poetycznego nastrojenia ducha - ziemiaństwo. Tę walkę z sobą wesoło skreślił w wierszu makaronicznym, który niesłusznie okrzyczany za nieprawowierność, był rzeczywiście obrazem uczuć poety we względzie wyboru stanu. Dostojne zamiłowanie nauki skromnéj, przestającej na sobie mierności, odbija się w wielu jego pięknych utworach. Oto jak odą łacińską skarcił swojego przyjaciela Nideckiego, który marzył o dworszczyznie. Znał (Tłumaczenie.) ,,Que Siren adeo blanda canorve ita ,,Dulcis... ,,Czy głos Syreny zwodnicy Oddać na pastwę dla myszy? Puścić na marne dworactwo? ,,Kamień z laty upada, a czas nieprzetrwały . Oto jego piękny ślub muzom: ,,Sobie śpiewam a muzom: bo kto jest na ziemi On gładki, on wymowny, on ma przodek wszędy, Ani o perły drogiéj ceny dbam, jako to Przepadnij ziemią, abym i w téj śmiertelności Cny narodzie!"... i t. d. Rzućmy okiem na ważniejsze utwory Kochanowskiego z epoki kiedy był dworakiem. Tu główne zajmują miejsce przypisane przezeń Zygmuntowi Augustowi poezye polskie: Satyr albo Mąż dziki, i Proporzec albo Hold Pruski, oraz wiersze: Zgoda, Marszałek i kilka Fraszek. Dla dania pojęcia o całości celniejszych téj epoki Kochanowskiego utworów, dla uwydatnienia piękniejszych wyrażeń któremi język zbogacił, zamiast całkowitego przytaczania, podajmy treść przeplataną całkowitemi wierszami. Satyr poczyna się od następnej przemowy do króla: ,,Panie mój! (to największy tytuł od swobodnych), Gani rząd i postępki, jedno iż nie łaje, Po przedmowie, Satyr odzywa się w tej treści: Chociaż jestem rogaty i niekształtny, przecie dawniej czczono mię za Boga, a domem moim były lasy najgęstsze, ale teraz w Polsce Satyr wygnany z lasu, musi sobie gdzieindziéj szukać przytuliska. Gdzie spojrzę rąbią drzewo bukowe do huty, sośninę na smołę, dąb na statki żeglarskie. O biedne pieniądze! wszak to z waszej przyczyny i drew wkrótce mieć nie bę dziemy. Dzisiaj w Polsce są tylko kupcy i rataje (rolnicy), dosyć jest umieć zwieźć drzewo lub popiół do brzegu, a ztamtąd rzeką do Gdańska; na Podolu to przecie rycerskiego ducha więcej pozostało, bo między Tatary szabla więcej popłaca niż leśne towary. Czas wszystko odmienia: pomnę jak w Polsce nie było ludzi bogatych, kmiotek jeno patrzał pługa, szlachta służyła rycersko; za nic jéj bywało walczyć przez siedm lat na mrozie, skwarze i głodzie, bo o sławę dbano nie zaś o złote łańcuchy. A chociaż bywał i pokój, to przecie zbroi i konia nigdy nie porzucano, ani rozpuszczano służebnego ludu, ani młodzieży ćwiczącej się w żołnierce. I ztąd rzeczpospolita urosła,,między dwoje morza" i ztąd Polacy wasze prawa i wolność zasłynęły po świecie. Ale królestwa można nabyć i „ostradać“ (postradać). U was wszystko dzisiaj na opak, za dalekoście,,odstrzelili" od przykładu przodków; ojcowskie granaty przekuliście na lemiesz,,albo roźny kuchenne", w przyłbicach kwoczki siedzą albo owies mierzą. „Kotcze" (wozowe) konie i robocze woły, to wasz poczet zbrojny,,,rotmistrz jest co fuka na chłopy", a jego broń przedniejsza toczona maczuga. Ale mówicie: gospodarstwo zbogaciło Polskę; prawda, nie mieli i nie pragnęli złota przodkowie wasi, a jednak brali wielkie państwa i bogatym książętom pisali prawa. Nie wierzycie może iż dawny Kijów miał siedm mil obwodu, że tam na kościołach złote były dachy i ściany z białego alabastru, a przecięż prawica przodków waszych zdobywała nieraz gród ten potężny. Co wam mówić o Prusiech, gdzie bywacie corocznie pływając do Gdańska z tratwami; wszak prawda że tam są gęste zamki i miasta, porządne drogi i mosty, ,,snadź tędzy tam musieli być gospodarze, a przecież Polacy wzięli pruską ziemię, a owi bogacze,,chudym się odjąć nie mogli“. Coście znacznego z waszych pieniędzy uczynili? - w lat kilka Tatarowie pięćkroć was wybrali na przedaż Turkom, despota wołoski dwakroć najechał, Szwedzi was ,,przez morze sięgają" zabierając Inflanty, Wisła was tylko broni od Niemca. O zaiste! to są tylko początki, gorszych daleko rzeczy spodziewać się należy. Zdejmą z was maski, a ujrzą że oblicza Polaków nic do oblicza ich przodków niepodobne. Nie spuszczajcie się na to że Turcy próżnują, kiedy morze uciszy się na chwilę, tém więcej potém złego nabroi. Nie wiem jaką tam macie przyjaźń z Niemcami, to tylko pewna, że pilnie was strzegą,,i co rok to się pod was bliżej podsadzają“. Kopajcie karcze i stawy, budujcie, wieżcie z borów do Wisły burtnice, niszczcie lasy na popiół i wańczosy, wszak Polak nazwany od pola, ale gdzie się pytam ukryjeci przed wrogiem, bo bez koni, zbroi i ćwiczeń, bić się wam niepodobna. Na mieczu polegają wasze wolności i prawa, niczém jest dobrze mówić i pisać, ,,jeśli nie będzie pewny żołnierz na granicy". Złotem wroga nie odpędzić, chyba przynęcić go można; ale pytam gdzie u was złoto którém się przechwalacie? Dobrzy gospodarze, a przecie ubogimi jesteście. Zbytek sąsiedzi, zbytek was pożera, marnujecie ojcowskie wioski, a,,kredence u żydów chowacie". Zbytek - plony całoroczne, zbytek - poźrze i grunt z chłopami i pana. Da ktoś pięćdziesiąt potraw, dajmy troje tyle; ktoś upoi gościa, upojmy i woźnicę; ktoś ubierze się w rysią szubę, my w sobole. Nośmy obercuchy (suknie wierzchnie) szerokie, a kabaty (suknie spodnie) od sta złotych; cóż dopiero kiedy się,,wystrzychniemy po ussarsku", błam futra na kołnierzu, nie nazwij mościwym Janem, to przymówka gotowa; dwór nasz pochlebcy, rada zwodnicy, a zamiast odźwiernych wierzyciele drzwi naszych strzegą. O! nie masz dzisiaj staropolskiej za |