Obrazy na stronie
PDF
ePub

leżał, jął na małpę szczekać o onę poduszkę, na co Kalimach patrząc rozśmiał się serdecznie mówiąc: „Miły Boże! jeszczem żyw, a już się o puściznę ') wadzą". Od którego czasu jęło 2) mu się zaraz poprawiać. Nie śmiesznać to facecya, ale się też godzi czasem niestatek statkiem przeplatać.

Zawsze do zdrowia dobrego,

Trzeba serca wesołego.

Dwaj złodzieje jako księdzu pedogrę zleczyli.

Dwaj złodzieje przyszli do jednej wsi, aby co worem, jako ono mówią, zabili; uwijają się to tam to sam, chcąc co obaczyć na swą stronę. Wypatrzy jeden kupę włoskich orzechów u jednego sołtysa, których snadnie dojść mógł. Drugi zaś na oborze u kmiecia barany i owce tłuste widział. Zmówili się który czego miał pilnować; tylko im o to szło, na któreby się miejsce zniść mieli, pokupiwszy w nocy one rzeczy bez pieniędzy. Zgodzili się na to, iż kto pierwej czego dostanie, ten tego w kośnicy u kościoła niechaj czeka. W onej wsi był pleban chory na nogi, pedogrę miewał zdawna, nie mając przy sobie tylko dwu młodzieńców, co mu posługowali, a gdzie trzeba na stołku nosili. Gdy się zmierzchło dobrze, poszli złodzieje swojego pilnować; ten co na orzechy godził, niedługo się zabawiał, skoro się tam w domu uciszyło, zarazem je w wór pobrał pomału i wlazł z nimi do kośnice, by go kto nie ujrzał, a iż się jego towarzysz przydłuży około baranów zabawiał, on co orzechy pokradł, gryzł je w kośnicy siedząc. Trafiło się, iż światło księdzu zgasło, a siarki wtenczas w domu nie było, musiał posłać do lampy do kościoła po ogień, a do kościoła było mimo kośnicę chodzić. Sługa idąc po ogień słyszawszy a w kośnicy orzechy łuskają, mniemając by to dyabel broil, co wskok do domu uciekł bez

1) Spuściznę. 2) Zaczęło.

ognia. Ksiądz się gniewa, że przez ognia przyszedł, sługa przyczynę powiadał, owo posłał obu. Idą a obiema drży pod kolany, ku kośnicy przychodząc łoskot on usłyszał. uciekli obadwa bez światła. Księdzu także powiedzą. Ksiądz złajawszy je, każe się sam na stołku nieść aże do kośnice. Niosą księdza. Gdy było blisko kośnice, złodziej on mniemając, by to towarzysz jego barana niósł, zawoła: „Poczkaj trochę, pomogęć dźwigać". Młokoskowie oni mniemając, że im dyabeł chciał pomódz nosić księdza, postawiwszy go, oba uciekli... A złodziej ku oknu leżąc (bez gruchotania kości być nie mogło), wejrzy z kośnice, poszeptem pytając: „bracie, a tłusty czy nie?" Ksiądz to słysząc z postrachu zapomniał pedogry, porwie się jako szalony z stołka, do domu uciekł. Złodziej mniemając. by to przed nim towarzysz uciekał, chcąc mu się z baranem skryć, bieżał za nim wołając: „Słuchaj. moja go tam połowica". A ksiądz zamknąwszy się w domu rzecze: masz dyable żadnej połowice we mnie twej". Złodziej bacząc, że się omylił, nie chciał z księdzem rokować, potkał się z towarzyszem, któremu onę komedyą swoję powiedział. Nie stękał ksiądz od tych czas na pedogrę. Zły strach a pewnie:

Nie bywa tam chacha,

Kto padnie na stracha.

O żydzie, co czekał ogolenia brody.

.Nie

Jeden oszust winien był żydowi sto złotych; aby mu ich nie płacić, chronił się zawsze przed nim. Raz go żyd wyszpiegował u balwierza, i do urzędu go pozwał. Rzecze oszust żydowi: „Miły żydzie usprawiedliwięć się, tylko mi ślubuj przed panem balwierzem, że mi tych pieniędzy czekać będziesz, aż mi brodę ogoli".

Żyd zapłaty się spodziewając, skoroby brodę ogolił, ślubował mu czekać ich, póki mu brody nie ogoli. Nasz dobry pan to usłyszawszy, rzecze balwierzowi: „Stój, nie gól dalej.

Dobrze mnie z tą brodą, chociaj tak do połowice ogolona. gdyż sto złotych w mieszku zostanie". Oddawszy grosz balwierzowi, odszedł. A żyd chodząc za nim woła: „Adonaj pieniądze daj". Oszust rzecze: „Milcz żydzie, wszakeś mi ich obiecał czekać, mam świadka na to". A wykuglował się mu tak oną brodą. Nie miej z żydy sprawy! Pamiętaj na on rytm: Już temu biéda, kto prosi żyda.

Na księdzów łakomych.

Spowiedał się jeden oszust przed księdzem, o którym wiedział, iż był gospodarzem wielkim. Tam z nabożeństwem wielkim powiedział mu: „Miły ojcze, niedawnego czasu wielką sztukę złota znalazłem, a iże mi to Bóg dal, nie chcę tego na swój pożytek obrócić; jeśli się kto do tego nie ozwie, tedy je oddaję do kościoła na Bożą chwałę, tylko mi daj co tak na strawę, cobym się mógł do domu wystrawować". Pyta ksiądz gdzie to złoto ma? Wymie z kabzy brelę jak kokosze jaje. Uradował się ksiądz onemu złotu, wymie z wacka 1) dwie parze czerwonych złotych, i da mu, obiecując mu, że to miał na potrzebę kościelną obrócić. Poszedł on oberwipołeć wziąwszy czerwone złote, a ksiądz zaraze z brełą do złotnika, pytać wieleby ono złoto ważyło. Wezmie złotnik w rękę, ciężko na lamparcie probuje, a ono ołów napoły z cyną pozłocono. Żal było księdzu, że tak drogo ołowiem się był jął kupczyć, ale temu nie miał co rzec. Na ścianie możesz napisać: Kogo się łakomstwo imie, Nogę taki wnet podwinie.

Fortel gościnny.

Do gościnnego domu przyszedł jeden, pyta jeśliby co miała gospodyni gotowego jeść. Powie, że jest pod polewkę

1) Z woreczka na pieniądze.

mięso. Każe go sobie dać sztukę. Gospodyni tak mu kościstą dała, że na niej mało mięsa było. Gość to widząc, jako nie dudek, w zanadrza ręce włożył, gospodynią zawoła: prosi jej by mu pokrajała, bo mu ręce barzo zmarzły. Gospodyni mniemając żeby prawda, wziąwszy nóż, krajać chce, ano same kości, przeto po inną bieżała do kuchniej. Gdy przyniosła, gość rzecze: „Już ja tę skraję, pani gospodyni, rozgrzały mi się już ręce, bo ta sztuka mięsa miękczejsza jest na mój nóż". Tak ci, mnich niemowny, kot niełowny, źle się miewają. Przeto jeden dobrze radzi:

Miej się na pieczy,

Mów o swej rzeczy.

O złodzieju co wlazł między łotry.

Na Kazimierzu do kościoła Bożego Ciała zakradł się cygan w nocy, jął wytrychem do zakrystjej odmykać. Zakrystyan co tam spał usłyszawszy ono skrobotanie około drzwi, do klasztora dal mnichom znać, że się złodziej do zakrystjej dobywa. Mniszy wstaną, do zakrystjej hurmem bieżą. On złodziej szeptanie usłyszawszy, odbiegł wytrycha we drzwiach, a iz kościół był dobrze zamkniony, nie mogąc z kościoła tak prędko uciec, zdjął z siebie suknią, i ułożył pod jedną ławkę, a sam stanął w koszuli między łotry jako sam figura przy ścienie z drzewa rzezana, jako Pana Chrystusa żydowie na śmierć wiodą. Mniszy szukają wszędy po kościele, nie mogą nic znaleść, drzwi oglądają kościelne, widząc, że z kościoła nie uciekł, będzie tego szukania godzina abo trzy, aż jeden z nich pojźrzy z trafunku 1) na one lotry, a ono ich trzech. Zawoła mnichów: fratres, fratres sam, rychlo sam 2). Mniszy rozumiejąc, by cygana znalazł, przybieżą, pytają gdzie jest cygan. Mnich rzecze: „Powiedźcie mi, bom ja nie czytał w Pas

1) Przypadkiem. 2) Chodźcie tu.

KSIĘGI HUMORU POLSKIEGO. T. 1.

10

sjej, wiele lotrów wiedziono z Chrystusem na śmierć?" Mniszy go zfukają, „daj pokój teraz temu, a szukaj złodzieja". Mnich rzecze: „Trzeba mi tego fratres, pojźrzycie jedno na lotry, co ich żydowie prowadzą, że ich trzej stoi, a jam tylko o dwu na kazaniu słyszał". Obaczywszy mniszy łotra. ściągną go na dół: „sam do nas cyganie, jeszcze tobie żydowie szubienicę nie nagotowali, ale masz gotową za Kazimierzem“. Gdy go wiedziono, taki sobie nagrobek napisać kazał:

I figiel żaden nie zbawi,

Kto się niecnotą rad bawi.

Fortel na złą żonę.

Miał jeden złą a swarliwą żonę, tak iż chociaj robil, chociaj nie robil, bez przestanku mu jako psu lajała, a on im ją więcej o ono lajanie bil, tym więcej ona uporniejsza była. Widząc, że mało na dębowe słowa dbała, z inszej beczki począł. Ile mu kroć jęła łajać, on nic nie dbał, ale wziąwszy piszczałkę, chociej grać nie umiał, piskał w nie, a nim mu ona więcej lajała, tym on więcej jej piskał, naostatek żona od wielkich jadów ), jęła tańcować, a piszczałkę mu z rąk wydarła. On jej wziąwszy piszczałkę z ręku, jakoby tego nie widząc, jął piskać, a żona z domu lając poszła. Nazajutrz, gdy mu zaś łajać poczęła, z kalety 2) piszczałkę wyjąwszy, jął też piskać tak długo, aż go żona poczęła prosić: „O mój miły mężu, jużże w tę piszczałkę nie piszcz, łajać ci nigdy nie będę“. Złego jako możesz tak używaj; podobno to prawda :

Zły tam kiermasz bywa,

Gdzie żona swarliwa.

1) Od wielkiej złości.

2) Z kieszeni.

« PoprzedniaDalej »