Obrazy na stronie
PDF
ePub

poetycznego nastrojenia ducha - ziemiaństwo. Tę walkę z sobą wesoło skreślił w wierszu makaronicznym, który niesłusznie okrzyczany za nieprawowierność, był rzeczywiście obrazem uczuć poety we względzie wyboru stanu. Dostojne zamiłowanie nauki skromnéj, przestającej na sobie mierności, odbija się w wielu jego pięknych utworach. Oto jak odą łacińską skarcił swojego przyjaciela Nideckiego, który marzył o dworszczyznie.

Znał

(Tłumaczenie.)

,,Que Siren adeo blanda canorve ita ,,Dulcis...

,,Czy głos Syreny zwodnicy
Tak słodko złechtał twe nerwy,
Że cię zwiódł z drogi Patrycy,
Gdyś szedł w świątynię Minerwy?
Chcesz rzucić książki pod ławy,
Ukryć Spenzyppa w zaciszy
I Platonowe rozprawy

Oddać na pastwę dla myszy?
Chcesz już zamieszkać pałace,
W Fortuny wpisać się bractwo,
I twoje lata, i prace

Puścić na marne dworactwo?
Może aż wtedy ci Nieba
Dadzą bogactwo w ogromie,
Gdy jedno będzie potrzeba
Grosza przy śmierci na promie.
Daj...

[merged small][ocr errors][merged small]
[ocr errors][merged small]

,,Kamień z laty upada, a czas nieprzetrwały
Marmur łamie i spycha niebotyczne skały,
Ale szlachetne rymy taką moc miewają,
Że zazdrościwe lata ich nie pokonają“.
Dzieje Lit. T. 11.

.

Oto jego piękny ślub muzom:

,,Sobie śpiewam a muzom: bo kto jest na ziemi
Coby serce ucieszyć chciał pieśniami memi,
Kto nie woli tymczasem zysku mieć na pieczy,
Łapając grosza zewsząd, a podobno k' rzeczy,
Bo z rymów co za korzyść krom próżnego dźwięku?
Ale kto ma pieniądze, ten ma wszystko w ręku,
Jego władza, jego są prawa i urzędy,

[ocr errors]

On gładki, on wymowny, on ma przodek wszędy,
Niedziw tedy że ludzie cisną się za złotem,
A poeta słuchaczów próżen, gra za płotem,
Przeciwiając się świerszczom które nad łąkami,
Ciepłe lato witają głośnemi pieśniami.
Jednak mam tę nadzieję, że przedsię za laty,
Nie będą moje czułe nocy bez zapłaty;
A co mi za żywota ujmie czas dzisiejszy,
To po śmierci nagrodzi z lichwą wiek późniejszy.
I opatrzył to dawno syn pięknej Latony,
Że moich kości popiół nie będzie wzgardzony,
Przeto jako was kolwiek prosty gmin szanuje,
Panom którym lotnego konia zdrój smakuje,
Ja jeden niech wam służę, a za cześć poczytam
Sobie, że się dróg innych niż pospólstwo chwytam,
Wy mię z ziemię wzwodzicie, wy mię wywłaczacie
Z liczby nieznacznéj i nad obłoki wsadzacie.
Zkąd próżne troski ludzkie i niemęzką trwogę,
Zkąd omylną nadzieję i błąd widzieć mogę,
Za wami idąc ani o bogate złoto,

Ani o perły drogiéj ceny dbam, jako to
O rzeczy, które wedle swego zabaczenia,
Raz mnie szczęście, raz temu da krom uważenia,
Ale to moja praca: bezecna zazdrości

Przepadnij ziemią, abym i w téj śmiertelności
I potém był u ludzi w powieści uczciwéj,
A nie podlegał wszystek śmierci zazdrościwéj.
Do tego mi pomóżcie o boginie święte,
Szczęściąc przyjaźnią swoją prace me zaczęte,
Wam wolno dać i niemym rybom głos łabędzi,
O Panny, o Jowiszów, o pięknej pamięci.

Cny narodzie!"... i t. d.

Rzućmy okiem na ważniejsze utwory Kochanowskiego z epoki kiedy był dworakiem. Tu główne zajmują miejsce przypisane przezeń Zygmuntowi Augustowi poezye polskie: Satyr albo Mąż dziki, i Proporzec albo Hold Pruski, oraz wiersze: Zgoda, Marszałek i kilka Fraszek. Dla dania pojęcia o całości celniejszych téj epoki Kochanowskiego utworów, dla uwydatnienia piękniejszych wyrażeń któremi język zbogacił, zamiast całkowitego przytaczania, podajmy treść przeplataną całkowitemi wierszami.

Satyr poczyna się od następnej przemowy do króla:

,,Panie mój! (to największy tytuł od swobodnych),
Nie mogę mieć na ten czas darów tobie godnych,
Ale jako niezawżdy wołem złotorogim,
Czasem Boga błagamy kadzidłem ubogim.
Tym przykładem racz i Ty moję tę kwapioną
Pracę za wdzięczne przyjąć, a swą przyrodzoną
Ludzkość okazać przeciw téj leśnéj potworze,
Która się tu śmié stawić na twym pańskim dworze.
Płocha twarz baczę to sam i śmieszna postawa,
Więc nie wiem jaka przy tém będzie i rozprawa.
Nie podobają mu się nasze obyczaje,

Gani rząd i postępki, jedno iż nie łaje,
Przypomina wiek dawny, a jeśli nie plecie,
Starszego jako żywo nie było na świecie.
Ale już mię sam rogiem po grzbiecie zajmuje,
Tęskno go że swéj rzeczy dawno nie sprawuje.

Po przedmowie, Satyr odzywa się w tej treści: Chociaż jestem rogaty i niekształtny, przecie dawniej czczono mię za Boga, a domem moim były lasy najgęstsze, ale teraz w Polsce Satyr wygnany z lasu, musi sobie gdzieindziéj szukać przytuliska. Gdzie spojrzę rąbią drzewo bukowe do huty, sośninę na smołę, dąb na statki żeglarskie. O biedne pieniądze! wszak to z waszej przyczyny i drew wkrótce mieć nie bę

dziemy. Dzisiaj w Polsce są tylko kupcy i rataje (rolnicy), dosyć jest umieć zwieźć drzewo lub popiół do brzegu, a ztamtąd rzeką do Gdańska; na Podolu to przecie rycerskiego ducha więcej pozostało, bo między Tatary szabla więcej popłaca niż leśne towary.

Czas wszystko odmienia: pomnę jak w Polsce nie było ludzi bogatych, kmiotek jeno patrzał pługa, szlachta służyła rycersko; za nic jéj bywało walczyć przez siedm lat na mrozie, skwarze i głodzie, bo o sławę dbano nie zaś o złote łańcuchy. A chociaż bywał i pokój, to przecie zbroi i konia nigdy nie porzucano, ani rozpuszczano służebnego ludu, ani młodzieży ćwiczącej się w żołnierce. I ztąd rzeczpospolita urosła,,między dwoje morza" i ztąd Polacy wasze prawa i wolność zasłynęły po świecie. Ale królestwa można nabyć i „ostradać“ (postradać). U was wszystko dzisiaj na opak, za dalekoście,,odstrzelili" od przykładu przodków; ojcowskie granaty przekuliście na lemiesz,,albo roźny kuchenne", w przyłbicach kwoczki siedzą albo owies mierzą. „Kotcze" (wozowe) konie i robocze woły, to wasz poczet zbrojny,,,rotmistrz jest co fuka na chłopy", a jego broń przedniejsza toczona maczuga. Ale mówicie: gospodarstwo zbogaciło Polskę; prawda, nie mieli i nie pragnęli złota przodkowie wasi, a jednak brali wielkie państwa i bogatym książętom pisali prawa. Nie wierzycie może iż dawny Kijów miał siedm mil obwodu, że tam na kościołach złote były dachy i ściany z białego alabastru, a przecięż prawica przodków waszych zdobywała nieraz gród ten potężny. Co wam mówić o Prusiech, gdzie bywacie corocznie pływając do Gdańska z tratwami; wszak prawda że tam są gęste zamki i miasta, porządne drogi i mosty, ,,snadź tędzy tam musieli być gospodarze, a przecież Polacy wzięli pruską ziemię, a owi bogacze,,chudym się odjąć nie mogli“.

[ocr errors]

Coście znacznego z waszych pieniędzy uczynili? - w lat kilka Tatarowie pięćkroć was wybrali na przedaż Turkom, despota wołoski dwakroć najechał, Szwedzi was ,,przez morze sięgają" zabierając Inflanty, Wisła was tylko broni od Niemca. O zaiste! to są tylko początki, gorszych daleko rzeczy spodziewać się należy. Zdejmą z was maski, a ujrzą że oblicza Polaków nic do oblicza ich przodków niepodobne. Nie spuszczajcie się na to że Turcy próżnują, kiedy morze uciszy się na chwilę, tém więcej potém złego nabroi. Nie wiem jaką tam macie przyjaźń z Niemcami, to tylko pewna, że pilnie was strzegą,,i co rok to się pod was bliżej podsadzają“. Kopajcie karcze i stawy, budujcie, wieżcie z borów do Wisły burtnice, niszczcie lasy na popiół i wańczosy, wszak Polak nazwany od pola, ale gdzie się pytam ukryjeci przed wrogiem, bo bez koni, zbroi i ćwiczeń, bić się wam niepodobna. Na mieczu polegają wasze wolności i prawa, niczém jest dobrze mówić i pisać, ,,jeśli nie będzie pewny żołnierz na granicy". Złotem wroga nie odpędzić, chyba przynęcić go można; ale pytam gdzie u was złoto którém się przechwalacie? Dobrzy gospodarze, a przecie ubogimi jesteście. Zbytek sąsiedzi, zbytek was pożera, marnujecie ojcowskie wioski, a,,kredence u żydów chowacie". Zbytek - plony całoroczne, zbytek - poźrze i grunt z chłopami i pana. Da ktoś pięćdziesiąt potraw, dajmy troje tyle; ktoś upoi gościa, upojmy i woźnicę; ktoś ubierze się w rysią szubę, my w sobole. Nośmy obercuchy (suknie wierzchnie) szerokie, a kabaty (suknie spodnie) od sta złotych; cóż dopiero kiedy się,,wystrzychniemy po ussarsku", błam futra na kołnierzu, nie nazwij mościwym Janem, to przymówka gotowa; dwór nasz pochlebcy, rada zwodnicy, a zamiast odźwiernych wierzyciele drzwi naszych strzegą. O! nie masz dzisiaj staropolskiej za

« PoprzedniaDalej »