Przyszedł też trafunkiem, I rohatynę mężną, Ganił broń Kupida: Jeśli będzie wola, Jak ia dobrze walczę, Odpowie Kupido gniewny. Mars mu pierś rozdzieie, Wenera się śmieie. Strzelec łuk zawodzi, Daiąc raz niespodziewny. Ledwo sięgnie łona Srogie czynił przerwy W woyskach trupow tysiącem: 1 Wzdychać się nie wstyda, I Mars przed nim zaiącem. XXVII. ВАСНА РОСН W A L Y. Wielbiąc Bacha swięte dary, Wychylaymy z winem czary. Z Bacha się dobra myśl leie, On umysłu rany goi, Łzy ociera, żale koi. Skoro chłopiec przyidzie z czaszą, Cóż ci potym, błędny człecze, Maiąc lutnią przy mym boku. XXVIII. POBUDKA DO ŻYCIA WESOŁEGO. Z żywota matki na ten świat wydany, Dążę tym tropem, kędy nie przebrany Nie trzeba na to zbyt wielkiey pamięci, Znam, wielem ubiegł: lecz wiedzieć nie mogę, W tey niepewności na cóż się zda troski Więcey pomnażać? póki wyrok Boski, Nie da mi stanąć u śmiertelney mety, Wolę przy kuflu odprawiać bankiety. XXIX. Z TEYZE MATERY I Gdy słodkie w usta likwory bieżą, Wszystkie starania snem głuchym leżą: Nie umknę śmierci, bym stokroć prosił, Naylepsza rada popiiać winem, XXX. DO RETOR A, Gładkiey, uczony mistrzu, wymowy Nie kładź mi więcey do głowy; Ni figur pięknych, ni sensow ciągłych, Ni peryodow okrągłych. Na cóż się przyda taka nauka, Co próżnych słów tylko szuka? Naucz mię raczey, iak się nie zmylić, Gdy przyidzie duszkiem wychylić Miękkiego Bacha; iak z upieszczoną Day, chłopcze, wieniec na móy włos siwy, Namieszay z winem, niechay ukoię Wkrótce mię bryłą narzucisz ziemi Z mieszkańcami podziemnemi. Gdy ma do brzegu deska przypłynie, |