ODA XIV. DO TELEF A. Rzeczy ludzkich nietrwałość. Eheu, Telephe, ludimur. Szydzą z nas, bystre niestety Chytrey, Telefie, fortuny impety! Pada co wstaie, i co wstanie padnie : Czasem leci pod obłoki, Czasem na ziemi różne czyni skoki. Raz przyidzie dobra, drugi raz zła pora. Czas ślepa burza porywa. Ta nawet, którey lutni moia śpiewa; O iak szybko wiatry goni, Dopadszy lotnych piorunowych koni! Ani stoi o to chwila, Czy się iey cytra, czyli flet przymila; 1 I choć ią pochlebstwem łechcę, Zazdrośna własnych pochwał słuchać niechce. Tym czasem lecąc w zawody. Obala miasta, przewraca narody, Królow w ciemne wali groby; A z pany swemi, wszystkie ich ozdoby W nikczemnym grzebie popiele. Złociste gmachy rowno z ziemią ściele, I samych mieszkańcow razem Rozbitych domow i wież ściera głazem: Potym wzbiwszy się wysoko, Rzuca na smutne rozwaliny oko, I pańskich ciał martwe stosy. Taż i gwiazd iasnych orszak złoto-włosy Więc, gdy nam skrzydły dni lecą cichemi; Jak z nas Fortuny płoche koło szydzi? Czy zmysł uśpiony mary nocne mamią? ODA XV. DO ASTERYUSZA. O nieszczerey przyiażni. At nos inani pascit îmagine Płonnym nas łudzi fortuna pozorem; Łudzą przyjaźni pięknych słow wyborem: ODA XVI. NA GNUSNE WIEKI. Aut nos avaræ vendidimus Tyro, Czyśmy w łakomym Tyrze dziedziczne przedali Męstwo, czy za ostatnią Tulę precz wygnali, Niż gdzie oblewa Tygr pola obfite: Munsztukiem krocić: a dopieroż Liry Piętą, rospustne gdy nastąpią bale: I przy wdzięczney muzyce łamać wyuczone Pędzi Mars zewsząd woyska, a myż nie poydziemy? I całych królestw skarbami nabyte ? Robiemy, drogim szafuiąc Falerną. Wstawaymy! z Indyiskiego iuż powstawszy morza Różowe lice iasna ukazała zorza; A pędem złotych koł, sapaniem koni Wstawaymy! iuż rumiany gnuśnych ranek zowie |