Obrazy na stronie
PDF
ePub

wynalazek napozór tak prosty, na który jednak przemysł ludzki ledwie w XV wieku mógł się zdobyć, były dziełem mogunckiego mieszczanina Jana Guttenberga (czy podobno Wawrzyńca Costera burmistrza z Harlemu Holendra) około 1450 r. Rzecz jasna, że pier-, wiastkowe jego druki czcionkami z drzewa lub ołowiu odbijane, były jeszcze niezgrabne, ale Guttenberg a bardziéj przybrani jego pomocnicy: Jan Fust i Piotr Szeffer wydoskonalili typy, farbę i mechanizm drukarski. Naprzód książki drukowane przedawano za rękopisma, tak dla zysku jako i dla ukrycia wynalazku, który w ciemnych wiekach mógł uchodzić za czary i sztukę szatana, lecz wkrótce boski wynalazek druku przestał być tajemnicą. W 1455 r. Fust i Szeffer odłączyli się od Guttenberga, który umarł w lat trzynaście wydawszy kilka książek, a wspólnicy jego drukowali biblje łacińskie, mszały i kodeksa. Na psałterzu w 1457 roku przez siebie wydanym, lękając się snać pomowiska o czary, oświadczyli wyraźnie, iż ta książka odbita nowym kunsztownym wynalazkiem bez żadnego pisania piórem. Kiedy w r. 1462 Adolf de Nassau opanował Moguncję, rozpierzchła się czeladź od warsztatów Fusta i Scheffera, roznosząc po Niemczech i po innych krajach Europy, tajemnicę wielkiego wynalazku, i jeden może z Fustowej czeladzi przybył do Polski, gdzie go znęciła kwitnąca Akademja. Tu wydał Wykład Psalterza (Explanatio in Psalterium) dzieło Jana Turrecremata, oraz księgi Świętego Augustyna, między rokiem 1474-1476. Wkrótce potém zjawił się w Krakowie drukarz dzieł słowiańskich Swiętopełk Fiol, głośny wytoczonym mu procesem duchownym za nieprawowierność i wydrukowanemi po raz pierwszy w świecie cerkiewno-ruskiemi czcionkami kilka ksiąg kościelnych tak zwanych ośmiohłaśników, czasosłowów, Psałterzy. Pier

wszych lat XVI wieku zjawili się w Polsce po raz pierwszy jako stali drukarze: Jan Haller, Hieronim Wietor, Floryan Ungler, Szarfenbergerowie, Siebeneicherowie, Maciej Wierzbięta, Łazarze i inni; powstały w kraju mnogie drukarnie gwoli potrzebom oświaty i religji protestanckich. W chwili zgonu Batorego w końcu naszéj epoki, były drukarnie polskie i łacińskie, w następnych rozmaitych miastach i miasteczkach polskich: w Krakowie, Wilnie, Pułtusku, Poznaniu, Brześciu litewskim, Szamotułach, Lublinie, Łucławicach, Łaszczowie, Łowiczu, Koźminku, Nieświeżu, Zabłudowie, Węgrowie, Lwowie, Grodzisku, Rakowie, Łosku, Warszawie, Knyszynie, Kownie i Płocku; słowiańsko-cerkiewne: w Krakowie, Wilnie, Nieświeżu, Zabłudowie, Lwowie i Ostrogu; hebrajskie: w Krakowie, Lublinie i t. d. Taka ilość typografji cóż za dziw że wywarła wpływy na naukę i swobodę myślenia. Księgi staniały i były w ręku wszystkich. Oprócz księgarni jakie były przy każdym niemal typograficznym zakładzie, doszły do nas imiona niektórych negocjantów wyłącznie handlowi księgarskiemu poświęconych, jako Jana Hallera z Rottenberga, który sprowadzał w 1491–1501 r. nakłady z Lipska, Norymbergi, Lugdunu, Metz i Wenecyi, aż póki własnéj drukarni nie założył; w r. 1505 wyrobił sobie od kapituły krakowskiej przywilej na wyłączną sprzedaż brewjarzów sprowadzanych z Wenecyi. Obok majętnego nakładcy grupują się księgarze: Wolfgang 1501, Melchior Frank 1509-1524, Jan z Nowego Sącza w Krakowie, Piotr w Poznaniu i t. d. To co dzisiaj pod imieniem wolności druku stało się ważném zadaniem stanu, w Polsce nigdy nie znało ścieśnienia, nawet księgi religijne niezawsze potrzebowały biskupiego Imprimatur. Różnica opinji religijnych i politycznych, mogła się mianowicie za Zygmuntów najswobodniej w Polsce obja

wiać. Nim jednak do tego przyszło, nim typografje polskie potrafiły wystarczyć potrzebom krajowego piśmiennictwa, książki w Polsce pisane drukowały się za granicą. I tak zaraz po wynalezieniu druku wyszły z pod pras w Niemczech, kazania Marcina Polaka i jego Perła dekretów, oraz kazania Mikołaja z Błonia; Melchior Lotter wydał dwie edycje Syntagmatów t. j. statutów Kazimierza Jagiellończyka; Wolfgang Steckel w Lipsku, drukował w 1500 r. dla Hallera dzieła filozoficzne Jana z Głogowy; Hochfeder wybijał dla tegoż Hallera w Metz rozmaite pisma akademików krakowskich; Jerzy Stuchs wydał przed 1500 r. dwa mszały za aprobatą Fryderyka Jagiellończyka kardynała. W Wenecyi, Rzymie, Antwerpii, Padwie, Pradze czeskiéj, Bazylei i t. d. wydawano dzieła pisane przez Polaków; czasem wielka sława dzieła, czasem pobudki polityczne a najczęściej religijne, były powodem, że pism tych w kraju nie drukowano.

Druk dzielnie udostępnił oświatę dla wszystkich klas kraju, nadał myśli ludzkiej powszechny, stoustny rozgłos i stanowczo wpłynął na wolność ludów. Drugim pobudzającym do myślenia bodźcem, była różność przekonań religijnych. Spory religijne odegrały wielką rolę na świecie z jednéj strony rozjątrzyły serca, które ewangelicznym spokojem i duchem braterstwa tchnąćby powinny, zakrwawiły Anglię i Niemcy, a w każdym kraju zostawiły bolesne piętna; ale z drugiej wyzwoliły Europę z pod niezmiernych politycznych wpływów stolicy apostolskiej i niemieckich cesarzów, którzy prawa swe apostolskie i cesarskie narzucali całemu światu. Tak Opatrzność nie tamuje naszéj wolnéj woli, choćby ta na złe nas wiodła, ale nawet ze złych naszych czynów, umié wyciągać korzyści na dobro społeczne. U nas w piętnastym wieku wywarli wpływ jako dyssydenci

czescy Hussyci, oraz wyznawcy cerkwi wschodniej. Powiedzmy słówko o tych obu wyznaniach.

W drugiej połowie XIV wieku słynął w Anglii jako filozof i teolog wychowaniec oxfordskiego uniwersytetu Jan Wiklef, zwany doktorem ewangelicznym. Będąc kaznodzieją w hrabstwie Leicester, począł piorunować na zepsucie duchowieństwa, a w szczególności na zakony żebrzące, wytłumaczył oraz na język krajowy czterech ewangelistów i listy apostolskie. Naprzód pisma jego nie wychodziły z obrębów dozwolonéj kościelnéj polemiki, ale następnie zgromiony na synodzie w Londynie w 1382 r. i przez breve Grzegorza XI za heretyka uznany, począł śmieléj rozgłaszać naukę chrześcijań ską, różną od wyznawanej w kościele.

Hieronim z Pragi Czech, wróciwszy w 1400 r. z Anglii, przywiózł z sobą do swéj ojczyzny pisma Wiklefa a odtąd zwolennicy jego nauki żarliwie dysputować z katolikami o władzę papieża poczęli. Była to kwestja nielada. Czesi pragnęli mowy swojej używać w liturgji, papieże na to przystać nie chcieli, a niemieccy cesarze okryci gorliwością o wiarę, poczęli zagarniać miasta i ziemie czeskie. W tak opłakany sposób tłumaczony katolicyzm, cóż za dziw, że u ciemnego narodu znaczył jedno co niewola. Swiatlejsi i miłujący ojczyznę ludzie sprzyjali nauce Wiklefa, bo widzieli w niej rozbrat z Niemcami i Rzymem. Jan Huss teolog i Jan Rokiczany arcybiskup prazki, publicznie opowiadali naukę Wiklefa. Huss i prozelita jego nauki Hieronim z Pragi potępieni i spaleni jako kacerze (1415 i 1416 r.) przez konstancyeński sobór, wywołali zemstę narodową. Straszliwy Żyszka stanął na czele gminu, który zbrojny w widły, siekiery i cepy, mordował panów, niemców i katolików. Krew - pisze Wiszniewski - potokami się lała, przy szerokiej łunie palących się naokoło wio

sek, hussyccy księża pod drzewem lub w karczmie rozdawali komunję pod dwiema postaciami i siedzącemu na stosach bogatych łupów ludowi, zapowiadali bliskie panowanie sprawiedliwych i Pana naszego Jezusa Chrystusa". Jagiełłę lub Witolda wzywano w 1420 r. na tron czeski, ale będący całkiem pod wpływem duchowieństwa, Jagiełło nie śmiał trzymać z kacerzami. Wszelako Zygmunt Korybutowicz wsparty pomocą pieniężną stryjów swoich Witolda i Swidrygiełły. a „jeśli nie sprzyjaniem, to przynajmniéj pobłażaniem Jagiełły“, wszedł do Czech na pomoc Hussytom z 7,000 Polaków i często z Taborytami pokonywał niemieckiego cesarza.

Sprawa Hussytów była interesem politycznym słowiańskiej niepodległości, ale papież, cesarz, krzyżacy, a nawet własne duchowieństwo, gotowi byli posądzać Jagiełłę o sprzyjanie herezji. Jagiełło sam nie wiedział co począć jako świeży chrześcijanin i lubo brał żywo do serca sprawę słowiańszczyzny, zanadto się lękał Oleśnickiego, zanadto stał o imię dobrego katolika, aby słowem lub czynem upoważniał bunt i odstępstwo Taborytów. Kiedy w r. 1431 posłowie Czechów, sławny ex-franciszkanin Prokop i sam Zygmunt Korybut, przybyli do Krakowa celem wyjednania posiłków od Polski, duchowieństwo wyzwało Hussytów na dysputę, która się wobec Jagiełły w języku krajowym przez dni kilka odbywała, kiedy ośmiu akademików krakowskich a na ich czele sławny Stanisław ze Skarbimierza, bronili zasad katolickich, Jagiełło zgromił i z niczém odprawił Czechów. Niestety! „mądry przedysputował, ale głupi pobił"; bo lubo Marcin V papież zwołał krucjatę na Taborytów, lubo kardynał Juljan legat papieski dał Krzyżowcom złoty sztandar z krzyżem, a cesarz niemiecki chętnie wziął się do oręża,— wszelako Czesi pod Tachowem porazili ich na głowę. Wątpić należy czy

« PoprzedniaDalej »