ska miała swe własne prawodawstwo lecz używając don form prawa rzymskiego, musiała język łaciński zaprowadzić w swoich sądach i kodeksach. Biorąc od Włoch wiarę i naukę, musiała używać łaciny do nabożeństwa, nauk teologicznych i filozoficznych, w których leżała wszystka owoczesna mądrość; mając łacińskie prawo i sądy, musiała sejmować po łacinie. Szkoły brzmiały samą łaciną, młodzieniec czy chcący czy niechcący podróżować za granicę, czy służyć krajowi jako urzędnik, czy wstąpić w szanowny a otwierający pierwsze znaczenie stan duchowny, musiał dobrze umieć po łacinie. Obok bogatych i szlachty, kształciły się po szko łach dzieci gminu; tak więc język łaciński we wszystkie klassy, we wszystkie społeczne stanowiska zaniesiony, stał się drugą ojczystą mową rozpowszechnioną nawet pomiędzy woźnicami, a dla swojego wykształcenia ulubioną od ludzi uczonych. Polszczyzna na początku naszéj epoki i dalej przez cały wiek piętnasty, była tylko językiem niewiast i pospolitego ludu. Jak w całej Europie tak i w Polsce, łacina przez cały wiek XV była barbarzyńską, teologicznym i scholastycznym językiem wychodzącym od Rzymu, gdzie nie czytano klassyków rzymskich, psująca się w każdym kraju stosownie do ducha miejscowego języka. Niewyśmienite pod względem mowy, pisma teologów i filozofów owoczesnych wpłynęły także na tok jéj barbarzyński. Taką wynosił młodzieniec z akademji krakowskiéj, a jeśli czytaniem klassyków jej nie ukształcił, jeśli niewyjechał do Włoch gdzie się z czystszą łaciną mógł spotkać, to w praktyczném życiu psuł ją do reszty. A na klassykach, jedyném źródle skąd się mógł mowy rzymskiej wyuczyć, leżała naukowa i religijna pogarda w czasach wygórowanej pobożności i wyłącznego zajęcia się Arystotelesową filozofją. A polszczyzna zanadto była ubogą, aby nią zastąpić łacinę przynajmniej w stosunkach obywateli, w zapisach, aktach, wyrokach sądowych. Lud prawował się i modlił po polsku, księża po polsku mówili doń kazania, ale wyroki sądowe i téż same kazania pisane były po łacinie. Polszczyzna była językiem niepiśmiennym, prostym, silnym, niezdolnym jeszcze do wytworniejszego użycia, w ozdobach swoich nic nie podobnym do łaciny, na jakiej się wykształcili piśmienni ludzie. Wszelako wiara i prawodawstwo, przedmioty niezbędne w duchowném życiu ogółu, wywołały potrzebę użycia w piśmie krajowego języka. Widzieliśmy w epoce Piastów, że pobożne królowe polskie pragnęły mieć tłumaczenie pisma ś., widzieliśmy że już były w téj epoce zaginione dzisiaj pieśni pobożne; w epoce Jagiellonów aż do XVI wieku niemniej są ubogie zabytki mowy polskiej i to li służące wierze św. lub prawodawstwu. W najdawniejszej Agendzie były już po polsku pacierze, a w kancjonale Przeworszczyka (1435 r.) pobożne pieśni. Zachowały się dotąd kazania polskie Stanisława ze Skalmierza pierwszego rektora akademji krakowskiej; są podania o polskich rzewnych kazaniach Samuela Maciejowskiego i Oleśnicniego młodszego, o mowach Pawła z Zatora i t. d. Prawodawstwo niemniej wymagało rozpowszechnienia się pomiędzy ludem, dla którego było nadane; zaraz więc jęto się tłumaczyć ważniejsze kodeksa krajowe. W r. 1449 Świętosław z Wocieszyna przełożył Statut Wislicki i ustawy Jagiellońskie, w następnym 1450 r. Maciej z Rożana przetłumaczył Statut Mazowiecki. W tymże czasie przełożono Ortyle prawa Magdeburgskiego-i to są pierwsze tu należące pomniki naszej piśmiennéj mowy. Dodać do nich należy pieśń o Wiklefie, snadź z czeskiego przełożoną przez Jędrzeja z Dobczyna Gałkę około r. 1450 i pieśń o zabiciu Jędrzeja Tęczyńskiego przez mieszczan krakowskich w 1461. Dajmy próbkę tych starych pamiątek z zachowaniem pisowni owoczesnej, bo właśnie i na ten przedmiot wnet zwrócimy uwagę czytelników. 1. POZDROWIENIE ANIELSKIE Z AGENDY 1400 R. (Pisownia owoczesna). Zdrowa marja miłostij pełna bog stobą błogosławionasthy mijedzij niewiastamij ij błogosławijon owocz żijwotha twego ihus xpus. Amen. 2. PIEŚŃ SALVE REGINA Z KANCJONAŁU PRZEWORSZCZYKA. (Pisownia owoczesna.) Zdrowa Gospodze milosty Żywota slodkosty I nadyegie nassye Zdrawa ktobie wolamy Wypowiedny synowe ewy Lkagicze a placzicze W to to lzym wadole Ay p to Rzeczycze Prziwolana nassye Tchwe mylosrdne oczy knam obracz A Gezissye pozehnaneho plod ziwotha tweho Nam po to to puszczy w kaz, O dobra o mylo o slodka marya. Am. 3. DOPISEK DO TŁUMACZENIA STATUTU WISLICKIEGO PRZEZ SWIĘTOSŁAWA Z WOCIESZYNA. ,,Christe tobye phala yvsz prawa Polska szą doko,,nana, yasz wykladana przes mystrza i doktora Swen ,,thoslawa Swoczeshyna custoscha koszczoła Warszew,,skiego swyąthego Jana itd. 4. Z ORTELÓW PRAWA MAGDEBURKSKIEGO. „Capitulum primum. Przyaczelsky poklon, naprzód myly przyaczelye pythalyszcze nasz o prawo thakymy slowy. Mąsczysna poymye zona, a swey zenye wyanuye naswem gydączym gymyenyu stho grzywyen mnyey albo wyączey procz sąndu, a then tho mąsz umrze y zostawy po sobye długy i dzathky czo lyath nyemaya y bratha albo szyestrzyne mąsze albo gyne przyrodzone albo opyekadlnynka, a thego umarłego zona poymye gynego masza a then masz od swey zony wezmye prawo od thego opyekadlnyka gegy wyano co yey wyanował umarły mąsz y został yey wynowath, a opyekadlnyk mowy, wyem o they zony wyanu y o them tho dludze y tho wyznawam przed prawem y gdzye ma, ale ya nyewyem maly tho miecz sprawa dacz yey tho wyano sgymyenya thych tho dzeczy, gdysz yey nye wyanowano przed prawem, y then thesz dzeczy they ortel mayą z y ze blysstchy są kthemu przydz, przyssyągą yedną ranką yze ych oczecz nycz wyanował gych maczerzy y thesz dzeczy lyath nyemayą gych oczcza dzało wysnawacz albo nyewysnawacz, acz yusz then opyekadlnyk ma mocz y muszy od tych dzeczy wyano dacz sprawa itd, 5. Z PIESNI O WIKLEFIE. (Pisownia owoczesua.) 1. Lachowie niemczowie fschiczy jazykowie watpiczeli w mowie y fschego pisma slowie 2. Gemuzz nie równego 3. Kto chce tego dowieszcz 4. Od boskich rozumow rzeczi pospolite wiele madrczom zacrite uczynił odcrite. i t. d. 6. Z PIESNI O ZABICIU JĘDRZEJA TĘCZYŃSKIEGO. (Pisownia owoczesna.) A yaczy tho sly ludze, myesczanye Cracoviane, żeby pana swego, Wyelkiego chorągyewnego, zabylyszcze chlopy, Andrzeja Thenczynskiego, i t. d. Widzimy z tych próbek, że język polski XV wieku łamiący się z potrzebą wyrobienia swojej pisowni, nie bogaty w wyrazy, miał przecie gotowy materjał do ich wykształcenia, nie potrzebując zapożyczać się z obcego |