Czytajmy pismo święte, tam uznamy, Ten bląd nas kiedyś zawstydzi, oskarży, Czy posiągamy do jego własności? Posąg Wenery, Marsa, Apollina Stłukłszy bałwany, aż w nich szczera glina. Zły obyczaj złodziejstwo popełnić, nie mieć go za wstyd, owszem za obrót i sztuki; a po staremu złodzieja ma tytul, kto co ukradnie. Nic mi do tego, ani mi należy, Roztrząsać czyje zdobycze z kradzieży, Przecież jak Polka na sercu boleję. Że w mej Ojczyźnie zacni a złodzieje. Odmówić człeka potrzebnego komu. Byle wygodę z niego miał w swym domu, Bogdaj przepadła takowa wizyta. Sąsiad sąsiada nawiedza, a szpiega Ma z sobą, który cały dom obiega; Z nut pojmie, jak się rozmówić z dyszkantem. Gość mieć takiego dawno sobie życzył: Szpieg to potrafi, dukat w rękę wsadzi, Pod chłopca w nocy konia podprowadzi. Sztuka psa ukraść, wyżła czy ogara, Charta, brytana, wszakże to psia para; Ale nim kradniesz, pomyśl co kosztuje Coć jest nie miło nie czyńże bliźniemu. Złodziejstwem trąci czy sztucznem, czy gładkiem; Wstyd być w regestrze, kto po cudze siąga; Tak się do spichrza, jak do psiarni wkrada. Którzy praw Bożych znać nie chcą: nie kradnij, By żadnej rzeczy cudzej nie żądano. Zważ wiele szkodzi jeden zły uczynek? Rzecz źle nabyła nie może zbogacić. Zły obyczaj i pełen niedyskrecyi w Polszcze po cudzych źle dziedzicznych polować polach, zwłaszcza w granicach tego, który sam myśliwy. I to się nazwać grzeczność nie może, Kogo myśliwskie prowadzą podróże Psa goniącego zwierza słyszał głosem. Zważ samą słuszność miły Akteonie, Jakbyś go przyjął, ktoby w twojej stronie. Podniósłbyś rogów w pysznym geniuszu. Kiedy przychodzień w gruntach jego szuka, Jakby co zgubił, posponując panem, Tłucze zwierzynę objętą parkanem. Jabym radziła, kogo chęć gorąca Myśliwym czyni, szczwać sarnę, zająca, Swoją własnością, a tak nikt nie zgrzeszy. Zły obyczaj w Polszcze, kiedy najzacniejsza dama przeląkłszy się czego, szpetne ma przysłowie, które jej stan, modestyą i manierę szpeci. Już od lat wielu moda do nas wpadła Których jeśli się od dzieciństwa uczą, Wstyd przyzwoity z swoją szkodą bruczą. I jam się kiedyś uczyła a, b, c. Lecz nie pamiętam, żeby tak dalece, Z reguł, zwyczaju odstępować miała, Wprzód k niźli a w początkach czytała. W tym wieku insza alfabetu szkoła, Damę mysz strwoży, ona: k zawoła; Chyba policzek dać dobrej manierze. Co jest ohydą każdej białogłowie; Gdy szpetne rzeczy w ustach noszą Polki. WARSZAWSKI NA R. P. 1765. Liczbę LXXVIII. potarkufzowych Kartek w fobie ZAWIERAIACY. Difcite iuftitiam MONITI, nec tem• nite Druos. W WARSZAWIE Pierwszy numer Monitora wyszedł za pozwoleniem Starszych w Warszawie w Drukarni Mitzlerowskiej roku 1765 dnia 23 marca". Numer ten był rodzajem przedmowy, wstępu. Wydawca jego ks. Franciszek Bohomolec zapowiadał: „osięgnąć zechcę w biegu pisma tego, nietylko co polepszenia się Rządów i natury onych tykać może, ale cokolwiek czerpając w źródłach moralności, nauk, obyczajności, weseląc oświecać i umysłom do rozszerzania się pole dać może“. I dotrzymał ks. Bohomolec słowa. Przez lat 19 Monitor „rozum weseląc oświecał", aż zgasł ze śmiercią swego założyciela (ks. Bohomolec zmarł 23 marca 1784 r. w 19-stą rocznicę wyjścia pierwszego Nru Monitora). Zgasł, ale pozostał w literaturze jako jeden z najciekawszych jej pomników z epoki stanisławowskiej. Ze czcią przegląda się dziś jego karty, z niezwykłem zadowoleniem widzi się ile rozumu i zdrowego rozsądku, ile miłości dobra powszechnego było w tych głowach i sercach, których Monitor był reprezentantem. Nie było prawie jednej materyi", którejby Monitor nie poruszył. Chłostał każdą wadę narodową i obyczajową. Rozumnie radził w sprawach politycznych i ustroju społecznego. Nie uchodził jego uwagi handel i przemysł, podnosił głos za miastami i mieszczanami, w obronie ludu stawał z całym zapałem, stawiał projekt oczynszowania poddanych. Możnaby z niego wybrać po całym tomie rzeczy poświęconych sprawom sądownictwa, wychowania, szkolnictwa i literatury. A we wszystkiem prawie był tak szczerze rozumny i postępowy, że jeszcze dzisiaj politykom, statystom, publicystom, pedagogom naszym, za niejedną jego złotą radą iśćby należało. Nie ulega też wątpliwości, że przygotowywał on świetnie grunt pod reformę, której wyrazem była ustawa 1791 r. Złąd znaczenie Monitora wielorakie. Ma on prawo mieć kartę nietylko w historyi piśmiennictwa, ale i w dziejach narodowych. Jako zaś źródło do historyi obyczajów jest wprost nieoceniony. I słusznie też już po roku wydawnictwa mógł ks. Bohomolec położyć z tyłu karty tytułowej (której podobiznę dajemy) czterowiersz: Narodowi zostawić swemu bardziej drogi Depozyt nie mógł nad te Monitor przestrogi. Nie zazdrości swych skarbów, owszem ta jest czysta Monitor wychodził z początku co tydzień i kosztował „pół szóstaka“. Ale już po wyjściu sześciu numerów zawiadamiał wydawca, że „Monitor dwa razy w tydzień wychodzić będzie we śrzodę y w Niedzielę“. Każdy numer składał się z 4 kartek w formacie nieco większym niż dzisiejsza 16-ka. Rodzaj druku stosował się do rozmiarów rękopisu: jeżeli zwykły druk nie mógł objąć całości manuskryptu, to koniec |