Swoi i obcy: (Pokrewieństwa i Różnice) : Zarysy literacko-estetyczneGebethner i Wolff, 1898 - 512 |
Inne wydania - Wyświetl wszystko
Swoi i obcy, pokrewieństwa i różnice: zarysy literacko-estetyczne Ignacy Matuszewski Widok fragmentu - 1903 |
Kluczowe wyrazy i wyrażenia
albo artysta atoli autor bajronizm Beatryks Cenci bohatera bowiem Brahma bramin Byrona Cenci charakter Childe chociaż coś czem człowieka czysto dlatego Don Juan dramat duch ducha dzieła dzisiaj egip Egiptu epoki fantazyi faraona figur gdyż Hariczandra Herhor Indra Indusi Indusów inne Jeżeli Kain każdy krytyk któ którego Lucyfer ludzi maryonetek maryonetki metempsychozy miał miłości miłość mniej mógł myśli należy natury Nerona niego niekiedy niema nietylko nirwany niżeli nych Obey i Swoi Otóż panteizm Petroniusz Petroniusza piękna poemat poeta poetów poety poezyi Poliszynel pomiędzy Ponieważ Porównaj posiada powieści później prawie Prócz Prus Prusa prze Punch Quo vadis Ramzes rolę rzeczy Shelleya Sienkiewicz Słowacki Słowackiego Słowem sobą spirytyzm swoich swoją swoje Sziwa sztuki ści śmierci świat świecie Tasso tragedyi twórczości typów utworów według wiele więcej Wisznu właśnie wogóle wskutek wszyst wszystkie zawsze znowu zresztą zupełnie zwłaszcza żeby życia życie
Popularne fragmenty
Strona 358 - Ci leżą na pół martwi, ów załamał dłonie, Ten w objęcia przyjaciół żegnając się pada, Ci modlą się przed śmiercią, aby śmierć odegnać. Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronie I pomyślił: szczęśliwy, kto siły postrada, Albo modlić się umie, lub ma z kim się żegnać.
Strona 368 - Widzę: że nie jest on tylko robaków Bogiem i tego stworzenia, co pełza. On lubi huczny lot olbrzymich ptaków, A rozhukanych koni on nie kiełza... On piórem z ognia jest dumnych szyszaków... Wielki czyn często go ubłaga, nie łza, Próżno stracona przed kościoła progiem: Przed nim upadam na twarz — On jest Bogiem!
Strona 368 - Widzę, że nie jest On tylko robaków Bogiem i tego stworzenia, co pełza; On lubi huczny lot olbrzymich ptaków, A rozhukanych koni On nie kiełza — On piórem z ogniajestdumnych szyszaków Wielki czyn często Go ubłaga, nie łza, Próżno stracona przed kościoła progiem..• Przed Nim upadam na twarz: On jest Bogiem!
Strona 376 - Sławą rycerza od siebie pomiotam, Koronę zrzucę — krzyż wezmę na ramię: Tylko niech sobie tym dniem zarobotam Wieczyste światło... i to złote znamię, Które się w Bożem królestwie pokaże, Zmartwychwstającym kościom złocąc twarze...
Strona 203 - Humorysta w wielkim stylu niczego nie usiłuje zdobyć, nikogo nie nawraca i nikomu nie ulega; on raczej obserwuje wszystko i wszystkich z pobłażliwym spokojem. Nie uznaje żadnych dogmatów, nie uważa nic za konieczne ani za niemożliwe, lecz tylko za prawdopodobne.
Strona 257 - W każdym kształcie jest wspomnienie niby przeszłej i rewelacya następnej formy, a we wszystkich razem kształtach jest rewelatorstwo ludzkości, śnicie niby form o człowieku. Człowiek był przez długi czas finalnym celem ducha tworzącego na ziemi.
Strona 81 - Ten optymista filozoficzny jest pesymistą życiowym. Wiemy już doskonale, co sądzi o smutnym losie jednostek wyjątkowych, geniuszów, io ich stosunku do głupiej, bezwładnej masy. Jest to jeden z główniejszych »leitmotivów« twórczości Prusa. Ludziom dobrym i mądrym dzieje się w jego utworach gorzej, niżeli ludziom złym, pozbawionym sumienia i rozumu. Wszyscy sympatyczni idealiści są u Prusa wyzyskiwani, oszukiwani i, nie mogąc się doczekać sprawiedliwego uznania i oceny, kończą...
Strona 35 - Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie: Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie; A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą, Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką; Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów docieką?
Strona 376 - Postanowiłem niebiosa zatrwożyć, Uderzyć w niebo tak jak w tarczę z miedzi. Zbrodniami przedrzeć błękit i otworzyć, I kolumnami praw, na których siedzi Anioł żywota, zatrząść tak z posady, Aż się pokaże Bóg w niebiosach — blady...
Strona 203 - W stosunku do natury trzyma się on tej granicy, z której równie dobrze widać namacalne fakty rzeczywistości, jak i mistyczne cienie nadzmysłowego świata. W stosunku do ludzi, znajduje się jakby na grzbiecie łańcucha gór, skąd po jednej stronie ciągną się łagodne zielone stoki, po drugiej skaliste otchłanie, z jednej pogoda, z drugiej słota. Dla takiej wysokości znikają równie dobrze mali, jak i wielcy, bogaci, jak i ubodzy, mędrcy, jak i prostaczkowie, a pozostaje tylko dusza...