Obrazy na stronie
PDF
ePub

do końca panowania Wazów; czwarta-od abdykacyi Jana Kazimierza do czasów W. K. M. To zaś wszystko ażeby swoim szło porządkiem, mają rejestranci ułożyć zebrane pisma, do swoich klas należące, pod pewnemi materyami, idąc za chronologią, ażeby pisarz historyi, przystępując do opisywania tej lub owej sprawy, znalazł bez trudności w swojem repertoryum potrzebne dokumenta.

Znam, Królu Miłościwy, iż to W. K. M. w osobie mojej wybranie, jest dopełnieniem łaskawego onej szacunku i razem powodem do zasługiwania się na dalsze względy pańskie. Cieszę się, iż, stojąc na stopniu biskupim z łaski W. K. M., pójdę w ślady pracowitego niegdyś dla sławy i pożytku narodu duchowieństwa; tych mianowicie prałatów, którzy blask swoich infuł nie podłą intrygą, nie łakomymi zbiorami, nie próżniackiem dostojeństwem, ani powierzchownej wielkości zbytkownym okazem; ale istotnymi stanowi swemu przymiotami pomnażali, a im więcej od królów i ojczyzny wzięli, tem gorliwiej i pracowiciej odebrane dary odsługiwać starali się. Jakoż biskupi to byli, a biskupi majętni, którzy najwięcej około zebrania dziejów narodowych pracy łożyli. Kadłubek z Lipskim-krakowscy, Długosz z Sulikowskim-lwowscy, Kromer z Załuskim-warmińscy, Witwicki-poznański, Łubieński-płocki, Piasecki-przemyski, ja-dwa razy zagraniczny, bo smoleński i emauski, jako w sposobie utrzymywania stanu mojego im nierówny, tak nie wiem, jeśli dowcipem zagruntowanej wiekami ich sławie wydołać potrafię. Cóżkolwiekbądź, będąc tem, czem jestem z łaski pańskiej, czynić to powinienem, co pan każe, a dalsze losy moje spuścić na też same ręce, które jakiekolwiek prace moje przeszłe hojnie nagrodziwszy, pomocy swojej i w dalszym czasie nie ubliżą.

Tu columen vitae, praesidiumque meae!1)

1775.

1) Podporo życia mego, ucieczko moja!

IGNACY KRASICKI

BISKUP WARMIŃSKI, ARCYBISKUP GNIEŹNIEŃSKI

1735-1801.

Marnotrawstwo.

Satyra.1)

Znałeś dawniej Wojciecha? Któż nie znał! Co teraz
Bez sług ledwo, w opończy brnie po błocie nieraz;
Niegdyś w karecie, z której dął się i umizgał,
Takich, jakim jest dzisiaj, roztrącał i bryzgał.
Ustępowali z drogi wielmożnemu panu
Lepsi i urodzeniem i powagą stanu:

Nieraz ten, który przedtem od filuta stronił,
Westchnął skrycie natenczas, gdy mu się ukłonił.
Musiał czcić: czegoż złoto nie potrafi dzielne?
Nie długo przecież trwały te czasy weselne;

Na złe wyszła wspaniałość. Przyjaciele kuchni,
Junacy heroiczni, wzdychacze miluchni,
Filozofy nakoniec, jak pustki postrzegli,

Z maksymami, z wdziękami, z junactwem odbiegli.

5

10

Został się niedostatek, z nim wstyd dawnej pychy; 15
A co niegdyś wytrząsał kufle i kielichy,

Co szampańskiem, węgierskiem pyszne stoły krasil,
Wiadrem potem u studni pragnienie ugasił.

Jak to przyszło?-Nieznacznie. Łakome są żądze,
Pełen jest świat oszustów, toczą się pieniądze.
Zyskał Wojciech szalbierstwem, stracił wszystko zbyt-

20

[kiem;

A nie długo się ciesząc niecnoty pożytkiem,
Nawet tego nie doznał, gdy nic nie dochował,
Żeby zdrajcę, bankruta ktokolwiek żałował.

To gorsza, kiedy młody dziedzic wielkiej włości 25 Zysk zasług przodków swoich, cnoty, poczciwości, Niszczy, podły odrodek. Znałeś Konstantyna?

Alboż widzieć odrodków u nas jest nowina?

Znałem go, ale w nędzy.-Jam znał w dobrym stanie:
Młodo zaczął wspaniałe swoje panowanie,

Młodo skończył. Rodzice dzieckiem odumarli,
Opiekunowie naprzód, (jak zazwyczaj), zdarli:

30

1) Satyry. Pierw. wyd. 1778 w Warszawie. (Wszystkich sa

tyr jest 22).

Nowicki.-Wypisy polskie, I.

21

77

Dorwał się panicz rządów. Natychmiast odrazu,
Jedni z sławy, ci z zysku, a tamci z rozkazu,
Dworzanie, pokojowi, krewni, asystenci,
Przyjaciele, sąsiedzi i plenipotenci,

I ta wszystka niesyta stołowników zgraja,

Co się zyskiem obłudy karmi i opaja,

35

Natarli wstępnym bojem. Rad pan wszystkim w domu, Wrota jego nie były zamknięte nikomu.

40

Niech zna świat, jak pan możny, dzielny i bogaty!
Grzmią bębny na dziedzińcu, na wałach armaty,
Żaki prawią perory; ksiądz prefekt za nimi
Drukiem to wypróbował, że dzieły wielkiemi

Przeszedł pan przodków swoich, godzien krzeseł, tro

[nów,

45

Prawnuk Piastów po matce, z ojca Jagiellonów.
Wiwat pan! brzmią ogromnem hasłem okolice,
Dymy z kuchni, jak z Etny; a sławne piwnice,

Co dziad, pradziad szacowanym napełnił likworem,
Pełne zgrai ochoczej stanęły otworem.

50

Wiwat pan! niech wiekuje szczęśliwy i zdrowy!
Objął sienie, przysionki zapach dryakwowy;

Wala się, wadzi, wrzeszczy rozpojona tłuszcza...
Pan rad, w domu każdego do siebie przypuszcza.

60

Ten wziął konia z siedzeniem, tamten za przysługę 55
Nieboszczyka pradziada z lamusu czeczugę;1)
Ów wlecze złoty dywan, co w skarbeu spoczywał,
Dywan, co stół naddziada ministra okrywał,
Gdy w usłudze publicznej pracował lub sądził.
Śmieją się z starych gratów, a jakby pobłądził,
Wyszydzają wiek dawny,-nowy rzesza chwali.
Liczne przodków portrety wyrzucono z sali,
Natychmiast, że zbyt wielka, ścieśniają gmach stary,
Cztery w niej gabinety i dwa buduary.
Że w nich były starego dzieje testamentu,
Nie cierpiano szpalerów2) jednego momentu;
Wziął je sąsiad za wyżła, a za dwie papugi
Zyskał zbroję złocistą w zamian sąsiad drugi.
Od czasów nieboszczyka jeszcze Jegomości
Płaczą w kącie z szafarzem stary podstarości.
Pan kontent. Skoro w rannej porze słońce błyśnie,
Już się przez przedpokoje ledwo kto przeciśnie;
Ten ustawia pagody chińskie na kominie,
Ten perskie gerydony,3) ów japońskie skrzynie:

65

70

1) Rodzaj szabli. 2) Obić pokojowych, tapet. 3) Stoliczki wy

sokie kątowe, podnóża do lichtarzy.

75

Pełno muszli zamorskich, afrykańskich ptaków; Wrzeszczą w klatkach papugi, krzyk szczygłów, świst

Bije zegar kuranty, a misterne flety

[szpaków;

Co kwadrans, co godzina dudlą menuety.
Wchodzi pan, pasie oczy nowymi widoki:
Zewsząd gładkie pochlebstwa i ukłon głęboki.
Znają się na wielkości i pan na niej zna się;
A chociaż do mówienia z gminem uniża się,

Zna, czem jest. Wszyscy wiwat! skoro tylko kichnie;
Na kogo okiem rzuci, każdy się uśmiechnie,

80

Kontent z pańskich faworów. Wtem nowe kredense: 85
Dwa mniemane Wandyki1) i cztery Rubense")
Niosą w pakach hajduki: wyjmują, gmin cały
Złoto-ważne uwielbia, czci oryginały.

A pan wszystkich naucza, jak Rubens w marmurze
Jeszcze lepiej rznął twarze; a w architekturze,
Co to wszystkich patrzących dziwi i przenika,
Nie było celniejszego mistrza nad Wandyka.
To to pan! krzyczy zgraja, to wiadomość rzeczy!

90

Wtem, gdy wszyscy w aplauzach, a żaden nie przeczy, Wpośród ciżby wielbiących rejestrzyk podaje

95

Snycerz, malarz, tapicer, których cudze kraje
Na to do nas zesłały, aby według stanu
Dogadzali wytwornie wspaniałemu panu.
Nie czytał pan rejestrów. Kto rejestra czyta?
Podpisał: niech zna Niemiec, jak Polska obfita.
Tak ów, co po jałmużnę niegdyś do Włoch śpieszył,
Złoto rzucał, nic nie wziął, a dumą rozśmieszył.3)

100

Lecą dnie w towarzystwie dobranych współbraci:

A że wojaż nowymi talenty wzbogaci,
Jadą do cudzych krajów. Z projektu kontenci,
Wysłani na kontrakty już plenipotenci.

105

Ten przedaje wpół darmo, a wdzięczen ochocie,
Dał ulomek kradzieży kupiec w dożywocie;

Ten zastawia za bezcen, ów fałszuje akty;
Tak to robią szczęśliwych zyskowne kontrakty!

110

Wraca się przecież cząstka do tego, co zdarli: Wdzięczen, że go w potrzebie nieuchronnej wsparli,

1) Podrobione obrazy Wandyka (Van-Dyc'ka), znakomitego malarza holenderskiego (1599 1641). 2) Rubens, znak. malarz holenderski (1577-1640). ") Mowa tu o rozgłośnym wjeździe Ossolińskiego do Rzymu w r. 1633.

Wyjeżdża, niesie haracz niszczącej nas modzie:
A weksel lichwą płatny mając na powodzie,1)
Dziwi kraje sąsiedzkie nierozumnym zbytkiem;
I z tym z swojej podróży powraca użytkiem,
Że co panem wyjechał przystojnym i godnym,
Wraca grzecznym filutem i żebrakiem modnym.
Nie ganię ja podróży, ale niech nie niszczą.
Co po guście, dłużnicy gdy płaczą i piszczą?
Co po fantach, za które poszły wsie dziedziczne?
Bogacimy ubodzy kraje okoliczne;

A zbytek, co się tylko czczym pozorem chlubił,
Okrasił nas pozornie, a w istocie zgubił.

115

120

Pan Podstoli.

Cz. I wyszła w r. 1778 w Warszawie. Cz. II-w 1784, a Cz. III w 1798.

CZĘŚĆ I

Księga pierwsza.1)

I. Autor przybywa do wioski pana Podstolego: opisanie dworu, wieczerza, pobożność domowa, spoczynek, śniadanie;-urodzajność pola;- uwagi pana Podstolego o rolnictwie.

Gdym był raz w w drodze około czasów żniwowych, trafiło mi się przejeżdżać przez wieś osiadłą i budowną. Widząc w niej karczmę porządną, lubo jeszcze było daleko do zachodu słońca, zajechałem tam na nocleg, a gdym się gospodarza pytał, kto tej wsi dziedzicem?-odpowiedział mi: Pan Podstoli. Kto tę karczmę zbudował? Pan Podstoli. Kto tak dobrą groblę usypał? Pan Podstoli. Kto most na rzece zmurowal? Pan Podstoli. Zgoła kościół, dwór, folwark, śpichlerz, browar, chałupy nawet, wszystko to było dziełem jednego człowieka, a tym był pan Podstoli. Zdjęła mnie niezmierna ciekawość poznać go; bałem się być natrętem, ale mnie karczmarz upewnił, iż pan Podstoli

') Pod ręką.

Całość składa się z trzech części, a w każdej części mieszczą się po trzy księgi.

« PoprzedniaDalej »