Obrazy na stronie
PDF
ePub

Lubo nie jest właściwie poezją, postanowiliśmy nie znajdując indziej stosowniejszego miejsca, przytoczyć tu w tłómaczeniu Napis łaciński na medaljonie ze złotéj blachy z wizerunkiem Władysława Hermana, który nosił na piersiach syn jego Bolesław Krzywousty. Były to przestrogi ojcowskie w tém brzmieniu:

Mowa twoja wprzód nim z ust wyjdzie, patrz aby była przyzwoitą i uczową; ojciec bowiem ją słyszy. Uczynki twoje niechaj mają woń sprawiedliwości i prawdy, bo ojciec je widzi.

Niech wszystkie drogi królewskie sprawiedliwoscią się rządzą.

Cokolwiek myślisz lub czynisz, bądź mądrym szanując obecnego Boga i Rodzica.

Na cześć zwycięztw Bolesława Krzywoustego (mówi Gallus) składano u nas piosnki. Parę takich piosnek dochował tenże Gallus w łacińskiém tłómaczeniu. Tu wiarogodność polskiego ich pochodzenia nie zdaje się wątpliwą. W jednéj z nich, która może jest zbiorem przysłów przełożonych przez Gallusa na Leoniny, tak porównywa z powodu wojen Pomorskich męztwo dawnych Polaków z owoczesnymi, oddając wyższość nowym czasom.

,,Dawniej przynoszono za łup wojenny ryby ,,solone i cuchłe, dzisiaj synowie przynoszą je ,,drgające i świeże. Ojcowie nasi brali miasta, dzieci nie lękają się burz i fal morskich; oj,,cowie polowali na jelenie i dziki, synowie po,,lują na potwory morskie i biorą skarby morza. Nie brak poezji tym porównaniom.

Gdy Zbigniew brat Bolesława Krzywoustego podburzył na Polskę Henryka V., Słowianie będący w wojsku cesarskiém, śpiewali piosnkę na cześć Bolesława Krzywoustego, któréj nadaremnie Cesarz im zabraniał. Gallus zasłyszał ją od starych Polaków i zacho

wał w swojej kronice przełożywszy na język łaciński. Postarajmy się odtworzyć ją z łaciny:

,,Boleslaue! Boleslaue! Dux gloriosissime!
Bolesławie! Bolesławie! o chwalebny panie!
Jakże bacznie, jak gorliwie bronisz twoją ziemię.
Czy to we dnie, czy w nocy, czy to we świtanie,
Twoje oko na nas czuwa i samo nie zdrzemie,
Gdy sądzimy, że cię marnie trupem już położym,
Ty nas dzierżysz jak w więzieniu w twéj potężnéj
sile.

Taki bojak godzien rządzić całym światem Bożym,
Który garstką umie zwalczyć nieprzyjaciół tyle.
Chociaż Cesarz wszystkie wojska na ciebie uzbroi,
Ciebie jednak nie powstrzyma prawica niczyja.
Królowanie i Cesarstwo takiemu przystoi,
Kto zastępy maluczkiemi wielkie siły zbija.
Jako niegdyś z Pomorszczyzną, tak się z nami sprawi,
Naszą dumę upokorzy i zuchwalstwo skarci.
I po wrogach pokonanych swój tryumf odprawi,
I wypędzi nas z ojczyzny-bo jesteśmy warci.
On wojuje z poganami, jako niebios plaga,
A my walczym z Chrześcijany, bo nam za nic wiara,
Ztąd mu zawsze do zwycięztwa Pan Bóg dopomaga,
Na nas pomści się za zbrodnię i słusznie pokara.'

Pośrednią, jak się wyraża Lesław Łukaszewicz, jest naszą własnością pieśń albo Słowo o półku Igora, napisana w języku białoruskim przez bezimiennego w końcu XII w. Nabyliśmy ją na naszą narodową własność, dzięki pięknemu przekładowi P. Aug. Bielowskiego. Poemat ten ma na celu wyprawę Igora Światosławowicza książęcia Siewiersko-Nowogrodzkiego na Połowieckich Tatarów w r. 1185., jego zwycięztwo, potém klęskę, nakoniec ucieczkę z niewoli. Jak silno, rzewno i naiwnie śpiewak nieznany wylał swoje rapsody, trudno określić inaczej, jak porównaniem ich do bajaú natchnionych boskiego prostaka Homera. Przytaczamy parę z tego poematu ustępów.

I. BÓJ.

(tłómaczenie Cypryana Godebskiego).

,,Światło krwawe, dniowego blask okrywa gońca,
Chmury ciągną od morza na Rossyjskie słońca,
Dnia jasność zasępiają okropne pomroki,
Błysk ognisto błękitny krzyżuje obłoki.
Chmura z chmurą się ściera, grom po gromie wali,
Burza pędzi od brzegów Donu i Kojali.
Tam lotných grad pocisków zasępi powietrze,
Miecz rossyjski na hełmach Połowców się zetrze,
I nurty błękitnego zarumieni Donu.

Już Rossyjczyk pomijał ziemię Szelemonu,
Zaszumiał ród Stryboga od morskiego brzegu;
Drży ziemia i zmęczony strumyk ustał w biegu.
Słupy wznoszą się kurzu, chorągwie szeleszczą,
Po twardych zbrojach włócznie hartowane trzeszczą,
Od morza Donu zewsząd Połowiec zuchwały,
Na lud mężny Igora gradem sypie strzały,
Mężny rycerz na wszystkie postrach niesie strony.
Ale widząc swój obóz na wkół otoczony,
Pomimo zwycięzkiego Połowców okrzyku,
Walecznych Rossyanów utrzymuje w szyku.
A gdy tym od natarcia siły już niestarczy,
Słonią swój obóz murem z purpurowych tarczy.
O mężny Wszewołodzie! tyś na straży czele,
Twój miecz pohańczą kością brzegi Donu ściele.
Napróżno nieprzyjaciel w hart ufa pancerzy,
Stal pęka, głowy lecą, gdzie twa ręka zmierzy.
Nie uważasz na blizny i na wiek twój młody,
Na świetne przeznaczenie ni na blask urody.
Zapominasz o złotym po twym ojcu tronie,
I o czułych pieszczotach na Glebowny łonie.

2. ŻAL JAROSŁAWNY MAŁŻONKI IGORA.
(tłómaczenie Augustyna Bielowskiego).

,,Głos Jarosławny słychać-(rankiem w Maju, Kukułka takiém kukaniem się żali):

„Polecę mówi-ku brzegom Dunaju,
,,Bobrowy rękaw umoczę w Kojali,
,,Otrę krew księciu 'i rany niedawne
,,Na skrzepłém ciele

Słychać Jarosławnę

Z wieżyc Putywla, tak płacze zaraniem:
,,O wietrze! wietrze! czemu silném wianiem
,,Chanowi w pomoc idą skrzydła twoje?
,,Czém miotasz strzały na lube mi woje?
,,Małoż ci jeszcze po gór bujać szczycie
,,I chwiać korable po morza błękicie?

[ocr errors]

Czemuż wesele rozwiałeś mi dawne? Z wieżyc Putywla słychać Jarosławnę: ,,O Dnieprze sławą ciekący po ziemi! ,,Skałyś Połowców przedarł prądy swemi. ,,Tyś Swiatosława korablów gromadę ,,Niósł na Kobiaka-wróć mi mego Ładę, Z Putywla wieżyc płacze Jarosławna: ,,O słońce trzykroć promienne i ciepłe, ,,Ożywiasz martwe, budzisz twory skrzepłe, "Za cóż z twych szlaków po podniebnym sklepie, ,,Na lube woje ciskasz żar nieczuły?

Jeszcze mamy z czasów Łokietka pieśń o Albercie wójcie krakowskim, która niewątpliwie była polską, lecz ją kronikarze przełożyli na język łaciński. Téj pieśni dało początek następne zdarzenie: kiedy Władysław Łokietek objął prawem spadku Wielkopolskę, mieszczanie sprzyjający Niemcom zbuntowali się w Poznaniu, a w roku 1311 i w Krakowie. Podburzył ich tameczny wójt rodem Niemiec a imieniem Albert, zdoławszy wciągnąć do spisu Muskatę biskupa krakowskiego. Łokietek bunty poskromił, Alberta zaś osadził w więzieniu:

Oto jest ta pieśń w naszém spolszczeniu, z zachowaniem miary oryginału:

[merged small][merged small][merged small][ocr errors]

Jam ich wspierał w każdym względzie, Jam ich bronił na urzędzie

I przed Majestatem.

Król, czy baron, czy wielmoże,
Na méj radzie na wyborze,

Polegał zwyczajnie.

I książęta i panowie,
Powierzali mojej głowie,
Najważniejsze tajnie.

Sprawowałem zupy solne,
Miałem miasta, wsi okolne,

Których sam nie zliczę;
Miałem zamki jak książęce,

« PoprzedniaDalej »