Obrazy na stronie
PDF
ePub

ro wieku datuje, i że szczególnym zbiegiem okoliczności ze wzrostem jej produkcyi i konsumeyi, prawie równolegle postępował wzrost, pańszczyzny, a zmniejszanie się i upadek społecznéj pomyślności kraju.

Biorąc się więc do naprawy społecznych stosunków, należy aż do gruntu kwestyę tę zgłębić, zwłaszcza że lubo samo prawo propinacyjne było już w oddziel nych i pożytecznych rozprawach traktowane, jednakże całość przedmiotu, z ogólnego stanowiska i wszechstronnych względów nie była, o ile nam wiadomo, należycie rozbieraną.

W zamiarze zaradzenia téj potrzebie hrabiowie Jan i Stanisław Zamoyscy, złożyli w redakcyi Roczników Gospodarstwa Krajowego, summę złp. 4,000, jako nagrodę za najlepszą rozprawę konkursową, mającą wskazać: „najskuteczniejsze środki ukrócenia pijaństwa, a zarazem zastąpienia koniecznego ztąd ubytku dochodów z gorzelni i propinacyi". Dawcy nagrody powierzając redakcyi Roczników Gospodarstwa Krajowego, postawienie i ogłoszenie warunków konkursowych, a następnie ocenienie nadesłanych rozpraw i przysądzenie nagrody, zastrzegli sobie tylko prawo dwóch głosów. Redakcya przyjmując poruczenie tak ważny cel mające, niniejszém ogłasza rzeczony konkurs do rozprawy, która następują cemu programmatowi i warunkom odpowiadać powinna.

1. Pomijając wszelkie moralne konsyderacye o szkodliwości pijaństwa, jako dowodzenia nie potrzebujące, rozprawa wykazać powinna przede wszystkiem początek i stopniowy wzrost produkcyi wódki w Polsce, oraz wpływ jéj i związek z gospodarstwem wiejskiém.

2. Zbadać początek i naturę przepisów gorzelnianych i prawa propinacyjnego za dawnej rzeczypospolitej, a następnie przemiany tegoż prawa, jakim ono, skutkiem zmiany rządów w różnych prowincyach, ulegało; ocenić krytycznie skuteczność i wpływ tych przepisów, urządzeń i praw wywierany na produkcyę wódki, oraz na przychody i zyski propinacyjne; niemniej wykazać jak dalece one oddziaływały na ukrócenie wszelkich w tej mierze popełnianych nadużyć, na podniesienie lub zmniejszenie

moralności, tak dostarczycieli jak i samychże konsumen.

tów wódki.

3. Wykazać przepisy, według których odbywa się produkcya i wyszynk wódki w główniejszych państwach niemieckich, w Belgii, Hollandyi i Francyi; przedstawić skutki tych przepisów na trzeźwość z jednej strony, a na przemysł rolniczy z drugiéj.

4. Zbadać, czy i w jakim mianowicie kierunku pożądane byłyby zmiany dzisiaj obowiązujących przepisów gorzelnianych i propinacyjnych w Królestwie Polskiém tak, aby ze swej strony prawodawstwo skutecznie oddziaływało na powstrzymanie nadużyć w rozprzedaży wódki i na ukrócenie pijaństwa.

5. Skreślić krótki rys historyczny towarzystw wstrzemięźliwości w różnych krajach, sposób ich działania i ostateczny ich rezultat. Rozróżnić zarazem o ile towa rzystwa te, opierając się na zupełnym zakazie używania gorących trunków, osiągły zamierzony skutek, a o ile miały powodzenie, trzymając się tylko samego ukrócenia nadmiernego używania tychże trunków. Wskazać rozwój i skutki tych towarzystw w naszym kraju, w poje. dynczych jego okolicach, jak równie w miejscach polską ludnością osiadłych pod innemi rządami; w końcu nadmienić, coby pod względem ukrócenia pijaństwa po za obrębem towarzystw wstrzemięźliwości sami obywatele ziemscy, tak pojedynczo jak i na drodze zbiorowych usiłowań zdziałać mogli i powinni.

6. Nareszcie w swéj drugiej, pod względem użytko wym głównej części, rozprawa wskazać powinna, czy oprócz podniesienia dochodów, jakie naturalnie przez ustanie pijaństwa, wyniknąć musi z ogólnego, polepsze nia gospodarstw i wszechstronnego krajowego postępu, znajdą się i jakie mianowicie szczególne przemysły, lub gałęzie gospodarstwa wiejskiego, któreby w rozmaitych miejscowościach bezpośrednio ubytki dochodów gorzelnianych i propinacyjnych, wynagrodzić były zdolne. Opisy doradzanych prób, doświadczeń i projektów, powinny być na praktycznym rachunku oparte, wykazywać potrzebne do ich prowadzenia: kapitał, ręce i zdolności,

uwzględniać niezbędne dlań materyały surowe, a następnie możliwy odbyt na wyrobione produkty lub płody owego przemysłu, lub rozwiniętej gałęzi gospodarstwa wiejskiego tak, iżby dawane rady istotnie za pożyteczną ziemianom posłużyć mogły skazówkę i naukę.

[ocr errors]

po.

Ostateczny termin nadsyłania rozpraw konkursowych naznacza się na dzień 31 grudnia 1863 roku. Roz. prawą podług zwyczaju w konkursach przyjętego, nie winna być przez autora podpisaną, ale mieć dewizę, samo zaś nazwisko autora i jego adres, powinno być w oddzielnéj kopercie zapieczętowane, a na wierzchu téj koperty znajdować się taż sama dewiza, którą autor na rozprawie położył. Wszystko razem opieczętowane autor odeszle pod adressem: Redakcyi Roczników Gospodarstwa Krajowego w Warszawie, która koperty opieczętowane z nazwiskami zachowa aż do rozstrzygnięcia konkursu, a wtedy tę lub te tylko otworzy, któréj lub którym nagroda przyznaną zostanie. Autorowie rozpraw nienagrodzonych, z powołaniem się na swe dewizy, otrzymają zwrot prac swoich.

W końcu redakcya Roczników nadmienia, iż do ocenienia rozpraw konkursowych, prócz członków swoich i dwóch dawców nagrody lub ich zastępców, powoła według swego uznania, osoby do sądu takiego kompetentne, a ostateczne wyrzeczenie o rozprawach większością głosów rozstrzyganém będzie. Na nagrodę przeznaczony fundusz złp.. 4,000, w całości przyznanym będzie jednéj rozprawie, jeżeli z nadesłanych jedna tylko szczególną swą wartością nad wszystkie inne się wyróżni; rozdzielonym zaś będzie na dwie lub trzy nawet nagrody, jeżeli z pomiędzy rozpraw warunkom konkursowym odpowiadających, znajdzie się kilka wartością do siebie zbliżonych.

Redakcya zastrzega sobie prawo wydrukowania w Rocznikach nagrodzonych rozpraw, literacka zaś własność takowych, przy samychże autorach pozostanie.

Warszawa, dnia 20 grudnia 1862 roku.

Redaktor Główny

Edmund Stawiski,

KRONIKA LITERACKA.

Zamieć w stepach. Opowiadanie obywatela z polskiej Ukrainy, w pierwszych latach XIX wieku, przez Edwarda Tarszę. Petersburg, w drukarni Józafata Ohryzki. 1862. 8-ka. Str. 120.

Był czas, gdy imię Edwarda Tarszy głośném było w literaturze

[ocr errors]

bieżącej, i coraz nowemi utworami przypominało się licznym czytelnikom. Od wielu lat pisarz ten umilkł, a gdy w r. 1860 wydał w Kijowie obrazek z przeszłości: „Pan Starosta Zakrzewski, w przedmowie czuć było gorycz i zniechęcenie. Nie badamy pòwodów, z radością witając nowy utwór, pełen artystycznéj wartości, a dotykającej zarazem i żywotnéj naszéj strony: bo z tych dwóch względów Zamieć w stepach" zasługuje na powszechną uwagę.

"

Zamożny szlachcic miał kilku synów i fortunę niemałą; oprócz włości, miał znaczne kapitały u panów: w ich ręku zdały mu się najbezpieczniejszemi, „bo w przesądach dawnego wieku (pisze autor) z pamięcią przewag nad Turkami i Szwedy, nie przypuszczał nigdy, żeby imiona niemi wsławione, mogły się splamić nieszlachetnością. Poznał później, że po oświeceniu Stanisławowskiem, po naukach równości francuzkiej, już posiadacze tych imion nie sądzili, żeby co mieli do splamienia, i zacząwszy pierwéj o samych sobie lekko trzymać, doszli wkrótce do tego nieszacunku i nienawistnego uprzedzenia, jakiego obecnie używają." (Str. 10). Syn najstarszy, zachwycony widokiem Smilańszczyzny, potrafił ojca skłonić, żeby odwiedził te strony, i wybrał się na polską Ukrainę, żeby zakupić posiadłość.

„Ziemia tam była prawdziwie dziewiczą byłto czysty czarnoziem, zasilany jeszcze co rok jakby świeżym pognojem, liściem nietylko gęstych lasów, ale jakby umyślnie rozrzuconych wszędzie

[ocr errors]

po polach dębów, tak, że niektóre okolice wydawały się jedną cudowną rzadką dąbrową, i tworzyły razem najbujniejszą sianożęć i naturalną nowinę zpod drzew, bez potrzeby karczunku. Łąki koniczynne ciągnęły się rozległemi smugami wzdłuż rzek i dnem wilgotnych jarów, a wszystkie te bogactwa wód, sian, chlebnéj roli i lasu, tém były cenniejsze, że leżały na pógraniczu stepów gołych, suchych i mało rodzajnych. Chłop mieszkał siemieniście: na jedném podwórzu stało kilka chat, w których osadzał pożenionych synów, powydawane zamąż córki; ale wszyscy składali jednę rodzinę i zasiadali do jednego stołu obiadować i wieczerzać. Wśród koła dzieci i wnuków siedziała matka w rąbkowéj białéj namiotce, przechadzał się poważnie ojciec, jak patryarcha, w sinym żupanie, z siwych krymskich baranków czapce, z laską srebrem okutą. Kiedy mój ojciec (mówi to autor w imieniu jednego z synów młodszych wspomnianego szlachcica), objeżdżając wioski, zajechał do jakowéj, udawał się do chaty, którą mu przypadek wskazał, a wszędzie przyjmował go gospodarz chętnie, wynosił się z najlepszéj chałupy, oddając ją całą gościowi, koniem dostarczał siana i owsa, a widząc sługi przybyłego, szlachtę (bo wtedy nikt innych nie trzymał), wołał na żonę i córki, żeby przynosiły jaszcze z masłem: „bo to, mówił, widzisz Lachy: słoniny w piątek jeść nie będą." Kute kufry, sypanki, śpichrze, świadczyły o dostatku włościanina. Kiedy który z tych gospodarzy gościnnych dowiedział się o celu podróży mego ojca, namawiał go do kupowania wioski której był kmieciem, zaręczając że chętnie ujrzą w nim swojego pana; pamiętali bowiem czasy jak do Lubomirskich należeli. Przyznawali, że teraz pod władzą sukcessorów Potemkinowskich los. ubogiego się zmienił, ale bogatego został taki jak wprzódy, opłacali się bowiem uprawitelom i prykaszczykom, czasami po eto rubli z chaty dawali, za to już żadnéj powinności całą siemją nie robili; ale przewidywali, że tak długo zostać nie może. Życzyli więc dostać doskonałego, jak mówili pana, tojest takiego, któryby między nimi mieszkał i sam rządził."

Szlachcic kupił wieś Krasnojar, tysiąc dusz liczącą, na któréj czterech synów osadził. Najstarszy gospodarzył w swéj części oddzielnie, trzej młodsi razem.

Na tak rodzajnéj i plennéj ziemi wyrobił się szczególny chłoра ukraińskiego charakter. Zaufany zbytecznie w jéj szczodrobliwość, zupełnie się na nią spuszczał. To wzmagało skłonność ludu do lenistwa i w dziecinną nieprzezorność.

[ocr errors]
« PoprzedniaDalej »