Obrazy na stronie
PDF
ePub

Szlachetne pobudki natchnęły Marcina z Urzędowa kanonika sandomierskiego myślą ułożenia lekarskiego zielnika, który wydał pod tytułem: Herbarz polski to jest o przyrodzeniu ziół i drzew rozmaitych, 1595 r. Zapatrując się na to co dotąd było zrobioném, zacny Marcin widział z boleścią, że jedne dzieła są po łacinie a więc niedostępne cierpiącemu ludowi, drugie (jak książka Falimierza) choć polskie ale pełne błędów, które zdrowiu ludzkiemu opłakane skutki przynieść mogą. Widząc jak powiada, że żaden lekarz nie lituje się nad smutnym stanem ludzkości, przedsięwziął wyłożyć na język polski nazwiska ziół i ich lekarską własność. Dzieło Marcina z Urzędowa, które stało się na 'długo podręczną książką polskich gospodarzów i gospodyń, należy do pięknych zabytków przeszłości. Na téjże niwie pracował Szymon Syreniusz, którego Zielnik herbarzem z języka łacińskiego zwany, wyszedł w lat kilka po upływie naszéj epoki pod opieką Anny królewny szwedzkiej, siostry Zygmunta III-go. Znawca swojego przedmiotu, znakomity ostatnich czasów nasz botanik ksiądz Stanisław Jundziłł, w swoim,,Opisie roślin" tak poświadcza o ważności pracy Syreniusza : ,,w nim wynalazki pracowicie zebrane, w nim prawie wszystkie krajowe w medycynie używane rośliny opisane, w nim staropolskie roślin nazwiska aż do naszych czasów dochowane, w nim użycie ich lekarskie, ekonomiczne, rzemieślnicze wyrażone".

Wspomnieliśmy już (w tomie Iym na str. 201 obecnego dzieła)o pismach Piotra z Kobylina, Piotra Umiastowskiego, Jędrzeja Glabra z Kobylina i Walentego z Lublina; dodać należy, że Wojciech Oczko rodem z Warszawy, lekarz nadworny Stefana Batorego, zostawił dziełko polskie: 0 Cieplicach, 1578 r., oraz opisał: Przymiot czyli dworską chorobę (1581 r.).

Przy imieniu Wojciecha Oczki stają nam w myśli piękne słowa, które doń wyrzekł czcigodny starzec Jan Dymitr Solikowski, kiedy mu Jan Zamojski w ostatniej chorobie przysłał tego znakomitego lekarza. Solikowski rzekł mu łagodnie: ,,Doskonałość wasza może zmniejszyć boleści, ale nie oddali nieuleczonych chorób, a te są: praca i wiek. Mój kochany Oczko! już ja słucham jak czas ostrzy kosę na ten dojrzały kłosek. Zaniechajcie starca, który wzdycha po ciężkich podróżach ku swobodnéj gościnie. Na nic wam się nie przyda, bo już i słabych rąk dźwigać nie może do Boga Pana Zastępów za całość Rzeczypospolitej. Ratujcie Zamojskiego i Karola Chodkiewicza, niechaj przyjaciół i złych ludzi wiodą do Boga i Pana swego, niech Bóg krzepi słabe siły. Miły Oczko dziękuję, pozdrawiam i błogosławię wam a sobie szepcę: Bóg jest lekarstwem (est medicina Deus).

[blocks in formation]

Stan téj nauki do Mikołaj Kopernik.

Poprawa ka

czasów Kopernika w Europie i w Polsce.
Jego życie i dzieła. Kalendarze w Polsce.

lendarza.

Mając zdawać sprawę ze stanowiska na jakiém były w Polsce matematyczno-fizyczne nauki, musimy mimochętnie sami siebie zapytać: dla czego kiedyśmy mieli tylu biegłych matematyków i trafnych badaczów przyrodzenia, dla czego mówię matematyczno-fizyczne nauki nie stały na wyższym stopniu? dla czego nie były uprawiane z większym zapałem? - Odpowiedź na to zdaje się leżeć w głębi narodowego charakteru. Že mieliśmy dobrych matematyków i fizyków, to dowodzi: że umysł polski jest ścisły, logiczny, że oko Polaka było trafne, że myśl jego mogła się zatapiać w najgłębsze tajemnice nauk ścisłych; że znowu nie dosyć uprawiano u nas matematyczne i fizyczne umiejętności, to dowodzi: że nauki te są za zimne, zanadto rachunkowe na umysł polski bardziej ognisty, skłonny raczej do poezyi. Ten co się rzucał z małą garstką na dziesięć razy silniejsze

wojska, nie smakował snadź w zimnéj rachubie i wierzył, że duchem nie liczbą dają się dokonywać cudowne rzeczy. Polak z zamiłowaniem patrzał na naturę, kochał swoje pola, wzgórki i lasy, ale wolał tę miłość przyrodzenia wydać w formie poetycznej sielanki jak n. p. pieśni Kochanowskiego, niż w naukowo-rachunkowych studyach. Słodki mu był dym, słodkie powietrze ojczyste, ale wolał wylewać krew za nie w bojach, niż swój dym i swoje powietrze rozkładać na chemiczne pierwiastki. Życie praktyczne, obozowe, sejmowe, religijne, mogło u nas stworzyć poezyę, mogło wykształcić wymowę, mogło natchnąć zamiłowaniem historyi, mogło zaostrzyć umysły ku dociekaniu zawiłości teologicznych — ale nie mogło wyrobić strony zimnego rachunku, nie mogło usposobić do nauk ścisłych, potrzebujących spokoju i wolnej myśli. Słowem, zanadto byliśmy pełni czynu, aby się u nas ogólnie przyjęły rzeczy głębokiego rozmysłu i ścisłéj rachuby.

Ze wszelakoż Bóg nas nie upośledził zdolnością do ścisłych i rozumowanych nauk, ukażmy nieliczne ale wiele mówiące przykłady.

W akademji krakowskiej uprawiano najprzód nauki rachunkowe. Pierwszém dziełem tego rodzaju o jakiém wiemy jest arytmetyka (Algorithmus linealis) Jana z Łańcuta. Podaje tam sposoby rozwiązania zadań z reguły trzech, tak z liczbami całemi jako i z ułamkami. Obok téj arytmetyki znane były dwa inne dzieła: jedno z nich noszące także tytuł Algorithmus linealis (1524 r.), traktowało o początkowych działaniach to jest o dodawaniu, odciąganiu, dwojeniu, mnożeniu, postępach i regule trzech; drugie pod tytułem: Algorithmus novus (1526 r.) wykładało rachunek w sposób włoski. Innem arytmetycznem dziełem ale już po polsku jest: Algorithmus to jest nauka liczby polską rzeczą wydana

przez księdza Tomasza Kłosa (1537 r.). Z wyższéj matematyki uczono się Euklidesa, o perspektywie, solidometryi, teoryi planet i tablic Alfonsa.

Geometrya tyle tylko była znaną, ile się jéj wyuczyć było można z pism Arystotelesa lub Pytagoresa; szersze rozwinienie téj nauki służyło tylko do sztuki mierniczej. Tu już widzimy, że wielki mistrz krzyżacki Konrad Jungingen kazał napisać mierniczą chełmską geometryę w 1407 roku, gdzie użyty podział na morgi chełmińskie, został niedługo miarą ziemną w Polsce. Ale miernictwo gospodarcze zamieniło się w professyę, którą powierzono ludziom prostym, nieoswojonym z matematyczną rachubą, cóż więc dziwnego że ich roboty pełne były wad i myłek? Aby tym professyonistom dać jakąś nić przewodnią, sławny matematyk Stanisław Grzepski, napisał dzieło pod tytułem: Geometrya to jest miernicka nauka po polsku krótko napisana z greckich i łacińskich ksiąg (Kraków, 1565 r.).

Od nauk czysto matematycznych do przyrodzonych, przejściem jest piękna i wzniosła nauka astronomii. W Polsce wielki geniusz dał téj nauce wysokie rozwinienie, całkowitą reformę i na wieki niecofniony postęp. Gdy z uczuciem cześci i chluby narodowéj mamy mówić o Koperniku, rzućmy okiem na stan astronomji u starożytnych, potém na stanowisko téj nauki w Polsce, naostatek na wielkie odkrycia astronomiczne Mikołaja Kopernika.

Trudno aby człowiek codziennie poglądający w niebiosa, codziennie rozrzewniany widokiem ciał niebieskich, nie skierował ku nim badawczego umysłu, nie zapragnął wyśledzić biegu i obrotów gwiazd, słońca i księżyca astronomja przeto od najstarszych dni świata miała już swoich zwolenników. Gwiazdy wskazywały drogę żeglarzom, gwiazdy Bóg wie zkąd z dalekiego

« PoprzedniaDalej »