Obrazy na stronie
PDF
ePub

rza do Jędrzeja Bargiela ziomka Samborczyka, gdzie wychowanie i swoje młode lata tak Grzegorz opowiada :

Me puerum quondam Lencitia terra recepit
Dulcis alumna mihi parva Clodava fuit.

„Mnie dziécię przyjęła niegdyś ziemia łęczycka, mała Kłodawa była moją słodką mistrzynią. Piotr Wyscielski powołał mię niegdyś z ojczyzny, tam gdzie pełen uprzejmości Franciszek Orłowski był pasterzem Augustjanów owczarni. Po nim nastąpił przyjaciel jego Jan Cathnaeus, ów twardy filar swojego zakonu. Przytulony potém w Kujawach, ubóztwo znosiłem we Władysławowém mieście, gdzie Maciej Wyscielski chlubnie dla dobra ludzkości sztukę lekarską uprawia. Dla nauk przeniosłem się następnie na Mazowsze, gdzie przełożony czerskiej szkoły Serafin, otworzył mi swój dom i wezwał do stołu... Ja nędzny we wspaniałej kobiercami okrytéj kolasie przybyłem do ojca, którego zdrowo znalazłem, lubo kłamliwe wieści donosiły o jego zgonie. Podeszłą matkę i zgrzybiałego ojca, dozwoliły mi jeszcze niebiosa oglądać. O jakże się cieszyłem, jak się cieszyli moi. Z wesołém obliczem zasiedliśmy do uczty, radośnie jedliśmy i pili. Jerzy Hunnus kapłan z kościoła św. Jana Chrzciciela rad był miewać mię u siebie i podeszły duchowny Albert z Krosna i Maciej Kleszyński człek uprzejmego serca, i Tomasz mąż staroświeckiej cnoty, i różni inni obywatele mili w rozmowie, przyjemni w radzie. Innym czasem wymienię ich wszystkich, a teraz wracam do dalszego opowiadania. Nie mogę zamilczeć Garwolina ani owych uprzejmych mężów, co na wyścigi serdeczne mi dali przyjęcie. Janusz przełożony płockiego kościoła P. Maryi, obsypał mię darami i dobrodziejstwy, Maciej i Jan Łęczyńscy

naprzemian wyprawiali mi uczty, Jan Czyżowski szczodrobliwie wspierał mię pieniędzmi. Wróciłem potém do Krakowa, gdzie dzięki przyjaznym losom dostało mi się pierwsze uwieńczenie (prima laurea), a widząc skończonego młodzieńca, dano mi w ruskim Przemyślu zarząd szkoły, którą potém odnowioną Sebastyan z Fulsztyna (Herburt) uzupełnił grecką i rzymską nauką. Tu Dziaduski był pasterzem Chrystusowéj owczarni, a teraz godność tę Herburt sprawia. Z Przemyśla wezwany pismem do Lwowa, tam w gimnazyum zostałem mistrzem, tam Jan Arundinus, Stanisław Conothus często mię ugaszczali. Wróciłem nakoniec do ciebie ziemio małopolska i wnet w grodzie Jagiellona, który Wisła przerzyna otrzymawszy powtórne uwieńczenie, zostałem kollegą mniejszym. Z tobą Benedykcie (mówi do Herbesta) udaliśmy się do Poznania, gdziem powitał Tomasza Przedeckiego towarzysza, któregom od lat dziecinnych nie widział, on mię często ugaszczał i swoim groszem wspierał... Wróciłem młodszym kollegą, ale po dwu miesiącach doszedłem starszej w przybytku nauk ławicy, na której poeta te moje dzieje piszę“. Umarł Samborczyk 1573 r.

Potomność nie przysądziła Grzegorzowi z Samborza poetycznego wianka, ale niemniej przeto zostaje mu cześć jako nauczycielowi publicznemu, a mianowicie że się pod nim ukształcił Jan Dymitr Solikowski teolog, prawoznawca, dyplomatyk, historyk, gorliwy a wyrozumiały biskup, poeta, mąż co jako arcybiskup lwowski był chlubą panowania Stefana Batorego. Zasługi Solikowskiego poetyckie lubo są najmniejsze z jego zasług, lubo w rzędzie poetów nie dały mu wysokiego miejsca, godzi się i należy wspomnieć tu o jego utworach. Pisał po łacinie: Poema o narodzeniu Pańskiem, Trzech Królach, Męce Pańskiej i Zmartwychwstaniu

(Poëm. de Natali Jesu Christi, de tribus Magis, Meditatio Passionis et Resurectionis Dominicae, 1562 r.), Urania wiersz na obiór Henryka Walezjusza (1574 r.), Prusy do największego i najlepszego Króla (Prussia Regi Opt. Max., 1566 r.) podziękowanie za wyzwolenie od nieprzyjaciół. Epigramata, Dwuwiersze i t. d. Po polsku Solikowski w młodości napisał poemat: Lukrecja Rzymska y Chrześcijańska; Lukrecja rzymska jest to znany ustęp historji rzymskiéj, Lukrecja zaś chrześcijańska, są to wiersze o dziewicy na której cześć kiedy nastawał królewic, rzuciła się z wysokiej galerji. Przytaczamy tu zakończenie Lukrecji, gdzie poeta powstaje na zepsucie obyczajów i pisma miłosne:

,,Ach mili poetkowie cóż tedy piszecie?
Czemu świat wżdy wierszami swojemi psujecie,
Już się nie tylko młodzi z was uczą miłować,
Lecz i starzy zaś znowu uczą się tańcować.
Już nie tylko dworzanie z nich ćwiczenie mają,
Lecz i panny już miasto modlitew czytają,
Nie trzebaż uczycielów do złego nikomu -
Umié to drugi siedząc za piecem i w domu,
Pisaćby co lepszego poetowie mieli,
Czémby się ludzie stanów wszelakich lepszeli
Niźli te bałamuctwa, niźli te próżności,
Które jeszcze każdego przywodzą ku złości.
Owidyusza z Rzymu dla tego wygnano,
Jabych was z świata wygnał, by mi tę moc dano.
I wy drudzy matacze, malarze co także
Czynicie niewstydliwe sztuki i wszelakie
Marności Jowiszowe, Marsy z Wenerami,
Dobrzeby je zaprawdę popalić i z wami,

Co wy dziś ludziom wszystkim zgorszenie czynicie,
Głupi ludzie, co drogo ich prace płacicie.
A żonom i córkom waszym jako pomagacie?
Prawie sporo oleju w ogień przylewacie,

Nie patrzajcie wy na to co się w Rzymie dzieje,
Z tamtych się obyczajów każdy dobry śmieje,

Jakoż już u nas w Polsce już wszystko zwłoszało,
Bo pełne wszeteczeństwa, wstydu bardzo mało.

Tu jeszcze wymienić należy jako łacińskiego poetę Jana Derszniaka z Rokitnicy, który będąc na dworze Zygmunta Augusta, słynął jako poeta i dworak biegły; rzadkie są i nieznane prace Derszniaka, a wiadomość o nim ogranicza się do kilku słów Górnickiego, które przytacza ks. Juszyński w T. I. Dykcyonarza poetów polskich: „Rychło - mówi Górnicki — po panu Bojanowskim, pan Derszniak położył głowę, godny w Polsce człowiek, poeta osobny, przyjaciel przyjacielowi, do statecznych rzeczy stateczny, do biesiadnych trefny, do czynienia sprawny, do rady wzięty, słowem taki był jakiego nam śmierć bezecna zajrzała". My mając od znakomitego tłumacza kroniki Wapowskiego, udzielony utwor Derszniaka Nagrobek Piotrowi Kmicie (Epitaphium III. et Mag. D. Petri Kmithae, 1553, Crac. Laz. Andreae) pięknym łacińskim wierszem napisany, przytoczmy go na próbę:

[ocr errors]

(Tłumaczenie.)

,,Sic placitum divis, fatorum arcana voluntas.
,,Haec est, amissam tandem lugete parentem".

Tak się Niebu i tajnym wyrokom podoba,

Słuszna po stracie ojca dziecinna żałoba.

Ludu! szerokim płaczem podziel płacz mój bratni:
Kmita czternasty z rodu, bohater ostatni,
Chluba domu Wiśnicza i sarmackiej ziemi,
Oto leży zakowan więzy śmiertelnemi.
Jedyne nasze słońce wśród burzliwej chmury
Zagasiła koścista dłoń śmierci ponuréj.
Oto jeno plac walki nad smutną mogiłą,
Stało się, co od wieków przeznaczone było.
Choć Kmita bohatersko w zapasach się trzyma,

Przemogły srogie Parki krzepkiego olbrzyma. Pierwsza z nich więźnia we krwi zbroczonego bierze : ,,Przestań, rzecze, nierównej walki bohaterze! ,,Jużci nie być w ojczyznie, daremnie się kusisz, ,,Smiercią nieśmiertelności dosłużyć się musisz. ,,Idź na szczęśliwe pole elizejskich cieni, ,,Gdzie się wiosna wieczysta radośnie zieleni!" Rzekła uprzędła nitkę przeznaczenia człeka, Lachesis targa przędzę i pasmo rozwleka, Atropos zaś rozkrawa cały splot rozwity, Cerber zawył w podziemi i oto trup Kmity. Widzi Polska zgon męża, narodu gromada Widzi jak on pod mieczem przeznaczenia pada. Cóż począć? czy rozpaczać? albo niebios prosić, Aby snadź, gdy wyrokom stało się zadosyć, Gwoli szczęścia i sławy Rzeczypospolitej Dano drugiego męża z wielkim duchem Kmity, Coby Piotra zastąpił i w słowach i w czynie, Zgoił gorzkie wspomnienie Lechowéj drużynie? Gdy nas dręczy obawa, co się z krajem zdarzy? I kiedy łzy rzęsiste płyną nam po twarzy, Patrzcie, jak groźna burza zbiera się do koła! Słuchajcie, jak ojczyzna o ratunek woła! Jęcząc i opłakując niepowrotną stratę, Chciałaby z grobu wskrzesić wiernego Achatę : ,,Biada mi! oto klęskę przewiduję z dali, ,,Oto łuna pożarna w obłokach się pali. Trudno się ciebie, Kmito, odżałować dosyć, ,,Z tobą i gorzką dolę lżej było przenosić!

دو

[ocr errors]

Kmito! tyś przedmiot żalu, ty byłeś wesele,
Czemu pragniesz spoczynku, kiedy prac tak wiele?
,,Żegnaj Piotrze!" Ojczyzna już się żegna z tobą;
Idź na łono niebiosów, o nasza ozdobo!

Przechodniu! westchnij żywém uczuciem przejęty,
Niechaj będzie sen jego spokojny i święty,
Niech między święte męże téj chwili doczeka,
Gdy niebiosa zabłysną tryumfem człowieka,
Gdy przyjdzie Bóg z niebiosów i do siebie zgarnie
Prawowierne owieczki z Chrystusowéj owczarnie“.

« PoprzedniaDalej »