Obrazy na stronie
PDF
ePub

Zostaw

VI.

DO RZYMI A N.

do Wirgil.

ostaw drugim misterne twórczey ręki żądze, Uczyć głazy oddychać, a gadać mosiądze:

Niech komu gładszym płyną słowa z ust potokiem,
I na palcat gwiaźdarski po niebie szerokiem
Zorza się gwoli iskrzą, a iasnemi biegi
Wskazuią, kędy ranek, gdzie maią noclegi.
Rzymianinie! z inney twa szkoły płynie sława.
Ty berłem świetno-władnym pisz pokoiu prawa,
losem woien szafuy, a głowy pokorne
Łaskawie tułąc, zcieray umysły oporne.

Ty

VII.

ŚMIERĆ AGRYPPINY.

z Seneki.

Prosi nieszczęsna ceklarza przy zgonie,

Aby iey srogi miecz utopił w łonie.

Niechay ten żywot słuszną bierze karę,
Iz tak okropną dał światu poczwarę.
A to gdy rzekła, duch łzami ulany
Ze krwią przez liczne wycedziła rany.

VIII.

NA DRUIDOW ZABOBONNYCH.

z Lukan.

Iwy wolni od wrzawy Marsowey Druide,

Srogą dzikich obrządkow wznawiacie ohydę.
Samym wam nieba dały znać bogów nazwiska,
Lub sami ich nie znacie: posępne siedliska
Ciemnych wam lube gaiow, z waszych ksiąg nie żenie
Do Stygowych otchłani zmarłe Pluton cienie;
Lecz wyszedłszy z ciał swoich, błędne duchow trzody
Inney na obcym świecie szukaią gospody.
Smierć śrzodek dwoyga życiow, ieśli prawda trzyma,
Szczęśliwy w błędzie swoim narod, który ni ma
Trwogi owey, by miał swey postradać istoty!
Ztąd owa myśl porywcza na woienne groty
Lecieć ochotnie mężom: ni tego żałować,
Co wiedney chwili można tracić i wetować.

IX.

NA POWAGĘ LUDU RZYMSKIEGO.

Gdzież

z Seneki.

́dzież twa potęga, ludu zawołany,
Coś nie raz tłumił waleczne hetmany?
Z którego możney brał świat prawa ręki,
A godny ziomek urzędnicze pęki.
Władałeś gwoli woyną i pokoiem,
Dzikieś narody częstym krócił boiem;
A na zwalczone króle i książęta

W ciemnych katuszach kładł niewolne pęta.

X.

NA RUFINA.

z Klaudyan.

Lubo ginąć na gruzach świata: a dla ciebie

Znośnieysza będzie zguba w powszechnym pogrzebie,

XI.

SPRAWIEDLIWOŚĆ NERONA.

Tak chcę, tak każę, i tak się stać musi.

Nie baday inney u panow przyczyny.
Niechay ci na garle stoiąc mocny dusi,
I gnębiąc z własney wytrąca dziedziny.
Darmo się prawnym okrywać zarzutem:
Muszkiet z ordynką pewnieyszym statutem.

XII.

SŁOWA POLINIKA.

z Seneki.

Bym tylko nosił na głowie koronę,

Niech pali ogień dom, oyczyznę, żonę.
Nie pada żadna na występki wina:
Wszystko mu wolno, kto berła dopina.

XIII.

NA DYSSY MULACYĄ.

Próżno dotkliwey gwałt czyniąc naturze,

Od filozofow bierzesz maskę zwodną.

I w mętney widzieć blask słoneczny chmurze:
Udaway, iak chcesz, w troskach twarz pogodną,
Przedrą powierzchny one rąbek snadnie:
Znaydzie myśl wrota, któremi wypadnie.

W

XIV.

ŚMIERĆ LICYDY ŻOŁNIERZA.

z Luk.

tym chcąc krawędź ktoś łodzi krzywym zarwać hakiem, Zarzuconym w Licydę zawadził bosakiem.

Leciał na łeb; i pewnie wody by się napił,
Lecz go orszak kolegow za golenie złapił.

Tną mu żyły; strzyka krew, nie iak z rany gnuśnie,
Lecz ze wszystkich zastawek wydobyta chluśnie.
Zewsząd się rad po członkach duch rozbiegły sączy,
I z wodą się, ryczałtem leiąc, brudną łączy.
Nikomu śmierć do zguby wrot tyle nie dała.
Mrożąc lody martwemi skrayne cząstki ciała.

« PoprzedniaDalej »