Obrazy na stronie
PDF
ePub

o nim, polecając przyjaciołom, aby serce jego spalili w aloesie. Wiemy też, że ten ustęp właśnie wybrał do deklamacyi na uroczystym obchodzie pierwszej rocznicy wybuchu powstania na Litwie. Dlaczegóż tak go upodobał sobie i dlaczego tak go akcentował. Zapewne dlatego, że w tym obrazie chciał usymbolizować znaczenie swojej poezyi dla narodu i jej stosunek względem niego. Młody Ipsaryota śpiewający Powieść Greka jest przedstawicielem samego poety, i to, co on mówi o umarłem sercu i liściach aloesu, to ma zastosowanie do narodu polskiego i poezyi Słowackiego. Można przypuszczać, że ustęp ten pisany był w czasach, kiedy Słowacki podniecony był wiadomością, iż „200 Polaków publicznie uradziło, aby mu dać pierścień jako poecie przeszłorocznych wypadków“, i że autorowi Lambra chodziło o tajemne nawiązanie nowej swojej poezyi do rewolucyjnego Hymnu, święcącego „ludu zmartwychwstanie“.

Ale i o co innego jeszcze chodziło mu zapewne, o dorównanie Pieśni Wajdeloty, która dyamentowym blaskiem idei rozbłyskując na wszystkie strony, wyzywała niejako Słowackiego do stworzenia czegoś równie świetnego i głębokiego. Że to, co stworzył, pomimo całej śpiewności wiersza i innych zalet zewnętrznych, dalekie było od dorównania Pieśni Wajdeloty, tego nie potrzeba dowodzić, ale winienem tylko wskazać, na czem głównie polega analogiczność, o której przedtem wspomniałem, pomiędzy tą pieśnią a wstępem do Powieści Greka. I tu i tam tematem jest potęga pieśni, i tu i tam piewca zapowiada swój zamiar rozgrzania, zapalenia serc. Wajdelota litewski chciałby własne ognie przelać w piersi słuchaczów", wajdelota grecki będzie śpiewał, aby „ożywić ogień, jeśli jest w iskierce“.

Powiedziałem już, że Lambro był już napisany, kiedy się ukazała trzecia część Dziadów. Przed jej ukazaniem się, a po napisaniu nowego poematu, Słowackiemu mogło zdawać się, że tym razem dopędzi, a może prześcignie, swego wielkiego poprzednika, zaćmi go barwami swej poezyi, że w nowym turnieju poetyckim ultrabajroniczny Lambro pokona bajronicznego Konrada i pozwoli Słowackiemu zająć miejsce obok lub wyżej Mickiewicza. Ukazanie się trzeciej części Dziadów musiało rozwiać te nadzieje. Mickiewicz w nowym poemacie czynił zwrot niespodziewany, rzucał tor bajroniczny, otwierał nowe horyzonty i jak Farys swego obłocznego współzawodnika, tak on galopującego z tyłu z nadzieją zwycięstwa autora Lambra, o cale niebo zostawiał za sobą".

Bądź co bądź, jakkolwiek Lambro po ukazaniu się Konrada

i Dziadów był poniekąd spóźnionym współzawodnikiem Konrada Wallenroda, niemniej przeto Słowacki nie myślał go trzymać w tece. Natychmiast po przybyciu do Genewy i rozlokowaniu się w pensyonacie pani Pattey, pisał do matki, że wydrukuje Lambra, „bo czuje konieczną potrzebę nowego ukazania się na literackim świecie“ 1). I w kilka miesięcy potem pojawił się trzeci tom poezyj Słowackiego, który przyniósł Lambra i prócz tego kilka innych mniejszych utworów. Między niemi były pieśni rewolucyjne: Hymn Bogarodzica, Kulig, Pieśń legionu litewskiego, czyli jak się o nich Słowacki w liście wyrażał: „różne wiersze, znane w nieszczczęściu naszej kuzynki" 2) i Duma o Wacławie Rzewuskim.

Umieszczenie tych wierszy w trzecim tomie świadczyło, że przed wydaniem jego musiało zapaść w duszy Słowackiego ważne postanowienie. Dopóki te wiersze nie były drukowane w zbiorze jego poezyi, dopóki sam nie przypominał się światu i cenzurze rosyjskiej, jako ich autor, mógł jeszcze myśleć o powrocie do kraju. W pierwszych dwóch tomikach nie było nic takiego, coby go czyniło w Rosyi politycznie podejrzanym; ale trzeci tomik zagradzał mu drogę powrotu. Wiedział o tem Słowacki, a przecież go wydawał, widocznie zatem postanawiał zrzec się na zawsze powrotu do kraju i zostać poetą emigracyjnym.

Jakie pobudki skłoniły go do takiego postanowienia? Znając jego dążenie do sławy i stosunek do Mickiewicza, nie można wątpić, że najważniejszą tu rolę odegrał przykład tego ostatniego. Mickiewicz także do chwili wydania trzeciej części Dziadów miał otwartą drogę powrotu do kraju, bo Księgi pielgrzymstwa były jeszcze wydane bezimiennie. Teraz, wydając tę część Dziadów wraz z Ustępem i wierszem Do przyjaciół Moskali, jako czwarty tom swych poezyi, wypisując na nim otwarcie swoje nazwisko, zamykał przed sobą tę drogę na zawsze. skazywał się dobrowolnie na wygnanie i zatykał na obcym gruncie swoją chorągiew poetycką, ażeby pod nią walczyć piórem, gdy walka orężna była skończona. Był to naturalny wynik poczucia swego posłannictwa; mógłże Konrad wracać tam, gdzie tylko jako Gustaw mógłby był głos podnosić. Ten krok Mickiewicza miał doniosłe następstwa; dokoła chorągwi przez niego zatkniętej zaczęła się gromadzić tak obfita i bujna literatura emigracyjna.

1) Listy I, 167.
2) Tamże, 174.

Słowacki zrozumiał, że wracając do kraju, i tam dalej uprawiając poezyę w granicach, jakie cenzura jej stawiała, schodziłby na stanowisko znacznie niższe od tego, jakie w ostatnim swoim poemacie zajął Mickiewicz i walki swojej o pierwszeństwo z Mickiewiczem musiałby zaniechać. Wprawdzie mógł być pewnym, że zająłby pierwsze pomiędzy poetami w kraju miejsce, ale takie ograniczone pierwszeństwo nie nęciło jego dumy. I to jest rys, który lepiej niż co innego wskazuje, że Słowacki miał pierś skrojoną nie na miarę krawca, szkoda tylko, że w piersi tej rozdymająca ją żądzą sławy tak mało zostawiała miejsca dla innych uczuć. Mickiewicz skazywał się na wygnanie, bo widział w tem swój obowiązek, jako wieszcza narodu; Słowacki skazywał się na wygnanie, bo tak mu dyktowała żądza sławy 1).

Wprowadzając do III tomu swych poezyi pieśni rewolucyjne, które niewinnemu pod względem politycznym Lambrowi zagradzały drogę do kraju, Słowacki zatykał także banderę patryotyczną na swojej fregacie poetyckiej, chciał przypomnieć światu, t. j. emigracyi, swoją rolę Tyrteusza polskiego, swoje podobieństwo do Rigi jednego z bohaterów Lambra. Tym sposobem zbliżał się już niejako do nowego stanowiska, jakie zajął Mickiewicz, jako wieszcz narodu. Ale zanimby się w nowym jakimś utworze zmierzył z jego nowym Konradem, pragnął wydając Lambra, obronić go od tego przygniatającego sąsiedztwa, jakiem dlań była współczesność wielkiej postaci nowego Konrada, chciał uwydatnić to, co w jego mniemaniu stanowiło wyższość Lambra i stąd poszła przedmowa, w której pisał takie rzeczy:

„Świat myśli jest tak obszerny, że można w nim wyciągnąć nieodparte granicami ramiona. Szanuję szkołę religijną, ową wieczerzę pańską polskich poetów, do której zasiedli w Paryżu dzę bowiem, że wypływa z przekonania, że nie jest sztucznie natchnięta słowami Fryderyka Schlegla, który w katolickiej religii

1) Że jeszcze na bardzo niedługo przed poznaniem III części Dziadów Słowacki myślał o powrocie do kraju, świadczą o tem słowa jego listu z października 1832, zwrócone do wuja Teofila: „Teofilu! Zdaje mi się, że Tobie dobrzeby było w Kijowie; miasto tanie i przyjemne; ja kiedyś także bym tam rad z Mamą mieszkał, tylko żeby mi to nie krępowało mojego zawodu, bo Lambro straszny...“ (Listy 1, 142). Wyobrażenie Słowackiego o niecenzuralności Lambra było przesadne, i dlatego chciał z początku drukować ten poemat osobno, nie jako tom III, ażeby dwu pierwszym tomom nie przeszkadzał. (Tamże).

źródło jedyne poezyi upatruje. Oddaliłem się wszelako od idących tą drogą poetów; nie wierzę bowiem, aby szkoła De-la-Menistów i natchnięta przez nią poezya była obrazem wieku. Dant pisał o piekle, kiedy ludzie w piekło wierzyli, Wolter zgadzał się z wiekiem materyalizmu, Byron, rozpaczający o wątpliwą przyszłość poeta, zaczął wiek dziewiętnasty; ci trzej ludzie wyobrażają epoki, w których żyli, oblicza wieków odbite są na ich umysłowej twarzy, gdyby z myśli większej liczby ludzi, w owych czasach żyjących, można utworzyć było jeden posąg myśli, ten posąg byłby Dantem, Wolterem, Byronem. Wyżej nad nich wzniósł się Szekspir, bo on nie własne serce, nie myśli swojego czasu, lecz serca i myśli ludzkie niezależne od epoki przesądów malował i stwarzał władzą do boskiej podobną. Na niższym szczeblu stoją poeci ściśle krajowemi zamknięci obrębami, jak Goethe, Calderon, Walter-Scott, stoją jednak wysoko i mocno, bo ich podstawami są narody. Szukajmy więc różnemi drogami treściwej myśli żywotnej naszego kraju; szczęśliwy, kto w ogniwie duszy własnej najwięcej promieni połączy i odbije. Lecz myli się ten, kto sądzi, że narodowość poezyi zależy na opisywaniu narodowych wypadków: wypadki są tylko szatą, ciałem, pod którem trzeba szukać duszy narodowej lub duszy świata".

Co znaczyły te uwagi, tak dziwnie wyglądające w przedmowie, zwłaszcza po oświadczeniu, że autor postanowił zamknąć się „w jak najściślejszych obrębach potrzeby“, i co znaczyło to ustawianie poetów podług rang wielkości? Wszystko to staje się zrozumiałem przy świetle, jakie rzuca na tę przedmowę współzawodnictwo Słowackiego z Mickiewiczem, a w szczególności chęć wykazania, że Lambro jest wyższy w swoim pomyśle od Konrada z Dziadów, bo jest obrazem naszego wieku, czego o Konradzie powiedzieć nie można. Niedość tego, Słowacki chce utorować czytelnikowi drogę do przekonania, że Lambro odbijając w sobie „duszę świata“, odzwierciedla i „duszę narodową pomimo greckiej swojej szaty, bo narodowość poezyi nie zależy na opisywaniu narodowych wypadków. Co się zaś tyczy insynuacyi, że katolicki charakter nowej poezyi Mickiewicza 1) ma źródło w poglądach Fryderyka Schlegla i jest „sztucznie natchnięty“,

1) Słowacki w przedmowie nie wymienia ani razu Mickiewicza, ale rzecz widoczna, że to, co mówi o szkole religijnej poetów polskich, odnosi się głównie a nawet wyłącznie do Mickiewicza, bo wtedy jeszcze żaden z tych poetów, prócz niego, nie uderzał w ton religijny.

to była ona jakby odpowiedzią na prywatny sąd Mickiewicza o poezyi Słowackiego, że jest ona pięknym kościołem bez Boga.

W końcu przedmowy autor zwracał się do narodu, do „Polaków", i prosił ich o przebaczenie, że się dobija o jedno z niższych miejsc we wspomnieniach szczęśliwej niegdyś przyszłości". Było to jakby wezwanie do krytyki, ażeby zaprzeczyła tej przesadnej skromności poety i wyznaczyła mu to miejsce, jakie mu się w głębi jego przekonania należało - jedno z najwyższych, albo jeszcze lepiej: najwyższe ze wszystkich.

Z Lambrem ukazała się także i Godzina myśli, poemat daleko przewyższający Lambra szczerością uczucia, jeden z piękniejszych, rzetelniejszych poematów Słowackiego. Wprawdzie i tutaj Słowacki miał wzór bajroński przed sobą, mianowicie Sen Byrona, ale oryginalność poematu polegała na tem, że poeta czerpał treść wyłącznie z rzeczywistych, przeżytych wrażeń i uczuć swoich, a nie z książkowych reminiscencyi. Słowacki czuł dobrze tę siłę prawdy, jaką miała Godzina i jej wyższość nad Lambrem, gdy wyrażał w liście do matki nadzieję, że za ten poemat dadzą mu kiedyś miejsce w polskim Westminsterze 1). Pobudką do napisania Godziny był niewątpliwie list Ludwiki Śniadeckiej, otrzymany przez poetę jeszcze 4 października 1832. Tego listu chciwie musiał oczekiwać Słowacki, bo w nim miał znaleźć wrażenie, jakie na jego bajronicznie nastrojoną Laurę wywarły pierwsze dwa tomy jego poezyi. „W tych tworach pisała Ludwika --- chował się człowiek, nieraz się jednak zdradził, a jam go poznała". Z tych słów Słowacki wnioskował, że jego Laura gniewa się za mało pamięci o niej w książkach" i dodawał: „Spodziewam się, że jak wydrukuję Lambra, to mnie nie będzie obwiniać, abym się krył z mojemi uczuciami“ 2). Otóż Lambro zamało jeszcze odkrywał uczucia Słowackiego i tak jak poprzednie poemata nie zawierał wyraźnych dowodów pamięci poety o oddalonej kochance; zadanie to spełniła napisana wkrótce potem Godzina myśli 3).

[ocr errors]

1) Dla tego jednego poematu chciałbym, abyście tom II czytali kiedy. Matko moja, kiedyś w Westminsterze naszego kraju może mi dadzą kąt jaki!" Listy I, 174.

2) Listy I, 156-157.

3) Należałoby sądzić, że Godzina myśli napisana była w grudniu 1832, a to z powodu, że w liście poety z d. 8 grudnia jeszcze nie ma mowy o Godzinie, pod wierszem zaś postawił poeta, jako date, r. 1832. Wszelako spokojny ton Godziny Rozprawy Wydz. filologicznego T. XXXVIII.

4

« PoprzedniaDalej »