Obrazy na stronie
PDF
ePub

O honory nietrwałe; o wasze, książęta!

W domach rytych z marmuru niewolnicze pęta:
Lub żeby imie moie, wziąwszy skrzydła na się,
Postawiła wysoko sława na Parnasie;

A szlachetney waltornie brzękiem miodzio-grommym.
Podawała i zeszłym wiekom i potomnym,
Daycie mi kącik mały, iuż mi owe zbrzydły
Pałace, pochlebnemi uplątane sidły;

Gdzie zazdrość okrutnieysza nad rodzay paięczy
Wiie siatki na cnotę, a bąk muchę dręczy:
Gdzie wysługi powinney nie biorą nagrody,
Gdzie częstokroć być głupim potrzeba dla mody.

O iakbym to ia sobie kontent z drobney wioski,
Słodki żywot prowadził i wolny od troski;
Nie zayrząc ziemskim bożkom doczesnego nieba,
Bylebym był spokoynym, a miał z gębę chleba.
Tubym sobie wygodny domek wyprowadził,
I buyną go dokoła lipiną osadził;

Zkądby sny lekko-skrzydłe w słoneczne pożogi,
I słodki wietrzyk w moie zalatywał progi.
Podleby żywym zdroik otoczony płotem,
Pod bluszczowym szemraiąc wytryskał namiotem:
A dla ryb srebrno-łuskich i drobiu zabawki,
Dwie maluśkie spadaiąc napełniał sadzawki.
Tuby sobie lubemi zwabiona ponęty,
Grała krzykliwa macierz z drobnemi kaczęty.
Czasem by i na bliskim zagnieżdżone dębie,
Zlatywały stadami spragnione gołębie;

1

A w ciekących kryształach oczki maiąc wryte,
Muskały gładkich szyiek wdzięki złoto-lite.
Tym czasem czuyny kogut z czerwonym szyszakiem
Chodząc pomiedzy kwoczek czubatym orszakiem,
Godzinyby opiewał i powietrzne zmiany;
Lepiey niźli kalendarz gdzieś tam drukowany.
A ia siedząc na ganku z ulubioną pastwą,
Wabiłbym potrząsaiąc przyuczone ptastwo;
Ani bym się dziwował walczącym o ziarno,
Gdy się ludzie rozumni tłuką o rzecz marną.
Na wierzchu drzew w poranek i wieczory chłodne
Latałyby bezpiecznie ptaszęta swobodne,
Wabiąc się wzaiemnemi po gałązkach krzyki, i
Do żeru wzaiemnego i spólney muzyki.
W kąciku mey ubogiey spokoyne zagrody,
Będą pszczołki do ulow smaczne znosić miody.
O iak to miło patrzeć na rzeczpospolitą
Tak zgodną w cząstkach swoich, i tak pracowitą!
Tu wszyscy spólnie robią: wierna strzeże rada,
Jeśli który daremnie trąd miodu nie ziada:
Jeden rządzi wszystkiemi, a dobrocią rzadką
I królem iest swych dziatek i kochaną matką.
Niech no tam obcy szerszeń gdzie nogę postawi,
Zaraz go obu skrzydeł czuyna straż pozbawi;

I zewsząd bitny żołnierz będzie mu doskwierał,
Aby więcey do cudzych ulow nie zazierał.

Bo wszelakiego szczęścia pierwszym iest początkiem
Zgoda z pracą i trwałym złączona porządkiem.

I

Na tylebym założył, choć nie według mody, Niewielki dla domowey ogrodek wygody. Nie byłoby w nim owych misternych wykwintow, Gęsto-liścich szpalerow, krętych labiryntow; Co tylko łudząc marnym kształtem błędne oko, Bez pożytku pieniądze z kieszeni wywłoką. Tuby mi dorastały i buyno,i wcześnie Gruszki, iabłka, orzechy, i śliwki, i trześnie; Byłby i wina krzaczek i słodkie morele. Gdy mię móy drogi Dafnis odwiedzi w niedzielę, Jemu tylko samemu te chowam przysmaki: Bo on u mnie gość pierwszy, gość nie ladaiaki. Tubym sobie usiadłszy przy pełney szklenicy, Patrzał z cienia, iak rzesko kopią ogrodnicy; I cichuchno nakładał ucha, co tam ktury: Jako więc zwykły proste, wygadywa, gbury. U nich to tylko prawda, rzadko kto obaczy Takiego, coby mówiąc nie myślał inaczey: Lub ściskaiąc na pozor uprzeymie, nie żądał Aby duszę wycisnął i martwym oglądał. Pełno kłamu sprosnego, i zdaie się cnota Tam tylko z prawdą mieszkać, gdzie mieszka prostota. Proszę, niebyway u mnie, panie Harpagonie! Ani staw domu blisko przy moim zagonie; Boby twa brudna czeladź i twoie psy głodne Psuły mi skacząc przez płot, warzywa ogrodne. Jak się tam człek pożywi; gdzie nędzne sobaki Gryzą z głodu na cudzym rzodkiew i buraki?

[ocr errors]

Gdzie drapieżne łakomstwo z cudzego ucisku
Szuka, tłocząc lud biedny, okrutnego zysku?

Gdzie bliźni w ciężkiey doli, choć krwawe łzy roni,
I szelążka z kamienney nie wyciśnie dłoni?
Gdzie sam pan, choć dwór iego ledwo chodzi z duchem,
I sobie i drugiemu brzydkim iest śmierdziuchem?
I ty, proszę, niepostań nigdy w moiey chacie
Z kobuzim nosem głodny, panie Literacie!
Będziesz mi dzikie rzeczy z kwaśną miną gadał,
Będziesz nowe proiekty ustawnie układał:
Jak srogą wielki Mogół weźmie w ten czas cięgę,
Gdy nań wywrze Syamski król całą potęgę:
O iakąby przyprawił Chińczykow utratę,

Gdyby w swym kraiu posiał Perski szach herbatę:
Jak bez ognia oświecić można nocy ciemne,
Jako złączyć z czerwonym morze srzodo-ziemne.
A na tym się zakończą gadaniny pružne;
Ze ci trzeba dać obiad, a potym iałmużnę.
I ty sobie o podal w modnym pałacyku
Mieszkay z maścią Paryską, móy kusy Fircyku!
U ciebie wszystko stroyno, choć dłużkow po uszy;
Kamerdyner, węgrzynek, strzelec i koniuszy,
Para lokaiow raźnych, dwóch biegasow czystych,
Dwóch paiuków wąsatych, dwu haydów pleczystych.
I koniki zamorskie i karetki przednie;

Tylko się kupcy przykrzą i w nocy i we dnie.
Ja nie biorę na zastaw, anim wzwyczaiony

Brząkać złotem na banki i na faraony;

Nie mam też na pożyczki, ni przyiaźni znikiem,
Kogo złe sprawy czynią błaznem czy fircykiem.
Precz ztąd, wszeteczna zgraio, brzydkich ludzi owych
Darmoiadow nikczemnych, przyiacioł stołowych,
Szpiegow chytrych, oszczerców, zuchwałych iunakow,
Szalbierzów, niewdzięczników, kosterów, piiaków.
Bodaybyście nie tylko sąsiadami memi,
Lecz i na całey nigdy nie bywali ziemi !

Dokąd mię, ciężkie moie porywacie troski, Przywróćcie myśl zbłąkaną do swey lubey wioski! Ty bądź bliskim sąsiadem dziedziny ubogiey, Dafni, kochany Dafni, przyiacielu drogi!

Z twoiey tyle dobrodzieystw odebrałem ręki;
Ze mi iuż trudno za nie zdolne czynić dzięki:
Tyś mię, kiedy pan wielki do koszar zgromadził,
I nad swemi iagnięty strożem cię posadził;
Uczynił podpastuszym i prac pomocnikiem,
Abym chodząc za trzodą bawił ią flecikiem;
Flecikiem, którym sobie u Rodanu sprawił,
Gdziem się z łaski rodzica twego przedtym bawił.
Day, niebo! by ten dobry pasterz, ten łaskawy
Ociec, kochanie wszystkich dobrych, filar prawy
Upadaiącey szopki naszey, ten iedyny
Tylu owiec żywiciel, widział pięknych syny
Prawnukow; a z naydroższą życia połowicą
Tam syty wieku spoczął, kędy zorze świcą.

Tobiem winien, móy Dafni, ieśli pod te czasy
Brzmią głosem pieśni moich nadwiślane lasy,

« PoprzedniaDalej »