Obrazy na stronie
PDF
ePub

Lecz najpiękniejszym jest wiersz mający tytuł: Post nubila Phoebus (po chmurach słońce), albo dla uznanych w panowaniu fat (losów) zazdrosnych N. K. J. Mości Stanisława Leszczyńskiego, pana a pana miłościwego, jednego wprzód zasmuconego, lecz potem uweselonego Polaka, ucieszna bo poetycka, nie łagodna bo prawdziwa reflexya. Anno 1734, w Warszawie. Dajemy tu kilka wyjątków.

i dalej:

A to na takich, wszyscy powiadają,
Którzy fałszywie w Polsce przysięgają.
Ale to fraszki, nie jeden odpowie,
Już ja to zważył dobrze w swojej głowie:
Fraszki być w piekle, byle się to stało,
Co się méj pańskiej woli podobało.
Drugich nikczemna mamona uwodzi

Tak bardzo, że im o duszę nie chodzi.,
W piekle być potém chce Szołdrski po uszy,
Jeśli nikt go z dóbr królewskich nie ruszy;
Lecz się oszukasz, panie generale,
Pono im przyjdzie dać żałośne vale.
Niechno się tylko na sejm zgromadziemy,
Będziem wiedzieli, co ci zostawiemy.
I tyś nie lepszy, Poniński mospanie,
Taki' ci tytuł należy w tym stanie.

Instygatorstwo é wcale nie pomoże,
Radzę ci z Polski przenieść się nieboże,
Bo sama słuszność już nam to przyniesie,
Czemsię nauczym marszałkować w lesie.

Poeta kończy ostrą apostrofą do księży.

Najzłośliwsza wszakże jest: Economium (głośna pochwała) kan- · dydatom do korony polskiej z kondolencyą króla nieboszczyka Augusta Wtórego. Po krótkim wstępie, występują kandydaci, i tak: Książe Janusz (Wiśniowiecki, kasztelan krakowski):

Nie nowina w tym domu być polskiej koronie,

Która i Michałowe ozdobiła skronie,

I ciebie nieomylnie zawsze potkać może,
W czem dopomóż Polakom najłaskawszy Boże,

Książe królewicz Jakób.

Przedtymeś nie wskórał i teraz nieboże,
Darmo się jej domagasz; któż ci dopomoże?
Milionów już nie masz? a do tegoś stary,
Lepiej się ty zawczasu nagotuj na mary.
Książęta Wiśniowieccy.

Lecz Korybutów kto zliezy zasługi,
Którym winniśmy'sprawiedliwe długi,

[blocks in formation]

Przy prawach żwawy, każdy nie pierzchliwy,
Ztąd zawsze poznaj każdy Korobuta:

W jednéj broń ręce a w drugiej statuta.
Na wojnach szczęście przy pięknym azardzie,
Choć żywym marsem, nie pyszno, nie hardzie,
Łamią zuchwałe i przeciwne szyki,
Jakby fabickie rzymskie wojenniki.
Tam nieprzyjaciel z naszych łupy wiąże,
Gdzie się Kory but nie znajduje książe;
Godni królować, godni rządzić nami,
Jeśli się laty nie wymówią sami.

Książe Radziwill, Litewski koniuszy.

Młody, lecz serca i wspaniałéj duszy,
Pięknych przymiotów, nadto i maniery
Nie cudzoziemskiej, ale Polak szʊűzery,
Młodszy był Zygmunt, Augustem nazwany
Po ojcu swoim, a nieporównany;
Monarcha polski i bitny i prawny,
Naprawił statut nieporządny dawny,
Inne ozdoby, pożytki bez miary,
Większe uczynił, niż który król stary.,

Książe Sanguszko.

Książe Sanguszko, marszałek nadworny
I to pan godny, w talentach wyborny,
Że wdowiec, mógłby przez udzielną żonę
Z jaką monarchią (?) zaszczycić koronę.

Książe wojewoda ruski.

Drugi kandydat książe Czartoryża,
Z tęgowatego ojca dorósł Fryza,
Wziąwszy bogatą jedynaczkę żonę,
Pogląda okiem chciwém na koronę,
Nie mając zasług z siebie i z imienia,
Każdy nieżołnierz bał się swego cienia.
Czy który pokój posłem będąc niesie:
Niepotrzebne to drzewa zawsze w lesie.
Byli w tym zdrajcy domu wiarołomnym,
Wiadomo dotąd czasom wiekopomnym;
Trockie niech mury głoszą ich tyrana,
Który Zygmunta książe swego pana
Okrutną śmiercią zamordował w nocy,
Hultajów na to zażywszy pomocy.

Wara od tronu, krwią spłókany domie,

W trockim pokoju pewnie niepogromie (nie w boju),
Bo was arkanem Mars wszych nie zawiedzie,
Chyba w Klewańczu układać niedźwiedzie.

Wojewoda mazowiecki, Poniatowski.
Tyś był chudym pachołkiem, teraz niby panem,
I koniecznie się starasz, żebyś był hetmanem;
Korona ci w głowie tkwi, z tymeś się osławił.
Ale ci król francuzki trzy słupy wystawił.

Wojewoda kijowski, Potocki.

Masz prymasa po sobie, wiem, że nikomu
Nie życzyłby korony, chyba ją mieć w domu;
Aleś ty pod Koniecpolem szpetnie przegrał bitwę,
Więc wprzód musisz całować w coś Polskę i Litwę.
Wojewoda kaliski, Raczyński.

Powiadają, że starych grzechy odstępują,
Tylko zazdrość, łakomstwo w sercu ich panują;
Ty nie pragniesz korony, tylko chcesz pieniędzy,
Kiedy wschowscy mieszczanie przyszli już do nędzy.
Wojewoda lubelski, Tarło.

Chciałeś się z swym Toporem w wojsku prezentować,
Lecz nie było co dzielić i co zarębować;

Chciałeś, żebyś był u Polaków za króla obrany,
A ty ledwie rzeźnikiem możesz być nazwany.
Stanisław Leszczyński.

O Stanisławie, że poczty publiczne
Czynią milczenie prawie ustawiczne,
I ja zamilczę, a w tym czasie, Boże,

Opatrzność Twoja niech nas wspomoże.

Prócz téj pochwały czyli raczej odprawy, są jeszcze inne zartobliwe ustępy, które wszakże małą tylko część rękopismu zajmują. Na główném zaś miejscu stoją akta historyczne, mowy, dyaryusz przedniejszych akcyj, które się podczas oblężenia Gdańskiego przez M. i Gdańszczanów działy, anno 1734. Ostatni dokument reprezentacyi senatorów królowi, nosi datę 1749 r.

Kraków Z odczytanego przez rektora Dietla, przy inauguracyi nowego rektora uniwersytetu krakowskiego, sprawozdania z roku szkolnego 1861/2 okazuje się, że w półroczu zimowém uczęszczało do tego zakładu 388, a w letniém 315 uczniów, która to liczba najwyższa, jaką księgi wpisowe w ciągu trzydziestu lat wskazują, jeszcze w bieżącém półroczu podniosła się do 456.

Co do wykładów 39 nauczycieli, wykładało 98 przedmiotów naukowych, w tyluż przez nich ogłoszonych kolegiach; prof. Dietl

Tom I. Luty 1863

52

wyraził niepłonną nadzieję, iż rząd na ustanowienie niektórych nowych katedr zezwoli. Grono professorów zwiększone zostało 5 rodakami, znakomitymi w nauce mężami. Dr. Gilewski zajął katedrę sądowéj medycyny i policyi lekarskiej; Dr. Teichmann katedrę patologicznéj anatomii; Dr. Dunajewski katedrę umiejętności politycznej, statystyki i prawa administracyjnego; prof. Karliński katedrę astronomii; Dr. Alth katedrę mineralogii.

O docentach w następujący sposób wyraził się Dr. Dietl: Z prawdziwą przyjemnością przystępuję do skreślenia faktu, który historya naszej wszechnicy nie bez poczucia dumy w księgach swoich zapisze. Mam tu na myśli instytucyą docentów, która się w tym roku szkolnym tak dalece rozwinęła, iż najpiękniejszą wróży nam przyszłość. Dosyć było odezwać się do uczonych rodaków naszych i przedstawić im niezbędną potrzebę téj instytucyi, ażeby ją w życie wprowadzić. W tydzień po ogłoszeniu, rektor odebrał od 24 krajowych uczonych oświadczenie, iż zamierzają się sposobić na docentów różnych umiejętności uniwersyteckich".

Z tych 24 kandydatów, 12 złożyło prawem przepisane rozprawy i odbyło akt habilitacyi; z tych 7 zatwierdziło już ministerstwo stanu, a jednemu odmówiło upoważnienia.

Prócz różnych naukowych rozpraw professorów uniwersytetu w dziennikach umieszczanych, wyszły w druku osobne ich dzieła, lub odbicia, mianowicie: prof. homilityki ks. Wilczka, homilie i kazania passyjne; prof. prawa Michała Kaczyńskiego, opis życia i zawodu publicznego ś. p. Dr. Wojciecha Majera; Docenta Dra Zolla, rozprawa o skardze przeczącej w prawie rzymskiém; prof. Dra Majera Literatura fizyografii ziemi polskiej; prof. Dra Skobla wiadomość o wodzie cygieleckiej; prof. Dietla, o kołtunie; prof. Słowikowskiego, pogląd porównawczy na rozwój początkowy zaćmy ślepoty czarnej i zieleniaka; prof. Piotrowskiego, pięć rozpraw w przeglądzie lekarskim; prof. Czerwiakowskiego, botanika lekarska; prof. Kremera, tom IV Podróży do Włoch, mającej za główne zadanie wyświecenie dziejów sztuki tak starożytnéj, jak nowoczesnéj; prof. Jügla, kalmyckie bajki, Sidhi-kür (powieść 10 ta). do Tucydydesa, rozprawa w rocznikach lipskich filologów, o kronikarzu Kadłubku i o wydaniu Alexandra Przezdzieckiego; o indyjskim epizodzie Kandu i o rossyjskiej legendzie, o rajskim ptaszku (z Karamzyna); prof. Dra Mecherzyńskiego, ukończenie przekładu XI księgi kroniki Długosza; prof. Dra Czyrniańskiego, rozprawa o teoryi połączeń chemicznych na podstawie ruchu wirowego, następnie dalsze rozwinięcie tej teoryi; prof. Karlińskiego, obliczenie całorocznego biegu planety 46téj Hesita zwanej, tudzież repetytorium obserwacyj i obliczeń do planet mniejszych się ściągających, w pismach peryodycznych francuzkich, angielskich i amerykańskich rozproszonych, zebrane dla rocznika astronomicznego berlinskiego na rok 1863.

W ciągu tego roku, 44 kandydatów otrzymało stopnie akademickie, a mianowicie na wydziale prawniczym 23, lekarskim 20, a filozoficznym 1.

Wielu professorów przyrzekło zająć się wypracowaniem książek wykładowych polskich, a młodzi doktorowie pod kierunkiem professorów zajęli się tłumaczeniem różnych wskazanych im książek naukowych, którychto tlumaczeń druk wkrótce się rozpocznie: téj mozolnéj pracy podjęli się na wydziale prawniczym: pp. Bojarski, Chrzanowski i Stanisław Majer; na wydziale lekarskim: pp. Józef Falęcki, Oszacki, Szewczyk, Blumenstok, Hordyński: na wydziale filozoficznym: pp. Kowalczyk, Zajączkowski i Swierczewski. Drukarnia uniwersytecka przyjęła na siebie obowiązek wydawać te i wszystkie dzieła naukowe swoim nakładem i sprzedawać je dla uczącej się młodzieży po cenach umiarkowanych.

Gazeta Warszawska ciekawy podaje wyciąg z listu o Kurpiach: „Przed ośmiu laty bawiłem czas jakiś w puszczy ostrołęckiej, pomiędzy Kurpiami i z blizka miałem sposobność poznać ten lud poczciwy, chociaż bardzo biedny. Nędza, ciemnota i lenistwo były, towarzyszami nieodstępnemi każdego Kurpia, a przyczyną główną takiego stanu było pijaństwo na obszerną skalę praktykowane. Za kieliszek wódki, każdego Kurpia możnaby, jak to mówią, na koniec świata zaprowadzić. W chatach nędznych trochę barłogu z grochowin służyło za łoże gospodarstwa, a' na podłodze z gliny tarzała się trzoda chlewna wspólnie z dziećmi, psami i ptastwem domowém. Tak było przed ośmiu laty.

Przy końcu zeszłego roku (1862) na święta Bożego Narodzenia, pojechałem odwiedzić swoją rodzinę w tamtych stronach zamieszkałą, a przejeżdżając przez wieś rządową Kadzidlo, wstąpiłem do kilku gospodarzy, których poprzednio znałem. Z wielkiem zadziwieniem ujrzałem chaty i budynki gospodarskie bardzo porządne zewnątrz, a wewnątrz podłogi drewniane, czysto wymyte, sprzęty jesionowe, łóżka kobiercami domowej roboty poprzykrywane, obrazy Świętych na ścianach, a na przyjęcie moje znalazł się dzban miodu domowéj roboty na stole i kiełbasa świeżo usmażona; wszystko oznaczało dobry byt, a nawet zamożność, jak na zwyczajnych czynszowników. Po śniadaniu obejrzałem i resztę gospodarstwa, która zupełnie odpowiadała poprzedzającej; wozy i sanie kute; konie, krowy i woły tłuste i dobrze utrzymane, świadczyły o starannéj pieczy gospodarzy. Nie mogąc wyjść z podziwienia, jakim sposobem przyszli w krótkim czasie, bo w przeciągu lat ośmiu do tak dobrego bytu, zapytałem o to gospodarzy i taką otrzymałem odpowiedź: „Od czasu to, jakeśmy gorzałki się wyprzysięgli, to nam Bóg błogosławi. Dawniej nie było co nie raz w gębę wziąć i czynsz zapłacić, a dziś dzięki Bogu są i talarki w skrzyni. Spróbowaliśmy w tym roku wspólnie w kilku wypasać woły i do Warszawy na targ wysyłać; poszczęściło nam się sprzedać z zyskiem, zarobiliśmy dosyć: da Bóg, zarabiać będziemy i więcej. Po jarmarkach się teraz nie włóczymy jak dawniej, bo miód i piwo mamy w domu; płótno i sukno robimy sami, a kilku gospodarzy naszych zatrudnia się przez zimę szyciem kapot i innych ubiorów. Mamy i nauczycieli, którzy nam dzieciaki uczą czytać z książek, żeby się

« PoprzedniaDalej »