Obrazy na stronie
PDF
ePub

dam, że i najlepszej rzeczy nie trzeba szukać przez rzecz niegodziwą.

Pijakiewicz. Ach źle mnie! głowy nie czuję! oj! oj! Otóż

[blocks in formation]

Pijakiewicz (widząc ich z plastrami śmieje się). Cha, cha, cha! Oj głowa! cha, cha. Patrz W. M. Pan!

Lykaczewski. W. M. Panu śmiech, a nam źle.
Pijakiewicz. Cha, cha, cha! oj!

Ebryacki. Strasznie mię głowa boli. Już więcej nigdy pić nie będę.

Iwroński. Ja ledwo żyję. Niech kaci wezmą to pijaństwo. Ślub uczyniłem już się niem nie bawić.

Lusztykiewicz. I ja ślubuję, że więcej nigdy pić nie będę, choćby mi zginąć przyszło.

Pijakiewicz. Cha, cha, cha, kontent jestem, że nie sam jeden choruję.

Łykaczewski. Ktokolwiek mię odtąd będzie do picia przymuszał, będę go miał za nieprzyjaciela.

Pijakiewicz. Nie wiem jak W. M. Panowie: ale co ja cale już pić nie mogę. Upewniam, że odtąd żadnego trunku gorącego ani skosztuję. Dziś na miejscu mojem proszę za gospodarza Imé Pana Rostropskiego.

Rostropski. Proszę mię uwolnić od tego. Wiesz W. M. Pan, że ja nie pijam.

Ebryacki. Ja nie pozwalam, wolno się gniewać.

Pijakiewicz. To nie może być, żebyście W. M. Panowie mieli być na sucho w moim domu. Mci Panie Ebryacki, W. M. Pana proszę za gospodarza.

Ebryacki. Kogo? mnie? Przepraszam. Żebyś mię W. M. Pan zabił, to już pić więcej nigdy nie będę. Niech Imé Pan Łykaczewski...

Łykaczewski. Wolno mię będzie nazwać ostatnim, jeśli odtąd choć kieliszek jakiego trunku wypiję. Słaby jestem okrutnie.

Pijakiewicz. Oj głowa, oj!

Rostropski. Napijcie się W. M. Panowie herbaty.

Łykaczewski. Ja jej nigdy nie pijam.

Lusztykiewicz. I ja cierpieć jej nie mogę.

Pijakiewicz. To wódeczki po razu napijmy się.

Łykaczewski. Na to zgoda, bo mam wielkie pragnienie.
Ebryacki. I ja pomogę kompanii, bom słaby.

Iwroński. Co ja, to nie będę pil.

Ebryacki. Można mówić, żeśmy sobie lepsko wczora

podpili.

wódki.

Pijakiewicz. Cha, cha, cha. Bachusewicz hej! daj sam

Lusztykiewicz. Ja nie pamiętam, żebym był kiedy pijany jak wczora!

Pijakiewicz. Cha, cha, cha! Oj głowa! śmiać się nawet

nie mogę.

Iwroński. U Imci Dobrodzieja zawsze tak. Darmo to mówić. Nigdzie tak gości nie przyjmują jak tu. Jeszcze złąd żaden trzeźwy nie wyjechał.

Pijakiewicz. Cha, cha, cha! Oj.

Sorbecki (do Rostropskiego). Umknę ja złąd, żeby mnie nie przymuszano do picia wódki (odchodzi).

[merged small][merged small][ocr errors][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small]

Pijakiewicz. Nalej. Podobno i ja się napiję.
Łykaczewski. Życzę. Będziesz W. M. Pan zdrowszy.
Pijakiewicz. Do W. M. Pana.

Łykaczewski. Czekam z miłej ręki W. M. Pana.

Pijakiewicz. Trzebaż to pić usiadszy, żeby wódka do głowy nie poszła (siada i pije). Patrz W. M. Pan, jak gładko wypiłem.

Łykaczewski. Upewniam, że i ja nie zawiodę.

Pijakiewicz. Nalej. Proszę W. M. Pana.

Łykaczewski. Przyjmuję. Do W. M. Pana Mei Panie Ebryacki. To i ja usiędę za pozwoleniem W. M. Pana. Pijakiewicz. I owszem. Siedząc zdrowiej pić wódkę, bo w nogi idzie nie do głowy.

Łykaczewski (wypiwszy pociąga się). Odżyłem! ach zdrowo, zdrowo! Nalej proszę Mci Panie Ebryacki.

Ebryacki. Oto to to nasza matuchna! Mei Panie Lusztykiewicz do W. M. Pana.

Lusztykiewicz. Usiądź W. M. Pan.

Ebryacki. Ja stojąc będę pił, żeby mi poszła do głowy i wypędziła z niej ból, który mię trapi (wypiwszy). Główna wódka! Nalej. Oddaję W. M. Panu

Lusztykiewicz. A ja do kogo mam pić? Jegomość Pan Iwroński nie chce.

Iwroński. Ha! wypiję i ja dla kompanii.

Lusztykiewicz (siada). Więc do W. M. Pana! (pije) ale też przedziwna wódka! Proszę.

Iwroński. Mei Panie Rostropski do W. M. Pana.
Rostropski. Wiesz W. M. Pan, że nie pijam.

Pijakiewicz. Napij się i W. M. Pan.

Ebryacki. Musisz W. M. Pan dla kompanii.

Rostropski. Przepraszam.

Łykaczewski. Za cóż my tak nieszczęśliwi?

Rostropski. Cóż to za nieszczęście dla W. M. Panów, że ja nie piję!

Pijakiewicz. Dajmy pokój Jegomości. Jam świadek, że nie pija. Bachusewicz, daj pierników na zakąskę.

Bachusewicz. Oto są Mospanie.

Pijakiewicz. Proszę Mci Panowie (zakęsują). Ale co W. M. Pan masz na głowie Mci Panie Łykaczewski.

Łykaczewski. Musiałem się gdzie wczora uderzyć, sam nie pamiętam.

Pijakiewicz. Cha, cha, cha.

Łykaczewski. Ale i Imé Pan Iwroński ma piękne pod oczyma znaki, cha, cha, cha.

Iwroński. Prawda: ale i ja nie pamiętam cale skąd się to wzięło (śmieją się wszyscy).

Ebryacki. Cha, cha, cha! I mnie się dostało. Nie wiem. jakim sposobem.

Rostropski. Są to skutki zbytniego napoju.

Ebryacki. Prawda. Ale też już więcej nigdy się nie upiję.
Łykaczewski. I ja upewniam.

Lusztykiewicz. Mnie żaden do tego nie namówi. Ale ta wódka prawdziwie jest wyśmienita. Już jestem trzeźwiejszy. Ebryacki. 1 mnie siły powracają.

Pijakiewicz. Ej Mci Panowie, napijmy się raz jeszcze.

Iwroński. Dość już tego.

Łykaczewski. To się i napijmy. Bis repetita placent.

Pijakiewicz. Toś mi grzeczny. Daj wódki.

Iuroński. Kiedy tak, to i ja się dam namówić.
Ebryacki. I ja kompanii nie odstąpię. (piją znowu).

SCENA IX.

Ciż sami, Pijakiewiczowa.

Łykaczewska.

Ebryacka.

Magdalena.

Pijakiewiczowa. I my się do kompanii spieszmy. Cóż to?

Cha, cha, cha. Zkąd te plastry?

Łykaczewska. Cha, cha, cha! Jak pięknie Ichmć wyglądają po wczorajszym, cha, cha.

Lusztykiewicz. Są to sztuki batalji wczorajszej z węgrzynem. Ebryacka. I mój ma piękne znaki! Wszakem mówiła. że pijaństwo nigdy do dobrego nie przyprowadzi.

Ebryacki. Dla kompanii wszystko trzeba wytrzymać. Pijakiewiczowa. Ja nie wiem: jak to W. M. Panowie pić możecie? co z tego za profit?

Pijakiewicz. Jak pić możemy? zaraz pokażę. Bachusewicz, daj jeszcze wódki.

Iwroński. Nie ma zgody. Dość już tego.

Pijakiewicz. Wszak to trina medicina.

Pijakiewiczowa. Nie pozwalam. Będziecie znowu chorowali (odbiera flasze).

Ebryacka. Pojąć nie mogę, jak to ludzie pić mogą wódkę. Ja jej cierpieć nie mogę.

Łykaczewska. Ja nie mogę znieść nawet zapachu jej. Pijakiewiczowa. Mnie mdłości biorą, kiedy ją poczuję. Pijakiewicz. A mnie zdrowo i wesoło, kiedy jej chłysnę. Daj W. M. Pani flaszę.

Pijakiewiczowa. Nie dam mówię, już W. M. Panowie dwa razy piliście, dość tego.

Pijakiewicz. Kiedy nam tę flaszę odebrano, znajdziemy drugą. Proszę z sobą Mci Panowie. Mam ja jeszcze lepszą wódkę.

Łykaczewski. Zgoda. Idźmy.

Ebryacki. Służemy W. M. Panu.

Pijakiewiczowa. Ale pamiętajcie W. M. Panowie na to, że zdrowie dobrowolnie psujecie. Mci Panie Rostropski przynajmniej W. M. Pan nie odstępuj Ich Mościów, bo oni i dziesięć razy będą pili.

Rostropski. Właśnie mnie w tem posłuchają.

Pijakiewiczowa. Jednakże W. M. Pan możesz odradzać.

Idź W. M. Pan za nimi.

« PoprzedniaDalej »