Obrazy na stronie
PDF
ePub

XXXI.

ANAKRE ON RYCERZ.

Wiem ia o tym, iżem stary;

Lecz, iak młokos, piię z czary:
I wszystkie przepędzę gracze,
Kiedy z dzbanem w ręku skaczę.
Sam tu do mnie, ktoś na wrzawy,
Bitwy, i targańce żwawy:

Staw się w polu do pałasza.
Chłopcze! gdzież iest owa flasza,

Oręż pański doświadczony?
Bo choć ia starzec zgarbiony,
I poskoczę, i wypiię,

I stu rycerzów pobiię.

XXXII.

SKUTKI WIN A.

Kiedy słodkie piię wino;

Zaraz z dziewiętną drużyną

Siostr Kastalskich, w miękkie strony

Spiewam Feba włos złocony.

[ocr errors]

Kiedy w winie ięzyk tonie, Wnet odemnie troska wionie; Idą na wiatr myśli nudne,

I starania w skutkach trudne.

Kiedy winne smokczę soki,
Natychmiast mię pod obłoki
Niesie Bachus krasny; a tam
Wesoł po powietrzu latam.

Kiedy winem wargi zmoczę,
A skronie wieńcem otoczę,
Co go z kwiecia dłoń ma wiie;
Któż za mnie szczęśliwiey źyie?:

Kiedy winne łykam zdroie,
A balsamem włos napoię;
Przyśpiewywam rad Dyonie,
Maiąc lutnią na mym łonie.

Kiedy wino usta zmacza,
Tak się móy umysł roztacza
Jako rozłożysta czasza,

I tańcem troski rozprasza.

Kiedy słodkie piię wino,
To mą zapłatą iedyną:
A ponieważ umrzeć muszę,
Rad piiąc, wyleię duszę.

XXXIII.

KUPID YN WOSKOWY.

Litego z wosku ktoś w pośrzod rynką

Chłopca przedawał Dyony.

Cobyś też, spytam, za Kupidynka
Chciał tego, mistrzu uczony?

Day mi, odpowie, coć rozum uczy;
Lecz cię zawczasu przestrzegam:

Ze ten gość z domu wszystko wywłuczy;
Przeto, bym pozbył, z nim biegam.

Masz oto drachmę, iużeś móy zatym
Niewolnik, piękny dzieciuchu!
Będziesz ze starcem legał brodatym
Pospołu na miękkim puchu.

Ale patrz, proszę, byś mię ogrzewał,
Ust twych lekuchnym westchnieniem:
Bo, niż się kiedy będziesz spodziewał,
Sam stopniesz moim płomieniem.

XXXIV.

0 SWOIM SZALEŃSTWIE.

Żeś się dopuścił wstydu utraty,

Szalałeś, wrzeszcząc po górach, Aty!
Sławna w Ideyskim pani kościele
Tym cię skarała słusznie, Cybele.

Podlawszy sobie z mownego źrzodła,
Co go
dłoń Boska Klaru wywiodła,
Lataią wnętrznym weselem skoczni,
Krzycząc pielgrzymi w iego wyroczni.

Ja ni do Klaru nie poydę, ani
Kędy szaleią w Idzie kapłani;

Bo gdy mam kufel, a z duszką siędę,
Z tym dwoim szaleć i w domu będę.

XXXV.

SEN.

Słodkim

łodkim snem folgę frasownemu sercu
Na Tyrskim czyniąc kobiercu,

Gdy leżę sobie Bachem rozmarzony,
Zdało mi się, że uczony

Poczet nadobnych dziewcząt mię otoczył,
Prosząc, bym z niemi wyskoczył.
Ja skaczę; a tu, młodzież zazdrościwa
Łaiąc mi, na rękę wżywa:

Ja się do gęby przymknę piękney Lidzie,
A tu mi sen z oczu znidzie.

Tak ia nieszczęsny we śnię i na iawie
Znowu na mey legnę ławie.

XXXII.

SEN O MIŁOŚCI,

Pan bez litości, z twarzą surową,
Wziąwszy w dłoń rozgę hiacyntową,
Coraz mię sięga; a co ma duchu,
Goniąc pokrzyka: nuże leniuchu.

Biegłem za panem gdzie oczy niosły,
Miiam step czarnym lasem zarosły,
Jeziora, góry, doliny chutnie;

A w tym mię żądłem srogi wąż utnie.

Stękam od bolu czuiąc iad smoczy;
Serce mi z piersi kęs nie wyskoczy.
I iużem myślił, że biedną duszę,
Służąc miłości, wyzionąć muszę.

« PoprzedniaDalej »