Obrazy na stronie
PDF
ePub

Tak jak pod względem militarnym, naukowym, artystycznym i przemysłowym, tak samo niekiedy stoją jedne społeczności względem drugich pod względem obyczajowym.

Są jedne mające taką siłę spójności i dzielność wewnętrzną, tak ożywia je i przejmuje nawskróś duch religijny, tak silnie krępuje i wiąże każdą jednostkę tchnie nie moralności publicznej i dojrzałego zdania publicznego; tworzących jakoby właściwą atmosferę nad całą tą społecznością; tyle każdy od pierwszej młodości spotyka w nich przykładów cnoty, poświęcenia, wielkości moralnéj, tak silnie uporządkowana całość pod względem oby. czajów i tak stanowczo wytknięta droga obowiązku: że wszystkie cnoty domowe i publiczne, jakie się pojawiają, zdają się być naturalnym wypływem codziennego biegu rzeczy, każde zboczenie złamaniem porządku i prawa publicznego obyczajowego. Jednostka mimo całej swobody sądu i przekonania indywidualnego, idzie poniekąd pod przymusem moralnym, i tylko wyższą potęgą przymiotów i większą miarą i wytężeniem cnót zdobywa sobie uznanie znakomitości.

Ta wielmożność i panowanie moralne społeczności nad jednostką, jeżeli nie wypływa z przymusu krępują cego siły woli i umysłu odbierającego im swobodę ruchu i zniżającego do niewolnej służebności myśli i ciała, jak z jednej strony jest najdoskonalszém wykształceniem się form towarzyskich i najwyborniejszém zrozumieniem celów społecznych; tak z drugiej strony ułatwia drogę i daje niezwykłą siłę każdej jednostce. Porównano bardzo trafnie te wpływy moralności społecznej, wśród których się żyje, do wpływów, pod jakiemi wzrasta roślina: to ziemia wilgotna i żyzna, w której rozkładają się korzenie, to promień słońca w chwili stosownej, to deszcz pokrzepiający, który rozbudza pączki i popędza liście. Jak pod takiemi dobroczynnemi wpływami roślinność bujniéj się rzściela, kwiat jaśnieje żywszemi farbami, owoc nabiera większej soczystości i smaku; tak samo człowiek pod krzepiącemi i żywemi wpływami jędrnego ducha społeczeńskiego, wzrasta w dzielność, rozwija się w przymioty

właściwe towarzystwu, którego jest dzieckiem i wycho

wańcem.

Można być bezbożnym, bezwstydnym, bezpożytecznym i samolubem, występnym nawet wśród społeczeństwa bogobojnego, pracowitego, oświeconego i miłością rzeczy publicznej przejętego; to się zdarza: ale to są anomalie, odskoki bijące w oczy, rażące swoją sprzecznością, i węzły, które łączą jednostkę ze społeczeństwem, rwą się natenczas a człowiek taki staje się odosobnionym, odepchniętym, obudza wstręt lub litość.

Geniusz nawet uzbrojony właściwemi sobie nadprzyrodzonemi potęgami, jeżeli obwiany duchem pychy, rzuci się na taką spłeczność i podnosząc przeciw niej chorągiew buntu, poważy się uderzyć na to, co stanowi jéj siłę żywotną, nie dotrwa w tej walce tytanicznej i upadnie ze złamaném skrzydłem, podobnie jak Bajron w niej upadł.

Pomijając liczne stopniowania, jakie przedstawiają różne społeczności pod względem obyczajowym, natrafiamy wreszcie na taką, w której każda jednostka pozostawiona sama sobie; ludzie otaczający, jeżeli wpływy jakie na nią wywierają, to częściej szkodliwe jak dobre; umysł wyższy i wola dzielniejsza użyciem siły wewnętrz néj otrząsać się muszą z tych wpływów; uciekać z pod czadu który je zadusza: kształcenie duchowe odbywa się w sobie i przez siebie. Siła i energia woli rozdziela się na opór przeciw złym wpływom i na pracę około własnego doskonalenia. Ztąd podwójny ciężar i podwójna praca, podwójna téż zasługa. W takich stosunkach i av takim układzie rzeczy, praca pojedynczego człowieka około własnego uzacnienia i działanie jego na zewnątrz, jest ciągle przeciwnemi prądami paraliżowane i osłabiane. Czy dlatego do niemocy sprowadzone? Bynajmniéj.

Mimowoli stajemy w obec pytania: co winna społe czność jednostce, aby módz od niej wymagać usług i przymiotów obyczajowych na swą korzyść? Co może jednostka pozostawiona sama sobie przeciw złym, krępującym i paraliżującym wpływom społeczeństwa?

Iść do dna tych ważnych i rozległych pytań nie mamy zamiaru i nie możemy, tylko mimochodem o nie zawadzić chcieliśmy.

Co winna społeczność pojedynczemu członkowi tejże? Bardzo wiele albo nic, stosownie do stopnia uobyczajenia, pojęć religijnych, politycznych i w ogólności cywilizacyjnych. Starożytne niektóre rzeczypospolite, brały od kolebki obywatela w swoję opiekę, wychowywały go dla siebie, w sposób swoim widokom i celom odpowiedni. Dzikie społeczności murzyńskie chwytają i sprzedają w niewolą, jak bydło swoich braci i synów. Czém jest koń w tabunie dla właściciela stepowego stada, tém jest murzyn dia swego kacyka, głowy społeczności. Są takie społeczności, które biorą na siebie kierunek sumienia każdego z pojedyńczych członków, te mianowicie, gdzie rząd jest mniéj więcej teokratyczny-nie troszcząc się o resztę. Inne trudnią się tylko skupieniem gotowych sił materyalnych dla obrony lub zdobyczy; jednostka, jak niegdyś u Tatarów albo jest cyfrą militarną i wtenczas jest wszystkiem, albo jest niczem. Te wreszcie, które najsilniej przejeły się donośnością swoich celów i ważnością swoich obowiązków, pozostawiając nietknięte życie familijne i miarę wpływów, jakie tylko w tém kole czerpane być mogą i powinny, pozostawiając wyrób sumienia niepodległym wpływom religijnym, zajęły się dostarczeniem jednostce tego wszy stkiego, co do umoralnienia, ukształcenia i rozwinięcia naturalnych zdolności posłużyć może, a czego rodzina dostarczyć nie jest w stanie.

Ztądto powstały w państwach na wyższej stopie cywilizacyi będących, instytucye publiczne, mające na celu wychowanie, dobroczynnośc, pielęgnowanie nauk, sztuk, kunsztów, doskonalenie specyalne w pojedyńczych zawodach. Byłoby zbyteczném różność takich instytucyj w życiu narodów i wpływ ich na indywidua wykazywać: wiadomo dostatecznie, że nie może być szerszego rozwinięcia nauk, sztuk i przemysłu bez szkół dla ludu, bez szkół wyższych i specyalnych, bez uniwersytetów, akademij, towarzystw uczonych, zbiorów naukowych, bez konkursów, wystaw, nagród publicznych; każda z takich instytucyj w ciągu swojego istnienia kształcąc ludzi specyalnych, snuje zarazem wątek pewnych tradycyj, które to tradycye z czasem przybierają pewien stały charakter, pewne właściwe sobie piętno, płynące zarazem z źródła usposobienia narodowe

1

go i nadające nawzajem toż piętno naukom i sztukom. To piętno, ten charakter narodowy, jak z jednej strony jest prawdziwém ubogaceniem literatury i sztuki ogólnej, tak z drugiej strony jest uosobieniem geniuszu pojedynczych narodowości. Nie przeszkadza to wcale, iżby takie instytucye szły i postępowały na równi z biegiem ogólnej oświaty, tak jak ubiór, rysy twarzy i mowa właściwa nie przeszkadza uczonemu stać na równi pod względem nauki i wy. obrażeń z uczonymi innnych krajów.

Do rzędu instytucyj wychowawczych, zaliczyć jeszcze należy te wszystkie zakłady militarne, finansowe, przemysłowe, handlowe i rolnicze, które chociaż nie w celach nauki urządzone, są przecież polem dla specyalnego praktycznego ukształcenia. W nich ludzie z teoretycznemi wiadomościami sposobią się w pojedynczych zawodach. Nie ulega wątpliwości, że armie tylko i wszystko co do ich zaopatrzenia i utrzymania należy, mogą przysposobić żołnierzy i biegłych techników wojskowych; wielkie roboty publiczne biegłych inżynierów cywilnych, zakłady finansowe finansistów, przemysłowe zręcznych przedsiebierców i rękodzielników.

W takich ciałach zbiorowych, trwających przez wieki, wyrabiają się stałe podania, dające im moralną siłę i jakąś dziwną spojność, a siła ta i spojność ożywia ich ustawy pisane i martwéj z siebie literze prawa daje życie i znaczenie. Tak dopiero ożywione stają się prawdziwym organizmem, w którym duch żyje, soki krążą, który wyrasta, kształci się i wzmaga w potęgę i znaczenie moralne. Dlatego nieraz zgrzybiałe i zwątlone z wielu różnych pobudek państwa, żyją często jeszcze czas jakiś i opierają się rozkładowi, siłą organiczną swoich pojedynczych instytucyj. Niekiedy nawet pojedyncze instytucye potrafią przeżyć istnienie polityczne narodu, w którym powstały. Wszy stkie instytucye mające na celu wychowanie, wszystkie stowarzyszenia w celach naukowych, przemysłowych lub artystycznych mogą wypływać tak dobrze z inicjatywy prywatnej jak z inicyatywy władz rządowych. Wszystko to jedno dla kraju, czy akademia, szkoła politechniczna utworzyła się kosztem i staraniem prywatném, czy kosztem i staraniem władz krajowych, byle tylko była; czy kanały

lub rękodzielnie wykopał lub w życie wprowadził prywatny lub rząd, byle były. Ale na czém zależy krajowi, to żeby każda z powstających instytucyj miała w sobie wszystkie warunki żywotności; aby zaspakajała istotne potrze by; aby nie była podkopywana złą i niewierną administracyą, mogła rozwijać się i kształcić. Kierunek władz rządowych daje często instytucyom większą trwałość; ale ży wotność społeczeństwa zyskuje na tém, kiedy na niém samém ciąży obowiązek myślenia o wielkiej części swych potrzeb, i kiedy jej służy prawo ich zaopatrzenia. Centralizacya zbawienna w pewnej mierze; zadaleko posunięta, chorobliwą obojętność rozlewa w społeczeństwie, która łatwo w zupełne obumarcie ducha publicznego zamienić się może. Czy podoła władza centralna kierować ciałem umarłém? Czy może być życie na wierzchu tam, gdzie śmierć, próchno i zgnilizna u spodu?

Kto daje światło nauki, zaszczepia zasady religii, a potém dając pole do pracy stosownie wynagrodzonej, zapewnia całą przyszłość człowieka; ten umoralnia, uobyczaja najskuteczniej społeczeństwo. Próżno myśleć o podniesieniu moralném i obyczajowém ludzi tam, gdzie środki i swoboda religiyjnego i naukowego ukształcenia są niedostateczne lub zatamowane; gdzie środki i swoboda dla pracy i przedsiębierczości we wszystkich kierunkach są niedostateczne lub zatamowane.

Nie mówiąc już o swobodzie, pod względem środków nierówno są uposażone różne społeczności. Jednakże przewaga, dobroć, skuteczność tych środków, jest miarą stopnia cywilizacyi: zdobywanie ich ciągle na wszystkich drogach, jest jej najpierwszym obowiązkiem. Niedołężność tylko zrzeka się pracy, poświęcenia dla dopięcia tego celu i przygotowuje sobie upadek. Społeczność więc każda, pod karą upadku a nawet zatraty, powinna i może dać członkom swoim te środki i tę swobodę. Może i powinna jak największej liczbie jednostek pomagać w podniesieniu się do znaczenia istot religijnych i obyczajowych, ukształceniem rozumu i ułatwieniem nauki powołań specyalnych, otwierać pole pracy i użycia sił intellektualnych i fizycznych na korzyść własną i publiczną. Może i powinna

« PoprzedniaDalej »