Poezye Juliusza Słowackiego: z portretem autora, Tomy 1-2Nakł. Karola Miarki, 1899 |
Z wnętrza książki
Wyniki 1 - 5 z 33
Strona 31
... róże , Łzy z pięknych oczu płynęły obficie ; Gdy pod całunem legła na marmurze , Ustało prawie drżące serca bicie ; Łzy już nie płyną , lecz bladość straszliwa Jak w chwilę śmierci jej lica pokrywa . Już mrok zapadał , już wieczorne ...
... róże , Łzy z pięknych oczu płynęły obficie ; Gdy pod całunem legła na marmurze , Ustało prawie drżące serca bicie ; Łzy już nie płyną , lecz bladość straszliwa Jak w chwilę śmierci jej lica pokrywa . Już mrok zapadał , już wieczorne ...
Strona 42
... ich łono utonął , " " ,, I w alabastrach błyszczy się ukryty ... " Nie przeszła chwila , już byłem na górze Wśród śniegów lodu ; i w tak prędkim biegu Wróciłem nazad , że doliny róże Kwitły utknięte w wazonie 42 Poematy .
... ich łono utonął , " " ,, I w alabastrach błyszczy się ukryty ... " Nie przeszła chwila , już byłem na górze Wśród śniegów lodu ; i w tak prędkim biegu Wróciłem nazad , że doliny róże Kwitły utknięte w wazonie 42 Poematy .
Strona 43
z portretem autora Juliusz Słowacki. Wróciłem nazad , że doliny róże Kwitły utknięte w wazonie ze śniegu . V. Ja miałem brata ... Całe pokolenie Było mi niegdyś jak wierna rodzina , Dzieliło razem i głód i pragnienie ; A teraz każdy z ...
z portretem autora Juliusz Słowacki. Wróciłem nazad , że doliny róże Kwitły utknięte w wazonie ze śniegu . V. Ja miałem brata ... Całe pokolenie Było mi niegdyś jak wierna rodzina , Dzieliło razem i głód i pragnienie ; A teraz każdy z ...
Strona 78
... jeszcze lśnią jasno , I wschód się złoci , blednie , czerwieni , Niebo się mieni ; Gwiazdy w lazurze Już gasną , gasną ; I polne róże Powstają z rosy perłami . I cicho łowce szli manowcami . Trzymaj , myśliwcze , 78 Poematy .
... jeszcze lśnią jasno , I wschód się złoci , blednie , czerwieni , Niebo się mieni ; Gwiazdy w lazurze Już gasną , gasną ; I polne róże Powstają z rosy perłami . I cicho łowce szli manowcami . Trzymaj , myśliwcze , 78 Poematy .
Strona 85
... róże nad potokiem , Dzwonki barwą lśnią błękitną : Uschną dzwonki na pokosach , Lecz z różami , gdy przekwitną , Rozkwitają w moich włosach . Duchem zmarłych na tym świecie Żyję , kwitnę jak mogiła . Cóż po łąkach ? cóż po kwiecie ...
... róże nad potokiem , Dzwonki barwą lśnią błękitną : Uschną dzwonki na pokosach , Lecz z różami , gdy przekwitną , Rozkwitają w moich włosach . Duchem zmarłych na tym świecie Żyję , kwitnę jak mogiła . Cóż po łąkach ? cóż po kwiecie ...
Kluczowe wyrazy i wyrażenia
Aldona anioł Astrolog Basza Beniowski będę blada blady blask Boga Botwel Boże Bóg cały choć chodź cicho ciebie ciemną cię cóż czajek czajki czarę człowieka czoła czoło Dowmunt Duglas duszy dzieci dzisiaj dziś fali grobie Hejdenrich Henryk Hetman jestem Jeśli koń korsarz kozak krew królowej królowo krwi krwią ksiądz księżyc kwiat kwiaty Lambro lampa lica Lindsay liść luby ludzi Lutuwer łzy Marya Maryo matko miał miecz mię Mindowe mną Morton morze mój myśl myśli nią Nick niebo Niech niechaj niegdyś nieraz Nimfa oczy Panie Patrz patrzał pazia Paziu Paź piastr piersi pieśń Potem Precz Rizzio Rogneda róże rycerz rzekł sali SCENA serca serce słońce słowa Słowacki Słuchaj słychać smutny szaty sztylet śmiech śmierci śmierć teraz tobą tobie Trojnat turban twarz twój wezgłowie wiatr widzę Widziałem wiecznie wiem wtenczas zamku zbrodni zbroja złotem znów żagiel życia
Popularne fragmenty
Strona 12 - Tam zimą lecą z lodów potoki rozkute, I z szumem w kręte ulic wpadają załomy. Tam stoi góra, Bony ochrzczona imieniem, Większa nad inne — miastu panująca cieniem; Stary — posępny zamek, który czołem trzyma. Różne przybiera kształty — chmur łamany wirem: I w dzień strzelnic błękitnych spogląda oczyma, A w nocy jak korona kryta żalu kirem, Często szczerby wiekowe przesuwa powoli, Na srebrzystej księżyca wschodzącego twarzy.
Strona 182 - Gdy oczy przeszły od stóp do warkoczy, To zakochały się w niej moje oczy! A za tym zmysłem co kochać przymusza, Poszło i serce, a za sercem dusza. I tak się zaczął prędko romans klecić, Że chciałem do niej przez kaskadę lecić; Bo się lękałem, że, jak widmo blade, Nim dusza ze snu obudzona krzyknie, Upadnie w przepaść, w tęczę iw kaskadę, I roztopi się i zgaśnie — i zniknie! I byłem, jak ci, co się we śnie boją, Bo jużem kochał, bo już była moją! — I tak raz...
Strona 97 - Wydaje się krwią i płomieniem krzywym, A gdzieś daleko grzmi burzanów morze, Mogiły głosem wołają straszliwym. Szarańcza tęcze kirowe rozwinie. Girlanda mogił gdzieś idzie i ginie...
Strona 177 - Wallenrodzie, jest krzykiem ostatnim i przeraźliwym Pariziny, a jednak pewny jestem, że autor zbliżenia obrazów nigdy nie dostrzegł i takie przystosowania, również jak błędy przez drukarzów popełniane prędzej w oko czytelnika, niż w oko autora wpadać mogą.
Strona 96 - Boże! kto Ciebie nie czuł w Ukrainy Błękitnych polach, gdzie tak smutno duszy, Kiedy przeleci przez wszystkie równiny — Z hymnem wiatrzanym, gdy skrzydłami ruszy Proch zakrwawionej przez Tatarów gliny, W popiołach złote słońce zawieruszy, Zamgli, sczerwieni iw niebie zatrzyma Jak czarną tarczę z krwawymi oczyma; Kto Cię nie widział nigdy, wielki Boże!
Strona 191 - I o czym cichym pomówić ze światem, Z każdym słowikiem, z listeczkiem iz kwiatem. Jest chwila, kiedy ze srebrzystą tęczą Wychodzi blady pierścionek Dyjanny: Wszystkie się wtenczas słowiki rozjęczą I wszystkie liście na drzewach zabrzęczą, I wszystkie źródła jęk wydają szklanny; O takiej chwili, ach, dwa serca płaczą, Jeśli coś mają przebaczyć — przebaczą; Jeżeli o czym zapomnieć — zapomną.
Strona 131 - Lambro jest to człowiek będący obrazem naszego wieku, bezskutecznych jego usiłowań, jest to wcielone szyderstwo losu, a życie jego jest podobne do życia wielu teraz mrących ludzi, o których przyjaciele piszą, czym być mogli, o których nieznajomi mówią, że nie byli niczym.
Strona 35 - Ktoś to powiedział, że gdyby się słowa Mogły stać nagle indywiduami, Gdyby ojczyzną był język i mowa, Posąg by mój stał, stworzony głoskami, Z napisem: „Patri patriae".
Strona 186 - VIII Pójdziemy razem na śniegu korony! Pójdziemy razem nad sosnowe bory, Pójdziemy razem, gdzie trzód jęczą dzwony! Gdzie się w tęczowe ubiera kolory Jungfrau i słońce złote ma pod sobą; Gdzie we mgle jeleń przelatuje skory; Gdzie orły skrzydeł rozwianych żałobą Rzucają cienie na lecące chmury; 0 moja luba!
Strona 89 - I gdyby stary ów Jan Czarnoleski Z mogiły powstał, toby ją zrozumiał Myśląc, że jakiś poemat niebieski, Który mu w grobie nad lipami szumiał, Słyszy, ubrany w dawny rym królewski, Mową, którą sam przed wiekami umiał.