Obrazy na stronie
PDF
ePub

kom. Poczęto lekceważyć pogańskich genjalnych pisarzy; Rudolf Agrikola professor akademii krakowskiej, taki napisał na nich epigrammat łaciński.

,,Nie wszystkie życia człowieczego chwile
,,Bawić lekkiemi bredniami i żarty,

[ocr errors]

,,Porzuć cypryjskie bronne krotochwile,
,,Swawolnych wieszczów niestateczne karty.
,,Kiedy ci zmarszczka na czole osiędzie,
,,Gdy męzka broda twe lice przyprószy,
,,Rodyjski śpiewak bawić cię nie będzie,
,,Ani Askrejczyk przemawiać do duszy.
,,Miéj za nic miękkie Katullowe pieśni,

[ocr errors]

Pieśń Kallimacha i pieśń Battyada:

,,Niechaj tém młodzież zabawia się wcześnie,
,,Lecz niech w zabawie celów nie zakłada.
Gdzie liczne księgi świętego pisania,

[ocr errors]

Gdzie życiodawcza księga Chrystusowa,
,,Tam cię niech umysł poważny nakłania.
Zważ świętych ojców nauki i słowa:
,,Niech boża mądrość zajmie duszę młodą,
,,Niech celem nauk, niech będzie nagrodą."

I znowu akademja pogrążyła się w swojej uczonéj ciemnocie; a tymczasem w Europie poczęło się zbierać na burzę religijną i umysły zwrócone do żywotnych zadań pisma bożego, wzięły rozbrat z suchą swarliwą djalektyką akademicką. Kiedy spory religijne weszły na naszą ziemię, uniwersytet krakowski z łona którego wyszedł Jędrzej z Dobczyna Gałka otwarty Hussyta, uniwersytet który w sporach z Mikołajem V papieżem śmiało dowodził wyższości bazylejskiego soboru, uniwersytet mówię nie miał dobréj katolickiej sławy, choć nie wpadł w odszczepieństwo. Dyssydenci znowu brzydzili się uczoną korporacją złożoną z katolickich księży, przestano stosunkować z zagranicznemi uniwersytetami, gdzie herezja napoiła mistrzów, przestali

do katolickiego Krakowa przybywać inaczej myślący professorowie i uczniowie z zagranicy. Kraków więc został po za obrębem wiru, co pochłaniał umysły całéj Europy i Polski. Kiedy w kraju najzawziętsza polemika wrzała o władzę papieża, o dogmat Trójcy świętej, o małżeństwo kapłanów, właśnie wtedy akademja krakowska zrzucając powoli swoje djalektyczne marzenia, na jawie znowu wzięła się szczerzéj do starożytnéj łaciny, ale i tu do litery bardziej przylgnęła niż do ducha. Herbest kłócił się z Górskim o perjody Cycerona. Akademia obojętny widz żywotnych religijnych rozterków, próżna współczucia u téj lub owéj strony, osamotniała w swojém wyłącznie naukowém życiu. Jedni z młodzieży szli na naukę do szkół protestanckich w kraju lub za granicą, drudzy do Jezuitów groźnych przeciwników różnowierstwa. Powstał zakon wielkiego znaczenia mający posłannictwo uratowania kościoła, zakon możny, chciwy wpływów, pieszczony od Rzymu i królów, przebiegły i pełen środków. Nie mógł się z nim współubiegać uniwersytet krakowski, powstała współzawodnicza akademia wileńska przez Stefana Batorego dla Jezuitów założona r. 1578, a ci idąc dalej poczęli zakładać szkoły w kraju a nawet w samym Krakowie. W epoce Wazów skreślimy zatargi Jezuitów z akademią krakowską, w których ta ostatnia odzyskała swoje przywileje ale nie odzyskała sympatji narodowéj, ubożała materjalnie, traciła umysłowe przewagi. Szanowano ją tylko jako starożytną pamiątkę, nie zaś jako ciało pożyteczne krajowi.

Przeżyła sama siebie.

III. DALSZE ZAKŁADY WYCHOWANIA.

Słówko o wpływie na kraj akademji krakowskiéj.

władne.

[blocks in formation]

Szkoły katedralne. — Jezuici. Szkoły protestanckie.—

O wychowaniu zagraniczném. - Nauczyciele domowi. Wychowa

[merged small][ocr errors][merged small]

Ale z drugiej strony nie wiemy czy się godzi ciskać kamieniem na akademję krakowską za to, że nie szła z duchem wieku, że ukochała naukę dla saméj nauki, że żyła nauką, że dla nauki zaofiarowała swoje rozgłośniejsze imię, swój lepszy byt materjalny. Czy nauka, czy literatura, powinny ślepo hołdować przebieżnym czasowym opinjom? ważne pytanie mianowicie w czasach szybkich ruchów społecznych, kiedy namiętna myśl wre w łonie ludzkości i z namiętną przesadą mniema swoje drogi nieomylnemi, swoje rojenia bezwarunkowym postępem. Jest w nich zaiste postęp, bo jak mówi król-prorok:,,dzień dniowi podaje nauki", ale nie tak szybki jak się wydaje nam, cośmy z góry zakreślili rezultat, do którego bądź co bądź przyjść należy. Ale któż nam zaręczył nieomylność? kto powiedział, że nieudolność ludzka co nawet przy rozmyśle tyle błę

dów popełnia, nie

popełni ich w improwizowanym wirze ducha wieku? Zadania wieków są zawsze niemal dobre i słuszne, bo wynikają z potrzeb czasowych, ale w środkach których ludzkość używa, nieraz się jéj fatalnie omylić zdarza. W wieku n. p. XVI szło o umiarkowanie wpływów Apostolskiej stolicy na politykę świata, słuszne żądanie, ale nieudolni ludzie nie umieli inaczéj tego dokonać tylko drogą herezji religijnéj; w wieku XVIII szło Francji o proste obalenie przywilejów, a w środkach trafiła na niedowiarstwo, bezbożność i krwawą rewolucję. Każdy wiek ma swoje zadanie, tchnie jakimś duchem; ludy muszą żyć duchem wieku, poeci, belletryści, gazeciarze, muszą iść na czele ducha wieku lub postępować w kierunku ogólnych dążeń; ale czyż przystało poważnej nauce podzielać powszechne usterki i swe dostojne oblicze grymasić stosownie do chwilowych zmian ducha czasu? Kiedy w wieku XV jezuici i protestanci ciągnęli każdy do siebie wiarę i oświatę w kraju, kiedy wśród gorącego szermierstwa więcej nieraz obu stronom szło o ziemskie względy, niż o świętość sprawy której byli wyznawcami,- akademja krakowska poważna i niewzruszona jak kościół któremu hołdowała, wierząca w jego trwanie aż do skończenia świata, niewiele dając baczenia na otaczające burzliwe spory, spokojnie pełniła swe naukowe posłannictwo. Przeżyła i propagandę protestantów i byt Jezuitów i odrodziła się, bo nie zużyła w powszednich bojach swoich żywotnych pierwiastków: miłości, wiary i nauki. Były w niej wady, musiała niekiedy wśród urągania ugiąć się to na prawo, to na lewo, ale ostała się dzięki tym pierwiastkom. Pobożnością, pracą, zamiłowaniem swéj instytucji, bezinteresownym zapałem do nauki, surowością bezwzględną w przyznawaniu jéj zaszczytów, wyrabiała w kraju ducha wiary, cnót domowych i pa

tryotyzmu. Wydając i tłumacząc klassyków rzymskich, nauczyła naród pięknej łaciny, którą tak chlubnie zasłynęliśmy w Europie; dysputą wdrażała do wymowy tak ważnej w kraju mającym rząd reprezentacyjny. Za słabą opiekę i obojętność, wywiązała się ojczyźnie takiemi ludźmi (że wymienimy celniejszych z naszéj epoki), jak Tomicki, Herburt, Ocieski, Hozjusz, Reszka, Ostroróg, Wapowski, Górnicki, Skarga, Kromer, Bielski i mnóstwo prawdziwych luminarzów ojczyzny. Wpływy jéj na kraj nie były głośne ale ciągłe i niepospolicie ważne, dla nich godzi się przebaczyć nietrafnemu kierunkowi jaki w naukach wzięła akademja. Uczniowie jéj jedni na ławice senatorskie, drudzy poszli na katedry biskupie, inni w izbie poselskiéj, inni z piórem autorskiém, inni na polu bitwy, inni na skromniejszych ale niemniej ważnych posadach plebanów i nauczycieli wiejskich, oddali krajowi niepomierne usługi. A jeżeli wyszli na świat z wadami swojego instytutu, to przecie wzięte nauki uczyniły ich zdolnymi do postępu na drodze praktycznéj.

W tém miejscu należy nam wykazać wpływ akademji na szkolną oświatę w Polsce. W liczbie szkół jej podwładnych trzymają pierwsze miejsce bursy w samym Krakowie, któreśmy w poprzednim rozdziale wyliczyli. Bursa była szkołą przygotowawczą do uniwersytetu, gdzie bogaty uczeń znajdował naukę, a ubogi obok nauki nieraz chléb i odzież, była oraz mieszkaniem mistrzów i studentów akademji, którzy dozorem i dobrym przykładem wpływali na młodzież. Powtórzmy tych burs było w naszej epoce siedm.

a) Pierwszą co do czasu była contubernium pauperum (bursa ubogich) założona w 1409 r. przez magistra Jana Isnery dla ubogich Litwinów i mieszkańców Rusi, kształcących się w akademji w wydziałach teo

« PoprzedniaDalej »