Obrazy na stronie
PDF
ePub

Nie.

Może jakim szczęśliwym przypadkiem

Po nieboszce małżonce wziął majętność spadkiem?

[ocr errors]

I to nie. To zapewne, pieniając zuchwale, Wygrał w ziemstwie fortunę albo w trybunale ?

I to nie. Może, żeby zbiorów przysposobil,

Wynalazł alchymistę, co mu złoto robił?

Nie. Skądże ta szkatuła, co niosą na drągach?

Zgadnij. Nie wiem; skąd przecie? - Znał się na szelągach.
-
Cóż stąd? Oto stąd wszystko. - Pewnie bił w mennicy?
Ale nie, wszak jej niemasz w całej okolicy.

Ale proszę,

To. Nie to. Bądź cierpliwym, albo nic nie powiem;
Słucham, już będę milczał, niech się tylko dowiem.
Wszak w groszu trzy szelągi ? - Cóż stąd?
Wszak w groszu trzy szelągi? — W trojaku trzy grosze.
Ale nie, nie to mówię, zamilknę, albowiem
Kto mi nie da dokończyć, ja mu nic nie powiem.

Już milczę. - Więc zaczynam. Nie każdy bogatym
Urodził się, lecz szczęście nie zawisło na tym;
Owszem, według mnie, zawzdy szczęśliwsi są tacy,
Których nie los zbogacił, ale skutek pracy.
Ten, co jechał do Lwowa na saniach lubianych,
Ażeby dostał zysku bogactw pożądanych,
Zbyt je drogo zapłacił. Na co sobie szkodzić?

Na co zbiory, jeżeli nie mają dogodzić?

Dla nas są, nie my dla nich. Niech dogodzą miernie.
Ten, co żądze w zapędach rozpuszcza niezmiernie,
Światem się nie nasyci, jak ów, który stękał,
Że nie stało narodów, któreby ponękał.

Mówmy więc, o czym pierwsze mówienie się wszczęło.
Zostać panem, największe, prawda, to jest dzieło.

20 nieboszce] niebożce R,; wziął majętność] zyskał sumy R1. 23 (I to) [Ale] R1. 24 alchymistę] alchimistę R, D; robił] zrobił S1 R D. 25 Skądże] Skądzże R1. 26 przecie] przecię D. 29 cierpliwym] cierpliwy S S R D. 35 Już] Ja R1. 37 zawzdy] zawżdy S, zawdy R, D. 47 czym] czém D.

[merged small][merged small][merged small][merged small][ocr errors][subsumed][merged small]

-

Cnota teraz za złotem. Tak i przedtym było.
50 Ale nie, nie tak złoto, jak teraz, mamiło.
Cokolwiek bądź, powtarzam, com mówił, a zatym
Poznaj się na szelągach, a będziesz bogatym.

Z małych się rzeczy wielkie sklecają i wznoszą;
Z szelągów się, nie złota, ubodzy panoszą.
55 Nim się skleci z odrobin małych pieniądz złoty,
Nad miedzią zastanowić trzeba się nam póty,
Póki ten lichy kruszec srebru nie wyrówna.
Od srebra aż do złota praca niewymowna,
Pierwsze kroki najcięższe. Skoro złoto błyśnie,
60 Do kruszca wybornego podlejszy się ciśnie,
Łatwo już reszta idzie. Tak początek mały
Z pracą, czuciem, staraniem, rośnie w kapitały.
Trzeba więc czcić szelągi; nieznaczne wydatki,
Potoczne ujścia, te są utraty zadatki.

65 Zbierał Piotr, z arend żydów przenosił i zsadzał:
Ten ciemiężył poddanych, ten w percepcie zdradzał.
Niedbały na rozkazy ścisłe jegomości,

Wziął pięćdziesiąt gumienny, sto plag podstarości.
Nieustannie powtarzał, co rano przykazał,

70 Codzień nowe rozkazy i pisał i mazał.
Do gumien, obór, stodół, porozsyłał sługi,
Chodził rano i wieczór, gdzie orały pługi.
Jedne zyski wyprosił, a drugie wyfukał;
Zwiózł wcześnie, przedał dobrze i kupca oszukał.
75 Rok się skończył, perceptę gdy z ekspensą liczył,
Poszedł handel z intratą i jeszcze pożyczył.

To pewnie były zbytki?

Źle jadł, źle się nosił.

49 za] ze S; przedtym] przedtém D. 51 Cokolwiekbądź] Cóżkolwiekbądź R1. Po 52 w R1 wyraz: Z małych jako przenośnik na k. 21. 53 rzeczy wielkie sklecają] wielkie rzeczy R1, sklejają D. 54 nie złota] nie z złota R1 D. 56 Na(m)d R1; się nam] nam się D. 58 niewymowna] niewymówna S. 60 wy(t) bornego R1. 64 zadatki na datki R.. 65 arend] ared R1 S1 S, S S S R ̧ D; zsadzał] zasadzał S. 66 ciemięży?] ciemiężył S. 71 sługi] z sługi R1. 72 wieczór] w wieczór D.

80

85

[ocr errors]
[ocr errors]

Pewnie w święta ?
Może jejmość?

[ocr errors]

I to nie, w dom gości nie prosił.
Ta zawzdy siedziała nad przędzą,

Przy niej kapłuny tuczą i pieczenie wędzą.

Cóż tę stratę przyniosło? - Szelągi i grosze.

Nie znał się na nich, dawał, upuszczał potrosze,
Zrobiły się z nich złote, tynfy i talary:

[ocr errors]

I tak za male fraszki, za drobne towary
Wyszła suma; a ten, co poddanych uciskał,
Pracując, stracił jeszcze, zamiast coby zyskał.
Nie tak czynił pan Michał. Jakże ?
Ale proszę,
Proszę mi nie przeszkadzać. Znal pan Michal grosze,
Znał szelągi. Któż nie zna? - Ale nie, nie znacie;
Nie jest to znać, kto małej nie zabiega stracie.
Pan Michal, nim dał szeląg, pierwej się zatrzymał,
Obejźrzał go dwa razy, a chociaż się zżymał,

Choć już rękę wyciągnął, nazad w kieszeń schował:
Został szeląg z drugiemi, w grosz się porachował,
Przyszło więcej, woreczek coraz się dał spory,
Aż nakoniec z woreczka zrobiły się wory.

Pierwszy szeląg schowany, co się w grosz pomnożył,

Ten grunt milionowej fortuny założył.

Złoto się samo strzeże, miedź wstrzymać należy,

Czerwony złoty siedzi, ale szeląg bieży:

Trzeba go mieć na oku, a gdy zbieg uciecze,

[blocks in formation]

Zwracać nazad, bo drugich za sobą wywlecze.
Tak mówił nasz pan Michał, co krocie rachował.

Nic też nie jadł. - Jadł dobrze, sobie nie żałował,

Żył uczciwie, wygodnie, chociaż nie wspaniale;
Lepsze miał wino w kubku, niż drugi w krysztale,
Tuczniejszy jego kapłon, niż pańskie bażanty.

78 I to] Ale R1. 79 Ta zawzdy] Ale nie R1, zawżdy S, zawdy R, D. 80 kapluny tuczą] tuczą kapłony R1, kapłony R, D; pieczenie] pieniądze R.. 83 tynfy] tymfy R1. 86 Pracując] Pracował R1; zamiast] w zamiast R1. S R. 92 Obejźrzał] Obejrzał R, D; chociaż] chociaź S1. 106 krysztale] krzysztale R, S, ktysztale S1.

91 nim] niż S

96 Aż] Aź S.

Wydawał on, gdzie trzeba, ale nie na fanty,

Nie na fraszki, co z wierzchu szklnią się, wewnątrz puste, 110 Nie na zbytki kosztowne lub modną rozpustę;

115

Brał rzeczy, jak brać trzeba, i cenił istotą;
Znał on, co jest pozłota, znał, co szczere złoto.
Tym sposobem zgromadził, wspomógł się i użył,
Godzien szczęścia, bo na nie gruntownie zasłużył.
Nad nasz polor prostotę ja dawną przenoszę;
Niegdyś za naszych ojców rachowano grosze,
Trzymały się też lepiej. Szły w liczbie na kopy;
Bogatsze były pany, majętniejsze chłopy.
Teraz modniejszą jakąś przywdzialiśmy cnotę,
120 Rachujem na talary, na czerwone złote;
Niemasz ich też, a jeźli niekiedy zabrzęczą,
Napłaczą się poddani pierwej i najęczą.
Wstydziemy się szelągów, złota trzosy nosim,
Cóż po tym, kiedy z lichwą ledwo je uprosim?
125 Albo, czyniąc bezwstydną zyskowi ofiarę,
Przedajemy za złoto ojczyznę i wiarę.

Zły to handel, o bracia! nikt na nim nie zyska;
Choć ostatnia potrzeba gnębi i przyciska,
Lepiej być i żebrakiem, ale żebrać z cnotą,

130 Niż siebie i kraj wieczną okrywać sromotą.

135

Zbytek nas w to wprowadził, z nim duma urosła:
Ta z kraju krwawą pracę poddanych wyniosła,
Ta panów ogołaca, ta poddanych gnębi,

Ta naród w przepaścistej klęsk zanurza głębi.

Chcieć być, czym być nie możem, duma to jest podła, Chcemy bogactw, wróćmy się do dawnego źrzódła; Niechaj się każdy zbytków niepotrzebnych strzeże;

108 Wy(Dawał) Dawał R1; trzeba] potrzeba R1. 109 z wierzchu szklnią z wierzchą sklnią R1, sklnią S, śklnią D. 111 istot(e)a R.. 112 szcz(r)ere R1; szczere] szczére S. 119 modniejszą] mocniejszą S1 S. R. 121 jeźli] jeśli D. 124 po tym] po tém D. 127 nikt] nicht R1. 133 g(k)nębi R1. 134 głębi] gnębi S S S S R. 135 czym być nie możem] czym nie można R,, czém być nie można D. 136 źrzódła] źródła R1 D.

Nie szpeci wstrzemięźliwość i proste odzieże.
Lepszy szeląg z intraty, chociaż jest miedziany,
Niż pieniądz złoto-stemplny, ale pożyczany.
Takiemi się ojcowie nie obciążywali,

Po szelągu, po groszu oni rachowali,
I mieli co rachować. My z pozoru drodzy,
Choć tysiące rachujem, przecieśmy ubodzy.

Satyra VI.
Pijaństwo.

[ocr errors]

Skąd idziesz? - Ledwo chodzę. Słabyś? I jak jeszcze, Wszak wiesz, że się ja nigdy zbytecznie nie pieszczę, Ale mi zbyt dokucza ból głowy okrutny.

Pewnieś wczoraj był wesół, dlategoś dziś smutny. Przejdzie ból, powiedzże mi, proszę, jak to było?

Po smacznym, mówią, kąsku i wodę pić miło.

Oj, niemiło, mój bracie! bogdaj z tym przysłowiem Przepadł, co go wymyślił, jak było, opowiem.

Upiłem się onegdaj dla imienin żony,

Nie żal mi tego było. Dzień ten obchodzony
Musiał być uroczyście. Dobrego sąsiada
Nieźle czasem podpoić, jejmość była rada,
Wina mieliśmy dosyć, a że dobre było,
Cieszyliśmy się pięknie i nieźle się piło:
Trwała uczta do świtu. W południe się budzę,

138 wstrzemięźliwość] wstrzemieźliwość R1 S R D. cieśmy] przecięśmy D. Po 144 w R1 144.

144 prze

Satyra VI. Pijaństwo. Tekst podług S, s. 54-60; odmiany podług R1 k. 18-19', S, s. 54-60, S, s. 54-60, S, s. 54-60, S, s. 5662, R. s. 89-92, D s. 135-139. Tytuł: Pijaństwo S S S S S R D, w R1: Satyra.

31

2 Wszak [Wiesz] że R1. 4 dlategoś] dlategoć R, D, dlategoż S1 S, R.. 5 powiedzże mi, proszę] powiedźże S1 S1 S, R,, ale, proszę, powiedź † R1. 7 bogdaj z tym] bodaj S S Rg, tém D. 8 Przepadł] zginął R1; wymyślił, jak] wymyślił; chcesz? jak † R1. 12 Nieźle] Nieźle S; podpoić] podpić S.. 13 Wina (było dostatkiem) [mi(al)eliśmy dosyć] R1. 14 pięknie] (Trwała uczta do świtu) [Cieszyliśmy się wspołem] R1.

140

10

15

« PoprzedniaDalej »