Obrazy na stronie
PDF
ePub

mału lud na kapłanów i zamiast zobopólnej zgody i zaufania, siał niepotrzebne niesnaski. Taki stan rzeczy trwał przez całą epokę Piastów, tylko zaradziła w części tym nieprzyzwoitościom umowa Kazimierza W. ` z Bodzantą arcybiskupem (w 1359 r.) że się się od ogrodowiny i pól nowo karczowanych dziesięcina pobierać nie będzie.

Celem zabezpieczenia dochodów i obostrzenia karności kościoła, światli i gorliwi biskupi albo legaci papiezcy zbierali synody wyższego duchowieństwa. Taki synod zgromadził w Krakowie (1187 r.) Piotr legat Celestyna III. papieża, na którym stanowczo oświadczył wyrok Ojca ś. zabraniający małżeństwa kapłanom, co wywołało oppozycyę ze strony Franciszka Prawdzica biskupa wrocławskiego i spowodowało go do napisania wymownéj rozprawy: de Clericorum et laicorum matrimoniis (o małżeństwie duchownych i świeckich. Synody prowincjonalne przez rozmaitych biskupów polskich różnemi czasy zbierane, utrwaliły orthodoksję katolicką i jéj zewnętrzne kształty, określiły stosunki władz duchownych i świeckich, gromiły nadużycia, zabezpieczały własność kościoła słowem, załatwiały kwestje z ducha wieku, z okoliczności czasu i miejsca wynikłe. Zasługuje na naszą uwagę i uwielbienie synod zwołaný przez Jakóba Świnkę arcybiskupa gnieźnieńskiego (1285 roku), na który zebrane wszystko niemal duchowieństwo polskie postanowiło, aby odtąd beneficjów duchownych. nie dawano cudzoziemcom, oraz aby nie mianowano magistra szkoły, któryby języka polskiego nie umiał. Ta piękna uchwała godna jest stanowić epokę!

Urządzony w ten sposób kościół katolicki w Polsce, miał bezwątpienia wymównych nauczycieli słowa Bożego i pisarzów czysto-ascetycznych, ale doszłe do czasów naszych wiadomości, ograniczają się do nader

szczupłéj liczby dzieł i imion autorów. Wspomnieliśmy wyżej ubogie polskie tego rodzaju zabytki, a łacińskie mało co są bogatsze. I tak:

Maciej z Warmii napisał w wieku XIII traktat teologiczny o lasce Bożej, o wybraniu i odrzuceniu (De divina gratia, electione, et reprobatione); Wincenty Dominikan, około 1269 r. skreślił historycznie żywot s. Stanisława; Engelbert Cysters opowiedział życie i cuda ś. Jadwigi księżny Szląskiej; Stanisław Franciszkan, opisał żywot śś. patronek polskich Salomei i Kunegundy. Jako autorów homilji i kazań wspominają Dominikanów Peregrina i Marcina Polaka kronikarza, którego odświętne i przygodne kazania łacińskie, po wynalezieniu druku miały kilka edycji, a nakoniec Stanisława Stojkona Miechowitę, autora kazań rocznych ,,poważnie i uczenie napisanych." Jan Romka biskup wrocławski, pisał List do duchowieństwa szląskiego, ale Litwini najbardziej żałować powinni zatraty listu O opłakaném życiu chrześcian na Litwie, (De christianorum in Lithuania conditione deplorabili), który do Innocentego IV papieża pisał św. Vitus polski Dominikan, apostoł Litwy, współczesny i obecny przy chrzcie i koronacji Mendoga, następnie biskup w Lubczu nad Niemnem, aż nim Litwa na nowo w bałwochwalstwo odpadła. Pismo jego, gdzie żaląc się na smutne losy chrześcian pomiędzy poganami, maluje bezwątpienia tych ostatnich, byłoby tak dla nas ciekawém jak Chrystyanowa księga synów Beliala, albo jak list do tegoż Innocentego IV z opisaniem podróży na Tatarszczyznę odbytéj przez Jana de Plano Carpino i Benedykta Polaka Franciszkanów, o których wnet powiemy.

Ci dwaj rodacy nasi w r. 1264 posłani od papieża do narodów wschodnich, udali się do Tatarów od któ

rych,,największe niebezpieczeństwo kościołowi Bożemu zagrażało." Przez Czechy, Szląsk, Polskę i Kijów, zaopatrzeni w podarki dla chciwych Tatarów, szli nasi apostołowie pomimo obawy plądrujących Ruś Litwinów. Wstąpiwszy w posiadłości Mongolskie, co krok odzierani i zagrażani życiem, dostali się do Kuremsy, a stamtąd nad Wołgę do koczowiska Batego. Chcąc posłannictwo swoje odbyć u cesarza Gajuka, ruszyli do Tatarji przez stepy Kirgizkie, po nad brzegami Bajkału, nakoniec po niesłychanych trudach stanęli u celu podróży. Wśród trwających na dworze Gajukowym uroczystości, zapomniano prawie o biednych chrześcijańskich mnichach, lubo jako noszących poselski charakter przyjęto ich dosyć gościnnie. Tam biedni missjonarze byli świadkami jak większa połowa znanego świata, przychodziła korzyć się u stóp Dżyngishanowego potomka, przyjęci nakoniec i zaopatrzeni na powrót w listy do papieża, tąż drogą wrócili do Europy. Około dwóch lat trwała ich podróż, którą szczegółowie opisali kreśląc kraje, położenie rzek, gór, narodów, obyczaje Tatarów, klimat, obrzędy którym byli przytomni, słowem, ta podróż naszych rodaków zadziwia dokładnością w prostych missyonarzach. Strony które zwiedzili, dzisiaj jeszcze dzikie, niechętnie zwiedza wędrownik lubo zaopatrzony we wszystko co wędrówkę ułatwia i uprzyjemnia; ale w owe wieki iść w nieznaną krainę pomiędzy dzicz barbarzyńską, był to heroizm na jaki sama tylko wiara chrześcijańska zdobyć się może! Zdaje się że później odbyli drugą podobną w celach apostolstwa podróż, a opowiadając słowo Boże Persom i Tatarom, zostali od pogan umęczeni - takie jest przynajmniej podanie w Kościele Bożym, który rodaków naszych Jana de Plano Carpino i Benedykta Polaka w liczbę błogosławionych zaliczył. Podróż ich

której treść wypisaliśmy tutaj, przełożył z łacińskiego i w drugim t. Historyi Literatury umieścił Wiszniewski. Jest to jedyna w epoce Piastów opisana podróż, lubo Polacy często w sprawach dyplomatycznych, religijnych i naukowych zwiedzali Europę, lubo wielu z nich a nawet Gallus kronikarz zwiedzili ziemię świętą.

Zostaje nam jeszcze powiedzieć słówko o naukach przyrodzonych za Piastów. Dzieci natury, pogańscy przodkowie nasi i lud nasz w odosobnionych wioskach mieszkający, znali się zaiste z naturą, podpatrzyli, podsłuchali nie jednę jéj luźną tajemnicę, ale niewsparci nauką nie umieli uporządkować i upożytecznić swoich postrzeżeń. A świat uczony owéj epoki gorzéj od gminu przesądny, nie sprzyjał postępowi nauk przyrodniczych. Gmin pławił czarownice na powrozie, a mędrcy palili mniemanych czarnoksiężników na inkwizycyjnym stosie, lub w kościele egzorcyzmowali opętanych. Fizyka i chemija uchodziły za czary, figury jeometryczne były godłem zaprzedanych djabłu wróżbiarzy, alchemja i Astrologia tolerowane od ducha wieku, choć patrzano na nie podejrzliwém okiem, dały fałszywy kierunek pięknym umiejętnościom i posłużyły szarlatanom za wyborny oręż do zwodzenia ludzi. Do nas późniéj przyszły te dwie pseudo-nauki i niewywołały tylu co gdzieindziej zgorszeń. Medycyna tylko długo mistycyzmem okryta, zostawiona na wolę wróżek i lekarzy, których znajomości nikt nie kontrolował, zjawiła się u nas jako nauka dosyć późno. Lubo w zagranicznych akademjach dokąd i Polacy jeździli, wykładano stosownie do wyobrażeń wieku kunszt lekarski, jednak nie wiemy czy oprócz cudzoziemców ktoś z rodaków wrócił do nas z lekarską kwalifikacją, aż do owego Jana z Radlic, który się w Montpellier do medycyny przykładał, a następnie wyleczywszy Ludwika króla polskiego i wę

gierskiego, został kanclerzem, kanonikiem i biskupem krakowskim. Wiemy o Janie i Mikołaju lekarzach, pierwszym z XIII, drugim z XVI wieku; wiemy że umiano u nas krew puścić i zatamować, załatwić operację chirurgiczną, poznać niektóre szkodliwe i leczebne rośliny; słowem, medycyna nasza była taką, jaką lud prosty a wojenny sam sobie doświadczeniem wyrobił, ale nie mieliśmy porządnych lekarzy, a tém mniéj literatury medycznéj. Tylko w tak smutnym stanie tak drogiej dla ludzkości nauki, miłosierdzie chrześcijańskie dawało w klasztorach przytulisko chorym, a w 1220 roku Iwo Odrowąż założyłw Krakowie lazaret.

Dzięki Ciołkowi przezwanemu po łacinie Vitellio, możemy w sposób chlubny dla kraju zakończyć nasz rys nauk przyrodzonych. Mędrzec ten urodzony około roku 1239 w Polsce według jego własnego w swoim dziele zeznania, uczył się w Rzymie i Padwie, a wrodzona jego skłonność do nauk matematycznych i fizycznych, które żarliwie i biegle zgłębiał, uczyniła zeń wybornego bo niesłychanego w owe wieki Optyka.

Dzieło jego w tej nauce dzięki swéj poważnéj i nie dla każdego przystępnéj treści, nie będąc wzorem kronik, poprawiane, psute i przywłaszczane przez następców, doszło w swojej czystości do późniejszych badaczów nauk przyrodzonych, którzy dziwią się biegłości w jeometryi i wielbią pracę naszego Ciołka. W tém dziele umiejętnie korzystając z wiadomości starożytnych i z postępów jakie na téj drodze czynili Arabowie, objaśnił skutki światła, malowanie się obrazów przez jego odbicie, formowanie się i kształty cienia, opisał skład oka i warunki zmysłu widzenia, wytłumaczył perspektywę i złudzenia optyczne, grę i łamanie się światła, przyczyny optyczne niektórych meteorologicznych zjawisk, rozkład kolorów w tęczy na niebie,

« PoprzedniaDalej »