I niech z lada przyczyny, XII. Ne kruty, bo perekrutysz. Ej. posłuchaj bratku, Nie kręć, bo przekręcisz, XIII. Naichały jak Tatary (*). Najechali jak Tatarzy, Żona, dziatwa i czeladka Mili goście, ani słowa! Jak pożaru kłęby.... Płacz cię dusi, pęka głowa, A tu szczérz im zęby. XIV. Czom chata bohata, tom rada. Czém chata bogata, Tém gościa człek darzy, (*) Sarkazm ten przeciw gościnności usprawiedliwia przysłowie następne, 、 Czy brata, czy swata, Z komory, z obory, I proszę, i kładę, i serce me rade Gdy witam, nie pytam Gość w domu, Bóg w domu.... Tak u nas się godzi. XV. Doki sonce zijde, rosa oczi zjsť. Zanim na niebiosa Oczy wyje rosa I wzroku pozbawi. Pośpiesz na niebiosy! XVI. Prybud' szczastije, rozum bude. Kiedy szczęście ci zaświta, Styraj umysł, strzaskaj pięście, Gdy cię wesprzeć nie chce szczęście, Ześ jest głupiec, wrzasną.... Lecz nie czekaj szczęścia mary, Nie dbaj na sąd tłumu; W imię wiary i ofiary, Idź drogą rozumu. XVII. Albo wiszaj, albo do domu puskaj, mini treba na jarmarok jichaty. Czy wieszajcie, kiedy chcecie, XVIII. Łajka, bajka bytwa, mołytwa. Kłótnia i sprzeczka, A przecie bitwa, Więc myśląc zdrowo, Stawić potężnie. XIX. Nad syrotoju, Boh z kałytoju. Gdy zamkną powiekę Nad smutną ich głową Z kaletą gotową, Szle skrzydła anielskie. XX. Z małeńkoho chutorcia, z pid maminoho krylcia..... O! chciałbym żoneczki, XXI. Ne ja idu, weduť' mene. Nie ja idę, lecz mnie wiodą, Jan Prusinowski. .KRONIKA PARYZKA LITERACKA, NAUKOWA I ARTYSTYCZNA. Przedstawienie zdramatyzowanych „Nędzarzy" Wiktora Hugo. - Niobe. Faust Opery nowe. „ Historya Joanny Grey" przez pana Dargand.-Listy Racina i jego biografią wydał ksiądz Roque.-,,Kobiety dawnych czasów" przez Arsena Hussaye. Daphnis et Chloe." „Gil-Blas" illustro wany przez Gavarniego. Horacy Vernet. Wiadomości literackie. Wygnany z Paryża dramat, który Karol Hugo ułożył z ojcowskiego romansu Nedzarze", został przedstawiony 3 stycznia w brukselskim teatrze Galeries-Saint-Hubert, w obęc zaciekawionego miasta i natłoku gości przybyłych z francuzkiej stolicy, celem pokosztowania zakazanego Owocu. Po ogromném powodzeniu romansu, powodzenie wyciągniętego zeń dramatu, jakkolwiek wielkie, wydało się malém. Zwykła wada sztuk przerabianych z powieści: brak rozwinięcia mocniej niż zwykle czuć się dawał w sceniczném ścieśnieniu tego dzieła, to orlém skrzydłem szybującego w podniebnych przestworach, to kołującego lotem nietoperza w podziemnym labiryncie grodu. W natłoku myśli napełniających dziesięć tomów wybierać nie łatwo: nie można tu było, jak zwykle, jedném zarzuceniem wędy wyłowić idee, jedynączkę; a syn zakochany w ojcowskich tworach, chciał koniecznie wszystkie, perły rozsiane w dziele, znizać na jednę krótką nitkę. Ścisłe trzymanie się tekstu więcej jeszcze zaciemniło dramat. Przekona się o tém czytelnik, obejrzawszy z nami główne jego zarysy. Tom I. Marzec 1863. 59 |