Obrazy na stronie
PDF
ePub

przesiąkłszy w zachodnie pogaństwo, jeszcze bardziéj takową cechę na niém uwydatniły.

Duch chrześciański zaraz w pierwszej chwili spotykał wszędzie te godła i symbole pogańskie, mimowoli posługiwać się niemi począł, swoje im nadając znaczenie; to téż najpierwsza forma, w jakiej się oczom naszym duch ten objawia, jest czysto symboliczną. Dzieje ducha ludzkiego nauczają, że symbol może przeżyć treść i ideę, jaką przedstawiał i pozostać niezmiennym znakiem zmieniających się i coraz nowych idei; więc nie dziw, że wiele symbolów i godeł konającego świata w obrzędy chrześciańskie weszło. Był to jakoby alfabet umarłego języka, którym nowo tworząca się mowa posługiwać się zaczęła. W katakumbach szukać trzeba tych pierwszych głosek rodzącego się języka sztuki. Tam po raz pierwszy myśl chrześciańska ubrała się w znaki do wyobraźni mówiące, w kształty widome; z tych to symbolicznych godeł do dziś dnia odczytać można, ile najsłodszej miłości i niezłomnéj wiary nosili w piersiach swych ci, co te niekształtne często rysy i proste znaki na grobach i sklepieniach pieczar kreślili.

Katakumby, których dziś mała część tylko dostępną jest i znaną, były to przestronne podziemia, wydrążone pod całym Rzymem a miejscami i pod Kampanią rzymską. Jakim sposobem utworzyły się te lochy, pewności nie ma. To tylko pewna, że chrześcianie znaleźli już istniejące te w wnętrzu ziemi kryjówki i że już za czasów Nerona chronili się do nich tak dla uniknienia prześladowań, jako téż dla odprawiania tajemnie swych obrzędów. Rozprzestrzenili oni powoli te podziemne przechody, stworzyli labirynty sobie tylko znajome i przeznaczyli je nietylko na miejsce schadzek i nabożeństw, ale i na miej sce spoczynku dla umarłych. Pogański zwyczaj palenia ciał nie zgadzał się z chrześciańską wiarą, a że niebezpie cznémby było oczom pogan ukazywać nagrobki z chrześciańskiemi godłami, więc część tych ciemnic za cmentarze posłużyła, a tak podziemne miasto ukrywało w swém łonie zarówno żywych, jak umarłych. Duch braterskiej miłości, jaki pierwotne gminy chrześciańskie ożywiał, nie pozwalał rozdziału nawet po za ziemskiem życiem: każda z gmin

wspólne miała groby, a węzeł łączący rodzinę chrześciańską, nie kończył się ze śmiercią. Chrześcianin przechadzał się w tych pieczarach z myślą, że tu gdzie ża życia szukał schronienia, gdzie dusza jego pokarm duchowy i siłę czerpała i ciało kiedyś znajdzie spoczynek. Ta ciągła obecność grobów miała podczas krwawych prześladowań wysoki wpływ i znaczenie. Wciąż uobecniona pamięć tych zabitych i pomordowanych, była dla żyjących bodźcem i siłą do wytrwania w wierze, za którą tylu śmierć męczeńską poniosło.

Już w II po Chrystusie wieku zaczęto mieć cześć dla grobów męczenników. Później gdy na tych pieczarach i grobach wzniosły się kościoły chrześciańskie, kości świętych i męczenników znalazły tam schronienie, a katakumby powoli przeszły w zapomnienie i z czasem całkowicie stały się nieprzystępne. W XVI dopiéro i XVII w. zaczęto je odkrywać na nowo z niemałym trudem i niebezpieczeństwem. Większa ich część zasypana i dotąd jest nieznaną. Te, które zwiedzić można, składają się z długich, nizkich, krzyżujących ze sobą korytarzy i manowców. Po obu stronach w prostokątnych otworach znajdują się nagrobki o wielkich kamiennych tablicach. Niekiedy napotyka się większy czworokątny w łuki sklepiony monument malowaniami ozdobny, zawierający albo familijne groby, albo ciała kilku razem męczenników.

Z tych to podziemi posiadają dziś muzea rzymskie wielką liczbę malowideł, mozaik, a najwięcej sarkofagów płaskorzeźbami ozdobionych; pewna część tych pomników III lub IV wieku dosięga.

Najdawniejsze nagrobki chrześciańskie nie mają na sobie żadnych znaków, ni rzeźby, tylko napisy zazwyczaj krótkie, niekiedy nie ortograficzne, a zawsze wzruszające swoją prostotą (*). Zasada chrześciańska życie po śmierci i spokoju na łonie miłosiernego Boga, wyrażają się tu

(*) Większość z tych napisów najlepiej dowodzi, że nowy duch już na ludzkość powiał. Same epitety użyte dla umarłych wyrażają į kąś słodycz, czułość i nadzieje pogańskiemu światu nieznane, np anima dulcior, melle dulcior, daléj quiescat in pace, xaipe (raduj się), lub ufność w żywot przyszły qui amabit me i t. d.

nieustannie. Imię Zbawiciela oznaczone najczęściej przez dwie pierwsze litery XP, lub przez 42. Jednocześnie pojawiają się na nagrobkach palmy, godło zwycięztwa męczenników; daléj rybki, pod któremi domyśla się dusze chrześciańskie, wedle słów Zbawiciela do apostołów: zrobię was rybołowcami ludzi. Widać kotwicę, godło nadziei i szczep winny; ten ostatni tém częściej używany, że nie raził pogan, przyzwyczajonych widzieś w nim cześć oddawaną Bachusowi. Na jednym sarkofagu z IV w. jest płaskorzeźba przedstawiająca baranka otoczonego niby falami wody płynącéj, drugi baranek opiera nóżkę na głowie pierwszego klęczącego przed nim, a gołąb unosi się nad niemi. To naiwne przedstawienie wyobraża chrzest Zbawiciela. Pierwsza postać ludzka, jaką można napotkać na monumentach chrześciańskich wystawia Chrystusa jako dobrego pasterza; jestto wszelako jeszcze symbol a nie wizerunek. Zbawiciel wyobrażony jest jako młodzieniec bez zarostu, z krótko strzyżonym włosem, w tunice rzymskiej, trzymający na ramionach zbłąkaną owieczkę. Ta parabola dobrego pasterza, tak pocieszająca duszę chrześciańską, powtarza się wielokrotnie już to w płaskorzeźbie, jak i we freskach. 'Chrystus nauczający, zmieniający wodę na wino, dalej rozmnożenie chleba i uzdrowienie chorych, słowem wszystkie momenta ewangelii, w których Zbawiciel przynosi życie, pokarm i uzdrowienie, najczęściej bywały tu przedstawiane. Ludy pogańskie zwykle oznaczone przez magów i żydów przyj mują od niego te życiodajne dary.

W ogólności charakter téj sztuki w dzieciństwie, na grobowcach poczętej i pod grozą męczeństwa się rozwijającej, nie jest bynajmniej smutny, ani ponury. Cechuje go nawet pewna swoboda, jaką na pogańskich nagrobkach spostrzegamy; tylko myśl, którą się już wyczytuje tutaj, całą stanowi różnicę.

Malowanie w katakumbach tak co do techniki, jakotéż stylu widoczne nosi znamię pochodzenia swego od pogańskiego spółczesnego malarstwa. Są to najczęściej symetrycznie po ścianach i sklepieniach malowane pojedyncze figury lub grupy połączone w jednę całość arabeskami i liniami. Środkowy główny obraz przedstawia

zwykle jakiś symbol wyrażający Chrystusa; w pobocznych kręgach lub kwadratach figury kobiece w długich szatach, w kornéj modlącej się postawie, zapewne gminy chrześciańskie. Malowidła te tworzą cały cykl allegoryj wziętych z biblii, a odnoszących się do upadku człowieka, odkupienia i życia po śmierci. Myśl zmartwychwstania towarzysząca wciąż chrześcianinowi ukazywała mu się, jako błogie rozwiązanie i zakończenie bolesnego dramatu życia. Bezustannie powtarza się ona w malowidłach katakumbowych, a wyrażoną jest zwykle przez proroka Jonasza i Łazarza wskrzeszonego. Wiele delikatnych i naiwnych rysów spostrzedz także można między temi freskami. I tak artysta chrześciański mający przedstawić historyą Zuzanny, namalował owieczkę między dwoma wilkami: nad pierwszą napisano Susanna, a nad wilkami seniores.

Myty z pogaństwa wzięte spotykają się także. Orfeusz pierwszy mędrzec poeta, założyciel towarzystwa u pogan, przedstawiał Chrystusa. Ten Orfeusz ze swą lirą pod drzewami siedzący pośród lwów i tygrysów, przypomina zwiedzającemu te pomniki, słowa Wiktora do Irydiona: „Jak Orfeusz dzikie rozpieścił zwierzęta, tak Jezus dusze milionów spoi brzmieniem żyjącego sło wa. Patrząc na tę lutnię ziemską, pojmij roje duchów pracujące nad światem i dźwięk u stóp krzyża poczęty, rozlegający się już pomiędzy narodami".

Na dnie prób i prześladowań trzeba było ukazać przed oczy wiernych obrazy, coby wzmocniły ich dusze i do zniesienia mak przygotowały. Wtedy zapewne zaczęto przedstawiać historyę Joba, jego cierpienia i poddanie się Bogu, dalej trzech młodzieńców w piecu ognistym, Daniela w lwiej pieczarze a niekiedy Faraona pochłoniętego przez morskie fale jako wieszczbę przyszłego zwycięztwa.

Zwiedzając owe sztuki pierwotnéj pomniki, wypada zauważyć, że chrześcianie nie pomyśleli nigdy o przekazaniu potomności owych scen krwawych, w których życie na ofiarę przynosili. Nigdzie nie widać śladu apoteozy męczeństwa, nigdzie obrazu, coby przedstawiał okrucień stwo pogańskich katów i bohatérską rezygnacyę ofiar nie

winnych. Myśl taka obcą widać była tym duszom prostym, może też wreszcie umysły ich w klassycznym wychowane świecie, instynktowy wstręt czuły do wystawiania cierpień i męczeństwa.

Postać Chrystusa, któraby była jego wizerunkiem a nie symbolem, zaledwie dwa razy spotyka się w katakumbach, i to nie zaraz w pierwszych wiekaah. Najświętszej Panny nigdzie nie widać, dopiero koło VI w. pojawia się Ona z Dzieciątkiem na ręku. Bóg Ojciec wcale nie był przedstawiany w ludzkiej postaci; niekiedy tylko artysta pozwolił sobie obecność Jego wyrazić przez rękę ukazującą się z obłoków.

Posągów chrześciańskich z owych czasów wcale prawie niema. Badacze dwie tylko statuy uważają za należące do téj pierwotnéj epoki. Pierwsza znana statua Św. Piotra, siedząca z wyciągniętą do błogosławieństw ręką, niczem się nie różni od spółczesnych greckich i rzymskich; to też wielu uważa ją za pogańską postać, której tylko głowę świętego dorobiono. Utrzymują, że jeden z cesarzy byzanckich kazał ją z bronzu ulać i przysłał w darze kościołowi Św. Piotra. Tam też ona dotychczas się znaj duje, a usta wiernych od tylu wieków zużyły już pocałunkami bronzową jej stopę. Druga statua z téj epoki jest marmurowa, na Watykanie widzieć ją można i przedstawia Chrystusa jako dobrego pasterza.

II.

Zmiany zaszłe pod panowaniem Konstantyna musiały stanowczy wpływ wywrzeć i na losy sztuki. Z ciasnych i zamierzchłych ciemnic występuje ona teraz wraz z tryumfującym kościołem na świat, gdzie szerokie przed nią i swobodne otwiera się pole. Wspaniałe i obszerne bazyliki oddane obrzędom chrześciańskim, pozwalają artystom na większej przestrzeni sił swych probować, zniewalają ich do szukania i stworzenia nowego religij. nego stylu, téj nowej epoce kościoła odpowiedniego. To téż symboliczne znaki i figury ustępują teraz miejsca przedstawieniom daleko wyraźniejszą pieczęć sztuki na

« PoprzedniaDalej »