Obrazy na stronie
PDF
ePub

czyli sztuk (artium) obszerniéj zastanowimy. Ten wydział akademji wzrastał stopniowo w uczonych mężów, a ubożał w dochody; już w wieku XV liczono tu 14 professorów, których katedry fundowane od częściowych zakładców imie ich nosiły. Dziekan fakultetu ubierał się w togę purpurową ze złotym galonem i mucet okrągły z czarnego atłasu, srebrnym galonem obwiedziony; professorowie togi czarne z szerokiemi rękawy, karmazynową materją podbite. Młodsi bakałarze i licencyaci, którzy jeszcze cztérech dysput nie odbyli, nosili togi czarne barankowe z wązkiemi rękawy. Stopnie uczone pozyskiwały się tutaj podobnym jak w wydziale teologicznym sposobem, a celem nauki i dysput były jedynie pisma Arystotelesa i jego objaśniaczy; filozofją Arystotelesa mniemały średnie wieki wyłożyć objawioną wiarę, jego estetyczne przepisy dały początek scholastycznéj logice i retoryce, jego znajomości natury miały stworzyć fizykę. Arystoteles był wszystkiém: stworzona z jego pism scholastyczna nauka, płodna w subtelne rozróżnienia, zbrojna rogatym syllogizmem, daleką była od gruntowności, dawała zatém niewyczerpane morze przedmiotów do dysput. Scholastycy chcieli wynaleźć rozumowane pewniki i na nich oprzeć zasady Kościoła, chcieli rozumem dociec i objaśnić np. tajemnicę Trójcy ś., obecność Ciała i Krwi w Sakramencie ołtarza, wcielenie Syna Bożego; chcieli podciągnąć te wielkie tajemnice, pod teorje Arystotelesowéj filozofji i fizyki. Taki to kierunek nauki, mający służyć uczącym się za ułatwienie pojęć o cudach Boga i świata, jako rzeczywiście płodny w pomysły, zatrudniał w wiekach średnich głowy prawdziwie znakomite, że tu wspomnimy tylko o Albercie biskupie ratyzbońskim, ś. Tomaszu z Akwinu, Skocie i Abelardzie. Dodajmy, że Arystoteles co miał służyć za niewyczerpaną kopalnię

rozumowania, znany był tylko w złych i fałszywych tłumaczeniach na barbarzyńską łaciną, że scholastyczne mędrkowanie przeżyło swój czas w Europie, gdzie reformacja religijna i polityczna wprowadziła umysły na rzeczywistszą drogę, gdzie zamiast komentarzy troskliwiéj poczęto zaglądać w oryginał Pisma świętego. Wtedy to filozofja scholastyczna jak opóźniona roślina zakwitła w Krakowie. Lecz zamiast urągać się siwym głowom magistrów naszéj wszechniey, spójrzymy na nich choćby przelotnie z owoczesnego punktu widzenia, i opowiedzmy nie jak być powinno ale jak było. Rzekliśmy że centrum nauk owoczesnych była wyrozumowana teologja inne gałęzie wiedzy, pośrednio lub bezpośrednio służyły tym djalektycznym celom; przejrzyjmy te nauki, obaczmy naprzód na jakich grammatykach uczono u nas łaciny. Znaną była jeszcze w XIII wieku grammatyka Donata, niedoskonała snadź, ale jej pewno nie udoskonalił nasz Jan z Głogowy, kiedy scholastyczném rozumowaniem objaśniał ośm części mowy. Obok Donata była w użyciu grammatyka łacińska Aleksandra Galla, ułożona wierszami, gdzie dla łatwiejszego niby spamiętania, prawidła grammatyczne były ułożone w formie. zdań i sentencji. To elementarne dzieło światły Grzegorz z Sanoka porównywał do labiryntu, „gdzie raz ,,wszedłszy krążąc przez wiele błędników i zacierając ,,własne swe ślady, można postarzéć wprzód, nim zna„leźć wyjście,“ a toć przecie była tylko grammatyka, klucz do nauk, nie zaś sama nauka. Jako retoryczne ćwiczenia, wzór dobrego pisania dla uczących się łaciny, posługiwały często przez mistrzów wydawane księgi pod tytułem: Modus Epistolandi (sposób listowania), bo list jako rozmowa nieobecnych, był najpospolitszą piśmienną formą dysputy. Nie na takich snadź wzorach kształcili się pełni samoistnego talentu mężowie, jak

Oleśnicki, Długosz, Lassocki, ale te elementarne księgi psuły smak licznéj młodzieży. Pod napisem Modus epistolandi, wychodziły często w drukarni Hallera i Unglera prace akademików: Jana Ursina, Jana z Oświecima, Jana Somerfelda, Korwina z Nowegotargu, Agrikoli młodszego i innych. Listy były przejściem od gramatyki do djalektyki, skąd młodzież czerpała i naukę łaciny i znajomość przedmiotów, o których mistrzowie tak gorliwie dysputowali, lecz aby okazać o ile kierunek scholastyczny wpłynął na zepsucie smaku, przytoczmy w przekładzie cząstkę miłosnego listu Jana Ursina, jednego z najświatlejszych akademików krakowskich. Popularny przedmiot listu da nam wyobrażenie jałowej erudycji, jaka témbardziej panować musiała w kwestjach zawilszych, oto:

,,Jan Ursinus, Blance najkraśniejszéj dziewicy po,,zdrowienie zasyła. Jeśliby mię, Blanko, same muzy ,,mlékiem swém karmiły, gdybym posiadał geniusz Ma,,rona albo Marka Cicerona wymowę, zaledwiebym się ,,spodziewał wysławić twoje wyborne dary umysłu. ,,Zaiste, na utworzenie ciebie cały orszak bogów i wszyst,,kich planet bieg przyjazny wpłynął. Ty bowiem z ja,,snego rodu pochodząc, w tém mieście jako jutrznia ,,poranna świecisz i ku rozważaniu siebie pociągasz ,,wszystkich oczy. Tyś nie naszego świata dziewica lecz ,,Wenus i Djannę ze wdzięków, Palladę z rozumu, ,,a wszystkie kobiety które starożytność podziwiała, „przewyższasz zacnością i cnotą. Lecz abym się dłu,,żéj z pochwałami nie rozwodził, w krótkich słowach ,,chęć moją wyłożę. Pragnąłbym krasna Blanko jak ,,najczęściej z tobą mówić, lecz nigdy mi się zręczność „nie nadarza. Gdy więc ustnie nie mogę, piśmiennie ,,to uskutecznić pragnę... Niech ci przyjdzie na pamięć „Tracka Phylis, która rozbitka Demophonta w łaskawą

,,przyjęła gościnę, przypomnij Hypermnestry szlachetny ,,postępek, co Linusowi gwoli nie wahała się uledz ,,okrutnéj śmierci. Zaniechaj błagam cię twardego serca, ,,aby ci się (czego nie życzę) nie przytrafiło co Dafnie ,,gardzącéj Apollinem i t. d."

Książki o Listowaniu, rzekliśmy, były przejściem od gramatyki do djalektyki i logiki. Ta ostatnia dzieliła się na starą (ars vetus) i nową (ars nova), nie iżby te dwie gałęzie miały oznaczać jaką starą i nową naukę, lecz iż logika stara objaśniała części rozumowania, nowa zaś jego całość. Tu jako objaśniacze Arystotelesa i jego komentatorów wsławili się: Michał z Bystrzykowa (Parisiensis); Skotysta biegły w djalektyce, co przez trzy dni dysputował z trzydziestu mistrzami o swój stopień magistra, autor objaśnień na dzieło Parva logica Piotra Hiszpana, i komentator analityki Arystotelesowéj; Jan z Głogowy, co wyłożył wszystkie gałęzie filozofiji scholastycznej, objaśnił Arystotelesa, Jana Verzor, Idziego arcybiskupa rzymskiego i wsławił się jako poprzednik Lawatera napisaną dosyć trafną Fizyognomiką (wyszła w Krakowie u Wietora 1518 r.), ale w której niestety więcej korzystał z pism Konstantyna Afra, niż z własnych nad ludźmi postrzeżeń; Jan ze Stobnicy, skotysta prześladowany od zwolenników nauki ś. Tomasza z Akwinu; Michał z Wrocławia, który skrócił fizykę i traktat o duszy Arystotelesa; Jakób z Gostynia, co objaśnił a raczej zaciemnił ciemną filozofję Alberta W.; Mikołaj z Gelczewa, co skrócił tekst djalektyki Marsyliusa; Sędziwoj Czechel, autor komentarzy na Etykę Arystotelesa; Jan z Dobczyna, pisarz dziełka De arte memorativa (o sztuce pamięci); Tomasz Murner, wynalazca logicznéj gry w karty (Chartiludium logicae), gdzie zapomocą symbolicznych obrazków i znaków, ułatwił dla pamięci trudną i oschłą

naukę-i wielu innych. W takich to Arystotelesowym kółku, krążyła Akademja w naukach rozumowanych; nie lepiej szło w oddziale nauk przyrodzonych, będących w składzie filozoficznego fakultetu. Lubo Arystoteles owo bożyszcze średniowiecznych akademji, nie był obcy duchowi postrzeżeń i badań, lubo w dzieła jego zlały się wszystkie starogreckie tego rodzaju umiejętności. bo znał ciężkość powietrza, przewodniki ciepła umiał dotykalnie wytłumaczyć kulistość ziemi, zaćmienie słońca i księżyca, kilka oraz meteorycznych fenomenów, lecz nauka jego skażona błędami średniowiecznych mędrców, stała się w Akademii krakowskiej nasieniem istnie dzikiej filozofii naturalnej, która naukę obserwacji podciągnąwszy pod filozoficzne formuły, starała się ją tłómaczyć rozumowanemi pewnikami. Nie patrząc na dzieła rąk bożych, nie badaniem, lecz silogizmem przekonywano oponenta na dyspucie. Arystoteles i Albert W. jak wszędzie tak i tutaj stanowili niezbitą powagę. Tym duchem tchną dzieła Michała z Wrocławia, Jana ze Stobnicy, Grzegorza ze Stawiszyna, oraz przedruki dzieł zagranicznych Jakóba Stapulensis i Piotra de Eliaco o przyczynach fenomenów niebieskich;-te pisma nic więcej nie dowodzą, jak że ich autorowie czytali Arystotelesa. Świat średniowieczny co przez djalektykę wykładał naturę, co przez poezją wymyślał w jej dziedzinie dziwy niebywałe, co w najlepsze wierzył w gryfy, smoki, filozoficzny kamień i gwiazdo-wróżbę jeżeli coś dopatrzył z prawdziwych cudów natury, to chyba gdzie w cieniu badając wyklętą magię naturalną, lub pracując nad sztuką robienia złota. Nasz Twardowski za swoją biegłość w optyce i chemji został okrzyczany za czarnoksiężnika, a Wincenty Koffski Dominikan (zmarły w 1488 r.) w ścianę zamurował swój traktat De prima materia veterum lapidis philoDzieje Lit. T. 1.

13

« PoprzedniaDalej »