Obrazy na stronie
PDF
ePub
[ocr errors]

Zamieszką bezpiecznie tu w Tracyi śnieżystéj,
Strzeżony ramieniem przyjaźni ojczystéj.
Nowego coś grozi nam! Ach! ach! lamenta
Płaczliwe znów wzniecą nowe jakieś żale!
Och! dusza-bo moja przenigdy, tak trwale
Wskróś dreszczem i trwogą nie była przejęta!
Gdzież kiedy me oczy, niedoli spólnice,
Natchniony cień albo Helena obaczą (1),
Lub córkę Kasandrę, co sny wytłumaczą?
Bo-litość aż bierze: widziałam wilczycę,
Jak łanią pstrokatą kłem szarpie zbroczona,
Wydarłszy ją gwałtem tu z mojego łona.
I to mię przeraża. Nad grobu się wznosi
Mogiłą Achilla cień marny i prosi

Z Trojanek nieszczęściem znękanych o jednę
W poczesnej ofierze. Więc bóstwo niech strzeże
Wszelakie, ach! błagam, moje dziecię biedne!

Przodownica chóru.

W lot, pani, przybiegłam manowcami, z pana
Uszedłszy namiotu, któremu poddana
I losu wyrokiem służę przysądzona,

Od kiedy wydartą mię z ojczyzny łona,

Dzid ostrzem Acheów (2) poimało plemię.

Wzdy ulgi w cierpieniach nie niosę, nie! Brzemię
Poselstwa mnie gniecie i smutnemi wieści,
Zwiastunką ci, pani, być muszę boleści;
Gdyż mówią: Acheów uchwalił zbór walny,
Cieniowi Achilla, w ofierze błagalnéj
Poświęcić twą córkę. Wiesz bowiem, że nagle
We zbroi złocistéj wstrzymał od przeprawy,
Nad grobem się jawiąc, morzospławne nawy,
Gdzie wzdęte na rejach już wsparły się żagle,
I „dokąd płyniecie, grób mój, Danaowie,
Bez czesnej ofiary zostawiając"? powie.
Więc waśni bałwany, łamią się z łoskotem
I wojsko Hellenów dzielnie w boju grotem
Władnące, niebawem w zdaniach się dwoiło:
I część chce ofiarę zabić nad mogiłą:
Przeciwią się inni.-O dni córki twojej
I twoją szczęśliwość Agamemnon stoi,
Co łoże z Kasandrą bogoduchą dzieli.

(1) Helenos i Kasandra dzieci Hekaby, wieszczym duchem przyszłość przepowiadające.

1

(2) Acheowie Inb Achajczykowie, Danaowie lub Danaje, Hellenowie, Argejczycy, są to nazwiska przez poetów Grekom dawane.

Lecz szczepy ateńskie, Tezeja synowie (1), Choć mowy dwojakie obaj powiedzieli, Zgodzili się, na to obaj jednak w mowie, Že trzeba Achilla mogiłę zrumienić Posoką dziewiczą, gwoli męża cześci:I że nie należy miłości niewieściéj Im więcej, niż oszczep Achillowy cenić. Z zapałem z stron obu spór był popierany Ze skutkiem poniekąd jednakim, aż szczwany Pospólstwa pochlebca, lis pełen obłudy, Odyssej, Laerta syn, podbechtał ludy, By cieniem pierwszego z Greków bohatera Nie gardzić, że grób się pod branką rozwiera; Inaczej z poległych mógłby Perzefonie (2) Nie jeden się żalić, że tych, co w Ilionie Za całość Hellenów położyli kości, Danaje odbiegli, niepomni wdzięczności. Przybędzie Odyssej za chwilę już może, Oderwie od piersi ci dziewczę twe hoże I z ramion bezsilnych porwać się poważy. Więc pobież do świątyń, pobież do ołtarzy, U Agamemnona stóp korz się w błaganiach I wołaj do bogów w niebie i otchłaniach. Bo albo modlitwa sieroctwo odwróci, Lub córkę niebogą obaczysz na grobie Niechybnie leżącą: i czarnéj się rzuci Krwi struga z jej szyi, we złotej ozdobie! Hekabe. Cóż zacznę rozwodzić nieboga? Czy lament? czy skargi rozgłośne? Starości dla nędzy zbyt sroga I brzemię niewoli nieznośn.e Ach! jakże nękacie mnie! biada! Gdzie gród ten, gdzie ród ten przesiada, Co staréj na pomoc przybieży? Z synami ach! w grobie mąż leży. Dokądże się udam? W tę stronę Lub ową? Gdzież członki zmęczone Położę? i kędy mnie czeka Demona lub bogów opieka? Wy, klęski zwiastunki! wy Troi Niewiasty! tą wieścią o mojéj

Niedoli, nóż we mnie topicie

Zabójczy! Ach! dla mnie już życie

Pod słońcem straciło wdzięk błogi!

(1) Tezeja synami są: Akamas i Demophora.

(2) Perzefona, małżonka Hadesa, Rzymian Prozerpina.

Zanieście zgrzybiałą mnie, nogi
Nieszczęsne przed namiot ów.

(Przed namiotem Polykseny woła).

Dziecię!
Och! najnieszczęśliwszéj na świecie
Rodzicy, wyjdź z szatru! Głos wzywa
Cię matki, byś wieść usłyszała,
Nad życiem twém jaka uchwała
Zapadła, córko nieszczęśliwa!

Polyksena. (wychodzi z namiotu).

Cóż, matko! cóż znowu się stało,
Że krzykiem wypłaszasz struchlałą,
By ptaszkę, mię oto z zagrody?

Hekabe. Och! córko!

Polyksena. Przecz wzdychasz tak wprzódy?
Złowieszczy początek!

[blocks in formation]

(1) Zmieniłem tu następstwo wierszy, powodowany myśli związkiem. Hekabe widocznie nie chce odrazu odsłonić widok na los okropny, jaki córkę czeka. Ewolna Polyksenę przygotowuje. Słusznie więc ogólnie wprzód jej donosi, że Achajczycy postanowili ją zabić, a potém na żądanie córki, aby dokończyła powieści, bo nie wie przyczyny, za co i gdzie i kiedy ią zamyślają zabić, dodaje matka szczegóły, że śmierć ta czeka ją na grobie Pelidy. W wydaniach Pflugeka, Naucka, Mathiaego, które miałem pod ręką, porządek myśli jest odwrotay; wszakże zbyteczna i nudna jest powtórna wzmianka Hekaby o uchwale Achajczyków, kiedy poprzednio obszerniéj, już raz to samo córce powiedziała.

Polyksena. Och! biada!

Już tyle klęsk zniosłaś, co życia wdzięk chłoną,
Rodzico nieszczęsna, ścigana zgryzotą,
A oto znów demon cię dręczy sromotą
Okropną i niewysłowioną!

Już córka nie twoja; już ona w niewoli
Wraz z biedną nieboga życia nie przeboli;
By sarnę, co w górach się chowa, za młodu
Nieszczęsną, nieszczęsna mnie zoczysz z uścisku
Swojego wydartą i ostrzem pocisku

Przeszytą, w podziemne ciemności do grodu
Hadesa wysłaną, gdzie biedna ach! w gronie
Umarłych mam spocząć po zgonie!
Ach! ciebie, rodzico, i nędzne twe życie
Opłakać mi trzeba w lamencie okwicie;
Na moje bo życie dla czego się skarzyć?
Na krzywdę i hańbę przecz płaczliwym głosem'
Narzekać, gdy oto śmierć ma mię obdarzyć
Szczęśliwszym niż życie to losem!

Przodownica chóru.

Oto już żwawym krokiem Odyssej, królowo,
Spieszy, by ci obwieścić nowe jakie słowo.

Odyssej. Niewiasto! choć wiesz o tém, jak mniemam, sam jeszcze
Sąd ci wojska i wyrok większości obwieszczę.

Uchwalił lud Acheów na wzniosłym kurhanie

Achilla, Polykseny twéj ofiarowanie.

Ja dziewicy mam strażą być i przewodnikiem,
Tak każą, a Achilla syn sam ofiarnikiem

Obrany i obrządek ofiary wykona.

Cóż uczynisz? Wzdy gwałtem nie chciéj być ciągniona
I do zapasów ze mną nie bierz się pochopnie!

Bacz na to, czego siła w twojej doli dopnie:
Statkować, gdy mus srogi tak kaže, roztropnie.
Hekabe. Ach biada! straszna walka, jak widzę, nastawa,
Obfita w narzekania i zaiste! łzawa.

Gdzie umrzeć lepiej było, śmierć mnie nie zaskoczy.
Nie starł mnie, nie! zachował Zeus, by moje oczy
Większą od klęsk poprzednich widziały niedolę.
Jeźli zaś niewolnemu pytać się uchodzi
Wolnego męża o to, co w serce nie kole,
Ni smuci, po przemowie twojej ci się godzi
Do pytań, które zadać chcę, ucha nakłonić.

Odyssej. I owszem. Doby czasu nie wzdragam się strwonić.
Hekabe. Czy pomnisz? niegdyś wszedłeś na zwiady wysłany
Do Troi, szpecącemi okryty łachmany,

A z oczu krew kroplami na brodę ściekała? (1).

(1) Porównaj, co Homer (Odys. 4, 240 nstp.) o tém donosi.

Odyssej. Pomnę, bo troska w serce bodła mię nie mała.
Hekabe. Poznała cię Helena; mnie jednéj się zwierzy.
Odyssej. Że straszna trwoga na mnie w téj toni uderzy.
Hekabe. To téż kolana moje objąłeś w pokorze.
Odyssej. Aż ręka obumarła w fałdach twojéj szaty.
Hekabe. Cóż prawiłeś, w méj mocy będąc w owéj porze?
Odyssej. Sadziłem się na słówka, aby ujść zatraty.
Hekabe. A ja puściwszy z kraju ocaliłam ciebie.
Odyssej. Že dziś jeszcze oglądam blask słońca na niebie.
Hekabe. Czyż nie dowodzisz złości przez sprawy obecne,
Nie dobre mi, acz zacność sam przyznajesz czynu
Mojego, płacąc myto, lecz w miarę sił niecne?
O plemię niewdzięczników, co o względy gminu
Dbacie, było nie poznać mi przez całe życie
Was, którzy lekkomyślnie przyjaciół krzywdzicie,
Byleby wasza mowa schlebiała gminowi.

Jakimże wnioskiem mądrym, według swego zdania,
Skłoniony o dziewicy téj śmierci stanowi?
Czy bieda gmin do ludzi pchnęła mordowania
Na grobie, gdzie pójść winien buhaj na ofiare?
Czy Achilles, gdy żądzą pomszczenia się pała
Na tych co go zabili, słusznie na tę karę
Wymierza, co krzywd żadnych mu nie wyrządzała?
Winien był żądać, aby śmierć zadać Helenie;
Bo go wiodła do Troi i na zatracenie.
Jeżeli zaś ofiarą paść ma wyborowa

Branka przedniej piękności, nie o nas to mowa.
Najwięcej Tyndarida z wdzięków ciała słynie,
A mniejszéj od nas przecie nie podlega winie (1)!
Dotąd sprawiedliwości w mowie się domagam;
Lecz czem ci wywzajemnić się trzeba, gdyż błagam,
Posłuchaj. Jak przyznałeś, dotknąłeś się ręki
I policzka zgrzybiałéj mnie na klęczkach; ninie
Dotknięciem rąk i brody to samo uczynię (2),

(1) Tyndarida, córa Tyndara, Helena najcudniejsza z niewiast swojego czasu. Najznakomitsi młodzieńcy Hellady ubiegali się o jej rękę; pozyskał ją Menelaos brat, Agamemnona. Lecz syn Pryama, Paris przybywszy do Sparty i gościnnie podjęty w domu Menelaosa, uniósł Helenę do Troi i dał tém samém początek do wojny trojańskiej, że Achillesa kochającego Polyksenę, pod pozorem układów mających zadosyć uczynić jego miłości, zwabiono do świątyni Apollona w Troi, gdzie Paris, w jedyne miejsce gdzie mógł być raniony, w piętę go pociskiem podstępnie ranil i zabił.

(2) Błagający dotykał się ręki i brody lub policzka tego, którego o opiekę lub co innego prosił, albo też obejmował kolana jego,

« PoprzedniaDalej »