Obrazy na stronie
PDF
ePub

Boże mój w Tobie ufającego.
Racz mi być mój panie miłościwy,

Ktobie wołam zawżdy pókim żywy." itd.

Był podobno cały psałterz przełożony wierszem przez Reja, upodobany za czasów autora (wydany 1555 r.), a który następnie ustąpił miejsca udatniejszemu tłumaczeniu Kochanowskiego. Ten szanowny zabytek za dni naszych zaginął. Pomimo współczesnych świadectw, Wiszniewski wątpi czy Rej mógł przełożyć wszystkie psalmy Dawida, słabo umiejąc po łacinie. Jest przecież poważne za nim świadectwo. Jeszcze przed rokiem 1838 miał się znajdować egzemplarz tego dzieła, ze znanych jedyny w bibliotece gimnazyum Toruńskiego, gdzie jak upewnia widział go Józef Łukaszewicz, a gdzie zwiedzając tę bibliotekę W. A. Maciejowski w r. 1844 już go nie znalazł.

Daléj idą pieśni nabożne Reja pisane dla Kancjonałów luterańskich w Polsce, jako to: Pyeśń o prawém bóstwie syna Bożego, Heynał świta na ranne powstanie, Podobyeństwo żywota człowieka krześciyańskiego, Alleluya, Kryste dnyu nassey swyatlości. (Christe qui lux es et Dies), częścią oryginalne częścią tłumaczone z łacińskiego. Przytoczmy tu Heynał, jako najpiękniejszy z pieśni Reja, a uczuciem porannéj modły do Boga, godzien stanąć obok ślicznéj Karpińskiego piosnki: „Kiedy ranne wstają zorze."

Hymn ten ułożony jest akrostrychem, który (od drugiej strofy) z początkowych liter tworzy imię i nazwisko autora.

(Pisownia dzisiejsza.)

Hejnał, świta już dzień biały,
Każdy człowiek wierze stały,

Powstań do pańskiej chwały.

Możny Boże wszéj radości,
Rozmnożycielu światłości,
Oświeć nasze ciemności.
Jużci ona noc minęła,

Co po wszem świecie słynęła,
Już z twej łaski zginęła.
Którąś był w raju ustawił,

Co był pierwszy człowiek sprawił,
By każdy w ciemnościach był.
Otóż przyszedł Syn twój miły,
I przejednał nam te winy,
Abyśmy tam niebyli.
Łaskawieś nas k sobie przyjął,

Z tych ciemności wiecznych wyjął,
Aby zadny nie zginął,

A jemuś nas w opiekę dał,
Aby czart nami nie władał,
Gdyż już moc jego poznał.
Jedno nam tę noc zostawił,
Coś nędznemu człeku sprawił,
Aby swéj prace ulżył.
Raczysz nas iz téj przeżegnać,
A przyszły dzień szczęśliwy dać,
Gdyż nam czas ze snu powstać.
Ej nasza wierna światłości!
Już oświeć nasze ciemności
A przyjmij k'sobie w radości
I daj nam szęsne powstanie,
A z swéj łaski przeżegnanie
Na twej chwały wyznanie.

Następném dziełem Reja jest Zwyerzyniec, w którym rozmaitych stanów ludzi, zwierząt i ptaków kształty, przypadki i obyczaje są właśnie wypisane. Są to bajki i powieści w ośmiowierszach, gdzie mówi o monarchach i znakomitych ludziach w Polsce, o powinnościach stanów i t. d. „Dzieło to, mówi Wojcicki, ważne dla polskich starożytności, w którém charakteryzuje najznamienitsze rodziny owoczesne, począwszy

od Bony królowéj." Do tego wierszowanego dzieła, dodane są jako druga część z osobnym tytułem: Przypowiesci przipadle, s których sye może przestrzedz. Tak więc pierwsza edycja zawiera dwa pisma Reja Zwierzyniec i Przypowieści, które razem roku 1562 wyszły. Wydanie drugie wyjść miało we dwa lata później. Po śmierci autora przyczepili się do jego przypowieści przyjaciele zmarłego, Piotr Rojziusz Hiszpan, professor prawa rzymskiego w akademii krakowskiej i nieznany zresztą Adryan Brandeburczyk lekarz lubelski i ogłosili je drukiem bez wyrażenia miejsca r. 1570. Wtedy bowiem drugi zrobił pierwszemu przypisanie dziełka z Lublina, odmieniwszy jego tytuł i nazwawszy go Figliki albo rozlicznych ludzi przypadki dworskie, które sobie po zatrudnionych myślach dla krotofile wolny będącz czytać możesz. Teraz nowo drukowane, Ta druga część zawiera anekdoty, dykteryjki i grube żarty z księży, Litwinów, dworaków; żarty, w których się odbija rubaszny dowcip Reja z Nagłowic. Zwierzyniec i Przypowieści później przezwane Figlikami, uległy losowi wszystkich niemal jego druków, były po największej części spalone przez katolików. Przytoczmy kilka ucinków z obu tych pism Reja:

Ze źwierzyńca.

I. Do zegaru.

Tłucz że miły zegarze, by w każdej godzinie Miałby się każdy baczyć, jako mu czas płynie, Ale by tłukł najbardziej, przecię chwała Bogu, Nie odstąpimy zadość zwykłego nałogu; Niepomnąc, iż nam prawie z wodą czasy płyną, A wnet gorsze nastaną, skoro dobre miną.

Bujać też sobie w lesie jelonek ubogi,
Ale się nieobaczy, gdy mu stracą nogi.

II.

Widzę między wszystkiemi ludzkiemi narody
Rozliczne przypadłości, to liczne przygody,
Widzę stroje i kształty i dziwne ubiory,
Burdy, sprawy, porządki, rozmaite dwory.

A roztrząsnąwszy wszystko, do swéj Polski zajdę,
To wszystko co u inszych, jeszcze więcej znajdę;
A stąd cokolwiek poczniesz, gdzie co indziej słychasz,
Tego się snadnie doma w swéj Polsce dopytasz.

III.

Chłopu dziecię wąż zjadłszy uciekał ksykając,
A chłop mu ogon uciął; poszedł wąż stękając.
Więc się dziecię zgoiło, ogon téż wężowi,
Chłop rzekł:,,pojednajmyż się, kiedyśmy już zdrowi.“
Rzekł wąż:,,Jać się pojednam, lecz gdy ujrzę ogon,
A ty dziecię wspominiesz, będzie znowu gomon.
Zawżdy gdy obrażona przyjaźń bywa nazbyt,
Na wieczne tam przymierze trudno bywa o kwit.

IV. Niedbałość przygody.

66

„Pchła w zimie między pszczoły do ula polazła,
Aby tam pożywienie wżdy sobie znalazła,
I rzekła starszej pszczole by ją przechowała,
A będę twoje dziatki skakać nauczała.“
Ta rzekła już tam sięgnij i z swojami skoki,
Wolę iż moje becząc lecą pod obłoki,

A nanoszą czémby się w zimie dobrze mieli,
Bo widzę bardzo jakoś skoczkowie pomgleli."

V, Postawa bez rozumu.

,,Malarz jechał do miasta przedawać obrazy, Upuścił rytą głowę między złemi razy;

I nalazła ją liszka: by świeża mniemała,
Iz się miała pożywić tak się nadziewała,
Gdy ją jęła przewracać, potém narzekała:
Szkodaż téj pięknej główki iż mozgu nie miała!"
Siłaż tych pięknych główek co mózgu nie mają,
A iże je upstrzono przedsię się kochają.

Z Figlików.

I. Do tego co czyta.

Rozumiem temu jednak, że cię co ruszyło,
Bo co zeszło na statku śmiechem się zakryło
Odpuść bracie, swoja rzecz, cośby się nie zdało,
Gdyż się i to i owo społu pomieszało!

A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
Iz Polacy nie gęsi, iż swój język mają,
Wszak widzimy u sławnych chociaż nie Polacy,
Pisali też leda co chudzi nieboracy -
A o Polakach sobie ledwo tam bajali,
Iż też są jako ludzie, którzy je widali.

Jeślibyś też z niełaski na lewo szacował,
Masz papier, napisz lepiej, ja będę dziękował,
Bobyto własna sztuka szermierza każdego,
Miała być okazać co na szkole nowego,
Gdyż to jest z przyrodzenia cudze sprawy ganić,
Jakobyś rzekł: umiałbym ja to lepiej sprawić.
Ale ją ośmiu wierszów trudno masz wyprawić;
Skosztujże miły bracie wszak papier niedrogo,
A jeśli nie umiesz nie szacuj nikogo.

III. Na niepewne jednanie.

Powiadali na kura, iż wleciał na gruszkę
Widząc w polu biegając liszkę panią duszkę,

« PoprzedniaDalej »