czerpała się cierpliwość króla i narodu polskiego, uchwalono wyprawę, a dzielny jéj dowódzca Firlej wkroczył do Prus, pobrał zamki i miasta i przyparł Krzyżaków do Baltyku. Pokorny Albrecht błagał papieża, składał hołd i całował ręce króla, ale na wieść nowych posiłków znowu podniósł buntownicze czoło. W tym stanie były rzeczy, kiedy zagrała w Niemczech reformacja Lutra. Krzyż i kapłaństwo były już tylko pozorem, nie zaś duchem krzyżackiéj instytucji. Rabunki, morderstwa, pijaństwo, gra i rozpusta-te były ich wcale nie kapłańskie zatrudnienia, duma i marzenia o udzielności jedynym ich celem, a charakter kapłański jedyną przeszkodą do udzielności, Albrecht więc w roku 1522 miał naradę z Lutrem, który mu doradził zrzucić habit i przeistoczyć Prussy w udzielne księztwo. Podobała się ta rada pysze Albrechta, skorzystał z niej we trzy lata później, wyrzekł się stanu duchownego i katolicyzmu, ożenił się z Dorotą królewną duńską i został pruskim książęciem. Za przykładem W. mistrza, poszedł Jerzy Polentz biskup Sambii pierwszy z biskupów odstępców, a za nim poszli kapłani, komturowie, bracia zakonu i naród. Napłynęło do Prus mnóstwo luterańskich predykantów, burzono kościoły, palono księgi święte. „Gdzież jest mówi Clagus--dawny ,kościół ś. Magdaleny w Królewcu? niemasz go a stał ,,pod zamkiem, gdzie dzisiaj biją monetę; gdzie kościół ,,ś. Krzyża? zamieniony na arsenał; gdzie kościół ś. Du,,cha? dzisiaj tam rzeźnica i jatki." Chciwość rozszarpała zbiory katolickiego duchowieństwa, powyganiano z klasztoru i żeniono mnichów, chyba gdzieniegdzie zostawując po dwóch starców z jednym cynowym do mszy ś. kielichem. Lud natchniony od Pawła Sperata Lutrowego posła, palił, szarpał i znieważał obrazy świę tych. Pleban w Salfed poślubiając żonę, aby mieć salę godową, wygnał zakonników ś. Franciszka z ich pięknego klasztoru, pijąc wino ze świętych kielichów. Podobne sceny świętokradztwa miały miejsce w całych Prusiech, a król polski ciężko zawinił Bogu i historji, że jako katolik nie poskromił Alberta, że jako zwierzchni monarcha zatwierdził lennem prawem świeckie jego księztwo, które jako od Polski zagarnione tu wrócić było powinno. Pomimo gorliwości jaką tchnął Zygmunt I ku wierze swych przodków, nie mógł przeszkodzić powolnemu napływaniu nauki Lutra i współczesnego mu Kalwina do Polski. Ostre uchwały sejmowe na różniących się w wierze, niezdołały powstrzymać pędzącego potoku. Młodzież szlachecka i pańska bawiąca na naukach w Bononii, Padwie, Goldbergu na Szlązku, Witenbergu Lipsku, Ingolstadzie lub Bazylei, przywoziła do domu zagraniczne nowinki; zabytki nauk Wikleffa ozwały się w umysłach; przykład Niemców ośmielał, a interes magnatów, którzy obstając za wolnością sumienia zjednywali dla siebie popularne stronnictwa, wsparł sprawę reformacji. Prawa o różnowiercach ścigały ubogich mieszczan, ale panowie żartowali z nich sobie. Oni pomimo wzbronionych obcych tytułów, pomimo nakazanéj jedności w wierze, przebijali się jak bąki przez pajęczą siatkę ustaw. Dyzunici ostrogscy byli książętami na Ostrogu, Olelkowiczowie na Słucku, kalwin Mikołaj Czarny Radziwiłł został książęciem ś. Państwa rzymskiego na Ołyce i Nieświeżu, a szlachta mrucząc na sejmach, zatwierdzała nietylko tytuły książęce lecz i ordynacje narodowe. Pod przemożną opieką magnatów, cerkwie ruskie i zbory protestanckie zagrzmiały w Polsce nabożeństwem swojego wyznania: bo zresztą swobodna i tchnąca duchem tolerancji Polska, nigdy nie była fanatyczną: tu kościół stał obok synagogi żydowskiej, cerkiew obok tatarskiego meczetu. Pobożny Zygmunt pojmował ducha wieku, nie chciał sporami religijnemi zawichrzać zgody tak trudnéj u Polaków. Pozwólcie mi, mówił do Ekkiusza, być królem owiec i kozłów", zamykał oczy na różnowierstwo, którego nasiona już dawniej były tu rzucone. Widzieliśmy już cząstkowe opozycje Rzymowi: jak Prawdzic biskup wrocławski pisał przeciw bezżeństwu księży, jak Jędrzéj Gałka jawnie krzewił naukę Wikleffa, a współczesnie z Lutrem wyszły w Krakowie dzieła: De vero cultu Dei (o prawdziwej czci Bożej), oraz De Matrimonio sacerdotum (o małżeństwie kapłanów), całkiem z nauką katolicką niezgodne. Zwrot do Ewangelji i sprawdzenie (że tak powiemy) władzy i hierarchji rzymskiej, podobały się wolnym umysłom i pociągnęły serca namiętne. Wśród takich usposobień kraju umarł Zygmunt I, a syn jego Zygmunt August za życia jeszcze ojca królem polskim potwierdzony, wstąpił na tron swych przodków. Orzechowski tak maluje charakter Zygmunta Augusta: „Dwie w tym królu były wyborne cnoty: cier,,pliwość trudna do uwierzenia i łaskawość z jaką naj„obojętniej obelgi i krzywdy znosił, dwie oraz wady: ,,upór wraz z powziętém zdaniu i lekceważenie rad ,,obcych.“ dodajmy do tego miękkie pieszczotliwe wychowanie, włoski polor, naukę, zamiłowanie w literaturze, zbytku i płci pięknéj; dodajmy wzniosłe czoło, piękne i pogodne oko, długą brodę i wąsy, strój z hiszpańska, a skréślimy w umyśle mniej więcej podobny obraz tego króla. Sam dobór ludzi, które mi tron swój otoczył, już pięknie mówi za młodym monarchą. Uczony i wymowny Samuel Maciejowski, mądry i waleczny Jan Tarnowski, zdolny a żartobliwy kanclerz Ocieski, bie gły dyplomat Mikołaj Radziwiłł, światły literat Li- 1 w Krakowie przyjacielskie towarzystwo dyssydentów, gdzie figurują: Lizmanin, Trzycieski, Bernard Wojewodka, Przyłuski, oraz biskupi Zebrzydowski i Uchański. Monarcha baczny na spokój ojczyzny choć podpisuje prawa na dyssydentów, ale zapewnia im nowe przywileje. Chwila jeszcze, a kościół apostolski pozbawiony swych najdzielniejszych filarów upadłby w Polsce, tém bardziej, że miejscowe duchowieństwo nader słabo oddziaływa.,,Kapłani-pisze jeden spółczesny gorliwy katolik-baśnie zamiast słowa Bożego z kazalnic głoszą ,,wygnali z domów bożych wstydliwość, a rzuciwszy ,,drogi pańskie idą za natchnieniem własnej woli." Commendoni Nuncjusz papieski wołał na zhukane namiętności i obwiniał króla, król się tłumaczył, że w narodzie wolnym nikogo za opinje religijne prześladować nie może, a papież przerażony mówił do Hozjusza: ,,Tak troskliwie miłuję wasze królestwo, iż gdyby mi pozwalał wiek i skołatane zdrowie, sambym do was pojechał." Niezdolne więc było duchowieństwo polskie stawić opór protestantyzmowi. Gorliwy Hozjusz dopatrzył za granicą świeżo powstałe zgromadzenie zakonne Towarzystwa Jezusowego (Societatis Jesu), które w swojej kapłańskiej professji zaprzysięgało bezwarunkowe posłuszeństwo stolicy apostolskiéj. Takiego filaru właśnie potrzeba było Rzymowi, takich Apostołów Polsce zachwianej w wierze ojców. Hozjusz osadził Jezuitów w Poznaniu, a Protoszewicz w Wilnie; resztę dokonali sami Jezuici. Szybko rosły, bogato uposażały się ich kollegja. Panowie snadź przewidując w Jezuitach podporę, poczęli do nich się garnąć a obojętnieć dla różnowierców. Że pominiemy inne przykłady, syn gorliwego kalwina Mikołaja Radziwiłła, nadał w Nieświeżu dziesięć ogromnych wsi dla Jezuickiego kollegium. Aby |