byt muz, ich godność, czyny i pieśni, wysławia wysokie cnoty swoich ubogich rodziców, chwali przez usta Apollina mistrzów krakowskich: Wojciecha Nowikampiana, Benedykta z Koźmina, Sylwiola, Jakóba z Kleparza, Piotra z Samborza. W wierszach elegicznych opiewał porażkę Moskwy, cześć Piotra Barzy i Hieronima Burzyńskiego, śmierć Filipa Padniewskiego biskupa krakowskiego (1572 r.). Skreślił życie ucznia swojego świętego Stanisława Kostki (Divi Stanislai Costuli Poloni vita 1570 r.); tu w usta Stanisława taką kładzie odpowiedź ojcu namawiającemu go do opuszczenia zakonu. (Tłumaczenie.) ,,Cóż mi, ojcze, powiadasz? co namowy brata? W poemacie Częstochowa (Censtochovia 1568 r.) skreślił historję obrazu Częstochowskiego, jego odarcie przez Hussytów, uroczystości Boga-rodzicy i jéj cuda. (Czemuż Grzegorz z Samborza nie żył za czasów Kordeckiego, jakżeby wielkim wypadkiem wzbogacił i podniósł swój poemat! Może świętość przedmiotu nie dałaby tu miejsca Apollinowi i muzom). Ale najważniejszą pracą Grzegorza jest: Sacra biblia vinculis metricis comprehensa, przekład całej biblii na wiersz łaciński. Ukończywszy go w r. 1563 napisał wiersz, w którym Muza Polymnia obchodzi wszystkich przyjaciół chrześcijaństwa z prośbą, aby się przyłożyli do wydrukowania wierszów biblii. Polymnia mówi o autorze: (Tłumaczenie.) ,,Od rannéj chwili wsłuchał się głęboko, Głos mu przejęło namaszczenie święte, Jak w Piśmie bożém wiernie zapisano". Ale w chwilę wrzącą protestantyzmem, kiedy właśnie tłumaczono na wiersz i prozę polską pismo święte dla powszechnego użytku, łacińska biblia wierszowana nie mogła być poszukiwaną. Polymnia, ów szczególnego rodzaju kollektor prenumeracyjny, bardzo mało albo wcale nic nie zjednała Grzegorzowi z Samborza wsparcia od ludzi pobożnych, bo zaledwie w maju 1566 r. zdołał wydać ułomek swéj pracy o stworzeniu nieba i ziemi, Bibliados Feria prima, a reszta zaginęła w rękopiśmie. Przełóżmy tu na prozę urywek elegji Grzego rza do Jędrzeja Bargiela ziomka Samborczyka, gdzie wychowanie i swoje młode lata tak Grzegorz opowiada: Me puerum quondam Lencitia terra recepit ,,Mnie dziecię przyjęła niegdyś ziemia łęczycka, mała Kłodawa była moją słodką mistrzynią. Piotr Wyscielski powołał mię niegdyś z ojczyzny, tam gdzie pełen uprzejmości Franciszek Orłowski był pasterzem Augustjanów owczarni. Po nim nastąpił przyjaciel jego Jan Cathnaeus, ów twardy filar swojego zakonu. Przytulony potém w Kujawach, ubóztwo znosiłem we Władysławowém mieście, gdzie Maciej Wyscielski chlubnie dla dobra ludzkości sztukę lekarską uprawia. Dla nauk przeniosłem się następnie na Mazowsze, gdzie przełożony czerskiéj szkoły Serafin, otworzył mi swój dom i wezwał do stołu... Ja nędzny we wspaniałéj kobiercami okrytéj kolasie przybyłem do ojca, którego zdrowo znalazłem, lubo kłamliwe wieści donosiły o jego zgonie. Podeszłą matkę i zgrzybiałego ojca, dozwoliły mi jeszcze niebiosa oglądać. O jakże się cieszyłem, jak się cieszyli moi. Z wesołém obliczem zasiedliśmy do uczty, radośnie jedliśmy i pili. Jerzy Hunnus kapłan z kościoła św. Jana Chrzciciela rad był miewać mię u siebie i podeszły duchowny Albert z Krosna i Maciej Kleszyński człek uprzejmego serca, i Tomasz mąż staroświeckiej cnoty, i różni inni obywatele mili w rozmowie, przyjemni w radzie. Innym czasem wymienię ich wszystkich, a teraz wracam do dalszego opowiadania. Nie mogę zamilczeć Garwolina ani owych uprzejmych mężów, co na wyścigi serdeczne mi dali przyjęcie. Janusz przełożony płockiego kościoła P. Maryi, obsypał mię darami i dobrodziejstwy, Maciej i Jan Łęczyńscy naprzemian wyprawiali mi uczty, Jan Czyżowski szczodrobliwie wspierał mię pieniędzmi. Wróciłem potém do Krakowa, gdzie dzięki przyjaznym losom dostało mi się pierwsze uwieńczenie (prima laurea), a widząc skończonego młodzieńca, dano mi w ruskim Przemyślu zarząd szkoły, którą potém odnowioną Sebastyan z Fulsztyna (Herburt) uzupełnił grecką i rzymską nauką. Tu Dziaduski był pasterzem Chrystusowéj owczarni, a teraz godność tę Herburt sprawia. Z Przemyśla wezwany pismem do Lwowa, tam w gimnazyum zostałem mistrzem, tam Jan Arundinus, Stanisław Conothus często mię ugaszczali. Wróciłem nakoniec do ciebie ziemio małopolska i wnet w grodzie Jagiellona, który Wisła przerzyna otrzymawszy powtórne uwieńczenie, zostałem kollegą mniejszym. Z tobą Benedykcie (mówi do Herbesta) udaliśmy się do Poznania, gdziem powitał Tomasza Przedeckiego towarzysza, któregom od lat dziecinnych nie widział, on mię często ugaszczał i swoim groszem wspierał... Wróciłem młodszym kollegą, ale po dwu miesiącach doszedłem starszej w przybytku nauk ławicy, na której poeta te moje dzieje piszę“. Umarł Samborczyk 1573 r. Potomność nie przysądziła Grzegorzowi z Samborza poetycznego wianka, ale niemniej przeto zostaje mu cześć jako nauczycielowi publicznemu, a mianowicie że się pod nim ukształcił Jan Dymitr Solikowski teolog, prawoznawca, dyplomatyk, historyk, gorliwy a wyrozumiały biskup, poeta, mąż co jako arcybiskup lwowski był chlubą panowania Stefana Batorego. Zasługi Solikowskiego poetyckie lubo są najmniejsze z jego zasług, lubo w rzędzie poetów nie dały mu wysokiego miejsca, godzi się i należy wspomnieć tu o jego utworach. Pisał po łacinie: Poema łacinie: Poema o narodzeniu Pańskiem, Trzech Krolach, Męce Pańskiej i Zmartwychwstaniu (Poem. de Natali Jesu Christi, de tribus Magis, Meditatio Passionis et Resurectionis Dominicae, 1562 r.), Urania wiersz na obiór Henryka Walezjusza (1574 r.), Prusy do największego i najlepszego Króla (Prussia Regi Opt. Max., 1566 r.) podziękowanie za wyzwolenie od nieprzyjaciół. Epigramata, Dwuwiersze i t. d. Po polsku Solikowski w młodości napisał poemat: Lukrecja Rzymska y Chrześcijańska; Lukrecja rzymska jest to znany ustęp historji rzymskiéj, Lukrecja zaś chrześcijańska, są to wiersze o dziewicy na której cześć kiedy nastawał królewic, rzuciła się z wysokiej galerji. Przytaczamy tu zakończenie Lukrecji, gdzie poeta powstaje na zepsucie obyczajów i pisma miłosne: ,,Ach mili poetkowie cóż tedy piszecie? Nie patrzajcie wy na to co się w Rzymie dzieje, |