Obrazy na stronie
PDF
ePub

drobniejsze wzmianki, przedstawił Swifta tłumacz jego panfletu p. n. „Skromna propozycya wyswobodzenia ubogich Irlandczyków od kłopotu z nowonarodzonemi dziećmi".

Podobne rozmiłowanie się w tak niewdzięcznym bohatérze, dowodzi albo zupełnéj nieznajomości jego biografii, albo tendencyjnego przeobrażenia puszczyka w orła. Próżna praca! Swift jest wielkim człowiekiem w Anglii, ale na stałym lądzie mało znajduje wielbicieli jako zbyt wymowne uosobienie wszystkich wad rasy anglosaksońskiej. Dzieła i czyny Swifta nad któremi unoszą się Anglicy, gdzieindziej budzą tylko podziw milczący... Francuzi dla wymogów sceny i miłosierdzia, z samolubnego dziekana zrobili wikarego z Wakefield. Nie wiem czy taki cień Swifta wyłudzi dla Irlandczyków jałmużnę, ale zdaje mi się, że nawet w najlepszéj intencyi portretów historycznych fałszować się nie godzi.

Żaden z synów Albionu więcej nie budzi wstrętu jak Jonathan Swift: łączy on w sobie szaloną dumę, ponury egoizm, zaciętą nienawiść, palące szyderstwo, nietowarzyskość: słowem, wszystkie grzechy główne swojej ojczyzny. Nie ma jednej sympatycznej żyłki w tym księdzu mizantropie. Dzieła jego kłują lub straszą; jego ży wot, był jedném pasmem szkodliwego tyraństwa, przeplatanego napadami wścieklizny.

Jak każda tyrania, tak i ta zrodziła się ze służebności. Mając lat dwadzieścia, Swift był sekretarzem Williamsa Temple; w trzydziestu, służył lordowi Berkeley. Traktowany jak lokaj na obu tych urzędach, przyszły autor Guliwera pił cierpliwie upokorzenia obiecując się pomścić sowicie.

Wybiła w końcu godzina: nastała wolność druku. Swift za pomocą swych morderczych panfletów. jak niewolnik otwierający sobie drogę sztyletem, wyzwolił się z poddaństwa. Cała Anglia patrzyła w dziennik z uwielbieniem, jak dotąd negry w „papier gadający": Swift stał się na raz potęgą. Arystokracya, duchowieństwo, ministrowie, wszystko drżało przed piórem zadającém śmiertelne rany. Były sługa pański, nadużył srodze nowéj pozycyi, odpłacił dumnym pogardą, powalił na zie

mię i zdeptał jak robaka pychę magnacką, która dała mu się we znaki.

Jednak, mimo zdolności i wpływu, Swift nie mógł dosięgnąć władzy, bo namiętność zawsze górowała w nim nad ambicyą. Nie można było zrobić biskupem sceptyka, który w Powieści Beczki" porównał sekty chrześciańskie do mniej więcej haftowanych ubiorów. Nie można także było wynieść do lordowskiej godności człowieka, który napisał w Podróży Guliwera: Szlachcic jest nędznikiem zgniłym z duszą i z ciałem, po wchłonięciu w siebie wszystkich chorób i wszystkich przywar, które przekazały mu dziesięć pokoleń rozpustników i błaznów”.

"

Ograniczony do dekanatu świętego Patryka w Dublinie, w nędzy kraju, do którego został wygnanym, znalazł nowe źródło złości.

Z rodziny angielskiej urodzony w Irlandyi, Swift przejął całą nienawiść przybranéj ojczyzny ku swojej rasie: jęczał jej głodem, podzwaniał jej kajdanami i srogie odkrywał rany. Ujarzmiona Irlandya znalazła w nim potężnego obrońcę, bo Swift miał i szlachetne namiętności: niecierpiał niesprawiedliwości, obłuda go oburzała... ale, niestety, tylko nienawidzieć umiał, kochać, nie. Bez miłości adwokatował sprawę pognębionych; znać że gardził nimi tyleż prawie co ciemiężcami.

Pragnienie sprawiedliwości płynęło u niego z wiecznego rozdrażnienia: nawet poświęcenie żółcią zaprawiał.

Tém mniej był sympatycznym, że powierzchowność szpetna odpowiadała charakterowi. Od urodzenia poróżniony z Amorem, okazywał jawną wzgardę kobietom. Wybíja ona aż nadto w jego, Liście do młodej osoby idącej za mąż." Oto w jaki sposób Swift do niej przemawia:

[ocr errors]

Masz acpanna bardzo mało czasu do pokazywania się światu młodą i ładną, a jeszcze mniej do pozostania taką w oczach męża, który nie jest głupcem. Spodziewam się, że już nie marzysz o przyjemnościach i zachwytach, które posłannictwem małżeństwa było po wszystkie czasy zakończać nagle. Twój związek, zresztą, jest interesem przezorności, bez przymieszania owéj śmiesznéj namiętnosci, istniejącej tylko w komedyach i romansach... Podobnie jak ci ludzie, którzy daleko więcej podejmują trudu do po

[ocr errors]

tępienia, niżby go potrzebowali do zbawienia duszy, tak płeć twoja, więcej się przykłada do niedorzeczności wszelkiego rodzaju, niż do tego żeby była rozsądną i użyteczną. Skoro o tém myślę, nie mogę przypuścić żebyście były istotami rodzaju ludzkiego; jesteście gatunkiem zaledwie o stopień wyższym od małpy. I to jeszcze, małpa umie zabawniejsze sztuki jak wy, do tego, jest zwierzęciem mniej kosztowném i mniej szkodliwém. Z czasem, małpa mogłaby równie dobrym być krytykiem aksamitów i atłasów, a te ozdoby równieby jéj jak wam do twarzy przypadały."

Wten sposób napisany od początku do końca ów długi list do panny inłodej. Zdawałoby się, że po takim manifeście, płeć piękna powinna była znienawidzić autora. Stało się przeciwnie! Swift wzbudził dwie miłości szalone... Jakim cudem stać się to mogło? Nader powszednim: próżność niewieścia nie zna uczucia obrzydliwości, Swift był sławnym, to dosyć.

Młoda, piękna dziewczyna, miss Waryng, wzdychała najprzód do zaszczytu zostania jego żoną. Swift chcąc ją odstraszyć, skreślił jej następujący program małżeństwa: „Czy jesteś zdolną, mościapanno, wyrzec się swoich skłonności, a wziąć moje? Nie mieć innej woli prócz mojéj? Żyć w zupełném zaparciu się siebie? Zniesieszli cierpliwie mój gniew, często niesprawiedliwy i mój humór zawsze nieznośny? Ztrzechset funtów szterlingów, potrafiszli utrzymać dom na stopie dostatniej? Potrafisz być aniołem rezygnacyi, którego nie spodziewam się spotkać na tym świecie? Jeżeli tak jest, zostań moją żoną.'

Panna Waryng cofnęła się przed wizerunkiem przyszłego szczęścia. Ale Swift nie pozbył się jeszcze natarczywości płci pięknéj. Dawna uczennica Estera Johnson przybyła za nim do Irlandyi i została jego służącą, a miss Vanhomrigh zarzucała go miłosnemi listy. Swift stary, szpetny i szyderczy jak Satyr, dozwalał się uwielbiać dwom platonicznym kochankom: jednę nazwał Stella, a drugą Vanessa, czasami składał dla nich ciężkie wierszydła.

Stella dowiedziawszy się, iż ma rywalkę, rozchorowała się z rozpaczy. Swift chcąc ją wyleczyć, ożenił się z nią, zamieściwszy w kontrakcie, że będzie tylko tytularnym

Tom I. Luty 1863.

37

mężem. Mimo to, Vanessa umarła z zazdrości, i kazała się pochować przed oknem Swifta. Stella także przepojona goryczą, nie długo przeniosła się do wieczności. Nieczuły na cierpienia dwóch tych niewiast, Swift, nie mógł znieść ich widma, pogrążony w ponurym smutku, utracił wzrok, pamięć, nareszcie dostał pomieszania zmysłów. Skończył jak sam sobie przepowiedział: „jako szczur otruty w norze."

Takim był rzeczywiście żywot i taka śmierć trybuna Irlandyi, sławnego pisarza, którego główne dzieło Podróż Guliwera ozdobiona genialnym ołówkiem, budzi na nowo wesołe śmiechy młodego pokolenia, a udramatyzowana biografia łzy wyciska w Odeonie.

Jaki człowiek, taki talent. Swift moralista nie przestaje być panflecistą. Jako taki, jest niezrównanym! Nigdy nikt z zimniejszą krwią jadowiciéj nie kąsał. Lord Bajron pragnął, żeby piękna połowa ludzkości miała tylko jedne usta, w któreby on mógł całować. Swift pragnął, żeby cała ludzkość miała jednę twarz, w którąby on mógł plunąć... We wszystkich powieściach swoich myśli tylko o tém, żeby poniżyć człowieka. Cialo jest wedle niego, maszyną do podłych funkcyj; dusza, ogniskiem przywar i szaleństw, piękność złudzeniem; religią i naukę uosabia w kuglarzu; politykę w lino-łazie; oświatę w zgrai błaznów i lotrów. Podróż Guliwera w gruncie jest smutniejszą niż podróż Danta do piekiel: Gibelin wstępuje z wiarą i nadzieją w podziemne państwa; Guliwer błądzi po świecie, bez nadziei i bez ideału: napotyka same przywary lub śmieszności powiększone sto razy; dowodzi, że ludzkość nieuleczona, że wszystko próżnością jest, lub klęską: świat przez niego odkryty, jest domem waryatów.

Wyszydzając złe, najmoralniejsze zamiary umie pokryć tak spokojném szyderstwem, że je raczej za szatańskie rady wziąć można. W najzjadliwszym panflecie wystosowanym ku przerażeniu tyranów Irlandyi, pod napisem „Skromna Propozycya," doradza ubogim Irlandezykom, żeby hodowali dzieci swoje jak cielęta lub barany, a odchowawszy, sprzedawali je na stół pański... Bezecny ten pomysł nie wychodzi jako rozpaczny sarkazm z wnętrzności obrońcy głodnego ludu, ale wypowiedziany jest

jak najspokojniej: Swift wchodzi w najdrobniejsze szczegóły, rozwodząc się nad korzyściami rzezalni dzieci. Rzekłbyś, że to dawny kaplan Molocha zostawszy protestanckim pastorem, propaguje obrządek swego dawnego boga.

Dramat odeoński przedstawiający starego dziekana w postaci Tyrsyssa szarpanego przez dwie kochanki, nie należy do najsmaczniejszych; przywykłym do bezżeństwa kapłanom nie mogą się podobać miłosne przygody księdza. Mimo to tłok bywa wielki, gdyż wiadomém jest, że pewna część dochodu z przedstawień „Dziekana SaintPatrick" idzie na irlandzkich ubogich, równie jak pewien procent ze świeżo wydanych dzieł Swifta.

Dnia 25 listopada pan Ludwik Wołowski rozpoczął kurs zimowy w amfiteatrze konserwatoryum sztuk i rzemiosł. Jestto rok dwudziesty istnienia kursu. Szanowny professor téj katedrze zawdzięcza wybór na członka dwóch zgromadzeń prawodawczych pod rządem republikańskim. Kurs Wołowskiego jest bardzo popularny: na prelekcjach jego więcej bywa wyrobników, niż na wykładach Towarzystwa politechnicznego, trudniącego się tu oświeceniem klassy roboczej. Mówiąc o prawodawstwie przemysłowém, ciągle o ekonomią polityczną potrąca, wykłada warunki pracy pracującemu, oraz opiekę, na jaką w społeczeństwie zasługuje. W tym roku p. Wołowski mówi o wystawach, czyli o popisach pracy i intelligencyi, o tém, jakie były, a jakie są dzisiaj warunki pracy wolnéj. Wolność pracy jest zwykle punktem wyjścia professora: z tego założenia snuje on naukę zawsze zrozumiałą i zbawienną dla licznie zgromadzonego około swojej katedry proletaryatu.

Ludwik Figuier wydał naukowo-bawiące dzieło pod napisem: „Ziemia przed potopem". Opisuje w niém wewnętrzny układ naszego globu, równie jak zwierzęta, które na nim przyjście człowieka poprzedziły a odbudowane zostały ze szczątków swoich przez Cuvier'a.

Dzieło to przeznaczone do rozpowszechniania we Francyi geologii, całkowicie, celowi swojemu odpowiada. Prócz tekstu zawiera dwadzieścia pięć widoków idealnych,

« PoprzedniaDalej »