Obrazy na stronie
PDF
ePub

Tyś to jest, co do złości łączący odwagę,
„Tak znaczną mej godności uczynił zniewagę?

I jeszcze po tej zbrodni śmiesz mi włazić w oczy!
Zaraz ja cię!"
Wnet kniemu z impetem przyskoczy.
Strwożył się tym zamachem pan Grzegórz zmieszany,
Umyka się, by tyłem gdzie przypadł do ściany,

I takie gdy z szybkością wciąż czyni cofanie,
Trafiło się, że stanął przy księgarzu Janie.
Dopadł go ksiądz pleban, lecz nim doń przyskoczył,
Tak go rznął Brewiarzem, że aż się potoczył.
Zmieszany przywitaniem takiem organista,

Z łatwości, co pod ręką mógł ją mieć, korzysta:
A pewną plebanowi chcąc gotować zgubę,
Oburącz porwał w gniewie swym Ateny grube 1),
Cisnął je, i tak mocno w głowę go uderzył,
Że ciosem zagłuszony mój ksiądz ziemię zmierzył.
Na krzyk jego bolesny, na wrzask i lamenta,
Porzuciła ornaty i mszę zgraja święta;
A małe uchyliwszy w zakrystyi drzwiczki,
Śpieszno biegła na miejsce stoczonej potyczki.
Zaraz się organisty przyjaciele zbiegli,
Skoro na placu księży gromadę postrzegli;
Wielka się między nimi zatem bitwa wszczyna:
Temu oczy podbija zwycięzka Janina 2)
Ten ogłuszony upadł i ledwie nie kona,
Wziąwszy w łeb tłumaczeniem Rozmów Focyona 3).
Najpierw altaryście zgruchotano kości

Zbawiennym, Tylkowskiego, Stolikiem Mądrości.

1) Nowe Ateny, Ks. Chmielowskiego. Książka pełna omyłek geograficznych, bajecznych opisów, fałszywych wiadomości.

2) Janina zwycięzkich tryumfów, albo życie Jana III. przez Kazimierza Rubinkowskiego.

3) Rozmowy Focyona, przez L'Abbé de Mably, po francusku napisane, a przez Ks. Chrościkowskiego niemiłosiernie tłumaczone.

I tobie podproboszczu zadał cios niezmierny
Koloander kochany Leonildzie wierny ').

Wieleż to ksiąg pierwszy raz z pyłu wydobytych,
Do bitwy tak zażartej było tam ukrytych?
Jan ma Wiankiem Różanym srodze nos podbity,
Tego zranil Do Nieba Gościniec ukryty.

Darmo księgarz troskliwy nie rad takim gościom,
Tym się pragnie opierać gotyckim wściekłościom,
Ledwie na ich zażartość i księgi wystarczą.
Bartek podproboszczego zwalił Królestw Tarczą 2);
Ten chociaż ciosem takim mocno był dotknięty,
Rzucił nań, lubo słabo, ubogie Natręty 3).
Niewiele szkodzić mogła Bartkowi broń krucha,
Chociaż śmiały tłustego nie umykał brzucha;
Ale go jeden z tyłu z najbardziej zawziętych,
Ksiądz kommendarz dojechał Żywotami Świętych;
Lecz on, lubo stłuczony, wyszedł złąd z honorem.
Powaliwszy obydwu ciężkim Rymów Zbiorem 1).
Szwank dwu zacnych rycerzów pomieszał pralata.
Więc sam już miłosnego schylił Fortunata 5).
I ostatnie do kupy zgromadzając siły,
Między oczy Janowi cisnął romans miły.
Mgłą mu grubą do razu zaszły oba oczy,
Skrzepła krew już mu zwolna po żyłach się toczy,
Słowem: po strasznych nudach i ziewaniu ciężkiem,
Wywrócił się i zasnął twardo w błocie grzęzkiem.

1) Koloander wiernej Leonildzie przyjaźni dotrzymujący, przy różnych nienawiści, wojennych awanturach i przypadkach.

2) Tarcza Królów i Królestw, pobożność gruntowna codziennemi zabawami wzmacniająca się; 1773 w Warszawie.

3) Natręty, komedya Bielawskiego.

4) Zbiór Rymów przez Załuskiego.
5) Fortunat, romans nudny.

Przypadł śpiącemu Bartek szybko na ratunek.
W przyzwoity porządnie opatrzon rynsztunek.
A mszcząc się na pralacie, porwał Banialuke 1).
I nią mu fryzowaną wysadził perukę.

Spadła, a ksiądz ukazał z pod niej łeb tak goly.
Że się w niebie zdziwili święci i anioły,

A w jasne i glansowne wpatrując się ciemię.
Mniemali, że się słońce przeniosło na ziemię.
Bardziej tem rozgniewany prałat i rozżarty,
Widząc się tak haniebnie z swych ozdób obdarty.
Radby był na hultaja sprowadził pioruny;
Chciał mu ze ba swą ręką pozrywać kołtuny.
Bez uwagi czy siły wystarczać mu będą,
Rzucił się nań nakrywszy giowę rewerendą.
Cofnął się baczny na dwa kroki Bartosz w stronę.
I oburącz mu w piersi cisnął Magiellone 2),
A sam zaś do wrodzonej powracając broni.
Z pięścią się począł krzątać koło księżej skroni.
I byłby pleban nie chcąc legł tam męczennikiem.
Gdyby bolesnym jego obudzony krzykiem.
Co po rannej gdzieć blisko odpoczywał pracy,
Nie przypadł mu na pomoc ojciec Bonifacy.

Pieśń szósta.

Rodzona siostro śmierci, wojno zapalczywa! Prawo zbójców, których świat rycerzmi nazywa. Zbrodniarko z skamieniałych wnętrzności spłodzona. Wieleś ludzi do swego zagarnęła lona.

Jużem mniemał, że nasz świat opuściwszy stary.
W nowymeś przedsięwzięła wybierać ofiary,

1) Banialuka, dawna bardzo historya romansowa. 2) Historya całkiem podobna Banialuce.

I na Amerykanach wolnych i cnotliwych
Szłaś próbować dzielności twoich razów mściwych.
Ale się z dawnem rozstać nie możesz łożyskiem,
Lubem widzę każdy kraj dla ciebie siedliskiem,
W najspokojniejszy kącik codzień twoje zbrodnie,
Najzjadliwszej niezgody zanoszą pochodnie;
Żaden od cię niewolny, kiedy pleban cichy
Doznał nawet jak są twe niebezpieczne sztychy.
Onby dotychczas pewnie pod stolarzem leżał.
By mu nie był na pomoc Bernardyn przybieżal,
Bernardyn młody, żywy, rubaszny i śmiały,
Wart być pomiędzy dzielne liczon generały 1),
Choć znużony, ksiądz jednak przy takiej pomocy,
Byłby do później bitwę mógł przeciągnąć nocy,
Gdyby, co niecierpliwie już w kościele siedział,
Pan podstoli o tej się bitwie nie dowiedział,
A zawsze służyć swemu bliźniemu gotowy,
Nie wstrzymał zajuszonych mocą swej wymowy.
-Stójcie! rzecze, jaka w was zażartość uparta!
Boga się bójcie, gdy się nie lękacie czarta.

[ocr errors]

O co idzie? zkąd kłótnia? jaka jej przyczyna?

„Jak ją chcecie zakończyć i kto ją z was wszczyna?
„Można znaleść sposoby, co was mogą zgodzić,
„Dajcie się tylko, proszę, trochę ułagodzić.
„Niechajże się rozsądek w waszej głowie mieści,
„Rzecz mi całą powiedzcie w niewielkiej słów treści“.
Zaraz chciał organista ułatwić pytanie,

Ale mu odpowiedzieć pleban nie dał na nie,

I sam zaczął; ale mu przerwał organista.

Rzecz widzę, rzekł podstoli, jest to oczywista,

1) Nie pomiędzy generałów-majorów lub lejtnantów, ale pomiędzy bernardyńskimi czyni go pomieszczenia godnym.

KSIĘGI HUMORU POLSKIEGO. T. 1.

20

Że będąc rozgniewani, i w tem zamieszaniu,
Memu nie uczynicie zadosyć pytaniu.

Lecz każdy niech na moment nienawiść zagrzebie; A tymczasem proszę was na obiad do siebie. Po dobrej sztuce mięsa i klarownem winie, „Łatwiej w was zapalezy wość zapewne przeminie. „Dopiero po obiedzie zasiadłszy do zgody, „Starać się będziem wszystkie ułatwić przeszkody". Choć srodze rozgniewani byli i zawzięci, Przyrzekli to mocnemi przyczyny ujęci. Podstoli ich do swojej powsadzał karety,

A stangret siekąc konie w osedniowe grzbiety,
Wlókł się, i choć we wrotach dwa razy zawadził,
Przed dworem ich po krótkiej podróży wysadził.
Po pierwszych przywitaniach, co prędzej z apteczki
Po kieliszku cukrowej wniesiono wódeczki;
Każdy wypił swój wydział, imość dobrodzika
Toruńskiego w zakąskę przyniosła piernika.
Lecz że tak prędko obiad nie mógł być gotowy,
Wszedł znowu na stół likier wyborny, pestkowy,
Likier przedni, lecz to w tym domu nie nowina,
Bo go sama swą ręką pędzi podstolina.
Dwojaką wódką mając rozegrzane głowy,
Polityczne z ochotą zaczęli rozmowy,

I każdy z nich powiedział co do samej treści,
Jakie miał ze stolicy najpóźniejsze wieści.
Jeden twierdził, że wojna nieochybnie będzie,
Że do tego gotowość już jest znaczna wszędzie,
I pozawczoraj oczy to widziały nasze,
Jak sobie dwa dragony ostrzyły pałasze.
Rozszerzył się gazeciarz, i pochwał nie skąpi
Nad tym, że niezawodnie lepszy rząd nastąpi,
I takoż jest nadzieja tego oczywista,
Bo o tem napisano arkuszy ze trzysta;

« PoprzedniaDalej »