Obrazy na stronie
PDF
ePub

zwyczajów nie nakręcała. Zbory sądownicze zwały się u nas wiece, u Winulskich i Ruskich Słowian nosiły nazwę mytnicy i konny. Takie tylko prawodawstwo zastał w Polsce Mieczysław I, prawodawstwo żywo obecne każdego pamięci, lubo nigdzie piórem nieujęte.

Z chrześcijaństwem weszły do Polski prawa kanoniczne, które obowiązywały w rzeczach duchownych i w stosunkach władzy świeckiej z kościelną-duchowieństwo rządziło się nadto prawem rzymskiém. Czuli panujący jak nieocenione posługi oddało chrześcijaństwo politycznemu bytowi Polski, przeto potężnie udzielali opiekę duchowieństwu lubo niezbyt sympatyzowanemu w narodzie. Widzimy, że Mieczysław I dozwolił księżom pobierać dziesięcinę z narodu, stosownie do praw kanonicznych i na zasadach przyjętych na Frankfurtskim soborze; że Bolesław Chrobry przydał kapłanom obrońców prawnych i sam jako patron księżego stanu, bronił spraw kościelnych; że dalsi Piastowie hojnie udzielali duchowieństwu prerogatyw i przywilejów. Duchowieństwo z Włoch, Francji i Czech przybyłe, wniosło do Polski zwyczaje i prawa chrześcijańskie, spoiło je z miejscowemi, które tym sposobem przenaturzone, w znacznej części musiały upaść.

Obaczmy teraz, jakie u nas były zwyczaje prawne za Piastów, wprzód nim je zapisano w kodeksa.

Majątek był własnością całej rodziny pod rządem głowy, którą był ojciec, syn starszy, lub jeden z blizkich a poważnych krewnych. W takim składzie pojęć, nie było wyobrażenia o zapisach lub darowiznach komu obcemu, ani o testamentach. Syn, potém córka, byli następcami dóbr ojczystych. Niewolno było przedawać majątku rodowego, bez zezwolenia monarchy i spadkobierców. Gdy właściciel majątku odumierał bezdzietny, dobra jego zwały się puścizną i przechodziły na skarb

Monarszy, chociażby zmarły zostawił synowców lub innych krewnych linji bocznej. Majątek nie rodowy, lecz nabyty lub otrzymany z daru, można było odkazać dalszym krewnym lub komu obcemu. Wszelako, jak wszędzie prawie tak i tutaj, możniejsi wyłamywali się z pod prawa, sami Piastowie stróże ustaw krajowych, pisali testamenta dowolnie, przekazując po sobie panowanie nad krajem, według owoczesnych tak dziedzicznym, jak wszelki ziemny majątek. Wzorem panujących, magnaci poczęli zapisywać swe dobra komu się podobało, aż na koniec za Kazimierza W., wyjednali zniesienie puścizn po bezpotomnym na rzecz panującego. Takowe puścizny oddawano już dalszym krewnym, na prawie dziedziczném. Przyjęty był w Polsce obyczaj przyjmowania obcych do synowstwa lub herbu z zastrzeżeniem, czyli takowa afiliacja pociąga za sobą lub nie, prawo do następstwa majątku.

Za grunta, szlachta i panowie służyli rycersko dla obrony kraju i ten ich obowiązek nazywał się prawem włodziczem (jus militare). Prawo to obejmowało wszystkich posiadaczów ziemskich szlachtę i nie szlachtę. Stan duchowny wolny był od tego obowiązku, wyjąwszy wszakże dobra osobiste duchownych. Magnaci umieli zasłonić się przywilejami. Mieczysław II nałożył na możnych opłaty i daniny; te były upadły, wskrzesił je Władysław II, lubo w ogólności powiedzieć można, że klassa uprzywilejowana nie zawsze i w małej liczbie ponosiła ciężary publiczne. Za to gmin wysługiwał się i opłacał sowito, pełnił robocizny, stawał na wojnę, dawał podatki i dziesięciny i podlegał rozmaitym przygodnym poborom. Oto jest szereg tych ostatnich jak je wylicza Wiszniewski: Stróża, osyp zbożowy na utrzymanie siły zbrojnéj; Poradlne, podatek 12 srebrnych groszy z każdego łanu; Pomocne, tłoki do gruntu; Stan

obowiązek utrzymywania panującego kiedy przez właściwy powiat przejeżdżał, (to później w podatek stały zamieniono); Przewód, obowiązek stawienia koni w pewnych punktach (dzisiejsze poczty); Psiarskie, powinność karmienia psów książęcych. Biedny kmiotek! ze wszystkiego co posiadał winien był oddać daninę: nie mógł się żenić nieopłaciwszy Pojemszczyzny i Narazu, na drogach pobierano od niego Grobelne i Mostne, w miastach odzierano za Targowe, opłacał się od domu, placu, wieprza, konia, i t. d. Kto wie czy podatek nazwany Bobito, (którego Wiszniewski znalazłszy w jednym dyplomacie wyrozumieć nie mógł), nie był opłatą należną od kmiotka siepaczom, którzy go chłostali (bo bito).

Prawo kryminalne-ów straszny ale opiekuńczy duch bezpieczeństwa i całości społecznéj, było u nas okrutne i srogie. Dzikie tradycje kar za występki, zostały jeszcze snadź z pogańskiego żywota. Rzecz jasna, że człowiek z natury tak bardzo pochopny do złego, tylko bijącemi w oczy przykładami sprawiedliwości, może się od niego przerazić. Nie było kluczów, coby strzegły własności; nie było wydoskonalonéj broni, coby czuwała nad życiem i honorem słabszéj jednostki; nie było świętej wiary, coby wyrobiła ducha miłości towarzyskiej;-prawo musiało to wszystko zastąpić i dać rękojmię bezpieczeństwa. To prawo musiało koniecznie być srogiem w czasach przedchrześcijańskich. Potém, pomimo wiary świętej a z nią łagodniejszego ducha społeczności, nie prędko przyszło do złagodzenia srogich zwyczajów, bo samowładni Piastowie i ich barony w ostrém prawodawstwie znajdując li wyborny oręż do trzymania ludu w podległości, sami jeszcze tworzyli okrutne kary. I oto co nam pozostało ze zwyczajów, nigdzie niezapisanych prawa kryminalnego.

Kradzież, zabójstwo, cudzołożstwo, karały się śmiercią poprzedzoną ucięciem członków lub innego rodzaju męczarniami. Skrzywdzony lub jego rodzina, mieli prawo dochodzić swéj krzywdy, mogli się odwołać do służącej sobie pomsty zakonu, nastawać na śmierć winowajcy, uzyskiwać od niego opłatę głowszczyzny, zmuszać do obrzędu pokory, a niejednokrotnie sami sobie domierzać sprawiedliwość. Szpiegi, posłańcy książąt, nazwani służebnice (od Mieczysława starego), śledzili winnych, dostawiali do sądu, nieraz z potwarczém oskarżeniem. Był w tém powód, bo za pomniejsze winy nakładano pieniężne kary, za większe oprócz innego ukarania winowajcy, majątek jego stawał się własnością panującego. Za ujęcie lub zabicie zabłąkanego zwierza za osadzenie wolnego lub cudzego człowieka na swoim gruncie, karano siedmadziestą; kto się niemiał czém opłacić, szedł do kopalni lub więzienia. Za inne występki przebijano ręce, ucinano uszy, wydzierano oczy, morzono głodem, piętnowano rozpaloném żelazem, wieszano na szubienicy; tylko za śmierć niewolnika lub, kmiecia, można się było okupić i to nie rodzinie zabitego, lecz jego panu.

Ale wkrótce święty wpływ chrześcijaństwa i praw kanonicznych, błogo począł oddziaływać na barbarzyństwo i despotyzm. Znika z prawodawstwa kara śmierci i wyradzają się wyobrażenia kar honorowych. Pozbawienie czci (infamia), wygnanie z`kraju (banitio) i wyjęcie z pod opieki prawa, zostały najsroższemi karami, ' za zdrady i rozboje. Piękny choć szorstki obrzęd odszczekiwania z pod ławy, przerażał potwarców i uwłoczycielów cudzej sławy,―obrzęd pokory i proszenia krewnych o odpuszczenie za niedobrowolne zabójstwo, ma piękną cechę chrześcijańskiej pokuty. Zresztą Kościół Boży otwierał swe podwoje i udzielał nietykalność

schronienia dla winowajcy ściganego przez sprawiedliwość ludzką, albo często przez samą przemoc panującego i magnatów. Pojedynki sądowe i wyroki boskie, rozstrzygały w sprawach wątpliwych. Powstawały głowszczyzny i nawiązki za zabójstwo szlachcica, skartabellata i kmiecia, opłata za zranienie i uderzenie podawała środki do zgody. Od wszystkiego można się było wykupić sowitemi grzywnami osóbno stronie, osóbno sędziom pobierającym opłaty prawne i nieprawne, głośno i potajemnie. Ten zwrót naszego prawodawstwa jeżeli pociesza z jednéj strony, że wpływ wiary ś. miał swoje postępy, z drugiej gorzko zasmuca widok narodu spodlającego się pod rządem złych despotów, którym głównie szło o pieniądze. Łagodniały stopniowo zasady prawa polskiego, ujęto katusze, zaprowadzono jednostajniejszy porządek i umiarkowanie w karach, ale samo stawanie u sądu przerażało klienta. W Polsce podzielonéj między synów Krzywoustego, namnożyło się urzędów i urzędników, urosła liczba sądów, prawności i nieprawości. W każdej dzielnicy sądzili monarchowie: trzymał swe sądy wojewoda, inne kasztelan i sędzia z ramienia kasztelana, dalej sądził prokurator, kanclerz, podkanclerzowie, sądził baron dziedziczny mający na to przywilej, sądził biskup i opat lub ich namiestnicy. Bóg raczy wiedzieć jak tam szła święta sprawiedliwość: nie chcemy ze straszliwych barw jakiemi kreślą kronikarze sądy za Mieczysława Starego, wnioskować o innych Piastach, ale przytoczyć znowu musimy szereg poborów sądowych, które dawniej nazywano koce.

Odwiecznie sądy pobierały od stron czestne albo pamiętne, które potém do 13 grzywien podniesiono; opłatę siedmiudziesiąt czyli 14 grzywien niegdyś za obrazę majestatu i świętokradztwo pobieraną, rozciągnięto te

« PoprzedniaDalej »