Obrazy na stronie
PDF
ePub

szkółki składać, większą też liczbę uczniów do niej posyłać mieliby prawo. Koszlawém i wadliwém musiałoby w sa mém wnętrzu swojém być owe w podobny sposób przepołowiczone wychowanie, z którego jedynie mniejsza a uprzywilejowana część ludu w całej obszerności korzystaćby mogła. Szkółki więc elementarne i szkółki przez Krzyż. topora rolniczo-włościańskiemi zwane, powinny się zlać w jednę szkółkę elementarną, którą każda gmina u siebie mieć powinna, a do której przystęp każdemu otwarty i obowiązkowy być ma. Wszelka wyłączność, wszelki przywilej tak nisko upadł w wyobrażeniu obecnego czasu, że nawet i umysłowej nie może przysłużać wyższości z uszczerbkiem ogółu. Czyż mniej utalentowani ucznio wie nie potrzebują zarówno i bardzo w życiu swojem tych wiadomości, które Krzyżtopor dla wyższych szkół rolniczo-włościańskich przeznacza, ażeby godziło się pozbawiać ich raz na zawsze wszelkiej nabycia onych sposobności, choćby nawet przyswajali je sobie nieco trudniej i powolniej niż ich towarzysze, więcej uzdolnieni z natury i szczęśliwsi?... Podobne namnożenie rozdziałów szkół ludowych tworzyłoby nadto między ludem pewną cho. robliwą arystokracyę zarozumiałości, a miałoby i tę dziwną nieraz niestosowność, że gdy według Krzyżtopora: każda gmina ma prawo do podobnéj wyższej szkoły po syłać uczniów wyżej utalentowanych, w liczbie odpowiedniej do wysokości wnoszonej przez nią opłaty na utrzy manie szkoły, przeto nierazby się wydarzyć mogło, że wła śnie w gminach mniej ludnych a przeto i małą opłatę na szkołę wnosić mogących, znalazłaby się mnogość uczniów utalentowanych, którzy przeto, że się w małej i mniéj bogatej gminie urodzili, pomimo talentu do szkoły przy puszczonymiby nie byli, i udziału w nauce brać nie mo gli. Zlanie więc, powtarzam, w jedno obu rodzajów szkółek jest konieczne i wówczas dopiero urządzona w nich podług planu Krzyżtopora nauka, dobór wyliczonych przezeń przedmiotów i zakreślony im obręb, wypełni dostatecznie potrzeby ludowego wychowania, i przy znać należy, że urządzenie podobne szkół ludowych było. by wzorowém i należycie użyteczném.

Jedynie szkoły rzemieślniczo - włościańskie i rzemieślniczo-przemysłowe, mogą i powinny być urządzone osobno, jako niemające nic wspólnego z codzienném życiem, lecz wyłącznie przeznaczone dla tych, którzy się na rzemieślników kształcić chcą.

Równie stanowczo sprzeciwić się też wypada pomysłowi Krzyżtopora, aby całe wychowanie ludu oddać wyłącznie w ręce braciszkom duchownym, jakiegokolwiek zgromadzenia zakonnego. Zarzuty czynione przez Krzyżtopora nauczycielom stanu świeckiego, są głównie następujące. Utrzymuje Krzyżtopor, że każdy nauczyciel świecki nie zadowolniony jest ze stanu swojego, a to tém więcéj, im sam staranniéj był wychowany, im wyżéj w sfery umysłowości zajrzał; miejsce, które zajmuje, wydaje mu się nieodpowiedne wyobrażeniu, jakie ma sam o swych zdolnościach, a niesmak ten, gorycz i niezadowolnienie zwiększa się przeto, że szczupłe dochody jego nie wystarczą na utrzymanie żony i dzieci; ztąd wynika coraz większe przygnębianie, rozstrojenie, a w ich następstwie, często trunek...... Jakże żądać potém, żeby mógł gorliwie zajmować się młodzieżą, jego pieczy powierzoną?..... Przeciwnie zakonnik, ten według zdania Krzyżtopora, wstępując do zgromadzenia, wyrzekł się wszelkiej karyery, wszelkich uciech światowych; dla niego umartwienie fizyczne i brak wygody są stanem normalnym; dla niego praca nie jest środkiem, by poprawić warunki swego bytu, ale praca ta jest celem jego powołania, za którą wynagrodzenia nie na tej ziemi, lecz po za jej obrębem oczekuje. Taki chętnie poprzestanie na skromném stanowisku nauczyciela elementarnego, taki w zatrudnieniach swego zawodu, w poświęceniu, jakiego zawód ten wymaga, będzie widział nie ciężar, ale rozrywkę, ale rozkosz, gdy innéj wyrzekł się dobrowolnie.

Pominąwszy już, jak jednostronném jest zdanie Krzyżtopora, który w niechęci swojej do świeckiego stanu nauczycieli wiejskich, robi ich w końcu w największej części pijakami; pominąwszy, że doświadczenie z dziejów czerpane pokazuje jasno i wszędzie, jak niebezpieczném jest wszelkie oddanie wychowania w ręce jakiejś pewnej,

Tom I. Marzec 1863.

58

wyłącznej, czémkolwiekby ona była, kasty, która oprócz interesów spółeczeńskich kraju miałaby jeszcze jakiś inny wyłączny interes zgromadzenia, jakąś wyższą, ciążącą na niéj regułę, nadającą główny kierunek całemu jej dążeniu, jakże może twierdzić Krzyżtopor, ażeby ta niechęć, niezadowolnienie z własnego stanu i położenia, którą głównie nauczycielom świeckim zarzuca, równie trawiącym jadem i goryczą nie gnieździła się częstokroć w głębi duszy zakonnego braciszka. Ilużto braciszków wyrzekł szy się świata, nie z rzetelnego powołania, lecz z tysiąca rozmaitych powodów, z goryczą dźwigając samotnie cięzar obranego przez siebie zawodu, stają się zamkniętemi w sobie melancholikami, hipokondrykami, egoistami, najmniéj do ochotnego oddania się wychowaniu dzieci włościańskich zdolnemi. Cóż dopiéro, gdyby tych braciszków musiało się namnożyć tysiącami w kraju, tojest tyle, ile jest wsi ogółem, ile szkółek założyć wypadnie? Gdzież znaleźć tylu ludzi ze szczerém zaparciem się świeckich nawyczek i chęci, ze stałém powołaniem do stanu duchownego? W takim razie albo brakłoby wcale nauczy cieli, gdyż mało kto zechciałby wybierać sobie zawód nauczycielski, jeśliby koniecznym zarazem do tego warunkiem było życie zakonne, które dziś jak widzimy, o wiele mniej znajduje ochotników, niż w wiekach przeszłych, bliższych wiary i ascetyzmu; lub z drugiej strony kraj cały zostałby zalany zakonnikami, którzy z interesu tylko, ażeby otrzymać posady nauczycielskie. a nie z powołania, przyjąwszy regułę zakonną najmniej właśnie posiadaliby owego spokoju duszy, potrzebnego zawodowi nauczycielskiemu. Przeciwnie nauczyciel świecki tysiącz nemi węzłami związany z życiem i spółeczeństwem, lepiej zna i rozumie jego potrzeby, lepiej téż o wiele zadaniu swemu podołać potrafi. Ileż to ludzi zdatnych, z prawdzi wym dla sprawy wychowania publicznego pożytkiem obrałoby sobie zawód nauczycielski i poświęciło mu się z całą ochotą i gorliwością, nie czując zarazem najmniejszego powołania do stanu duchownego; czyż godzi się skazywać ich na poddanie się tak ciężkiemu warunkowi, lub z drugiej strony pozbawiać się dobrowolnie usługi, jakąby oni krajowi i sprawie publicznéj nieść mogli?

Na tém kończymy rzecz niniejszą o sprawie wychowania ludu. Starałem się wyłożyć szczegółowo i dowodnie ową myśl zasadniczą, że szkoły założone dla ludu rolniczego, ażeby dobry owoc przyniosły i pożytecznemi się stały, odpowiadać mają powołaniu tego ludu, tojest muszą być przedewszystkiem głównie szkołami rolniczemi. Wszelkie inne, dla innych jakichkolwiek ubocznych zakładane celów, więcej szkody niż pożytku przyniosą. W tym więc kierunku powinni wytężyć całą usilność swoją, wszyscy, komu przyszłe wychowanie ludu na sercu leży, lub czyją ono jest powinnością; czy to pojedynczy ludzie, czy towarzystwa, czy ci zresztą, komu urządzenie szkół wiejskich przez wyższe władze poruczone zostanie. W tym sposobie czynność poczęta wyda owoce równie zbawienne, jakiemi z samego zaraz początku okazały się skutki czynności ustanowionej w roku 1775 komissyi edukacyjnej, nad której rozporządzeniami zastanawialiśmy się dłużej umyślnie w tym celu, ażeby okazawszy z jednej strony, jakiém być powinno prawdziwe wychowanie ludu, zadać zarazem i udowodnić kłamstwo tym, którzyby śmieli utrzymywać, że dopiéro późniejsze przejścia, wrota cywilizacyi otworzyły ojczyznie naszéj.

PRZYSŁOWIA UKRAIŃSKIE

W PIOSNKACH (").

X.

Moja chata z kraju, ja niczoho neznaju.

Chatka moja na ustroni,
Przy niej tylko. wietrzyk wieje,
I ptaszęca piosnka dzwoni,
I nic nie wiem, co się dzieje!

I nie pytam co się dzieje,
Kocham świat ten i społeczność,
Wierzę w miłość i w nadzieję,
I w szczęśliwą wierzę wieczność.

A w szczęśliwą wierząc wieczność,
Po co wiedzieć, co się dzieje?...
Walczyć, cierpieć, to konieczność:
Kto zwycięży, przeboleje.

XI.

Chlib jiż, prawdu riż, jidnoho Boha bijsia.

O! nie bądźcie wybredni
W strawie, ani w napoju,
Byle był chleb powszedni
I czysta woda w zdroju.

A prawdzie świadczcie śmiele,

Bez zawiści, godziwie:
Ale mówiąc niewiele,
Żyjcie sami poczciwie.

(*) Patrz zeszyt grudniowy Biblioteki Warszawskiej 1862 r.

« PoprzedniaDalej »