieło Gedymina Dotyka nieba twierdzami i wieży; Indziey to pola, to śliczna równina, To się las buyny gałęziami ieży. Prawdziwie, aby dom ten był wesoły, Trzy się naymilsze zebrały żywioły. Ale przybytkom twym, kochany panie, Większy nad złoto sprawuie szacuńek; Ze w progach twoich, nigdy nie powstanie Czarna nieprzyiaźń, ponury frasunek: Niemasz tam swaru, poszło precz szemranie, Nie stoi u drzwi liczny zdrad warunek: Przyjaźń, i ludzkość, i spokoyność miła W twym Pioromoncie mieszkać ulubiła.
Widzisz z twey góry, iako iednym pycha Pożera serca i okrutnie miota: Drugim podłego zysku chciwość licha.... Otwarte zawsze trzyma oczu wrota: Inni straciwszy rozum od kielicha, Lecą, gdzie wściekła pędzi ie niecnota: Ty na to patrzysz, a próżen złych chęci: Smieiesz się, iako świat się głupi kręci. : 1
Próżno światowe sprzykrzywszy turnieie, Rwiemy częstokroć srogie iego pęta; A w dzikie biegnąc pustynie i knieie, Wolemy tam żyć, gdzie żyią zwierzęta: I w odludności zły nie ma nadzieie, By za nim nieszła namiętność zawzięta. A Pioro miły, grzeczny i cnotliwy, Wśrzód świata żyiąc, pędzi wiek szczęśliwy!
Księżny Zofii Czartoryskiey Woiewodziny Ruskiey.
Anioła Durini Arcy-Biskupa Ancyranskiego S. Stolicy Nuncyusza.
to za trwoga, co za boleść żywa Razem nieznośnym serce wskroś przeszywa? Zal ten z nielada znać pochodzi klęski, Gdy wasz, Polacy, wątli umysł męski!
Oto Zofia, Lechowey dziedziny Naypierwsza chluba i zaszczyt iedyny,
Weszła do grobu: płacz iey straty, cnoto! Dla ciebie to grob otworzyła Kloto.
Już nieprzespaney snem uięta nocy, Tęgiey uporem zwalczona niemocy, Powszechne ciału wypełniwszy prawo,
W srogich cię smutkach ponurza, Warszawo.
W niey domy Boskie, w niey w szczerość bogate Przodków zwyczaie ciężką czuią stratę:
W niey lud ubogi hoyną stradał panią, Sama pobożność ięczy patrząc na nią.
Bogu i ludziom, Księżno ukochana, Wcnot chrześciańskich ozdoby przybrana! Jakąż ci wiek nasz pamiątkę zostawi, Jak zacne dzieła u potomkow wsławi?
Już na niebieskie wyniesiona szlaki, Miedzy złotemi iasnych gwiazd orszaki, Swietne w przybytkach Boskich stawiąc kroki, Depcesz pod sobą poziome obłoki.
Lecz, nimeś weszła gościem w domy wieczne, Łącząc z pokorą obyczaie grzeczne; Nigdyś nad równych i nierównych zgoła
Pysznego złotem nie wyniosła czoła.
« PoprzedniaDalej » |