Obrazy na stronie
PDF
ePub

założona, wkrótce zakwitła, jednając swojemu zakonowi wysoką popularność w Polsce. Bo zaiste, cóż można było zarzucić zakonnikom, którzy z gorliwością o wiarę i niepospolitą nauką, przyszli oddać się na usługi swojéj nowej ojczyźnie? Kościół katolicki potrzebował tu żarliwéj obrony; duchowieństwo zasłabo oddziaływało protestantom. Akademja krakowska jako ciało uczone, nie mogła się wyłącznie zająć polemiką religijną. Któż mógł mieć za złe przybyszom, że ochoczo jęli się wyręczać miejscowe duchowieństwo w jego obowiązkach walczenia za wiarę? Jezuici stanęli do walki z mocném postanowieniem zwyciężyć i ze zwycięztwa wyciągnąć wszelkie możebne korzyści. Młotem, piorunem uderzyli na dyssydentów, poczęli pozyskiwać panów i szlachtę katolicką, jednać współczucie ogółu, krzewić przekonanie o ważności swojej instytucji, skarbić ufność i cześć ku swojej nauce, zagarniać wpływy i pieniądze. Uczeni, magnaci duchowni i świeccy, słowem wszystkie najpotężniejsze klasy epoki o której mowa, oczarowane nauką i pobożną gorliwością Jezuitów, pośpieszyli z niepłonnemi dowodami swojéj ku nim przychylności. Noskowski płocki, Protasewicz wileński, Herburt przemyślski, Konarski poznański biskupi, sprowadzają ich: piérwszy do Pułtuska (1565), drugi do Wilna (1569), trzeci do Przemyśla (1571), czwarty do Poznania (1571). Akademja krakowska owa zacna zwolenniczka rzymskiego kościoła, wita radośnie Chrystusowych szermierzy, dobrodusznie i ochoczo ustępuje im swoich kolonji szkolnych, a nawet prawo patronatu (Jus patronatus) do kościoła ś. Barbary w Krakowie; młodzi akademicy jak Warszewicki, Herbest, Skarga, Grodzicki, śpieszą przyjąć habit tyle obiecującego zakonu, w słodkiej bezinteresownéj nadziei przyłożyć się czynnie do sprawy kościoła i podeprzeć zagrożoną apostolską stolicę. Król

Stefan bierze ich za spowiedników, a ciągnąc na Połock czyni śluby,,aby wszystkie imiona chrześcijańskich kościołów pobrane i zwojowane, na chwałę Boga przywrócić" (Skarga), zwycięża nieprzyjaciół, zakłada kollegja jezuickie w Połocku (1580) i w Rydze (1582). Za przykładem monarchy, idą świeccy i duchowni panowie zakładać kollegja Jezuitów; mieć Jezuitę spowiednika stało się modłą i potrzebą sumienia. I oto mury Towarzystwa Jezusowego wznoszą się w Lublinie (1582), w Nieświeżu (1582), w Dorpacie (1583), w Gdańsku (1584), w Kaliszu (1584), we Lwowie (1585) i oto w końcu naszej epoki Jezuici posiadają już trzynaście kollegjów, wpływ na naród, i sławę pogromców herezji.

Pod tym ostatnim względem misja ich zdawała się być najpotrzebniejszą w Wilnie. Za rządów pobłażliwego dla protestantów Zygmunta Augusta, pod potężną opieką Mikołaja Czarnego Radziwiłła zawziętego kalwinisty, stanęły zbory, drukowały się księgi i zakładano szkoły protestantów. Przerażony Walerjan Protasewicz Suszkowski biskup i znany wójt miasta Wilna Rotundus Mieleski, zaklinali Hozyusza o przysłanie Jezuitów do Wilna. Tam właśnie w domu Gasztolda miała się otworzyć kalwińska szkoła, grożąca napoić różnowierstwem umysły młodzieży najznakomitszych domów. Należało coprędzći założyć szkołę katolicką. „Jak może najrychlej Wielebność Wasza pisał Rotundus do Hozyusza na początku 1568 r. — niech uprosi, aby prowincjał Jezuitów starał się bez odwłoki o wprowadzenie swojego zakonu do Wilna wprzód nim przybędą przez Blandratę zamówieni heretyccy doktorowie, bo ci zapewne całej Litwy młodzież pochłoną... jeśli zaś Jezuici ich uprzedzą, młodzież do nich napłynie". Stawili się Jezuici. Jeden z nich pisał do Kromera (1570):,,Spieszyliśmy do Wilna, aby uczynić zadosyć chęciom ta

mecznego biskupa, który nas pracowników do winnicy swojej wprowadzić pragnął, celem co prędszego rzucenia fundamentów nowego kollegium. Przychodzimy tu (jak słyszę) pożądani i oczekiwani, bogdaj byśmy odpowiedzieli nadziejom!"

I wnet jęli się do walki z protestantyzmem i instrukcji publicznéj. Aby w tym ostatnim względzie potężniej mogli działać, biskup Protasewicz i koadjutor wileński Jerzy Radziwiłł uprosili Stefana Batorego, iż kollegium jezuickie wyniósł na godność akademji (1578). Grzegorz XIII Papież potwierdził tę ustawę; tak więc powstała współzawodniczka krakowskiéj akademji, wyraźnie porównana z nią w przywilejach, wyjąwszy tylko wydziały prawny i medyczny, o które zresztą Jezuici mniéj się troszczyli. Fakultety filozoficzny (artium) i teologiczny, dawały im aż nadto szerokie pole rozwinienia swych dążeń; prawo promowania bakałarzy i magistrów postawiło ją na potężném naukowém stanowisku. Programatem swoim akademja wileńska objęła gramatykę, retorykę, poezję, logikę, filozofję, teologję w całej rozciągłości, fizykę, matematykę, języki: łaciński, grecki, włoski, francuski, angielski i hebrajski. Rzecz jasna, że przy tak obiecującym programacie, akademja krakowska zbyt bladą się wydała. Jezuici poczęli się uiszczać ze swych hojnych obietnic, ale przedewszystkiem nadali kierunek ascetyczny wszystkim tym naukom, a jeżeli akademja krakowska przygłuszała umysły dysputami, to wileńska bardziej je tłumiła przesadzoną uległością dla powagi.

Patrzmy na podział ich nauk szkolnych. Kursa dzieliły się na pięć klas niższych: infimę, gramatykę, syntaxim, poezję i retorykę; i na dwie wyższe: filozofję i teologję. Sam ten podział dowodzi, że łacina była ich głównym celem- owa łacina która w akademji krakow.

skiej posługiwała, do tylu nauk, tu była sama jedyną i wyłączną nauką. W tém rozdrobnieniu na kursa, w tém zmudném ślęczeniu nad martwym językiem, zapoznawano jego życie i prawdziwe piękności, a niewolniczo przywiązywano się do fraz klassyków rzymskich. Cycero, Wirgiliusz, Horacyusz, Seneka znani byli uczniom, ale któryż mógł pochwycić ducha wielkiego pisarza? Pamięć napajała się cytacjami, fałszywa erudycja stroiła się w regalja prawdziwéj mądrości, a tą drogą i piękny język polski począł się kazić łaciną i piękna łacina nikczemnieć, dobry smak psuć się i upadać. Panegiryki i pochwały magnatów i możniéjszéj . szlachty, które w szkole uchodziły za czoło mądrości, które zadawano za ćwiczenia młodzieży, zgubnie wpłynęły na chwalców i chwalonych, paraliżowały niepodległego ducha Polaków: chwalcy uczyli się brzydkiego spekulacyjnego pochlebstwa, chwaleni nabierali dumy herbownéj, rodowej i pieniężnej. Dziecię w kollegium jezuickiém dowiedziało się o różnicy pana od szlachcica, różnicy której prawo krajowe nie znało.

Protestantyzm miał swoje źródło w pysze wiedzy ludzkiej, która się targnęła na objawienie, aby tę pychę w zarodzie młodych pokoleń stłumić, Jezuici napawali je nie duchem ale literą katolicyzmu, krzewili nietolerancję do tyla, że nawet zacny zkądinąd patryota złotousty Skarga, napisał o protestantach:,,Grożą zerwaniem sejmu?... cóż tu ma czynić miłośnik czci Bożej i kościoła Bożego i ojczyzny i swego sumienia stróż dobry; albo Pana Boga złém przyzwoleniem na tak szkodliwe prawo (wolność wyznania) obrazić, albo ojczyznie nie dogodzić. Nietrudna kwestja i scrupulus. Pierwiej słuchać Boga niż ludzi, pierwiéj kościoła i dusz ludzkich bronić aniżeli ojczyzny, pierwiéj wiecznéj ojczyzny nabywać niźli doczesnéj“ słowem, raczej pa

trzeć na zgubę ojczyzny, niż na pobudowanie luteranskiego zboru.

Wśród takich wyobrażeń wychowywała się młodzież u Jezuitów, aby zaś ponęta nowości i pokusa racyonalizmu nie opanowała młodych umysłów, rozogniano je mistyczną pobożnością, dawano czytać księgi pełne cudów bez krytyki umieszczonych; przepychem nabożeństwa, procesji, djalogów, działano na młodą wyobraźnię; mowami w dniu patronów albo imienin i dalszych domowych uroczystości magnatów, otwierali młodym mówczym popisom retoryczne pole. Młodzi się bawili, starzy ze zbudowaniem patrzali na to pobożne wyplenienie ducha z serc swojej dziatwy.

Ale te szkodliwe wpływy Jezuitów należą do późniejszych epok. W obecnéj jeszcze oblicze jezuityzmu dobitnie się nie wykreśliło, jeszcze dążenia ich pokryte zasłoną, zaledwie dawały się przewidzieć. Tu jeszcze gorliwa i szlachetna walka z różnowierstwem, czyniła ich istotnie godnymi uwielbienia rycerzami kościoła, a wpływ synów Lojoli na politykę, religję i moralność w Polsce, był w ogóle piękny i zbawczy. W epoce Wazów przyszli do potęgi, zakwitli,— w epoce królów obieralnych kraj począł spożywać zgubne owoce jezuityzmu. Tam szerzéj powiemy o szkołach jezuickich w Polsce, a teraz przejdźmy do ich przeciwników - protestantów.

Wyznania niekatolickie te były w Polsce: luterskie, kalwińskie, braci Morawskich, socynjańskie i greckie.

1. Wyznanie Lutra. Kiedy Albert wielki mistrz krzyżacki przyjął z całym zakonem luterańskie wyznanie, kiedy za przykładem niemców poszli polscy i litewscy mieszkańcy pobliskich prowincij, bogate miasta nadbaltyckie poczęły własnym kosztem zakładać szkoły swojego wyznania. Znakomitsze z tych szkół w naszej epoce były: a) Chełmińska, o której wspomnieliśmy wyżéj

[ocr errors]
« PoprzedniaDalej »