Obrazy na stronie
PDF
ePub

wiarę młodego pokolenia zabezpieczyć od wpływów kacerskich szkół zagranicznych i domowych, powierzono Jezuitom wychowanie młodzieży. Prawda każe wyznać, że świetne były pierwsze wystąpienia Jezuitów; niezmordowana ich gorliwość i zwycięzka wymowa w przekonywaniu dyssydentów. Zagrały dysputy religijne: Smiglecki zwarł się ze Stoińskim; Powodowski, Herbest i Jezuici poznańscy z Niemojewskim, Skarga z Wolanem; Wujek z Budnym i Czechowiczem. Przykry jest zaiste widok tych sporów, gdzie rzeczy najświętsze musiały być lekko traktowane, gdzie zawziętość religijna serca ziomków zatruwała jadem-ale literatura polska zyskała na tych szermierstwach. Trudno było pisać źle i niedbale w obec takich znawców rzeczy i języka jak Budny albo Skarga; nieubłagane gorzkie szyderstwo przeciwnika, upokorzyłoby każdy słaby argument, każdy zawiły perjod, każdy wyraz nietrafnie sklecony. A celem walk było przekonanie mass narodu; pisano więc po polsku językiem nieubogim, bo za dawnych jeszcze Jagiellonów używanym do obrad publicznych, a który równo z Zygmuntem Augustem (od 1550 r.) stał się językiem praw i konstytucji. Pięknie musiał władać polszczyzną wymowny Maciejowski, kiedy ocenił w Górnickim talent biegłego pisarza; musiał cenić polszczyznę Padniewski, kiedy tak ukochał książęcia naszych poetów Jana Kochanowskiego. Piękną była i łacina Polaków, kiedy w Rzymie ojczyznie Cycerona, podziwiano pisma wychodzące z kancellarji Samuela Maciejowskiego. Panowie czując, że minął czas przewagi siły, że w wieku oświeconym należy mieć za sobą mężów pióra, otaczali się jak Gamrat, Kmita, Zamojski, plejadą znakomitych uczonych i poetów. Muzy żyły na ziemi sarmackiej; słowem Polska za Zygmunta Augusta, była

wolna, światła, bogata i potężna. Obaczmy prace tego monarchy na polu prawodawczém.

W pośród swobód coraz rosnących, wśród zhukanych namiętności panów i szlachty, nie jedno zaszło zboczenie w rządach i administracji krajowéj; niesłuszne przywileje, nieprawnie trzymane dochody królewszczyzn i starostw, nadużywanie praw dominjalnych ―te były naturalne skutki stanu rzeczy, o którym rzekliśmy wyżéj. Reforma pod tym względem długo była postrachem, którego król używał dla wymożenia czegoś na panach i szlachcie; ale nakoniec od r. 1562 Zygmunt August naprawdę wziął się do dzieła. Odbierał i unieważniał niesłuszne przywileje, rozpatrywał prawa, uporządnił szafunek królewszczyzn, z których czwartą część dochodów obrócił na utrzymanie siły zbrojnéj (stąd wojsko kwarciane), znosił prywatne cła i myta utrudzające handel, burzył młyny i jazy stojące na zawadzie rzecznéj żegludze, słowem niebacząc na wrzaski rozdraźnionego ludu, ciągle pracował na lepsze kraju. Lubo sejmy i sejmiki były wyrazem swobody narodowéj, nie było jednak sprawiedliwości w sądach, bo nie było spisanego prawa. Kodeks ustaw krajowych wykrzywionych przez Łaskiego i niedostatecznie przez Śliwnickiego spisanych wymagał nowéj redakcji, ale w owoczesnym stanie rzeczy niepodobna było pomyśleć o porządnej księdze prawodawczej. Chcąc zadosyć uczynić przynajmniej naglącéj potrzebie prawników, z polecenia króla wziął się za pióro Jan z Fulsztyna Herburt kasztelan Sanocki, zebrał w treści po polsku Statuta i przywileje koronne i wydał u Jędrzeja Piotrkowczyka w Krako-. wie 1570 r. Po nim sławny Jan Tarnowski spisał Prawa ziemskie i powinności urzędników wojennych. Oba te dzieła, lubo nie brzmiennie, lecz tylko treść ustaw zebrały (per locos communes), lubo nie miały sankcji

sejmowéj i królewskiej, zostały na długo podręcznemi dziełami jurystów polskich. Z Litwą lepiej się powiodło Zygmuntowi Augustowi. Tam poprawił nadany przez ojca Litewski statut (1564 r.) i począł pracować nad całkowitém spojeniem dwóch narodów. Widzieliśmy za Kazimierza Jagiellończyka nieprzyjazne międzynarodowe usposobienia Korony i Litwy. Oba ludy czując korzyść zjednoczenia żywo go pragnęły, ale Polska wahała się pierwsza podać rękę, a Litwa lękała się o narodową niepodległość. Drażliwy z siebie stan narodów, jeszcze bardziej jątrzyli panowie polscy niechcący spuścić z tonu wyższości, i litewscy troskliwi o swe tytuła książęce i feudalne prawa nad ludem, które przyszłoby stracić stosownie do wyobrażeń polskich. Niejedną zawadę musiał uprzątnąć Zygmunt August nim przysposobił umysły do zupełnego zjednoczenia: porównał prawa i prerogatywy Litwy z Polską, dał Litwie udział w reprezentacji narodowéj, pozwolił jej wybrać posłów na sejmy, a celem dania przykładu braterstwa zrzekł się swych praw senjoralnych nad Litwą, wyzuł się dobrowolnie z praw dynastyjno-dziedzicznych do litewskiego tronu i zwołał do Lublina sejm (1569 r.) na którym za Bożą pomocą Unje dwóch narodów ostatecznie dokonał. Zasługa tego wielkiego dzieła najpiękniejsza z pamiątek po Zygmuncie Auguście, dowodzi jego wysokiego taktu i delikatności, któréj poprzedni królowie snadź nie posiadali. .,Zygmunt August zrozumiał - pi,,sze znakomity tłumacz kroniki Wapowskiego ,,aby dwa narody zjednoczyły się nazawsze, aby zwią,,zek między niemi polegał nie na pergaminie ale na ,,uczuciach serca, należy przemawiać do nich językiem ,,szlachetnéj ufności i szacunku. Tak w r. 1569 przemówił do Kijowianów (i Litwinów), kiedy ich do ko,,rony polskiej przyłączał: jako równych do równych,

że

a wolnych do wolnych ludzi". Podobny język pojęły szlachetne narody, zrozumiały piękny przykład ustępstwa dany od króla i godnie odpowiedziały jego ojcowskiemu wezwaniu.

[ocr errors]

,,Łączmy się wiecznie! - zawołał sejm cały-
Wtém dwaj rycerze weszli z chorągwiami,
,,Na jednéj pogoń, w drugiej orzeł biały,
,,Obiedwie były obwite laurami,

,,Litwin z Polakiem nawpół się ujęli,

,,Gmach głosem zadrżał:,,nic nas nie rozdzieli!" (Niemcewicz-Śpiewy hist.)

W gorącej chwili braterskiego zapału, Litwa i Polska serdecznie załatwiając punkta sporne, ułożyły warunki przyszłego zjednoczenia. Król wspólnie i wolno obrany, senat jeden z obu narodów złożony, Podlasie przy koronie, Wołyń i Ukraina na statucie litewskim Inflanty wspólne-te były warunki umowy. Odtąd dola i niedola stały się jedne u dwóch ludów, a kiedy ostatni z Jagiellonów wstąpił do grobu (1572 r.) widząc się swobodnemi i bez zwierzchnika, łącznie przystąpiły do elekcyi króla.

Krótkie panowanie Henryka Walezjusza, ów mało znaczący ustęp historji polskiej, godném jest tylko uwagi z powodu pierwszej w całém znaczeniu odbytéj Elekcji. Drogie były narodowi trudem i pracą tylu wieków nabyte swobody, niechciał ich niebacznie powierzać dobréj woli-nim więc przystąpiono do wyboru męża na osierocony tron Jagiellonów, naród przepisał sobie i królowi wzajemne ustawy, naznaczył porządek elekcyi i warunki wyboru. Arcybiskup gnieźnieński, prymas państwa, naturalny legat papieski i pierwszy książę (legatus natus et primus princeps), powinien był ogłaszać bezkrólewia, wezwać senatorów, zwołać sejm konwokacyjny dla wspólnej około dobra powszechnego Dzieje Lit. T. I.

12

narady, przyjmować poselstwa cudzoziemskie i naznaczać dzień i miejsce elekcyjnego sejmu. Przy zasadzie obieralności królów jakże mądrze postępowali przodkowie nasi, iż władzę wicekróla (interrex) składali w ręce duchownego dostojnika. Dzięki tej przezornéj ustawie, podczas dziesięciu następnych bezkrólewi, pełniący obowiązki króla, ani razu niepokusił się przedłużyć lub przywłaszczyć rządu. Na sejm elekcyjny przybywali nietylko deputowani od województw ziem i powiatów, lecz owszem (nowe prawo wniesione przez Zamojskiego) wszystka szlachta, która tylko przybyć zechce. Wybór monarchy z pomiędzy podanych kandydatów, powinien był jednogłośnie nastąpić. Na miejsce elekcji wybrano mazowieckie miasto Warszawę, gdzie na obszernéj równinie zbierało się koło senatorskie, dalej stały województwa i powiaty, każdy pod właściwą chorągwią. Stan rycerski obierał sejmowego marszałka. Senat i panowie zbierali się z okazałemi poczty, posłowie cudzoziemscy pokornie przybywali zalecać każdy swojego kandydata: było gwarno, zbrojno i ruchawo. W dzień oznaczony każdy stał na swojém miejscu, prymas zaintonował a cały naród jednogłośnie grzmiał hymnem Veni Creator. Zbierano potém wota, ,,kogo Bóg do serca poda," okrzyki i rzucanie w górę czapek oznaczały zgodę na podanego kandydata. Tu miały miejsce spory, nierzadko wystrzał lub sieczna walka, przymówki, dowcipy i krotofile, aż nakoniec zjednoczone głosy na jednego z kandydatów poczęły wołać „Niech żyje." Prymas zapytał o zgodę, potém mianował obranego króla. Pole zadrżało od okrzyków, miasto od bicia w dzwony, wiatrem płynęła po kraju wieść o błogiej nowinie, a wyborcy hurmem lecieli do miasta śpiewać radosne Te Deum laudamus. Taki jest obrazek elekcyi polskiéj, aktu uroczystego pełnego ży

« PoprzedniaDalej »