Obrazy na stronie
PDF
ePub

Barbara, zacna rodem, me przodki wspaniałe,
Ale ród mój odemnie najpierwszą wziął chwałę.
Byłam żoną Zygmunta, znamiona książęce
I cne berło Polaków piastowałam w ręce.
Widziałam jak zwycięzko mój mąż znakomity,
Zbijał wojska moskiewskie i zastępy Scyty.
Lecz mię losy zazdrosne pierworodne dziecko,
W rannej chwili żywota zabiły zdradziecko,
Kiedy dwadzieścia wiosen zaledwie przemija,
Gdy me wdzięki rozkwitły jak ranna lilia.
Nikt przeto nie zawierzaj młodości i zdrowiu,
Dzika śmierć ostrą kosę dzierży w pogotowiu.

Czterowiersz do tejże Barbary.

Barbaro! cóż nad ciebie utworzyły nieba?
Tyle wdzięków i cnoty minęło jak we śnie.
Przebóg! czyż zmiennéj doli zawierzać potrzeba ?
O jak nam giniesz zawcześnie!

Zgon Barbary z Zapolya królowéj tak dalece dotknął naszego poetę, iż chciał dwór porzucić; oto jego wyrazy w liście do Tomickiego pisane w sam dzień zgonu:,,Nie możemy inaczej wytłumaczyć jej śmierci, jak tylko iż duch z niéj uleciał, stało się to nagle; ja ją z boleścią i trudem podtrzymywałem na własnych rękach. Co się tyczy listów, nie umiem sobie zaradzić; niezmierna boleść głowę mi naciska. Byłoby dobrze aby ktoś z wolniejszym umysłem je pisał, bo teraz niepewny jestem sam siebie".

Ale niema wiecznéj boleści jak i trwałego szczęścia; po zgonie pięknéj i czułéj słowianki Barbary, pocieszył się Zygmunt I nowemi śluby z włoszką Boną medjolańską, a Krzycki już wsławiony dyplomatyką i wymową na kongresie prezburgskim, zamiast porzucić dwór, wystąpił znowu z godowym wierszem na cześć

nowożeńców. Wiersz ten pełen poetycznego talentu, żywo i świetnie malujący zwycięztwa Zygmunta, pochlebny dla dziewicy rodu Latinów, która przyszła zostać polską królową, otworzył poecie dalszy znakomity zawód. Krzycki został powiernikiem działań Bony, działań nie zawsze i nie wszędzie szlachetnych. A szkoda, że dla dostąpienia bogactw i godności, uciekał się do wspólnictwa intryg włoszki, że musiał knuć potajemnie i nieraz żółcią napawać swe zdolne pióro, bo wielki niezaprzeczenie talent pisarski i dyplomatyczny autora Listu o sprawie pruskiej, zjednałby mu i bez tego najpierwsze krzesła kościelne i senatorskie. Cóżkolwiekbądź, łaska Zygmunta i opieka Bony, u któréj jak mówił Zebrzydowski, wszystko można było kupić, posuwały go coraz wyżéj a wyżéj. Rzekomy zwolennik mierności i spokoju (in parvis quies), ubolewając że mu dyplomatyka i obowiązki kościoła odbierają czas, który radby literaturze poświęcić, zostawał Krzycki kolejno: sekretarzem królewskim, kanonikiem poznańskim, proboszczem i dziekanem św. Florjana w Krakowie, biskupem przemyślskim, posłem do Węgier, biskupem płockim, a nakoniec arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem państwa. Po dwuletniém piastowaniu téj najwyższej w kraju godności, umarł 1537 r. Krzycki umiał i lubił chwalić, umiał boleśnie i jadowicie ubodnąć w satyrze, w czém nie zawsze prawdzie lecz nieraz natchnieniom Bony hołdował. Pomimo znaczenia, bogactw i talentu, próżen dumy, miłośnik nauk i uczonych, lubił życie wesołe, a niekiedy poważny kanonik i biskup składał udatne łacińskie wierszyki na cześć miłości i Bacha. Prócz wyżej wymienionych poezji łacińskich Krzyckiego, znane są jego wiersze religijne: Na grób św. Kazimierza (Ad sepulchrum Divi Kasimiri), Pieśni pobożne wierszem safickim (Cantica sacra,

1535 r.); chwalcze: pochwała (Encomium) Piotra Tomickiego; do Zygmunta I-go bawiącego w Gdańsku; nagrobek Ludwikowi królowi węgierskiemu zabitemu pod Mohaczem; nagrobek Mikołajowi Firlejowi; do Jana Tarnowskiego hetmana, 1535 r.; wiersz żałobny (Epitaphium) po Piotrze Tomickim, 1535 roku i t. d.; satyryczne: Satyra na wojsko posiłkowe przysłane od książąt niemieckich w pomoc Albertowi elektorowi brandeburgskiemu przeciw Zygmunta I-go (Satyra in exercitum auxiliarem etc., 1520 r.); Żale religji i rzeczypospolitej polskiéj (religionis et reipubl. polon. quaerimonia, 1524 r.); o milostkach Zygmunta Augusta króla młodszego (de Sigismundi Aug. regis junioris amoribus), gdzie obwinia Bonę o zły przykład i pobłażanie. Pisał Krzycki zjadliwe wiersze na Erazma Ciołka biskupa płockiego swojego na téj katedrze poprzednika; na Jana Latalskiego, który go u Bony podkupił na biskupstwie poznańskiém; na Piotra Goryńskiego dworaka Bony (Diaeta Asiana) i na wielu jéj przeciwników. Gromił duchowieństwo, u którego nie był popularnym dla mieszania się w intrygi dworu, odprawił spowiednika który go strofował. Mamy po Krzyckim krom łacińskich parę pamiątek czysto polskich; w rozmowie używał często i trafnie jakby przysłowia tych dwóch polskich wierszyków:

,,Fortuna bogini, z ludzi jako z bydła,

„Z jednych garść, z drugich szczyptę, przecie chce

kadzidła".

Do kilku dzieł owocześnie wychodzących, dodawał po polsku pochwały w rodzaju tych jakieśmy przytoczyli pod Agrykolą. Na czele książki Aureliusza Lippiusza Pasya albo kazanie o męce Pańskiej, położył czterowiersz który przytoczymy :

Andrzej Krzycki czytelnikowi.

,,Chcesz-li po śmierci z anioły mieszkawać, ,,Trzeba pilnie tę tu rzecz spisaną czytywać, ,,A bądź jako chcesz zakamiałym, wierz mi, puścisz, ,,A tak się z niecnot w cnoty Chrystusa Pana przechrzcisz".

Te podobne bez wartości wiersze, są tylko przepowiednią jutrzenki poezji czysto-polskiej, która już jest blizka i wnet z Rejem i Kochanowskiemi zaświta.

Przy nagrobku Firlejowi znajduje się epigramat Krzyckiego pod napisem: Epitaphium Reipublicae, który tu przełóżmy:

Nagrobek rzeczypospolitej.

,,Publica res jacet hic morbis extincta duobus"...

„Tu kraj co z dwojga chorób przyszedł do zaguby:
Z poswarek między bracią i niezgód w starszyźnie.
Zkąd nań przyszły niemoce? Ze brzydkiéj rachuby,
Ze swobód i z wygnania zakonu w ojczyźnie.
Czyż snadź na te choroby lekarstwa nie było?
Była jedynie wiara i królewska cnota,
Te jeno kraj trzymały z niepomierną siłą,
Tych ręce uwiązano-i kraj bez żywota.
Płaczcie, o ślepe ludy! płacz, ojców senacie!
Wszystkie wasze pociechy zniknęły w tej stracie.

Poezje Krzyckiego, listy i inne dzieła „,tyczące się tajemnéj historji Zygmunta I-go“ (quae ad Sigismundi I regis Poloniae historiam arcanam faciunt), zebrał i częścią wydał, częścią przygotował do druku znakomity akademik Stanisław Górski, ale tu i owdzie po dziełach są rozproszone utwory Krzyckiego nieobjęte w tym

zbiorze i nieznane Górskiemu; - byłoby do żądania, aby ktoś zebrał wszystko i wydał. Zabytki po Krzyckim choćby i poetyckie, więcej bez wątpienia szacowne są pod względem historji niż poezji.

Wysoki tron prymasowski, bogactwa i łaski dworu płynące na Krzyckiego, prędko znalazły następców po jego zgonie; najpiękniejszy jego spadek, lirę poety i miejsce w historyi sztuki odziedziczył wychowanek Krzyckiego, wieśniak małopolski Janicki.

Klemens Janicki urodzony 1515 r., młodo umarł bo w 1543 r., pisał niewiele ale tak słodko, tak rzewnie, tak bezinteresownie, że jest podobno wyższym od wszystkich poetów łacińskich, którycheśmy dotąd przytaczali. Dwie księgi elegji, życia królów polskich i arcybiskupów gnieźnieńskich, księga epigramatów, wiersz godowy na wesele Zygmunta Augusta z Elżbietą austryacką-oto cały spadek po Janickim; ale te utwory dały mu miejsce pomiędzy pierwszymi wieszczami kraju. Wszystkie chwile życia Janickiego odbiły się w jego pieniach. Przytoczmy te miejsca charakterystyczne, aby zarazem dać poznać i koleje żywota i talent poety: Oto mówi o swojém dzieciństwie :

(Tłumaczenie.)

Za znińskiém bagnem jest wieś przejezdna,
Co się Janusza imieniem zowie;
Tamtędy niegdyś polscy królowie
Jeździli w pruską ziemię od Gniezna,——
I tam mój ojciec, mieszkaniec wioski,
Orał poczciwie grunt pradziadowski.

Dla mnie czwartego dnia listopada
Błysnęło światło jasności dniowej,
W tym samym roku kiedy śmierć blada
Przerwała życie polskiej królowéj,

« PoprzedniaDalej »