Obrazy na stronie
PDF
ePub

kiego, a na trzy księgi podzielone, krótko się zastanawia nad czasami przedchrześcijańskiemi Polski, z upodobaniem maluje w szczegółach życie Bolesława Chrobrego, przechodzi następnie do pierwszych lat panowania Krzywoustego, a na roku 1120 pracę swą kończy. Zawarta w kronice jego wzmianka o zdradach stanu i zmowach z Czechami ś. Stanisława biskupa krakowskiego, była powodem, że ją długo ukrywano w klasztorze i przekształcano, kładąc w miejscu wzmiankowaném opis życia i męczeństwa Stanisławowego. Jako człek z naukami obeznany, Gallus ma pretensją pisać dzieje w rodzaju Historyków rzymskich. Wzorem Salustjusza, kładzie długie mowy w usta swych bohaterów. Potworna jego kronika, bo pisana prozą oraz rymowanemi łacińskiemi wierszami, jest zresztą pełna życia i poezji. Lecz jeśli zarzucaliśmy Dytmarowi, że z niechętném uprzedzeniem patrzał na życie i czyny Chrobrego, to Gallowi godzi się uczynić uwagę, że był pochlebcą Bolesława Krzywoustego i jego przodków. Ale przepuśćmy starym prostaczkom błędy, których dziś nawet mało się który z historyków nie dopuszcza.

Ci trzéj obcy rodem kronikarze, opisali pewne epoki naszéj historji wprzód, nim krajowcy zdobyli się na opisanie ojczystych dziejów. Pierwszym czysto polskim kronikarzem był biskup krakowski Mateusz herbu Cholewa, zmarły w 1166 roku, który w formie rozmów swoich z Janem czyli Janikiem herbu Gryf Arcybiskupem Gnieznieńskim o początkowéj historji narodu polskiego i czynach książąt, napisał trzy księgi kroniki. Pracę Mateusza, zmieniwszy formę dzieła, prowadził dalej Wincenty Kadłubek, także biskup krakowski, któremu Kazimierz Sprawiedliwy polecił spisać współczesne dzieje krajowe. W kronice Kadłubka ukazały się

owe baśnie o Aleksandrze Wielkim, o Dakach i Gallach pokonanych od Słowian, o bojach z Rzymianami, o Krakusie, Wandzie, Piaście, Popielu i myszach. Nie wiemy czy policzyć te baśnie na karb Mateusza czy Kadłubka, lecz co bądź, godzi się aby potomność odpuściła im winę łatwowierności kronikarskiej ze względu, że zachowali dla nas pod jaką bądź formą szacowne a poetyczne o przodkach naszych podania. Zresztą Kadłubek choć dziką piszący łaciną, przejawił kilka razy prawdziwy historyczny talent. Dobrze skreślił charakter Mieczysława Starego, wymówne włożył słowa w usta swoich osób, czuł gorzkie stanowisko dziejopisa i wybrnął z niego jak umiał. Skończył swoję kronikę na Mieczysławie Starym.

Niedokładność kronik Mateusza i Kadłubka, pobudziła księży Bogufała biskupa poznańskiego, zmarłego w r. 1253, a następnie Godzisława Baszkona (Godysława Paska) kanonika poznańskiego zmarłego w ostatnich latach XIII wieku, którzy zasiedli do pisania nowéj, gdzie czerpiąc z poprzedników i udokładniając ich wiadomości, pociągnęli dalej aż do roku 1273. Są to kronikarze treściwsi od swoich poprzedników i mniej łatwowierni. Pracę Baszkona prowadził dalej kronikarz Dierżwa, niedołężny swoich poprzedników kompillator. Możnaby wyliczyć innych jeszcze kronikarzy co robiąc wycinki z poprzedników, dołączając je, sztukując, poprawiając i psując, mniemali zasłużyć sobie na imię dziejopisów. Ale zakończmy szereg naszych Piastowskich historyków tak zwanym Jankiem archydjakonem gnieźnieńskim, (Janem Czarnkowskim), który będąc polubieńcem Kazimierza Wielkiego, przeżył dobrego pana, patrzał na nieszczęsne czasy i złe rządy Ludwika Węgierskiego. Jedyny to z kronikarzów co

najlepiej uczuł powołanie dziejopisa, nie dawał jednostronnych pochwał, nie ograniczał się jedynie sprawami duchownemi, pisał z serca, żywo i malowniczo.

Kroniki Mateusza Cholewy, Kadłubka, Baszkona i Janka, stanowią pewną całość naszych dziejów od Mieczysława do Jadwigi; inne są tylko powtarzaniem, gdzie kompilator uobszernił dzieło danego kronikarza swojemi miejscowemi rzeczami, jakąś tradycją lub świętą legendą, poprawił chronologję, albo dopisywał gdzie jéj nie było. Ze stosu tych różnorodnych kronik, dziejopis to tylko wyczerpnąć może, że porównywa je z sobą i różnostronnie ma sposobność przypatrywać się wielkim mężom tam opisanym. Mówimy różnostronnie, bo jużci namiętności pisarzów były najrozmaitsze: co jeden miał za rzecz dobrą, drugi za szkodliwą; co jeden uwielbiał, drugi przeklinał. W kronikach przerabianych, zatarły się może nieraz prawdziwe uczucia ich pierwotnych twórców, tak jak się zatarł język i sposoby mówienia. Przed wynalezieniem druku, kiedy rękopiśmienna książka w jednym lub kilku egzemplarzach puszczona, uważała się za własność literacką swojego posiadącza, każdy miał prawo pastwić się nad nią, to jest, poprawiać i przerabiać; dzięki tym przerabianiom, kronikarstwo średniowieczne zeszło na straszliwy chaos, z którego ledwo pracowici badacze wydobyć się potrafili.

W związku z historją polską wymienić należy kroniki: Henryka Łotysza, który w dziejach Inflantskich od 1184 do 1226 roku umieścił rzeczy tyczące się Polski i pierwotnych czasów Liwonii; Crystjana biskupa pruskiego, co namówił Mazowieckiego Konrada do sprowadzenia Krzyżaków, czego potém sam gorzko żałował, kiedy jak pisze Sebastjan Krzysztof Zakrzewski poeta XVI wieku:

„Przyszli na prośbę dobrzy zakonnicy,
,,Siedli klasztorem w chełmińskiej ziemicy,
,,Dwadzieści tysiąc nabożnika było,

[ocr errors]

Siedm je przedniejszych wodzów prowadziło, ,,A nasi tego rozumieć nie chcieli,

,,Ze wszyscy miecze pod płaszczami mieli.

Są zresztą domysły, że ważna kronika Chrystjana pod tytułem: Liber filiorum Belial et eorum superstitionibus (Księga synów Beliala i ich zabobonów—tak ochrzcił Chrystjan swoich Pruskich djecezanów), jest tylko udokładnioném tłómaczeniem kroniki ruskiéj Jarosława kanonika Płockiego. Wspomnieć nakoniec należy: Jana historyka dziejów szlązkich do roku 1278, tchnącego źle ukrytą nienawiścią do Polaków, a jednak okradającego naszych kronikarzy: Piotra Duisburga, księdza i chwalcę krzyżackiego, w którego lubo stronnéj kronice, Litwin i Prussak znajdą wiele rzeczy obchodzących ich historję; Aleksego Niswitz, który Duisburgowe dzieje krzyżackie doprowadził do 1433 r.; oraz krzyżaka Wiganda z Marburga najdokładniejszego dziejopisa swojego zakonu, którego kronika pisana językiem staro-niemieckim, a wieku XV na łaciński przełożona, wydana w przekładzie polskim E. Raczyńskiego 1842, rzuca niepospolite światło na kraje litewskie i polskie.

W kolei naszego opowiadania pominęliśmy ks. Mar cina Polaka (Martinus Polonus) urodzonego na początku XIII wieku w Opawie na Szlązku zmarłego około r. 1280, co bawiąc w Czechach i Rzymie, napisał kronikę cesarzów i papieżów, poprzedzoną historją czterech starożytnych Monarchii świata. Układem dzieła i taktem pisarskim stanął Marcin wyżéj od swoich współczesnych, bo też bezwątpienia był uczeńszy od ogółu swoich rodaków. Nie jest wolen od wad wieku, czasem improwizował historję, czego dowodem jest

(jeśli ją na karb Marcina położymy), sławna bajka o papieżu niewieście. Cóżkolwiekbądź, praca Marcina Polaka jest pierwszą może w Europie Historją powszechną, do której się długo jeszcze piszący wszystkich krajów odwoływali; była to książka europejska, i dla tego wspomnieć o niej z rodzinną chlubą mieliśmy za obowiązek.

Drugą gałęzią oświaty pielęgnowaną u nas przez kapłanów, jest literatura ascetyczna i prawo kościelne. Jeszcze jedność rzymskiego kościoła nie była w Polsce rozerwaną, jeszcze oprócz kilku jednostek, które się chwyciły zasad Waldensów, Polacy byli najczyściéj prawowierni-w téj więc gałęzi wiadomości, nasi uczeni mężowie, nasi nauczyciele ludu najwyżej stanęli. Wprawdzie jednolite zasady i formy surowo przestrzegane przez rzymską Powagę, nie szerokie dawały pole dla umysłu, wszelako szranki kościelnéj literatury obejmując tworzące się jeszcze prawo kanoniczne, bogatsze były wtedy niż dzisiaj. Obowiązani jesteśmy rzec tutaj słówko o kanoniczném prawie.

[ocr errors]

Apostołowie święci tworząc ciało społeczności chrześcijańskiej, którego sercem był kościół (Ecclesia, dosłownie zjednoczenie), przepisali mu pewne formy, które tradycyjnie przechowane, pomnożone ustawami późniejszych papieżów i soborów, zostały nakoniec spisane i stworzyły prawo kanoniczne. Nie prędko jednak przyszło do spisania całego kanonicznego kodeksu, naprzód zbierano tylko prawa tyczące się pewnych stanów, jak np. królów i poddanych, biskupów i ich owczarni, duchowieństwa i ludu. W epoce kiedy się duch krytyki jeszcze nie rozwinął, kiedy niedokładność źródeł, a nieraz nierozdzielna od wszystkich spraw ludzkich namiętność, wykrzywiała lub fałszowała te święte ustawy, dała się uczuć potrzeba pilniejszego ich zebrania; i w tym

« PoprzedniaDalej »