Obrazy na stronie
PDF
ePub

na nowém dla nas polu dziennikarstwa. Czyśmy temu zadaniu podołali lub nie, sądzić nie mamy prawa; nie przez udaną skromność, ale z głębi przekonania powiemy tylko, że się do żadnej nie przyznajemy zasługi. Usuwamy się od redakcyi Gazety z tém pocieszającém przekonaniem sumienia, żeśmy, przynajmniej z dobrej woli i rozmyślnie, nie uczynili złego, żeśmy szli drogą jaką nam dyktowało pojęcie obowiązków. To co nas na téj drodze spotykało, świadczy, żeśmy, ile sił stało, i wytrwać umieli.

Żegnając życzliwych czytelników i współpracowników Gazety i dziękując im za okazywane współczucie, za chętną pomoc i poparcie, potrzebujemy wytłumaczyć, że nie żadna różnica przekonań, zasad i poglądów, nie żadna niezgoda w zdaniach, ale czysto osobiste okoliczności, chęć powrotu do zatrudnień właściwszych powołaniu, spowodowały ustąpienie nasze, z dobréj woli. Dziennik którego zasady są znane czytelnikom, pozostaje z niemi, gdyż one są jego podstawą, stanowią jego charakter, którego współpracownictwo żadne zmieniać nie powinno; pójdzie on tą samą drogą sumiennej pracy jakąśmy go starali się prowadzić.

Życzym mu szczerze powodzenia.

Dnia 24 grudnia 1862 r.

J. I. Kraszewski.

W Krakowie wyszła niedawno książeczka pod tytułem: Ojęzyku towarzyskim, przez G. L. Autor doradza wyrzucić z towarzyskiego języka wszelkie zbyteczne słowa, jak: „pan, wielmożny pan, pan radca, pan naczelnik" i tym podobne wyrażenia, wcale do ozdobności mowy nie przyczyniające się, a zamienić je na proste wy." Trudno nie zgodzić się na to, że podobna rada jest bardzo zdrową, lecz zachodzi pytanie, czy strony najbardziej w kwestyi interesowane przystaną na wprowadzenie jej w wykonanie; myśmy już tak nałamali i nawyginali nasze.... języki, iż mówić po prostu może być nam trudniej, niż się na pozór wydaje. Nawet w tej lingwistycznej natury kwestyi potrzebaby z jednej strony pewnej abnegacyi, a z drugiej odwagi, przymiotów, o których za wiele mówimy, byśmy mieli jeszcze siłę i do ich praktykowania.

Komitet Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskiem, podaje do wiadomości pp. artystów-rzeźbiarzy następujące postanowienie: W celu zachęcenia pp. rzeźbiarzy do wykonywania rzeźb z materyałów twardych, jako to: z ciosu, marmuru, alabastru, kości słoniowej, drzewa i z metalu, ażeby takowe do losowania zakupywane być mogły, Komitet udzielać będzie zapewnienia zakupu, jeżeli przesłany poprzednio na Wystawę Towarzystwa model w odlewie gipsowym i deklarowaną cenę wykonania takowego z materyału twardego uwzględnić będzie w możności.

Warszawa, dnia 21 stycznia 1863 r.

Vice-Prezes Towarzystwa (podp:) E. Rastawiecki.
Sekretarz (podp:) Vidal.

[ocr errors]
[ocr errors]

p. Józefa z Wyrzykowskich Tokarska, zmarła dnia 23 z. m. i r., zapisała 300,000 złp. na stypendya dla uczniów zakładów naukowych z pierwszeństwem dla rodzin Wyrzykowskich, Modzelewskich i Tokarskich; 100,000 złp. dla uczennic na pensyach klasztornych, również z pierwszeństwem dla tych rodzin; 20,000 dla Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności i 20,000 na kościół PP. Marjawitek w Częstochowie.

Tysiąc-letnia rocznica Piastowa. P. Lepkowski, w niedawno wydanej w Krakowie broszurze pod tytułem: Gniezno i Trzeme szno, podaje niektóre uwagi względem obchodu tysiąc-letniej rocznicy nad Gopłem. Mówiąc o grobie Dąbrówki, który otworzono w r. 1842, żałuje on, że nie spisano i nie przedstawiono w rysunku wnętrza grobu, że nie zdjęto w akwarelli kopii materyi i przepaski, znalezionych jeszcze w trumnie. „Godzi się też, powiada dalej, aby kapituła gnieźnieńska, płytą, z umieszczonym na niej napisem, zaznaczyć raczyła wejście do grobu, a jeśli w chwili poszukiwania w trumnie nie spisano protokółu oględzin zwłok, jeszcze pora aby to zrobiono, dla wiadomości i pamięci przyszłych czasów. Akt ten możnaby złączyć z rocznicą tysiąc-lecia Piastowego, którą podobno rychło obchodzić mają. Przy święceniu uroczystości takiej, trudno zapomnieć o grobie królowéj, co nam zapaliła jutrzenkę świętej wiary, w zaraniu istnienia narodu naszego. Cześć oddana Dąbrówce, pielgrzymka do grobu św. Wojciecha, zanucenie Bogarodzicy w starej gnieźniejskiej katedrze, a uczta w Piastowej zagrodzie, urokiem wspomnień mogłyby otoczyć obchód historyczny. Album rycin i opisów wszystkich pozostałości po Piastach, jak mogił, grobów, pomników, kościołów, zabytków, podań, byłoby może stosowniejszém na tę chwilę literackim pomnikiem, niż zamierzone uwiecznienie współczesnych nam ich życiorysami i fotografiami wizerunków. Przecież celem Piastowéj uroczystości jest cofnięcie się myślą w przeszłość najstarszą. Od grobów i mogił zwrócić się mamy do kolebki, po skrzepienie odżywionej sily. Więc zamiast przyglądać się przerysom twarzy naszych i uzupełniać bibliograficzne wykazy prac współczesnych a daty żywotów ich autorów spisywać, lepiéj podobno odsłonić oblicze Piastowej przeszłości, wskrzesić w påmięci świetne zamarłe, a na Te Deum u grobu Dąbrowki zagrzmieć pieśnią starą: Bogarodzico, Dziewico, Bogiem sławiona Maryo!" Następnie autor, podnosząc wartość starożytnej pieśni Bogarodzico, którą dotąd śpiewają nad grobem św. Wojciecha, a nadmieniwszy, że nuty téj pieśni ogłosił już Przyjaciel Ludu z roku 4go, dodaje:,, Wielce pożyteczném a każdemu Polakowi miłemby było wydanie nut tych, przepisanych na fortepian. Wypracowanie uwag nad textem, różnemi odpisami i badanie filozoficzne języka zwrotek Bogarodzicy, może się stać wdzięcznym materyałem do pracy. Podobno téż pp. Przyboro wski i Przezdziecki zamyślają o tém. Józef Sikorski mógłby najlepiej muzykalną stronę obrobić, a do illustracyi edycyi takiej jakże bogaty leży, gotowy materyał dla zdołnego artysty. Publikacya podobna stosownaby była na uczczenie uroczystości Piastowego tysiąc-lecia."

[ocr errors]

Wyszedł z druku: Katechizm większy religii objawionej, przez ks. Mateusza Solarskiego S. T. D. b. prefekta gimnazyum realnego i szkoły sztuk pięknych. Treść i wykład zalecają to użyteczne dzieło. Autor przygotował do druku: Oddział pierwszy mów kaznodziejskich i nauk do uczniów, w dwóch tomach.

- W Wilnie wyszły nakładem Maurycego Orgelbranda księgarza: 1. Droga do nieba. Dzieło kardynała Bony w rodzaju Tomasza a Kempis, tłumaczone z łacińskiego przez X. A. S. Krasińskiego, biskupa wileńskiego S. Teologii Doktora. 2. Kopciuszek, powieść w VI tomach J.I. Kraszewskiego. 3. Dziś i lat temu trzysta. Studyum obyczajowe. (Charakterystyka Reja z Nagłowic). J. I. Kraszewskiego.

Znany z talentu powieściopisarz Józef Dzierzkowski, osiedlił się obecnie w Krakowie, i podpiera pracami swemi pismo: Niewiastę wydawane przez Kazimierza Turowskiego, który ciągle zalega z wydawaniem zeszytów Biblioteki Polskiej. Należałoby przynajmniej zakończyć rozpoczętą seryę, i wydać to co prenumeratorom przyrzeczono i co należy.

Gazeta Warszawska, w artykule p. n. Mowa ludowa pisze: „Nieraz już uczeni nasi zwracali uwagę na mowę ludu w różnych prowincyach Polski i odwoływali się do gorliwości osób z ludem wiejskim w styczności będących, prosząc, by się zajęły zbieraniem wyrazów i wyrażeń ludowych, w którychby dostrzegali różnice między niemi a językiem książkowym i mową klass oświeceńszych narodu. Odezwy te nie pozostały bez skutku. Niektórzy z obywateli gorliwszych o bogactwo mowy naszéj, nadesłali swe spostrzeżenia, z których jedne były już w Bibliotece Warszawskiej drukowane, inne w tekach redakcyi jeszcze spoczywają. Mowa ludu jest to bogata skarbnica, z której zawsze czerpać możemy, nie uciekając się do tworzenia wyrazów nowych, dla określenia niemi tych cudzoziemskich, które łatwo swojskiemi zastąpione być moga. Do tych należy wyraz dyalekt, oznaczający mowę odstępującą pewnemi własnościami od języka wspólnego całemu szczepowi. Tak szczep indoeuropejski dzieli się na języki: sanskrycki, zendzki, celtycki, grecki, łaciński, germański, sławiański; język sławiański na dyalekty czyli narzecza: polskie, czeskie, ruskie, serbskie; narzecze polskie na podnarzecza: kaszubskie, mazurskie, wielkopolskie. Otóż lud polski na Szłązku dyalekt i w ogólności mowę, przy porównaniu jednej z drugą, nazywa gwarą. P. Lompa w zbiorku: „Przysłowia ludu polskiego w Szlązku", (Bochnia. 1858) przytacza przysłowie: Jaka gwara, taka wiara (str. 13). Słyszeliśmy na Szlązkn pruskim, w ustach włościan ze wsi Miedzny pod Pszczyną (po niemiecku Pless) wyraz ten ciągle używany zamiast mowy. Na zapytanie nasze, jakim językiem mówią mieszkańcy Pszczyny, włościanie odpowiadali nam, że mówią tam różnie, jest tam gwara polska, jest gwara i niemiecka. Wyraz ten czysto polski uważamy za nierównie właściwszy niż dyalekt lub

narzecze. Wszystkie te wyrazy oznaczają wreszcie jedno i to samo, dyalekt bowiem pochodzi od greckiego lego, mówię, narzecze od rzec, rzekać (wyrzekać) mówić, gwara, gwarzyć, mówić. Zostawiając więc narzecze, dla jedności z innymi Sławianami, na oznaczenie mowy szczepu, np. polskiego, ruskiego, czeskiego, użylibyśmy gwary w znaczeniu podnarzecza np. kaszubskiego, mazurskiego. Takim sposobem nie tworząc nic nowego, znaleźlibyśmy wyraz u ludu naszego używany a dokladnie wyobrażający przedmiot, dla którego nie mamy właściwego nazwiska."

[ocr errors]

- W témże piśmie czytamy pod artykułem Książki ludowe: Piśmiennictwo ludowe, pomimo narzekań na stagnacyę w rozprzedaży dziełek tego rodzaju, nie ustaje przecież w rozwoju, a silny popęd, jaki się pierwotnie objawił, zejdzie zapewne w ciągłą, regularniejszą i więcej zapewne korzyści oświacie przynoszącą pracę. Takie wydawnictwa i taka praca zasługują na zachętę i poparcie. Między publikacyami tego rodzaju, płody ludowego pióra Janka z Bielca zawsze radzi widzimy, bo w nich jest i myśl zacna i forma odpowiednia przeznaczeniu. Książeczki obrazkowe, które ten pisarz teraz wydaje, obrały sobie bardzo trafną sferę wybitnej ludowej satyry, ku czemu dopomaga ołówek illustrujący jaskrawsze sceny. Obrazki te wielce się przyczyniają do zaciekawienia ludu, który pod tym względem nie mało zbliża się do dzieci. Na mnogość więc drzeworytów nigdy narzekać nie myślimy w tego rodzaju wydaniach. W trzeciej książeczce, powiastka o pysznym Bondarku, jak również zastosowanie przysłowia „bez pracy nie będzie kołaczy" bardzo trafne i interes obudzić powinny; wymagamy jednak od wydawcy bezwarunkowo większej tych książeczek taniości, bo inaczej chybiają swego celu. Drugą nieustającą w wychodzeniu publikacyą są Czytania dla szkółek i ochronek. Numer 8 zawiera cztery legendy o Św. Izydorze, Stanisławie, Kindze i Kazimierzu, opowiedziane wierszem, prosto, przystępnie choć poprawnie. W dziewiątej książeczce mieści się życiorys Stanisława Jachowicza, trafnie wybrany i zastosowany. Zacny ten opiekun dzieci wart miłości młodego pokolenia. Już to Czytania widocznie zakreślają sobie kierunek coraz odrębniejszy od innych publikacyj, trafny a pożyteczny.

[ocr errors]

Księgarz Wildt w Krakowie wkrótce zacznie własnym nakładem wydawać pismo illustrowane pod tytułem Skarbczyk domowy. Dziennik ten wychodzić będzie poszytami, z których każdy składać się ma z 24-ch arkuszy druku ozdobionego 6-10 pięknemi drzeworytami. Treść jego stanowić będą: historya, biografia, wypadki bieżące, podróże, opisy miejsc, powieści, poezye, nauki przyrodzone, odkrycia, wynalazki i inne interesujące wiadomości z różnych wiedzy ludzkiej zakresów.

- W nr. 6 z r. b. Gazeta Warszawska podaje ciekawą wiadomość, o nieznanym rękopiśmie Radoszkowskiego: „Mamy przed sobą spory

volumen, o 1130 stronach, cały pisany ręką Radoszkowskiego, współ właściciela wsi Chojnówko, w dzisiejszym okręgu biebrzańskim, o małą milkę od Szczuczyna mazowieckiego. Radoszkowski, którego imię nie jest nam znane, żył za czasów Augusta II i Augusta III i spisywał czyli przepisywał wszystko, co mu w rękę wpadło a co jakąkolwiek styczność z obiorem i losami króla Stanisława Leszczyńskiego mieć mogło. Są to więc materyały do dziejów tego króla, który nietylko jako Piast, lecz jeszcze jako mąż wielkiej cnoty i doświadczonego rozumu, miał liczne i silne stronnictwo w narodzie. Do tych stronników widocznie należał i Radoszkowski a widać to ze skrzętnego zbierania wszystkiego, co tylko na pochwałę Stanisława a przeciw jego nieprzyjaciołom w owym czasie było pisane. Są tu kopie listów wojewodów krakowskiego, sieradzkiego, mazowieckiego, kijowskiego, pomorskiego, listy prymasa, biskupów, uniwersały i memoryały, mowy i dekreta, a prócz tego pisemka ulotne, wierszem i prozą, polskie i łacińskie, dalej prognostyki, epigrammy, słowem prawdziwa silva rerum. Rękopis zaczyna się od opisania porządku elekcyi królów polskich a za tém zaraz idzie:-descripto status Regni Poloniae et Magni D. Lithuaniae, gdzie w kilkudziesięciu wierszach jakiś autor żartobliwy czy złośliwy zebrał wszystko, co tylko mógł wymyślić na ówczesny stan rzeczypospolitej, w której clerus non verus, praesules inutiles, ministri- sinistri, senatores-proditores, nobiles — mobiles, tribunalia — venalia, civitates — egestates, municipia-mancipia, pagi- vagi, rura-obscura, bellidirectores- raptores, praefecti -imperfecti, officiales-illis aequales, aequitator-praedator, peditatus nudatus, infanteria - miseria, militia-malitia, bellum imbellum, pugna — fugna. Z poezyi niektóre ustępy odznaczają się myślą patryotyczną, językiem jędrnym, wierszem gładkim. Tak obok łacińskiego oryginału poezyi Dantyszka, biskupa niegdyś chełmińskiego, potém warmińskiego, Prognosticum de patria urbe sua, jest i tłumaczenie polskie, w niczém nie ustępujące nowszemu téjże poezyi przekładowi przez Syrokomlę Sądzimy, że gdyby zmarłemu wieszczowi naszemu przekład ten był znany, nie podejmowałby się nowego. Podajemy tu początek tylko:

[ocr errors]

Gdańsku, przepyszne miasto i bogate,
Niosęć awizy z nieba węzłowate,

Nie długo tego bowiem grzeszysz śmiele,
Że w opłakanym zostajesz popiele;
Prędkoś urosło, ale zginiesz prędzej (sic)
Niezawściągnionéj tył podawszy nędzy.
Obrzydłoś Bogu, dla twych nieprawości,
W tobie jak w morzu piasku tyle złości;
Bezbożność, hardość, zbytek niesłychany,
Wtrąci cię na łeb w dół już ukopany;
Te trzy niecnoty w pychę cię podnoszą,
Te trzy na cięższy upad cię wynoszą,
Abyś z wysoka na dół upuszczone
Zostało jak szkło o skałę trącone i t. d.

« PoprzedniaDalej »