Obrazy na stronie
PDF
ePub

KRONIKA PARYZKA

LITERACKA, NAUKOWA IARTYSTYCZNA.

[ocr errors]

Królowa Saby, opera pana Gounod. „Kotka czarodziejka", opera pana Grisar. Le Pavé", komedya pani George Sand.- Najnowszy portret Talleyranda. „Zbiór arcydzieł poezyi francuzkiéj”.- Książka do nabożeństwa Anny Bretonki. - Wiadomości literackie.

Urocza wdziękiem Wschodu, sławiona przez poetów i malarzy królowa Saby, nie natchnęła pana Gounod. Z gwiaździstéj wizyi, która jak warkocz komety przeciąga przez posępne niebo Starego Testamentu, muzyk ułożył czteroaktowe oratoryum, rozległe, ogromne, ale i monotonne jak piaski pustyni.

A jednak trudno o wspanialszy przedmiot, jak ta wizyta oddana przez królową Poranku Dawidowemu synowi. Biblia mówi:

,,Królowa Saby dowiedziawszy się o chwale Salomona, chciała go doświadczyć zagadnieniami. Przybyła tedy do Jerozolimy z wielkim dworem; wielbłądy dźwi gały aromata, wory złota i drogich kamieni. Stanęła przed Salomonem i wypowiedziała co miała na sercu. On wytłumaczył jej wszystko: nie było nic skrytego dla króla, nic, czegoby nie wyjaśnił. Rozpostarł cały dwór swój przed młodą królową; pokazał jej swoją świątynią, pałac, ubiory, biesiady i ofiary. Wtedy królowa podziwiała, wołając: „To com w moim kraju o twoich splendorach i mądrości słyszała, prawdą jest! Rzeczywistość przechodzi nawet wszystko co mówiono." Podarowała królowi 120 kikarów złota, mnóstwo aromatów i drogich

kamieni. Nigdy już potém nie przywieziono tyle zapachów, ile królowa Saby dała Salomonowi".

Powyższy opis szybki jak widzenie, posiada jego piękność tajemniczą; królowa Saby jako Wenus Wirgiliusza, jawi się i znika w wonnym obłoku. A o ileż cudniejszą wygląda w arabskiej powieści nadobna Balkis, trzechtysięcznego roku panująca szczęśliwie ludowi swemu, z tronu ustawionego w stolicy zwanej Saba. Wyobrażnia arabska pochwyciwszy opis biblijny, pokryła go haftami, przysypała lawiną kwiatów... Salomon przeniesiony do muzułmańskiej legendy, przeobraża się w bajecznego sułtana, w ukoronowanego czarnoksiężnika. Aniołowie dają mu pierścień, który poddaje jego mocy wszech żywioły. Wszystkie zwierzęta, od słonia począwszy aż do kolibra, stawią się przed jego tronem i mądre prawią sentencye. Król wybrał sobie z téj zgrai dwóch adjutantów: sokoła i koguta; pierwszego dlatego, że objawił następującą zasadę:,,Nielitościwy dla drugich, nie znajdzie litości dla siebie"; drugiego z powodu ócz jego bystrych, które przenikają ziemię i odkrywają źródła.

Arabski Salomon rozumié język ptasi i ptastwem się posługuje. Prócz niego Bóg dał mu do usług tak zwane dżyny, czyli rumaki z ludzką głową i orlemi skrzydły. Téj bajecznej rasie Salomon kazał budować pałace i piramidy swoje. Stado orłów i sokołów składało jego straż przyboczną. Skrzydlaty zastęp krążąc w górze, ocieniał zawsze głowę króla. Pewnego dnia po promieniu słonecznym padającym na dywany, Salomon poznał, że jednego ptaka brak; kazał tedy orłu zrobić przegląd wojska: sokół na apel się nie stawił. Rozgniewany Salomon wydał rozkaz ścigania zbiega. Orzeł słonecznym wzrokiem przebiegłszy świat, ujrzał sokoła unoszącego się nad morzem Czerwoném, porwał go więc w szpony i dyszącego trwogą, cisnął pod stopnie tronu. Tam, zbieg oprzytomniawszy, rzecze: ,,Pomnij proroku, że staniesz kiedyś przed Bogiem, nie sądź mnie więc nie wysłuchawszy. Wiem, o czém ty nie wiesz: powracam z królestwa Saby. Piękna kobieta rządzi tam mężami, oni i ona wielbią słońce, a szatan zdobiąc ich dzieła, zwrócił z prawej drogi, tak, że nie są kierowani przez prawdziwego Boga".

1

Tom IL. Maj 1862.

36

Zamilk! sokół, a Salomon rzecze: „Obaczymy, czyś skłamał, czyś prawdę powiedział." To mówiąc, wziął złote pióro z pawiego ogona i napisał list taki:

,,W imię Boga, pokłon temu, kto idzie prostą drogą. Usłuchaj pozwu mego i powiększ liczbę wierzących”.

Sokół zaniósł to pismo królowej. Ona w odpowiedzi przysłała przez posłów szkatułkę, w której były trzy rzeczy: nie przewiercona perła, brylant przedziurawiony grajcarkiem i szklanna czara, Posłowie mieli rozkaz, oddając królowi dary, powiedzieć te słowa: „Jeżeli Salomon perłę przewierci, jeżeli przewlecze nitkę przez dyament, jeżeli napełni czarę wodą nie pochodzącą ani z nieba, ani ziemi, natenczas arabska królowa uzna, iż jest prawdziwym prorokiem i uwierzy w jego Boga".

Salomon przyjął posłów pomiędzy złotym a srebrnym murem; siedział na tronie otoczony potworném zwie, rzem; od stopni tronu jego spływał kobierzec na stronę południową i pokrywał dziewięć mil ziemi.

Otworzywszy szkatułę, król zawołał:,,Boże dopomóż mi"! Potém kazał niewolnikowi dosiąść rumaka, oblecieć cwałem miasto dokoła i osadzić go przed sobą. Skoro niewolnik wrócił, woda jak ze źródła lała się z końskiej grzywy i napełniła czarę. Kruk dostarczył kamienia do przewiercenia perły. Najtrudniej było przeciągnąć nitkę przez dyament, ale i na to znalazł się sposób. Dżyn przyniósł królowi robaka, który wlazł w wydrążenie kamienia i ciągnąc za sobą nić jedwabną, na wskróś go przema. szerował. Wtedy Salomon spytał robaka, jakiej żąda nagrody? Daj mi owocowe drzewo na mieszkanie," odrzekł robak. Od tegoto czasu jedwabnik mieszka na morwie. Posłowie, mówi Mahomet (rozdział XXVII) wróciwszy z Jerozolimy, opowiedzieli królowej Saby, jak mądrze Salomon rozwiązał trzy zadania. Wtedy Balkis po stanowiła jechać do niego i przejść na jego wiarę,, Wy bierając się w drogę, zamknęła tron swój perłami i ru binami sadzony, w świetlicy otoczonej dwunastu salami i szpalerem murzynów uzbrojonych w noże i siekiery.

"

Kiedy już zbliżała się do Salomonowego grodu, król rzekł do przybocznej straży: „kto z was przyniesie mi trọn Balkisy, zanim ona tu przybędzie?"

[ocr errors]

Przyniosę ci go przed południem, ozwał się Ifrit (nazwa złego ducha w Koranie). Ale na horyzoncie już widać było tumany piasku podniesione wielbłądziemi i słoniowemi stopami orszaku królowej. Więc wielki wezyr, niebiański towarzysz Salomona, doń rzecze: Wznieś oczy do nieba, a zanim je na ziemię spuścisz, tron Balkisy stać będzie przed tobą. I stało się, jak powiedział.

-99

Salomon ujrzawszy zdaleka arabską królową, chciał się dowiedzieć, czy prawda co słyszał, że ta wdziękini ma kozie kopytka, nie stopy; kazał ją tedy wprowadzić do sali z kryształową posadzką. Balkis sądząc, że to jezioro, uniosła sukni i odkryła kształtne nóżki niewieście. (Powyższą anegdotę wyjmujemy dosłownie z Koranu).

W końcu Balkis uwierzyła w prawdziwego Boga i została żoną Salomona. Po ślubic mąż odesłał ją do jej królestwa, gdzie ją odwiedzał każdej pełni księżyca. Skoro umarła, Salomon kazał ją pochować w trumnie sześćdziesiąt łokci długiej a czterdzieści szerokiej, pod cieniem wiecznie kwitnącego drzewa.

Ciekawego obszerniejszych szczegółów o królowej Saby, odsyłamy do Alkoranu. Tam w rozdziale pod tytułem Mrówka, zkąd wyłowiliśmy powyższą relacyą, znaj dzie wszystkie powaby i nawrócenie téj pogańskiej wdziękini, opisane stylem wschodnim przez samego proroka. Nam czas wrócić do teatru.

Podobnie jak owa złoto-usta pani, która przy anachoreckim stole zajmującą powieścią nieobecną pieczeń zastąpiła, tak my opowiadaliśmy wam bajki dla pokrycia próżni libretta pana Barbier i muzyki pana Gounod. Tekst opery jego nie wysnuty ani z Biblii, ani z Koranu; wzięło go legendy Nervala. W swojej Podróży wschodniej opowiada on milostki budowniczego Adonirama z królową Saby, i z opisem tym wiąże pochodzenie wolnego mularstwa. W tej pół mistycznej a pół wolteryańskiej fantazyi, geniusze islamizmu z talmudowemi szatanami walczą zawzięcie,

Osnowa opery jest ciemném skróceniem bajki Gerarda. Obrana z cudowności stała się powszednią melodra

1

mą; rzecz cała zredukowana do miłostek królowej z cieślą w końcu zamordowanym przez podwładnych.

Pierwsza dekoracya przedstawia pracownią pełną sfinxów i gryfonów wykutych z kamienia. Rzeźbiarz ar. chitekt Adoniram, ma tu odlewać ze spiżu olbrzymi bassen potrzebny do ablucyi kapłanom. Zabierając się do trudnego dzieła, wzywa ducha genialnego przodka swego. Wezwanie zakrawa na muzykę głęboką, ale niebawem dno czujesz. Jakaż różnica od Inwokacyi Bertrama!

Powyższa przedmowa jest streszczeniem całej partycyi. Jest ona tém w muzyce, czém w literaturze nadęty okres, którego okrągłości żadna myśl nie wypełnia.

Po ukończonym prologu młody uczeń wbiega i opisuje wdzięki widzianej w przejeździe Balkisy. Romanca jego blada, ucho nie może schwycić drżącego rytmu, który co chwila wymyka się jak cień melodyi. Tu znowu romanca Raula, jako natrętna pszczółka brzęczy w uszach podsłuchujących daremnie.

Adoniram wezwany przez króla, udaje się do świątyni, w drodze spotyka trzech zazdrosnych robotników, którzy domagają się od niego, ażeby wydał tajemnicze hasło oznaczające zapłatę kunszt-mistrzów.

W tém miejscu potrzebne krótkie objaśnienie.

Wedle legendy massońskiej, ilość pracujących około jerozolimskiej świątyni robotników była tak wielka, że dla uniknienia pomyłki w zapłacie każdy z nich w dniu rozpoczęcia pracy otrzymywał hasło, którego pod karą śmierci nie mógł powtórzyć drugiemu. Słowo to oznaczające stopień robotnika, oznaczało także należną mu zapłatę. Tym sposobem, dozorcy w wigilią sabatu zasiadłszy przed skrzyniami złota, srebra i bronzu, płacili hufce rzemieślników nie myląc się nigdy.

Adoniram tedy pozwany o wydanie hasła, odtrąca z pogardą napastników. Ci zostawszy sami, śpiewają tercet zemsty. Z początku męzka ich nuta wnet przechodzi w hałaśliwość powszednią, wspólną wszystkim śpiewanym odgróżkom.

Po tej scenie odsłania się przepyszny widok Jerozolimy. Na pierwszym planie stoi świątynia odbudowana wedle szczegółowego opisu biblijnego. Dekoracya zdumie

« PoprzedniaDalej »