ROZMAITOŚCI. POEZYE ORLIKA. W jednym z bogatych księgozbiorów (dawniej Puławskim) odkry łem książkę w 8ce o kilkuset stronnicach, całą zapisaną mowami, listami i poezyami, z czasów od 1620 do 1731 r. W niej w oddziale poezyi znajduje się kilka utworów mało znanego poety ukraińskiego Orlika, noszących na sobie cechy znakomitego talentu. Spisujący te silva rerum, na boku wymieniał autorów, pisze więc: Auctore Philippo Orlik Cosacco. I. Glos lutni Apolinowej przez echo potomnym wickom podany. Zbieraj łakomy Mido złotych fortun fanty, Ryj skrytemi petardy wielkie Himalanty; Niechaj idą ci daniny W ziemi wnętrznościach skryte, Napaść serce niesyte. Płyń Jazonie do Kolchow po Fryxejską wełnę, Nie to szczęście komu w dom cisną się Patkole, Wszystkie te próżne zbiory Przypadkowa godzina. To chwała to czynsz złoty, to sławy skarb drogi Kto szuka znajdzie snadnie. Lecz nabyć z szlachetnego urodzenia chwały, Niech komu złotem kwitną Talcytu ogrody, Że go wypielęgnowała Lucyna znamienita. Znaczny to dług u chwały -pańskie urodzenie, Że tam więcej światłości, II. Wiek nauko-trawny. Niepośledniejsze to cnót dostojnych przymioty, Awernu lochach ciemnych, Słonecznej kryć się jasności. Mało ma ztąd powagi Tytan złotooki, Gdyby nam nie świeciły W lękliwéj nocy. ciemności. Nabycie drogich rzeczy drogo się szanuje, Genelskie farby, Na swéj drogo waży skali. Kto bogatej oczyma nie zbrodził Persydy, III. Meta Świątobliwych intencyi Hypomenesa Sarmackiego. Idźże, idź w drogie kajdany, Idź, idź w okowy, daj w więzy rączęta, Droga niewola i złote sekwestra, Może wznieść głowę. Więc Cyrusowi droższa Kassandana, Tak Herkulesa w Joli Złote to pęta i drogie okowy, Kto te łańcuchy na sercu swém czuje, IV. Paragon Wiekopomnej sławy. Darmo Azyatycką miedz dajesz na łupy, Któż może jej śmiały bieg w górę zatrzymać? Wzięte w te strony Tu w żadnej Pana Nie cierpi porze. Lacno poznać w kolebce przy piersiach Lucynie, W czyim cnota wrodzona ma zajaśnieć synie. Tylko się rodzi, Płacze wnet słodzi Juno zwadliwa. Za nic Emiry Twéj Dejaniry, Wabią do żniwa. Nie skryje wiek dziecinny Mitrydata cnoty, Cyrus się tai; Lecz wprędce z strony, Na głowę spłyną. Chociaż dziecińą. Nie skryją Achillessa Likomeda córy, Kogo ochota W odważne czyny Łatwo znać z twarzy Którym nie grozi. Umysłu wspaniałego nie wiążą pieluchy, Orłem w kraj wzleci, I same twe dziecinne świadkiem były lata, Jak się wysoko Twój wzniósł w honory Więc dzielnym torem Idź mężny Janie, Swiat ci otworem! |