Obrazy na stronie
PDF
ePub

biskup kujawski Zebrzydowski ), kapelana zjadłego księdza, któremu był wrzód nieco nakaził gęby, iż była oparzysta (zaogniona); i trafiło się że ksiądz biskup, w rozmowie (jako on jest barzo ludzki) pytał kapelana: Księże Wysocki, cóż wam to było w usta? Pan Lakiński który tuż stał, za księdza Wysockiego odpowiedział: Bańki mu tu stawiano na niej M. księże, złe słowa wyciągając. W radzie takież raz, gdy posłowie ziemscy przywodząc pany koronne ku miłości Rzeczypospolitej, wspomnieli Scypiona, jakim był miłośnikiem dobra pospolitego, pan Gołogórski, kasztelan halicki, powiedział: Jeśli taki był Scypio, jakiego ja mam w somsiedztwie 2), tedy się dyabłu godził, bo mnie mój barzo szczypie. I wierzę, że i tamtego rzymskiego od szczypania Scypionem było nazwano. Powiedział też niedawno jeden ksiądz przed dwiema, a jam trzeci nadsłuchiwał, jako się ktoś (osoby nie mianował) przed nim w te słowa spowiedał: „Ja, prawi, znam to, żem jest grzeszny, ale poszczę rad i rad przebóg daję, i w kościele często bywam i kazania rad słucham i inne rzeczy czynię, czego nie każdy czyni chrześcianin". Słysząc to jeden z onych dwu rzekł: Ba, to, prawi śmieszna spowiedź była, co miał na się skarżyć, to się chwalił; a drugi zasie na to powiedział: i owszem, prawi, spowiedał się tych rzeczy jako złych, rozumiejąc, iż bardzo grzeszył, kiedy je czynił. Przyszło mi tu też na myśl, jako w on czas, kiedy się jeden z naszych frasował na roztrucharza 3), że zbytnie drogo żołnierzowi zacenił konia, powiedając, iż szkapa nierzkąc, prawi, za tak wielkie pieniądze, ale za kopę nie stoi, bo to ma w sobie, że się

1) Jedrzej, uczeń Erazma Roterdamczyka, uczony, wymowny, umarł w r. 1564, mając lat 64.

2) Jeden z włoskiej rodziny Scipionów przybył z Boną do Polski, gdzie się ożenił z Anną Dusińską Rudominówną (Niesiecki). Zapewne o nim ta anegdota, bo synowie jego jeszcze byli małoletni w chwili, gdy „Dworzanin“ wyszedł z druku (1566).

3) Handlarza koni.

z dobytą bronią nie da nazrzeć,

powiedziałeś W. M. panie Bojanowski: Jeślić koń ma tę cnotę w sobie, dziwuję się, że

go za tysiąc złotych nie ceni '). Do tegoż też i oto to należy: Hetman kiedyś objeżdżając wojsko, przyjechał nad bród nad podobieństwo głęboki i niechcąc się zgoła ważyć przejechać go, rzekł do trębacza: Przejedź. A trębacz zjąwszy czapkę, z wielką ucziwością powiedział: Racz W. M. przejechać, miłościwy panie“. Owa. w rzeczy tak rozumiał, że go pan hetman czci onem przejechaniem.

99

Mało nie podobne do tego jest i takie zatrefnowanie, kiedy owo kto słowa tylko szczere rozumieć chce, a nie rzecz którą one słowa znaczą. Jako niemiec jeden w Rzymie, potkawszy preceptora swego późno w wieczór, na imię Filipa Beroalda, rzekł mu: Domine Magister, Deus det vobis bonum sero 2). A Boroaldus zaraz odpowiedział: Tibi malum cito 3).Na biesiedzie też jednej. byli pospołu z drugimi czystymi ludźmi, dwa panowie Tarłowie, Stanisław i Mikołaj, chorąży przemyski ), jeden dobry żołnierz, jedno z jakiemiś domowemi niedostatki, prze które żony mu się pojąć nie godziło, a drugi uczony i wymowny. Owa przy dobrej myśli, kiedy sobie pan Mikołaj podpil, a ktoś do niego niemałą pełną wypić chciał, rzekł onemu: „Zaprawdę mój panie, nie mogę więcej pić, bo już nie mam hławy jako on tak zwykł mawiać, gdy troszkę przebierze. Pani Kochanowska, sędzina sędomierska, stateczna pani i barzo trefna, tam będąc, powiedała: „Jakom żywa od jednej matki, różniejszych synów nie widziała“. Do tego

1) Gra słów; nazrzeć się znaczyło zarówno najeść się, jak przyjrzeć się, obejrzeć.

[blocks in formation]

2) Chciał powiedzieć: Panie nauczycielu, niech ci Bog da dobry wie

a powiedział przez niewiadomość: Niech ci Bóg zsyła dobre nie

3) A tobie złe prędko.

4) Stanisław, chwalony męstwa: Mikołaj, mąż uczony i wymowny. zwano go Hłowa, że dobrą miał głowę. Niesiecki.

i oto to przynależy: W Łęczycy na rokach, miał starosta jeden, którego mianować nie chcę, dwu sług swych, którzy tego pilnowali, tuż przy woźnym stojąc, aby pana ich u sądu nie zdano (nie zasądzono). Tak, że gdy przyszła tego to starosty akeya (sprawa), zawołał woźny: Szlachetny panie (i mianował go) stawaj do prawa; a sługa jeden z onych dwu, chcąc pana wyżej podnieść rzekł do woźnego: Nie szlachetny masz mówić, ale urodzony. A woźny znowu: Nie szlachetny, ale urodzony panie, stawaj! Drugi sługa zasię oburzył się na woźnego i rzekł: Nie urodzony, bodaj cię zabito, ale wielmożny. Dopiero woźny doprawił: Nie szlachetny, ani urodzony, ale wielmożny panie starosto, bywaj do prawa!

Takowym tedy trefnościom ludzie się radzi bardzo śmieją, iż tu już człowiek inną rzecz słyszy, a nie tę, której czekał; jakoż z przyrodzenia każdemu z nas, omyłka własna jest luba i nie może być nieśmieszno, kiedy widzimy, że nas oszukało nasze mniemanie. Przypatrz się temu każdy, jeśli owo nie trefnie, kiedy trafi kosa na kamień? Jako jednemu utratnemu, rzekł silny lichwiarz. A kiedyż ty wżdy utracać przestaniesz? A ten odpowiedział: Wtenczas, prawi, kiedy ty nieprzystojnie nabywać. - A iż (jako się pierwej powiedziało) zkądkolwiek wyniknie uszczknienie, stądże też ważne słowa ku chlubie wyniść mogą, przeto dla uszczknienia i dla pochwalenia, foremny to sposób jest zatrefnowania, kiedy człowiek przyznawszy ono i potwierdziwszy, co kto powiedział, inaczej wyłoży, niż on rozumiał, kto rzekł. Jako jeden chwaląc białogłowę z obyczajów, z dobroci, z enoty, nakoniec z cudności, kiedy ona tej ostatniej chwały nie przyjmując rzekła: Prze Pana Boga około cudności nie racz W. M. nie mówić; bociem ja już stara. Odpowiedział: Jeszcześ mi się W. M. tem nie zganiła, bo to żeś W. M. stara, przywiedzie mię k' temu, że W. M. aniołom równą czynić będę, które Bóg najdawniej stworzył, a przedsię są najcudniejszemi.

...Nienajgorzej i to padnie, kiedy kto ku przyczynieniu

abo ujęciu komu, to powie, co ani kąska ku prawdzie niepodobno. Jak pan Maik o jednym powiedał: Tak się, prawi zda sobie być wielkim, iż kiedy w kościół świętego Stanisława na zamku wchodzi, schyla się zawżdy, aby głową o zasklepienie nad wroty nie uderzył. Tenże też powieda o jednym małym, iż widział raz kiedy go kania porwała miasto kurczęcia i nie prędzej go puściła, aż na nię długo wołać musiano. A Zębocki nieboszczyk snać powiedział o jednym skępcu, który nie chcąc na ten czas zboża przedać, kiedy było drogie, nadziewając się jeszcze więtszej drogości, gdy obaczył, że co dalej to barziej na dół zstępuje, z desperacyi obiesił się; gdzie na ten czas sługa jego niedaleko będąc, a słysząc niezwykły kołat w komorze, werwał się tam i pana już wiszącego odcial. Nierychlo potem on nędznik, kiedy przyszedł k' sobie, chciał koniecznie, żeby mu sługa powróz zapłacił, powiedając, iż jeśliś ty mnie chciał od śmierci wrócić, mogłeś to uczynić, powroza nie psując...

[graphic][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small][merged small]

Terazbyś ze mną zigrywać się chciała,
Kiedyś niebogo! sobie podstarzała.

Daj pokój, prze Bóg! sama baczysz snadnie,
Że nic po cierniu, kiedy róża spadnie.

« PoprzedniaDalej »