Obrazy na stronie
PDF
ePub

ści, układności i ku ludziam skłonności: ponieważ ludzie młodego wieku mają to sobie za rzecz piękną i osobną rodziców swych we wszem naśladować. A tu radbych1) to widział, aby każdy rodzic w się wejrzał, jeśliże swoich dziatek obyczajów nie sam więcej popsował.

Wielkich panów synowie niemal wszytcy w pieszczocie a w rozpustności bywają wychowani: bawią je tańcami, lutniami, sprosnemi pieśniami, ustawicznie pochlebce2) mają około siebie, tak sługi, jako i bakafarze3). Z młodu się uczą nadętości, zbytniej powagi i zuchwalstwa: pirwej poznawają jedwabne szaty, niż poczną mówić: dziwują się oni złotym łańcuchom i mnostwu czeladzi: rozmyślają sobie jeszcze z młodości o sposobie panowania i o wszelakiej pompie: biorą sobie w pamięć różność potraw i sposób pompy, a zbytnią pieszczotą wszytką moc rozsądku abo baczenia dobrego tracą, a nie nauczywszy się nigdy posłusznym być, chcą zarazem panować, abo rozkazować. Oni też śmiesznie są nikczemni, którzy pochlebiając dziatkom wielkich panów, kładą im przed oczy bogactwa, możność, zacność domu, w którym się urodziły, a pirwej w ich serca cedzą pychę i nadętość, niżli jaką wiadomość dobroci i skromności. O, jako daleko lepiej jest, aby tego dziatki nie wiedziały, a uczyły się tych rzeczy, któreby im pomagały do cnoty i do prawdziwej prace1), pirwej niż do onych rzeczy, które je nadętemi czynią. Bo gdy się takich obyczajów napiją, już ich żaden mistrz tego oduczyć, ani Merkuryus przekształ tować, ani Wulkan przekować nie może: czego się z mlekiem jakoby mamczynem nassały, tego się przez wszytek czas żywota swego będą trzymać. To imię: cnota w uściech mają, ale rzecz samę, która za wielką trudnością i pracą bywa otrzymana, bardzo rzadcy znają, a jeszcze tych mniej, którzyby jej sprawami dosięgli. Krótko powiedając, bywa to często, że szczęśliwe powodzenie, a sposób życia skażonego sprawuje to, że i dzieci, i dorośli, i mężowie, i starcy nie mogą być do zacnych spraw pożyteczni, będąc zabawieni nieprzystojnemi rozkoszami i rozpustami. Bo trudno temu, który przywykł źle czynić, wziąć przedsię nowy nałóg dobrze czynienia, jako i murzynowi trudno czarną skó

1) Radbym. 2) Dziś pochlebców. 3) Bakałrza, baccalaureus (stopień naukowy) nauczyciel. 4) Dziś do pracy.

rę w jaką inakszą odmienić, a iż to nie może być okrom osobliwego daru Bożego, Pismo święte świadczy. A przetoż takowe nieprzystojne postępki miałyby być naprawione, a prawdziwa rzeczy przystojnych znajomość miałaby być w młode dziecinne serca wsadzona: ponieważ (jakom pirwej powiedział, i niżej często o tym zmianka będzie) szkodliwsze jest zepsowanie dobrych obyczajów, niźli złe o rzeczach mniemanie i nieznajomość prawdy; a żaden nie jest, któryby nie wiedział, że w tej mierze wiele rodzicom niedostawa. Abowiem a kto taki jest, ktoby dzieci swoje dobrze ćwiczył, abo ktoby wżdy1) umiał dobrego ćwiczenia sposób? A w tej mierze nic prawa nasze pewnego nie postanowiły; tylko to jest ten obyczaj, iż którzy chcą, aby dzieci ich ku jakiej sławie, z cnoty rostącej, przyszły, posyłają je abo do szkoły do dobrych mistrzów, abo do dworów wielkich panów, abo do kogo inszego, o którym to rozumieją, że gdyby się z nim dzieci jego bawiły, uczeńszemiby się stały.

2. Zgromadzenie wszystkich nauk, a zamknienie pirwszych ksiąg o obyczajach (rozdz. 29).

Swarom przeto, waśniom i nienawiściom bynajmniej nie trzeba przy wykać, lecz cichości, pokoju a zgody pilnować. Każdemu jego cześć ma być wyrządzona; nie trzeba tak rozumieć, żeby on miał sławnym zostać dlatego, że drugimi gardzi; bo wszytcy miłują i wielce ważą 2) ony, ktore 3) wiedzą, że też i oni drugie 4) wielce ważą); ale ci, co drugimi gardzą, pospolicie by. wają u wszech w nienawiści. Każdy też w sprawach swoich ma pilnie patrzeć na ten sposób żywota, w którym mieszka 5): ma go powinności swej dosyć czyniąc zalecać i zdobić, a w cudze się urzędy nie wtrącać. Bo stąd roście pomieszanie stanów, gdy ludzie wdawają się w sprawy, sobie nie należące; stądże też i własne powinności swe opuścić muszą, albo je wżdy niedbale sprawują, mając dla cudzych spraw myśl roztargnioną, i sama rzeczpospolita nie dobrze się ma, gdy każdy, nie przestając na swym urzędzie, miesza cudze chciwością górności; nieinaczej jedno jako i ciało byłoby roztargnione, gdyby członki, miejsca swe opuściw

1) Przynajmniej, choćby tylko. 2) Wielce ważą, – poważają. 3) Ony, które... tych, których. 4) Innych. ) Żyje.

szy, przeniosły się na drugich członków miejsce, a w ichby się urząd wdały. A przetoż ludzie dobrzy i pragnienia górności wystrzegać się mają i miłość samego siebie zbytnią z serca swego wykorzeniać. Czego każdy tym łacniej dokaże, czym skromniej o sobie będzie rozumiał, a dary, którymi był obdarzon, częstoby obaczał; a nadtoby i ono uważał, że mu się więcej do doskonałości żywota niedostawa, niż dostawa. A przetoż też nikogo sobie lekceważyć nie trzeba, ale siłami i majętnościami naszemi ludziam, ile możemy, usługować. Nie godzi się nam, którzy się bracią liczymy, sobie tylko gwoli żyć; ale rzeczy dobrodziejstw Ojca naszego między się udzielać, które on różne i różnym dał, aby tą różnością a spólnym udzielaniem powinowactwo braterstwa między nami zachowano było. Kto tedy jest bogaty, niech się szczodrobliwością ukazuje być ubogiego bratem; kto jest rozumem i mądrością obdarzon, niech nauki swej i rady użycza potrzebnym; kto szlachectwem abo możnością wiele może, niech zwierzchność i możność swą obraca na bronienie niewinnych i pokornych. Bo się zda, jakoby wszelaką ludzkość zwlekli z siebie i prawo braterstwa porzucali oni, którzy bogatemi będąc, sobie tylko bogaci są, którzy uczeni i mądrzy sobie tylko nauką i mądrością swoją obmyślają. Bo prawdziwa ludzkość i braterstwo udzielaniem wszech rzeczy ludziom zawiera się, albo na rozpominaniu i użaleniu tych przygód, którym wszyscy poddani jesteśmy. Zaprawdę nie jest godzien w przygodzie swej miłosierdzia drugich, który nad nędznymi nie ma zmiłowania; nie godzien jest pomocy ludzkiej, kto w niebezpieczeństwie będącym ratunku nie dawa, kto zamyka uszy przed proszącymi, a drzwi przed potrzebnymi. A tak ustawicznie trzeba się o to starać, abychmy, ile możemy, drugim dobrze czynili, abychmy się ludźmi nie brzydzili ani nimi gardzili; abychmy składali nadętość, a nic pysznego nie czynili, nic hardzie, nic okrutnie. Bo te wady z siebie wygnawszy, choć różne są majętności ludzkie, przedsię równość umysłów będzie zachowana, która jest najpotrzebniejsza do zachowania pokoju i zgody. Którzy tej równości zachować nie chcą, naprzód jawnie dawają znać, że nie chcą mieć spólnego ojca z tymi, których za bracią mieć nie chcą. Bo to być nie może, aby ten w powinności braterskiej nie miał chcieć zostać z tym, z którym się do jednego ojca przyznawa. Potym też

sami sobie stawają się proroki, że k'temu przyjdzie, iż którzy nie chcą być z drugimi równo, ci bywają poniżeni. Bo to wyrokiem Syna Bożego jest postanowiono, aby kto się powyższa, był uniżon, a kto się uniża, był powyższon. To mamy dobrze znać i głęboko do serca pokładać, a jako Boskie rozkazanie rozpominać i do tego wszytkie nasze sprawy obracać. A przeto nikim gardzić nie mamy, każdego dobrą chęcią i powinnościami zawżdy naszemi uszanować, szczęśliwe i przeciwne rzeczy znaszać, rady uczciwej a z cnotą złączonej zawżdy się trzymać, a powodzenia od Boga wszechmogącego prosić i czekać, przed którego stolicą stanąć, a Jemu liczbę ze wszytkich naszych spraw, mów i myśli dać pewnie musimy.

KSIĘGI WTÓRE.- O PRAWACH.

3. 0 różności praw i karania (rozdz. 3 z opuszczeniami).

Niech pierwsze staranie zakonodawcy to będzie, aby w postanowieniu praw nic nie odstępował od rozumu albo od baczności, a iżby wszystkie prawa (co i sam rozum rozkazuje) tak do uczciwości, jako też do pospolitego pożytku obracał. Bo jako to lekarstwo bywa chwalone, które albo wszystkiemu ciału pomaga, albo jeśli tylko jednej części, tedy ją tak uzdrawia, że drugiej nic nie zaszkodzi: tak też i to prawo ma być pochwalone, które jednakie cnoty jednakiemi zapłatami nagradza, a niemocom i występkom jednakim jednakie lekarstwa i jednakie karania stanowi. Bo kto rad takiego lekarstwa używa, coby od wątroby gorącość odganiało, a do żołądka zimno przywodziło? Mam za to1), że żaden, bo gdzie żołądek jest zimny, tam żadne trawienie pokarmów nie może być, a stąd i wątroba i insze członki naruszone będą. Jakoż tedy to prawo może być chwalone, które nie jednako wszytkiej rzeczypospolitej jest pożyteczne, które jednakie cnoty niejednakiemi zapłatami nagradza; ani tejże złości, której się różni jednako dopuszczają, nie jednakiem karaniem karze, ale jednym nazbyt folgując, rozpuszcza wodze do występków, a na drugie srogie karanie stanowiąc, odejmuje im moc bronić się od krzywdy? Bo mówię (dając na przykład) o prawie,

1) Mam za to (zwrot niemiecki)—sądzę, zdaje mi się.

którym na jedne1) bardzo srogie, a na drugie1) bardzo lekkie karanie za mężobójstwo jest postanowione. Ale co o jednem prawie rzeczono, to się i o drugich im podobnych niechaj rozumie.

Trafiło się w niektórym powiecie, iż dwa człowieki, jeden prostego stanu, a drugi szlacheckiego, oba bogaci i rolej) mieli dosyć, ci srodze zranili jednego człowieka, acz nie tak bogatego, jako sami, ale przedsię szlachcica. Onego ranionego wzięto do balwierza, ale iż niektóre rany były w nim śmiertelne, przeto w miesiąc albo we dwa umarł. Ci, którzy go z strony powinności przyjacielskiej nawiedzali, albo też i ci, którzy na oglądanie ran od urzędu przysłani byli, pytali, któremuby z onych dwu, co go bili, większą w tem winę dawał? Odpowiedział, że szlachcic swaru bitwy początkiem był, ale bijąc, oba mu zarówno byli ciężcy, iż zgoła nie wiedział, od którego z nich szkodliwsze rany podjął. Tedy oni pytając dokuczali 3), mówiąc, iż o rany oba oni co bili, mają być karani, ale jeśliby z tych ran śmierć przyszła, tedy jeden z nich tylko o głowę ma być obwinion, bo dwa o jedno zamordowanie wedle naszych praw nie mogą być na gardle karani. Na to on raniony odpowiedział, że o swem zdrowiu zwątpił, ale na sumieniu swem, które w rychle ma sądu bożego doznać, nie może tego u siebie pewnie postanowić, na któregoby wina o morderstwo kładziona być miała, gdyż od tych ran, które oba jednakowo zadali, schodzi z tego świata.

Skoro tedy on ranny umarł, wnet poczęto szukać onego prostego stanu człowieka, a gdy postawion przed sędzią, winę mu dano, a potem go ścięto. Bo statut jest, iż człowiek prostego stanu jeśliby szlachcica (któryby przyczyny z siebie najścia nie dał) zabił, albo ochromil, albo srodze ranil, da gardło. To tedy jest karanie, które prostego stanu mężobójca za występek już podjął lecz on szlachcic jeszcze żyw i mieszka między ludźmi; powiadają, że z osiadłości 1) ma być do sędziego pozwan, a wedle postępku prawa polskiego albo za rany, albo za głowę pieniężną winą ma być karan. Izali) dla Boga! ta sprawa nie jest takowa, która dwu rzeczypospolitych potrzebuje dla tych dwojga rodzajów ludzi, a tak daleko od siebie oddalonych,

1) Na jedne.. na drugie,—na jednych.. na drugich. 2) Rolej, — roli. ) Nalegali. ) Z majętności. 5) Izali,-czy.

« PoprzedniaDalej »